sobota, 30 września 2017

Osobisty Goliat cz. 4

Osobisty Goliat cz. 4

Koniecznym krokiem w zwycięskiej strategii jest świadomość tego, że musi dojść do ostatecznego starcia z naszym osobistym gigantem. Gdy w końcu Dawid stanął naprzeciw Goliata, to on wydrwił go, znieważył i próbował zastraszyć. Czytamy o tym w 1. Księdze Samuela 17,43-44: „Rzekł tedy Filistyńczyk do Dawida: Czy ja jestem psem, że przychodzisz do mnie z kijami? I Filistyńczyk przeklął Dawida przez swoich bogów. I rzekł Filistyńczyk do Dawida: Podejdź do mnie, a dam twoje ciało ptactwu niebieskiemu i zwierzynie polnej”. To jest duchowa zasada. Zawsze znajdą się ludzie, często nawet najbliżsi, którzy będą podważać naszą wiarę. To mogą być okoliczności, czy słowa, które brzmią zastraszająco. Powinniśmy być czujni, jednak ze świadomością tego, że źródło strachu może mieć demoniczne podłoże. Wyraźnie pisze o tym apostoł w 1. Liście Piotra 5,8: Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć”. W takich sytuacjach jako ludzie przeżywamy strach, a nawet paraliż. Serce Dawida było niezłomne, gdyż szedł w imieniu Boga Izraela. W końcu Goliat ruszył na Dawida z całym impetem wojownika, a ogarnięci trwogą Izraelici patrzyli, co będzie dalej. Sytuacja z ich perspektywy wyglądała fatalnie. Być może niektórzy z nich zadawali sobie pytanie: Czy można było coś zrobić wcześniej, żeby uniknąć tego, co dzieje się teraz? Jednak wzrok tych ludzi był ciągle utkwiony na Goliacie i drżeli o najbliższą przyszłość. Dawid jednak robił swoje i nie oglądał się na ludzi i niesprzyjające okoliczności. Dysponował procą i kamieniami, czyli niewielkimi środkami z ludzkiego punktu widzenia. Lecz Pan Bóg widząc w nim wiarę, pomnożył wielokrotnie siłę działania tych środków. Goliat został powalony za pomocą jednego kamienia. Jednak ten jeden strzał z procy na pewno był przez Dawida wielokrotnie wcześniej ćwiczony. Proca była jego standardowym wyposażeniem pasterskim. To nie był strzał na "chybił trafił". Dawid miał świadomość swojego obdarowania. Pan Bóg nie wymaga od nas zawsze "skoku w przepaść". Częściej wystarcza, że w realizacji Bożej woli dla naszego życia posuwamy się "krokami wiary", używając odkrytych wcześniej w nas talentów i wykorzystując nasze obdarowanie duchowe. Wzrok Dawida nie skupił się na Goliacie, czyli okolicznościach, lecz tam gdzie była nagroda, tam gdzie było zwycięstwo, czyli na Panu Zastępów. Gdzie kierujemy swój wzrok, kiedy przechodzimy doświadczenia, nawet te ekstremalne? Lekcją dla nas jest to, że mamy patrzeć na JEZUSA i zaufać MU. Mamy nastawić swój duchowy wzrok na PANA i oczekiwać JEGO działania wykonując jednak kroki wiary. 

Wreszcie ostatnim z etapów zwycięskiej duchowej walki jest to, że nasze działanie w wierze może być inspiracją dla innych ludzi, wierzących i niewierzących. Gdy Dawid pokonał Goliata, to całe wojsko Izraela puściło się w pogoń za Filistyńczykami i każdy wziął swoją nagrodę. Nasze zwycięstwo też daje możliwość uzyskania duchowych korzyści innym obserwatorom naszych zmagań. Gdy pokonamy swojego osobistego giganta, to na pewno zainspiruje to innych do podobnej walki. Wielu żyje w niemocy i strachu, gdyż na ich drodze życia stanął jakiś Goliat. Czy się do tego przyznajemy, czy też nie, to czujemy się słabi i brak nam wiary w to, że nasz gigant może zostać pokonany. W sytuacjach kryzysowych często zadajemy sobie, albo innym ludziom pytania: Dlaczego ja? Dlaczego ja muszę stoczyć bitwę z tym olbrzymem? W takich sytuacjach najlepiej pytać Pana Boga w osobistej modlitwie, a mniej polegać na ludziach. Odpowiedź jest jednak najczęściej prosta – Pan wybrał właśnie nas, abyśmy stali się inspiracją dla wielu. Pokonanie dzięki BOŻEJ MOCY osobistego Goliata, to kolejny etap naszej drogi na wyższy poziom dojrzałości chrześcijańskiej. Jednak po naszej stronie jest zawsze podjęcie decyzji o zaufaniu Panu Bogu i patrzenia z wiarą na to, co ON ma dla nas. Zachętę mamy w Psalmie 37,3-5: „Zaufaj Panu i czyń dobrze, mieszkaj w kraju i dbaj o wierność! Rozkoszuj się Panem, a da ci, czego życzy sobie serce twoje! Powierz Panu drogę swoją, zaufaj mu, a On wszystko dobrze uczyni”. 

Jeżeli spotkamy na naszej drodze osobistego Goliata, to pamiętajmy o kilku zasadach zwycięskiej strategii pokonania go w walce. 
1. Miejmy świadomość jego natury. Mógł wyrosnąć z problemu, z którym nie poradziliśmy sobie wcześniej, lecz jest po to, byśmy w BOŻEJ MOCY zrobili to teraz.
2. Patrzmy zawsze na to, jaka jest nasza nagroda. To ona powinna stać się naszą rzeczywistością, a nie okoliczności, które widzimy wokół siebie.
3. Nie patrzmy na okoliczności, lecz na Pana Jezusa Chrystusa, który stoi po naszej stronie.
4. Pokonujmy zniechęcenie. Jeżeli mamy przekonanie, że jesteśmy w Bożej woli, to oddzielmy się od tego, co nas zatrzymuje i stańmy ponad ludzkimi opiniami.
5. Miejmy świadomość, gdzie jest źródło naszego pokoju. Znajdziemy je w Słowie Bożym, w Bożych obietnicach i w tym, co Pan Bóg już dla nas uczynił.
6. Podejmijmy pozytywną decyzję wiary i bądźmy pewni, że musi dojść do ostatecznego starcia. Giganty rzadko kiedy same ustępują z naszej drogi. Pan Bóg zawsze wymaga, żebyśmy stanęli w wierze.
7. Nasze działanie w wierze jest zawsze inspiracją dla innych.
Te siedem punktów, to nie jest teoria ''7 kroków'' do duchowego zwycięstwa. To sprawdzona w praktyce duchowa strategia, którą można zastosować w naszym osobistym i społecznym chrześcijaństwie. Na koniec słowa zachęty dla wszystkich i na każdym etapie naszego boju z osobistym Goliatem z Psalmu 37, 34-40: „Miej nadzieję w Panu i strzeż drogi Jego, a On cię wywyższy, abyś odziedziczył ziemię! Ujrzysz zagładę bezbożnych! Widziałem okrutnego bezbożnika, rozpierającego się jak cedr Libanu. Ale przeminął i nie ma go, szukałem go, ale nie można było go znaleźć. Przeto wzoruj się na niewinnym i popatrz na prawego, bo przyszłość należy do męża pokoju. Natomiast przestępcy zginą pospołu, potomstwo bezbożnych będzie wytępione. Zbawienie sprawiedliwych przychodzi od Pana, On jest ich obroną w czasie niedoli. Pan wspomaga ich i ratuje; ratuje ich od bezbożnych i wybawia, bo w Nim szukali schronienia”.

Bogdan Podlecki

piątek, 29 września 2017

Osobisty Goliat cz. 3

Osobisty Goliat cz. 3 

Następnym etapem zwycięskiego planu pokonania osobistego Goliata jest patrzenie na to, a właściwie na TEGO, który jest źródłem prawdziwego POKOJU. Co było dla Dawida źródłem spokoju i odwagi? Dawid pamiętał o niedźwiedziu i lwie, które zabił własnymi rękoma. Pamiętał o tym, że w jego życiu pasterskim, to Pan wyrywał go z opresji dzikich zwierząt. Gdy stajemy przed wyzwaniem, to musimy wspominać te poprzednie chwile, w których Pan był naszą pomocą. Ktoś, kiedyś powiedział: "Jak wchodzisz w ciemność, to pamiętaj, co Bóg mówił do ciebie, gdy było jeszcze jasno". Jakie jest dla nas źródło prawdziwego pokoju? Każdy z nas ma jakieś świadectwo z przeszłości – chwile w których Pan Bóg dawał nam zwyciężać w naszych problemach. Napełniajmy się tą Bożą obecnością, która sprawiała, że byliśmy zwycięzcami w Panu. Bóg się nie zmienia, to okoliczności wokół nas zmieniają się i ciągle jakiś nowy gigant zastępuje nam drogę. Chociaż sytuacja może za każdym razem wyglądać inaczej, to musimy pamiętać, że prawdą jest to, co czytamy w Liście od Hebrajczyków 13,8: „Jezus Chrystus wczoraj i dzisiaj, ten sam i na wiekiPan Bóg mówi w SWOIM SŁOWIE, żebyśmy wszelką troskę złożyli na NIEGO. Czytamy o tym w Liście do Filipian 4,6-9: „Nie troszczcie się o nic, ale we wszystkim w modlitwie i błaganiach z dziękczynieniem powierzcie prośby wasze Bogu. A pokój Boży, który przewyższa wszelki rozum, strzec będzie serc waszych i myśli waszych w Chrystusie Jezusie. Wreszcie, bracia, myślcie tylko o tym, co prawdziwe, co poczciwe, co sprawiedliwe, co czyste, co miłe, co chwalebne, co jest cnotą i godne pochwały. Czyńcie to, czego się nauczyliście i co przejęliście, co słyszeliście, i co widzieliście u mnie; a Bóg pokoju będzie z wami”. 

Kolejny etap, to świadomość tego, że zawsze spotkamy się z cielesnym poradnictwem. Dawida chciano wyposażyć w zbroję i inne środki do walki. W 1. Księdze Samuela 17,38-39 czytamy o tym, że król Saul i jego doradcy chcieli go uzbroić. Dzisiaj też zawsze znajdziemy "cielesnych doradców", którzy powiedzą nam, co mamy zrobić i jak walczyć. Nasi doradcy będą uważać, że giganta nie można zwyciężyć bez ludzkich akcesoriów. Jednak Słowo Boże mówi inaczej, np. w Księdze Jeremiasza 17,5-8: „Tak mówi Pan: Przeklęty mąż, który na człowieku polega i z ciała czyni swoje oparcie, a od Pana odwraca się jego serce! Jest on jak jałowiec na stepie i nie widzi tego, że przychodzi dobre; mieszka na zwietrzałym gruncie na pustyni, w glebie słonej, nie zaludnionej. Błogosławiony mąż, który polega na Panu, którego ufnością jest Pan! Jest on jak drzewo zasadzone nad wodą, które nad potok zapuszcza swoje korzenie, nie boi się, gdy upał nadchodzi, lecz jego liść pozostaje zielony, i w roku posuchy się nie frasuje i nie przestaje wydawać owocu. Dawid czuł się wystarczająco wyposażony przez Pana. Pamiętał, co może zrobić Bóg nawet wtedy, gdy on z ludzkiego punktu widzenia, nie ma wystarczających środków aby zwyciężać. W Psalmie 33,16-18 czytamy: „Nie licznemu wojsku zawdzięcza król swe zwycięstwo, nie swej wielkiej sile zawdzięcza wojownik ocalenie. Koń zawodzi, gdy chodzi o zwycięstwo, a wielka jego siła nie zapewni człowiekowi ocalenia. Oto oko Pana jest nad tymi, którzy się go boją, nad tymi, którzy spodziewają się łaski jego”. Dawid pozostał sobą, czyli pasterzem, mimo że chciano w dobrej wierze zrobić z niego wojownika. Miał przekonanie, że wystarczy mu proca i kamień, czyli to, co dobrze znał. Miał wiarę w to, że jego zbroją będzie Pan Zastępów. Pan Bóg powołuje nas takimi jakimi jesteśmy. Istotniejsza jest nasza szczerość i autentyczność przed Bogiem, niż wkładanie maski i przybieranie postawy zwiększającej naszą powagę przed ludźmi.

Dalszy ciąg w części 4.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                Następna część

czwartek, 28 września 2017

Osobisty Goliat cz. 2

Osobisty Goliat cz. 2

Kolejnym elementem zwycięskiej strategii w walce z naszym osobistym Goliatem jest patrzenie duchowym wzrokiem na Bożą obietnicę dla nas. Patrzmy na słowo prorocze, które Bóg skierował do naszego życia. Jeśli na naszej drodze stoi jakiś Goliat, to starajmy się dostrzegać to, co jest za nim. Skierujmy swój wzrok tam gdzie jest zwycięstwo. Gdy popatrzymy w taki sposób na swoją sytuację, to każdy gigant zrobi się o wiele mniejszy. Pan Bóg ma moc zmieniać rzeczywistość, którą my odbieramy za pomocą naszego rozumu. Jednak po naszej stronie jest zaakceptowanie Bożej rzeczywistości, zamiast swoich wyobrażeń, nawet wtedy, gdy wydają się takie realne. Bóg zachęca nas do takiej postawy w Księdze Jeremiasza 31,16: „Tak mówi Pan: Powstrzymuj swój głos od płaczu, a swoje oczy od łez, gdyż jeszcze będziesz miała nagrodę za swój trud - mówi Pan”. Bożą zachętę znajdujemy także w 2. Księdze Kronik 15,7: „Lecz wy bądźcie mocni i nie opuszczajcie waszych rąk, gdyż jest nagroda za wasze uczynki”. 

Następnym etapem jest pokonywanie zniechęcenia. Właśnie wtedy gdy serce Dawida zaczęło płonąć dla Pana Zastępów, to spotkał kogoś, kto go bardzo zniechęcał, a nawet oskarżał. W 1. Księdze Samuela 17,28 znajdujemy słowa wypowiedziane przez bliską mu osobę: „A gdy Eliab, najstarszy jego brat usłyszał, że tak rozmawia z wojownikami, uniósł się gniewem na Dawida i rzekł: Po co właściwie tu przyszedłeś i komu powierzyłeś tych kilka owiec na puszczy? Znam ja twoją zuchwałość i złość twojego serca, a przyszedłeś tutaj tylko, aby się przyglądać bitwie”. Gdyby Dawid słuchał go dalej, to być może upadłby na duchu. On jednak odwrócił się od niego i nie słuchał tego, co niszczy jego nadzieję i odwagę. Czytamy o tym w 30. wersecie: „I odwrócił się od niego ku innemu i rozmawiał o tym samym”. Wrócił do rozmowy, ale z kimś innym. Dalej rozmawiał o nagrodzie, czyli o czymś, co go budowało, a nie rujnowało. Gdy mamy przed sobą Goliata, to najgorszą rzeczą jest słuchać osób, które podważają naszą wiarę w Boże obietnice. Dobrym wyjściem jest odwrócić się od nich i przebywać z takimi, którzy ufają Panu. To także o tym pisze Boży prorok w Księdze Izajasza 40,27-31: „Czemu więc mówisz, Jakubie, i powiadasz, Izraelu: Zakryta jest moja droga przed Panem, a moja sprawa do mojego Boga nie dochodzi? Czy nie wiesz? Czy nie słyszałeś? Bogiem wiecznym jest Pan, Stwórcą krańców ziemi. On się nie męczy i nie ustaje, niezgłębiona jest jego mądrość. Zmęczonemu daje siłę, a bezsilnemu moc w obfitości. Młodzieńcy ustają i mdleją, a pacholęta potykają się i upadają, lecz ci, którzy ufają Panu, nabierają siły, wzbijają się w górę na skrzydłach jak orły, biegną, a nie mdleją, idą, a nie ustają”. 

Zawsze będą takie sytuacje, że czyjeś zdanie będzie próbowało nas zatrzymać, a nawet zranić. Jednak musimy pamiętać, że wiara jest ponad ludzką opinią. Jest też rzeczą oczywistą, że powinniśmy być ostrożni, ponieważ możemy spotykać się także z negatywnymi opiniami, które mogą być dla nas Bożą korektą. Bywa też i tak, że czyjaś pozytywna opinia mile nas połechce, ale w konsekwencji będzie nas odciągać od Bożej woli. Kluczem jest tu słyszenie Bożego głosu do naszego życia. Częściej jednak, to negatywne opinie nas zatrzymują. Jeżeli otrzymaliśmy SŁOWO od Pana Boga dla naszego osobistego życia i mamy Boże obietnice, to powinniśmy być wolni od opinii innych ludzi, które mogą nas zatrzymywać. Powinniśmy umieć znaleźć się ponad ludzkimi opiniami. Mogą być różne sytuacje, które nas zatrzymują w Bożym powołaniu. Może to być np. stan emocjonalny jakiejś osoby w naszym otoczeniu, nawet jeśli przybiera ona pozory przyjaźni. Czasami to opinie ludzi wierzących mogą uderzać w nasze powołanie. Zniechęcenie, także ze strony innych ludzi, pokonujemy po to, by to ono nie pokonało nas. Jeżeli mamy przekonanie, że Pan Bóg włożył nam do serca marzenia i cele, to oddzielmy się od tego, co nas zatrzymuje i stańmy ponad ludzkimi opiniami. Nieraz będzie to wymagać odwrócenia się nawet od kogoś bliskiego. Jednak być może nasze odwrócenie się będzie jednocześnie Bożą korektą dla tej osoby.

Dalszy ciąg w części 3.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

środa, 27 września 2017

Osobisty Goliat cz. 1

Osobisty Goliat cz. 1

Przypomnijmy sobie historię walki Dawida z Goliatem opisaną w 17. rozdziale 1. Księgi Samuela. Zachęcam do przeczytania tej biblijnej historii przed lekturą tego artykułu. Filistyni stanęli naprzeciw wojsk izraelskich. Na czoło ich wojsk wystąpił Goliat, który był olbrzymem mierzącym ok. 3 metrów. Izrael miał polecenie wytępić pewne narody w Kanaanie, między innymi Anakitów. Jeden z nich, Goliat zamieszkał w Gat i służył wrogom Izraela - Filistyńczykom. W konsekwencji, niewypełnienie Bożego polecenia urosło do rangi olbrzymiego problemu. W naszym życiu spotykamy także osobistych gigantów. Każdy z nich przeraża przede wszystkim wyglądem oraz okolicznościami, które stwarza jego obecność. Jaka jest natura Goliata? Przede wszystkim jest on pozostałością czegoś, co wcześniej powinno zniknąć z naszego życia i co teraz urosło do gigantycznych rozmiarów. Czegoś, na co Pan Bóg już wcześniej zwracał naszą uwagę, ale być może zabrakło naszego posłuszeństwa, by załatwić te sprawę przed Bogiem i przed ludźmi. Jest pewien schemat opisujący wpływ osobistych gigantów na nasze życie duchowe.
1. Zostawiamy w swoim życiu jakąś dziedzinę, której nie poddaliśmy Bożej przemianie, czyli inaczej pod pełną Bożą zależność.
2. Mamy świadomość tego, że musi to być poddane Bogu, jednak z różnych powodów zwlekamy.
3. Z czasem urasta to do rangi olbrzymiego problemu.
4. W konsekwencji musi zostać stoczona walka, bo Goliat musi być przez nas pokonany.
Te giganty mogą mieć różną postać. Mogą to być trudne wyzwania, lęk o przyszłość, życiowe problemy, nałogi, troski, fatalnie wyglądające okoliczności, itp. W tej biblijnej historii przyjrzymy się kilku aspektom, które mogą prowadzić do zwycięskiej strategii walki z naszym osobistym Goliatem.

Pierwszym i najbardziej widocznym faktem jest to, że Goliat zawsze skupia naszą uwagę na sobie, na okolicznościach, czy też na problemach, które stwarza jego obecność. W 1. Księdze Samuela 17,5-7 znajdujemy jego przerażający opis: „Na głowie miał hełm spiżowy a odziany był w pancerz łuskowy, a waga jego pancerza wynosiła pięć tysięcy sykli kruszcu. Miał również nagolenice spiżowe na nogach i dzidę spiżową na plecach. Drzewce jego dzidy było jak drąg tkacki, grot jego dzidy ważył sześćset sykli żelaza, a giermek z jego tarczą kroczył przed nim”. Widok i wpływ każdego giganta zawsze czyni w człowieku to samo – wywołuje strach, sieje duchowe spustoszenie i wprowadza stan beznadziejności. Czytamy o tym w 11. wersecie: „Gdy zaś Saul i cały Izrael usłyszeli te słowa Filistyńczyka, upadli na duchu i bali się bardzo”. Opis reakcji ludzi na obecność giganta mamy też w 24. wierszu: „A wszyscy wojownicy izraelscy, ilekroć widzieli tego męża, uciekali przed nim, bo się bardzo bali”. W znanej historii, apostoł Piotr wyszedł z łodzi, reagując na zachętę ze strony Pana Jezusa. Idąc po wodzie, zmierzał w kierunku Chrystusa. Stosował w praktyce to, co znamy ze Słowa Bożego, np. z Psalmu 16,8-9: „Mam zawsze Pana przed sobą, gdy On jest po prawicy mojej, nie zachwieję się. Dlatego weseli się serce moje i raduje się dusza moja, nawet ciało moje spoczywać będzie bezpiecznie”. Nagle zerwał się wiatr i spiętrzyły się fale. Piotr przestał patrzeć na Jezusa i swój wzrok utkwił na żywiole, czyli na okolicznościach. Gdy idziemy w podobnych okolicznościach przez życie, to bądźmy ostrożni, ale też nie skupiajmy się tylko na mierzeniu siły wiatru i wysokości nacierających na nas fal. Takie podejście do problemu zawsze przyniesie ten sam rezultat, co u Piotra – zaczniemy tonąć.

Następnym aspektem zwycięskiej strategii w walce z osobistym Goliatem jest patrzenie duchowym wzrokiem na to, jaka jest perspektywa naszej nagrody. Mimo tego, co dzieje się w nas i wokoło nas, to spójrzmy na nagrodę. Biblia mówi, że nie ma nic niemożliwego dla wierzącego. Jeżeli pomyślimy o tym, że to my moglibyśmy być w sytuacji Dawida z kilkoma kamieniami i procą, to wszystko wydaje się możliwe. Dawid mimo tego, co się działo wokoło niego, nie tracił ducha, gdyż skierował wzrok na nagrodę. Czytamy o tym w 1. Księdze Samuela 17,25-26: „Toteż tego, który by go położył trupem, obdarzy król wielkim bogactwem i da mu swoją córkę za żonę, a dom jego ojca uczyni wolnym od danin w Izraelu. I odezwał się Dawid do wojowników, którzy stali przy nim: Co to stanie się z tym mężem, który położy trupem owego Filistyńczyka i zdejmie hańbę z Izraela? Bo kimże jest ten Filistyńczyk nieobrzezany, że lży szeregi Boga żywego?”. Dawid rozpytywał o nagrodę i rozmyślał o niej. On tym żył. Wyobrażenie Goliata i zniszczeń jakie mógł dokonać było dla wojsk Izraela bardziej realne niż zwycięstwo, czyli nagroda, która stała za tym gigantem. Dawid mimo okoliczności skierował wzrok na zapłatę. To stało się jego rzeczywistością, a nie okoliczności, które widział wokół siebie.

Dalszy ciąg w części 2.

Bogdan Podlecki

poniedziałek, 25 września 2017

Najpierw Królestwo Boże cz. 6

Najpierw Królestwo Boże cz. 6

Jedynie Pan Bóg jest DOBRY i chce nam błogosławić także materialnie wtedy, kiedy jesteśmy na to gotowi duchowo. Nie musimy obawiać się zasady "Bóg pierwszy w naszym życiu". Pan Bóg jako pierwszy oddał nam to, co kochał najbardziej. Oddał życie SYNA BOŻEGO, żebyśmy my mogli żyć w osobistej społeczności z NIM teraz i w wieczności. Jaką śmiercią umiera grzesznik? Wieczną. Jaką śmiercią umierał Jezus, skoro wziął na SIEBIE wszystkie nasze grzechy? Wieczną. Jednak Pan Bóg wskrzesza do życia to, co umiera dla NIEGO. Czy zadaliście sobie kiedyś takie pytanie: Skoro wierzymy, że OJCIEC, SYN i DUCH ŚWIĘTY są JEDNOŚCIĄ, to co najcenniejszego poświęcił Pan Bóg dla ''korony SWOJEGO stworzenia'', jaką jest człowiek? ON poświęcił SWOJE ŻYCIE dla mnie i dla ciebie. Czy ten Bóg, który to zrobił może cię zdradzić? Czy ten Bóg może cię zawieść? Czy jeśli wypełniasz zasadę "Bóg pierwszy", to ON zapomni o tobie? ON nie zapomni o tobie, nawet wtedy, gdy jej nie wypełniasz. Pan Bóg nigdy nas nie zostawi i nigdy o nas nie zapomni. Obiecał i wielokrotnie potwierdzał to w SWOIM SŁOWIE, np. w Liście do Hebrajczyków 13,5: „Niech życie wasze będzie wolne od chciwości; poprzestawajcie na tym, co posiadacie; sam bowiem powiedział: Nie porzucę cię ani cię nie opuszczę”. O Jobie raczej nie czytamy, że był chciwy. Z kontekstu całej jego historii możemy wnioskować, że raczej szukał najpierw Królestwa Bożego. W dobrym zakończeniu jego historii w Księdze Joba 42,10 czytamy: „Pan zmienił los Joba, gdy wstawiał się za swoimi przyjaciółmi. I rozmnożył Pan Jobowi w dwójnasób wszystko, co posiadał”. ''Wszystko inne'' zostało mu dodane, a nawet zwielokrotnione, gdy posłusznie ''wstawiał się za przyjaciółmi''. Czyli ''nie szukał swego'', ale najpierw KRÓLESTWA BOŻEGO.

Nie chcę, żeby to moje rozważanie zostało odebrane jako ewangelia sukcesu. Jeśli już to ''Bożego sukcesu w człowieku''. Jest tylko jedna EWANGELIA – ZBAWIENIA w CHRYSTUSIE. Chciałbym żeby to przesłanie przyczyniło się do zrozumienia przez nas faktu, że za zaufaniem Bogu muszą pójść konkretne działania, byśmy mogli cieszyć się JEGO pełnym błogosławieństwem, w tym i materialnym. W każdym naszym osobistym przymierzu z Panem Bogiem przez nowo narodzenie potrzebne jest wypełnienie pewnych warunków przez nas. Gdybym dzisiaj sobie zadał pytanie: Czy szukam Królestwa Bożego? Odpowiedź byłaby – zdecydowanie tak. Gdybym je uszczegółowił: Czy zawsze najpierw GO szukam? To ta odpowiedź nie byłaby już zawsze tak zdecydowana. Zostawiam dzisiaj ciebie, drogi czytelniku już bez żadnego komentarza z dwoma kluczowymi dla tego rozważania fragmentami z Ewangelii Mateusza, czyli słowami Pana Jezusa Chrystusa. Niech przemawia do nas SŁOWO BOŻE, a nie nasze argumenty ''za'', czy ''przeciw''.
(16,25): „Bo kto by chciał życie swoje zachować, utraci je, a kto by utracił życie swoje dla mnie, odnajdzie je”.
(6,33): „Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane”.

Bogdan Podlecki

niedziela, 24 września 2017

Najpierw Królestwo Boże cz. 5

Najpierw Królestwo Boże cz. 5

Pewna historia, prawdopodobnie tylko o charakterze ''nauczającym''. Ojciec chciał sprawdzić zaufanie syna do siebie. Zszedł więc kilka stopni do piwnicy, a syn stał na zewnątrz. Wtedy wywiązuje się dialog: "Kochasz mnie?". "Tak tatusiu, kocham cię". "A ufasz mi?". "No pewnie, że ci ufam". "No to skocz synku, a ja cię złapię". Syn miał skoczyć w ciemność. On nie widział ojca z wyciągniętymi w jego stronę ramionami. Oddanie dziesięciny Bogu, czy wykazanie się inną ofiarnością jest takim skokiem wiary, czyli szukaniem najpierw Królestwa Bożego. Bez względu na to, czy mamy problemy finansowe, czy zaczyna się chwiać nasz budżet, czy może cały czas jest chwiejny. Powinniśmy wsiąść do tej taczki z historii o linoskoczku, opisanej w 1. części tego rozważania i powiedzieć: "Panie Boże, teraz moje życie jest w TWOICH rękach. Jak TY tę taczkę poprowadzisz, to i ja będę w niej bezpieczny". Czy na pewno w to wierzysz? Czy wsiądziesz do tej taczki? Czy powiesz: ''Panie Jezu wsiadam do tej taczki, tylko dlatego, że to TY ją prowadzisz. Dlatego, że CIEBIE znam i TOBIE ufam, to wykonam ten skok wiary, nawet jeśli teraz nie widzę, gdzie skaczę''.

Wiem, że zaufanie jest jedyną drogą do Bożego błogosławieństwa. Jak ja praktycznie rozumiem, że Pan Bóg jest na pierwszym miejscu w moim życiu? To nie jest tylko kwestia dziesięciny, ale np. tego, o czym lub o kim najpierw myślę, gdy otwieram rano oczy. Z kim najpierw rozmawiam o tym, co myślę, co przeżywam? Zadajmy sobie dzisiaj kilka pytań. Jakie są nasze pierwsze czynności w ciągu dnia? Co jest naszym pierwszym źródłem informacji rano? Gazeta, telewizja, internet, radio, czy SŁOWO BOŻE? Wielu chrześcijan mówi, że ''gdyby Bóg tego od nich zażądał, to by życie swoje oddali za wiarę”. Tak, ale wielu z nich nawet w ''jednej dziesiątej'' nie chce uwierzyć Bogu. Pan Jezus mówi w Ewangelii Łukasza 18,27: „Co niemożliwego jest u ludzi, możliwe jest u Boga”. Problem jest tylko w tym, czy my w to wierzymy? Dlatego też Chrystus wyraźnie mówi do nas: „szukajcie najpierw Królestwa Bożego i Jego sprawiedliwości, a wszystko inne będzie wam dodane”. Czy to nie jest wspaniała obietnica? Większość chrześcijan uznaje tę zasadę w swoim życiu, ale nie wszyscy ją stosują dosłownie. Wielu chrześcijan szuka KRÓLESTWA BOŻEGO, jednak niewielu szuka GO najpierw. Można zadać pytanie: ''Czy można zaufać Bogu aż tak dalece?''. Pamiętam świadectwo mojego szwagrostwa, jak na imprezie z okazji 20. rocznicy ich ślubu szwagier mówił: ''W naszym życiu Bóg jest na pierwszym miejscu''. Potem przyszedł czas wypróbowania tego wypowiedzianego wobec ''świata duchowego'' oświadczenia. Zostały wypróbowane relacje rodzinne i zborowe. Firma, którą prowadzi znalazła się na skraju bankructwa. Podobnie jak każdy z nas w doświadczeniach, mógł pomyśleć: ''Jak przyjęliśmy zasadę – najpierw Królestwo Boże, to wszystko inne się sypie''. Tak, może się przez jakiś czas sypać, ale jeśli zachowamy wiarę w Boże obietnice, to ON na pewno okaże swoją wierność. Tak też się stało w ich przypadku. Podobnie dzieje się w życiu każdego z nas. Tylko może nie zawsze to dostrzegamy, ponieważ często mamy swoje własne oczekiwania, także w zakresie Bożych rozwiązań.

Zadajmy sobie jeszcze jedno pytanie. Może Boża obietnica dotyczy tylko dóbr duchowych, a nie materialnych? Kiedy Abraham posłuchał Boga, to ON obiecał dać mu syna. Pan Bóg powiedział: „Dam ci syna, w starości go poczniesz”. No i co, począł? Tak i to dokładnie tak, jak obiecał Bóg – w starości, czyli za pięćdziesiąt lat. Możemy sobie wyobrazić, że przez pięćdziesiąt lat wołamy: "Panie Boże, obiecałeś!". Pięćdziesiąt lat czekał Abraham, aż Bóg spełni tę obietnicę. I dokładnie tak, jak obiecał, dał mu ukochanego syna. Jednak wtedy Bóg powiedział do niego: "Abrahamie, skoro JA jestem pierwszy, to weź swojego synka i idź na górę, którą ci wskażę i złóż go w ofierze dla MNIE". Czy w takiej sytuacji można w ogóle przyjąć zasadę "Bóg pierwszy"? Przecież z ludzkiego punktu widzenia w tej sytuacji nic nie można zyskać, a przeciwnie można tylko stracić. Czy Abraham stracił? Nie, zyskał wiarę i syna też zyskał. W takiej beznadziejnej sytuacji, też można zyskać.

Dalszy ciąg w części 6.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

Najpierw Królestwo Boże cz. 4

Najpierw Królestwo Boże cz. 4

Czy ludzie wierzący powinni posiadać obfitość materialną, czy nie? A jeśli tak, to kiedy? Czy Pan Bóg jest przeciwny posiadaniu bogactwa finansowego, czy nie? W poszukiwaniu odpowiedzi przeczytajmy uważnie fragment z 1. Listu do Tymoteusza 6,9-10: „A ci, którzy chcą być bogaci, wpadają w pokuszenie i w sidła, i w liczne bezsensowne i szkodliwe pożądliwości, które pogrążają ludzi w zgubę i zatracenie. Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest miłość pieniędzy; niektórzy, ulegając jej, zboczyli z drogi wiary i uwikłali się sami w przeróżne cierpienia”. Fragment może trochę jest wyrwany z kontekstu, ale zwiera ciekawą myśl. Czy pieniądze są problemem, czy nie? Pieniądze nigdy nie były problemem. Gdyby były problemem, to Bóg nigdy nie błogosławiłby majątkiem wielu ludziom. To stosunek do pieniędzy jest problemem. Czytamy tam: „A ci, którzy chcą być bogaci”. Sama chęć bycia bogatym powoduje, że szukanie Królestwa Bożego jest już na co najwyżej drugim miejscu. Jak chcemy być bogaci, to już nasze serce postawiło Pana Boga na drugim miejscu. Jaki wniosek? Istotne są nasze motywacje. Nie chciejmy być bogaci. Pragnijmy błogosławieństwa materialnego, żeby móc wspomagać rozszerzanie Królestwa Bożego. Dalej czytamy: „Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest miłość pieniędzy”. Nie pieniądze, ale nasze serce jest problemem, jeśli kocha pieniądze. Popatrzmy, jak jest zbudowany DEKALOG. O czym mówią pierwsze cztery przykazania? O stosunku człowieka do Boga. Następne pięć przykazań mówi o stosunku człowieka do człowieka. Dopiero ostatnie przykazanie mówi o stosunku człowieka do rzeczy. Jak Pan Bóg ułożył przykazania? Najpierw Królestwo Boże, później bliźni, a na końcu rzeczy. Ale diabeł zadbał o to, żeby te wartości odwrócić. Wzorce światowe wmawiają nam to, że najważniejszy jest stosunek do rzeczy, które możemy mieć. Jak już będę bogaty, to będzie mnie stać na miłowanie bliźniego. A jak już będę stary i bogaty, to pomyślę o Panu Bogu i JEGO KRÓLESTWIE. Tak myślą dzisiaj ludzie.

Skoro Pan Bóg chce nam błogosławić i skoro obiecał nam, że będziemy obfitować, to czy jest taki sposób, żeby być zdrowym duchowo i jednocześnie mieć błogosławieństwo materialne. Prawdopodobnie najbogatszy człowiek w historii ludzkości pozostawił nam wskazówki w tej kwestii. W Księdze Przysłów Salomona 3,9-10 czytamy: „Czcij Pana darami ze swojego mienia i z pierwocin wszystkich swoich plonów! I będą twoje stodoły wypełnione ponad miarę, a twoje prasy opływać będą w moszcz”. Jaka tu jest zasada? Bardzo przejrzysta: ''czcij Pana całym swoim życiem'' lub inaczej ''szukaj najpierw Królestwa Bożego'', a dopiero wtedy: ''będziesz miał wszelki dostatek''. Dalej w tej samej Księdze 30,8-9 czytamy: „Oddal ode mnie fałsz i słowo kłamliwe; nie nawiedź mnie ubóstwem ani nie obdarz bogactwem, daj mi spożywać chleb według mojej potrzeby, abym, będąc syty, nie zaparł się ciebie i nie rzekł: Któż jest Pan? Albo, abym z nędzy nie zaczął kraść i nie znieważył imienia mojego Boga”. Salomon na podstawie własnych doświadczeń wiedział o czym pisze! Problemem nie są pieniądze, ani ich brak, ale stan naszego serca wyrażający się stosunkiem do pieniędzy. Pan Bóg zna stan naszego serca i dopuszcza dla naszego życia taki wymiar błogosławieństwa, jaki jesteśmy w stanie udźwignąć bez uszczerbku dla naszego zdrowia duchowego. Historie biblijne uczą, że dopóki ludzie poszukiwali Pana Boga, to ON pomnażał ich majątki. Błogosławieństwo finansowe trwało dopóty, dopóki nie stanowiło zagrożenia dla ich duchowego życia.

Możemy sformułować ''duchowo – finansową'' zasadę: ''Jeśli chcesz być bogaty materialnie, to najpierw musisz stać się bogaty duchowo''. Pozwólmy być Bogu na pierwszym miejscu w tym, co mamy, a ON zadba o nasze błogosławieństwo, także materialne. Pan Bóg w zdecydowany sposób przypomina i potwierdza swoje zasady pomnażania, które zostały ustalone dla każdego człowieka w Księdze Malachiasza 3,8-12: „Czy człowiek może oszukiwać Boga? Bo wy mnie oszukujecie! Lecz wy pytacie: W czym cię oszukaliśmy? W dziesięcinach i daninach. Jesteście obłożeni klątwą, ponieważ mnie oszukujecie, wy, cały naród. Przynieście całą dziesięcinę do spichlerza, aby był zapas w moim domu, i w ten sposób wystawcie mnie na próbę! - mówi Pan Zastępów - czy wam nie otworzę okien niebieskich i nie wyleję na was błogosławieństwa ponad miarę. I zabronię potem szarańczy pożerać wasze plony rolne, wasz winograd zaś w polu nie będzie bez owocu - mówi Pan Zastępów. Wszystkie narody będą was nazywać szczęśliwymi, bo będziecie krajem uroczym - mówi Pan Zastępów”. Wielu z nas nie wie lub udaje, że nie wie o tej zasadzie. Jest ona jednocześnie Bożym zobowiązaniem i obietnicą dla każdego, kto uwierzy Bogu. Ta obietnica ma charakter przymierza, w którym po naszej stronie są pewne warunki do wypełnienia. Pan Bóg mówi: „Przynieście całą dziesięcinę (…) i w ten sposób wystawcie mnie na próbę!”. Warunkiem jest tu wykazanie zaufania do NIEGO co najmniej w 10% naszych możliwości w ''sferze materialnej''. Wtedy ON wypełnia swoje zobowiązania wynikające z tej obietnicy i mówi: „wyleję na was błogosławieństwa ponad miarę”. Przecież tak często deklarujemy, a nawet potwierdzamy publicznie przy różnych okazjach, że dajemy z siebie 100% swoich możliwości w każdej sferze naszego życia. Pan Bóg powiedział jeszcze w tym fragmencie: „I zabronię potem szarańczy pożerać wasze plony”. Co może być tą szarańczą w naszym życiu? To są różne sytuacje, gdy tracimy coś z naszego dorobku. Bóg usunie te przeciwności z naszego życia, jeśli będziemy MU wierni. Jeśli najpierw będziemy szukać Królestwa Bożego.

Dalszy ciąg w części 5.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

piątek, 22 września 2017

Najpierw Królestwo Boże cz. 3

Najpierw Królestwo Boże cz. 3

Jeśli nawet odkryjemy, że w kwestii szukania Królestwa Bożego nie jest z nami tak do końca jak oczekuje tego Pan Jezus Chrystus, to jest dla nas słowo pociechy w 2. Liście do Koryntian 3,17-4,2: „A Pan jest Duchem; gdzie zaś Duch Pański, tam wolność. My wszyscy tedy, z odsłoniętym obliczem, oglądając jak w zwierciadle chwałę Pana, zostajemy przemienieni w ten sam obraz, z chwały w chwałę, jak to sprawia Pan, który jest Duchem. Dlatego, mając tę służbę, która nam została poruczona z miłosierdzia, nie upadamy na duchu, lecz wyrzekliśmy się tego, co ludzie wstydliwie ukrywają, i nie postępujemy przebiegle ani nie fałszujemy Słowa Bożego, ale przez składanie dowodu prawdy polecamy siebie samych sumieniu wszystkich ludzi przed Bogiem”. Pan Bóg, jako PRAWDZIWY KREATOR może sprawić w nas inne upodobania. Jeżeli poddamy się Bożej przemianie, to ten duch, który kreuje nam światową rzeczywistość przestanie być dla nas ważny. Jeżeli będziemy patrzeć na CHWAŁĘ PANA, to Bóg może przemienić nasze upodobania. Pozwólmy Duchowi Chrystusowemu na to, aby nas całkowicie przemienił. ON ciągle czeka na naszą zgodę. ON czeka kiedy ''odsłonimy oblicze'' przed NIM. Bóg patrzy na serce. Dla NIEGO ważna jest nasza szczera postawa. Jeżeli wybraliśmy szczere szukanie najpierw Królestwa Bożego, to ON chce nam we wszystkim błogosławić. W 3. Liście Jana 2-3 czytamy: „Umiłowany! Modlę się o to, aby ci się we wszystkim dobrze powodziło i abyś był zdrów tak, jak dobrze się ma dusza twoja. Uradowałem się bowiem bardzo, gdy przyszli bracia i złożyli świadectwo o rzetelności twojej, że ty istotnie żyjesz w prawdzie”. Zazwyczaj w tym fragmencie zauważamy to: „abyś był zdrów tak, jak dobrze się ma dusza twoja”. I słusznie, bo zdrowie fizyczne jest ściśle uzależnione od naszego stanu duchowego. Jednak zwróćmy uwagę na to, że Jan pisze w tym liście: „Modlę się o to, aby ci się we wszystkim dobrze powodziło”. Apostoł Jan pisze w liście do swojego ucznia, że modli się o to, aby mu się wiodło we wszystkim dobrze, wiec w tym i materialnie. Taka modlitwa nie była czymś niestosownym dla Jana. Jednak kluczem w tej modlitwie jest stwierdzenie: „złożyli świadectwo o rzetelności twojej, że ty istotnie żyjesz w prawdzie”. Życie w Bożym powodzeniu, to życie w PRAWDZIE, czyli w Chrystusie. To świadectwo naszej rzetelności duchowej. To duchowe błogosławieństwa manifestujące się we wszelkim powodzeniu.

Dwa biblijne przykłady ''poszukiwaczy Królestwa Bożego''. W 1. Księdze Mojżeszowej 13,14-15 czytamy: „I rzekł Pan do Abrama po odłączeniu się Lota od niego: Podnieś oczy swoje i spojrzyj z miejsca, na którym jesteś, na północ i na południe, i na wschód i na zachód, bo całą tę ziemię, którą widzisz, dam tobie i potomstwu twemu na wieki”. Jak czytamy dalej, Abraham dokonał właściwego wyboru. Szukał najpierw Królestwa Bożego i doczekał się realizacji Bożych obietnic i błogosławieństwa. Jego bratanek, Lot nie wybrał szukania najpierw Królestwa Bożego. On od razu chciał mieć swoją nagrodę. Pan Bóg uznał świadectwo Hiskiasza, że najpierw szukał Królestwa Bożego. Czytamy o tym w 2. Księdze Kronik 32,27-29: „Hiskiasz miał bardzo wielkie bogactwo i sławę. Zbudował sobie skarbce na srebro i złoto, i drogie kamienie, na wonności, na tarcze i na wszelkie kosztowne przybory, także składy na płody rolne, zboże, moszcz, oliwę, obory dla wszelkich gatunków bydła, opłotki dla trzód. Nabył dla siebie liczne stada owiec i bydła, gdyż Bóg obdarzył go bardzo wielkim majątkiem”. Skąd Hiskiasz miał majątek? Został obdarzony przez Boga. Czy Pan Bóg zmienił dzisiaj zdanie w tej kwestii? Czy możemy twierdzić, że dzisiaj Bóg zmienił swój stosunek do ludzi i nie chce już im błogosławić wielkim majątkiem? Może jednak tylko stwierdził, że nie wszyscy ludzie umieją z niego korzystać dla BOŻEJ CHWAŁY?

Dalszy ciąg w części 4.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                Następna część

Najpierw Królestwo Boże cz. 2

Najpierw Królestwo Boże cz. 2

Zastanówmy się skąd pochodzi światopogląd, który w mojej parafrazie słów Chrystusa z Ewangelii Mateusza 16,25 brzmi: ''Jeżeli nie szukacie MOJEJ woli i zachowujecie swoje własne poglądy na życie, to możecie utracić to, co jest dla was najcenniejsze – życie wieczne duszy''? Pewne światło odpowiedzi na to pytanie daje nam fragment z Listu do Efezjan 2,1-2: „I wy umarliście przez upadki i grzechy wasze, w których niegdyś chodziliście według modły tego świata, naśladując władcę, który rządzi w powietrzu, ducha, który teraz działa w synach opornych”. Apostoł Paweł pisze, że umarliśmy dla starych poglądów na nasze życie. Jednak wskazuje też na to, skąd te poglądy się wzięły – przez chodzenie według wzorców tego świata i podporządkowanie się autorytetowi przeciwnemu Panu Bogu. W czasach Pawła mogło chodzić, np. o naśladownictwo stylu życia Rzymian. Dzisiaj telewizja, internet i prasa serwuje nam ten sam styl egoistycznego życia. Od dzieciństwa pokazywane są nam pewne wzorce. Im bardziej człowiek twardy i bezwzględny, tym lepiej mu się powodzi. Im bardziej jest tolerancyjny i myśli o sobie, tym więcej dostaje. Takie postawy nie wykluczają uspokajających sumienie gestów ''wsparcia dla potrzebujących''. Według której zasady żyjemy dzisiaj? Każdy z nas sam musi sobie szczerze odpowiedzieć na to pytanie. Moje doświadczenie podpowiada mi, że raczej wyznajemy tę drugą zasadę, zwłaszcza w niedzielne poranki. Lecz często zdarza się nam postępować według tej pierwszej zasady, zwłaszcza w codziennych trudnościach.

Diabeł potrafi podsunąć nam takie myśli, które z pozoru wydają się być pozytywne: ''Wszyscy inni myślą tylko o sobie, jedynie ja myślę o innych''. Może bardziej żartobliwie: ''Wszyscy myślą tylko o sobie, jedynie ja myślę o mnie''. Takie myśli, które stawiają w centrum naszej uwagi nas samych, to także egocentryczny element współczesnego światopoglądu. Jeśli zapytacie dziecko, czy chce dostać za miesiąc 10 lizaków, czy jednego dzisiaj, to jak myślicie, co wybierze? Raczej, jednego dzisiaj. Dziecko wybierze to, co widzi i może dostać teraz. To podpatrywanie i naśladowanie dostarczanych nam wzorców jest planowym elementem zniewolenia. Zawsze jest jakiś konkretny kreator takich wzorców, bardzo zainteresowany tym, byśmy je od razu ''kupili'' i stosowali się do nich. Takiego duchowego handlarza kłamstw demaskuje Pan Bóg w Księdze Ezechiela 28,16: „Przy rozległym swoim handlu napełniłeś swoje wnętrze gwałtem i zgrzeszyłeś. Wtedy to wypędziłem cię z góry Bożej, a cherub, który bronił wstępu, wygubił cię spośród kamieni ognistych”. W wytwarzaniu złych wzorców życia duchowego na ziemi prym wiedzie ''duch, który rządzi w powietrzu'', światowy kreator – szatan. On dba o to, żebyśmy byli postawieni w sytuacji obserwatorów atrakcyjnych pokazów mody na wzorce zachowania. Na takich pokazach ludzie stoją i patrzą z zapartym tchem w podziwie, bo kreator dba o to, by pokaz był bardzo efektowny. Niestety także wielu chrześcijan dzisiaj w swoim życiu duchowym stoi i patrzy. Na takich światowych pokazach hasło brzmi: "Kto nie chce zostać w tyle, to musi naśladować światowy styl życia". Diabeł akcentuje zasadę: ''Najpierw weźcie to, co ma być dodane, a potem ewentualnie pomyślcie o Królestwie Bożym''. On zawsze będzie dbał o to, żeby perspektywa Królestwa Bożego była dla nas odległa, po to, by z czasem całkiem nam ją przysłonić.

Jednak my spotkaliśmy pewnego dnia PRAWDZIWEGO KREATORA naszego życia. Kreator, z angielskiego znaczy: ''twórca'' lub ''stwórca''. Spotkaliśmy prawdziwego STWÓRCĘ, który mówi, żeby szukać najpierw Królestwa Bożego, a wszystko inne będzie nam dodane. Pan Jezus powiedział o nas, jako o JEGO owcach w Ewangelii Jana 10,10: „Złodziej przychodzi tylko po to, by kraść, zarzynać i wytracać. Ja przyszedłem, aby miały życie i obfitowały”. SŁOWO BOŻE jednoznacznie identyfikuje prawdziwego KREATORA i demaskuje fałszywego. Pan Jezus mówi wyraźnie o tym światowym uzurpatorze, że „przychodzi tylko po to, by kraść, zarzynać i wytracać”. Natomiast PRAWDZIWY KREATOR, Pan Jezus Chrystus mówi: „Ja przyszedłem, aby miały życie i obfitowały”. Pan Bóg wcale nie chce, aby JEGO owce miały jakieś braki, czy niedostatki. Jezus Chrystus nie powiedział: ''egzystowały'', ale powiedział: ''aby żyły i obfitowały''. Konsekwencją życia w wierze jest obfitość, przede wszystkim duchowa. Może jednak nasze braki, także w dziedzinie materialnej są spowodowane tym, że nie szukamy najpierw Królestwa Bożego? Czyli nie wierzymy Bogu w tym, że wszystko inne będzie nam dodane. Może tylko ograniczamy się do biernego oczekiwania na Królestwo Boże? Myślę, że większość dzieci Bożych woli dostać swojego lizaka dzisiaj. Może jednak ta większość po prostu jeszcze nie wie, że można inaczej żyć? Według której z tych dwóch zasad my żyjemy? Może tak naprawdę, to tworzymy i wybieramy pośrednią zasadę ''o szukaniu Królestwa Bożego, ale niekoniecznie najpierw'', a na co dzień żyjemy według zmienionej na swoje doraźne potrzeby zasady ''o szukaniu najpierw tego, co ma być dodane''?

Dalszy ciąg w części 3.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                Następna część

czwartek, 21 września 2017

Najpierw Królestwo Boże cz. 1

Najpierw Królestwo Boże cz. 1

To rozważanie zacznę od relacji z pewnego wydarzenia. Nie wiem, czy autentycznego. Pewnie raczej edukacyjnego. Znany linoskoczek zorganizował pokaz przejścia po linie zawieszonej nad przepaścią. Zebrało się dużo ludzi, by obserwować to wydarzenie. Pierwsze przejście, gdy miał w rękach tyczkę pomagającą utrzymać równowagę, zrobiło na ludziach ogromne wrażenie. Były momenty, że walczył o utrzymanie równowagi, ale przeszedł na drugą stronę. Na dole odezwały się owacje. Ludzie cieszyli się. Linoskoczek, gdy podano mu mikrofon powiedział do widzów, że teraz przejdzie jeszcze raz, ale bez tyczki. To była trudniejsza próba. Podziwiali go. Nikt z nich, nigdy nie zdobyłby się na coś takiego. Rozłożył swoje ręce szeroko i zamiast tyczką balansował rękoma. Znów było kilka momentów, kiedy zmagał się z równowagą, ale przeszedł. Podziw i owacje były jeszcze większe. Jednak linoskoczek zapowiedział, że ma zamiar uczynić jeszcze jeden wyczyn. Przejdzie po linie pchając przed sobą taczkę. Ludzie zamarli. Nie wierzyli, że jest to możliwe. Wziął więc taczkę i zaczął iść, ale nie mógł już balansować mając zajęte ręce. Było to bardzo trudne, ale udało mu się. Owacjom nie było końca. Pokazał, że jest mistrzem i dokonuje wydawałoby się niemożliwych wyczynów. Wtedy ten człowiek wziął mikrofon do ręki i powiedział, że chce zrobić jeszcze jedną niezwykłą rzecz. Chciał przejść po linie z człowiekiem w tej taczce i miał to być ochotnik spośród widzów. Nagle zrobiła się cisza. Nikt się nie odezwał. Nie było żadnej ręki, która by chociaż nieśmiało uniosła się do góry. To jest bardzo ciekawa historia. Przecież wszyscy na własne oczy widzieli, że przeszedł z taczką nad wodospadem. Wiedzieli, że może to zrobić ponownie. Jednak nikt z nich nie odważył się powierzyć mu swojego życia. Zastanówmy się, czego oczekiwał ten linoskoczek od tych, którzy gotowi byli go podziwiać i wiwatować na jego cześć? Wymagał od nich zaufania i wiary. Wiarę w jego umiejętności to ci ludzie może mieli, bo na podstawie obserwacji wiedzieli, że jest w stanie przejść z taczką po linie. Jednak nie mieli do niego dość zaufania, aby powierzyć mu swoje życie. Czego wymaga od nas Pan Jezus Chrystus? Czy nie tego samego? Wiary w NIEGO i zaufania MU.

Chrystus mówi wyraźnie w Ewangelii Jana 14,1: „Niechaj się nie trwoży serce wasze; wierzcie w Boga i we mnie wierzcie!”. I dalej w 11. wersecie: „Wierzcie mi, że Ja jestem w Ojcu, a Ojciec we mnie; a jeśliby tak nie było, to dla samych uczynków wierzcie”. Czego Chrystus wymagał od uczniów? Wiary i zaufania. Pan Jezus najpierw pokazał współcześnie żyjącym świadkom, a przez to i nam tę JEDYNĄ DROGĘ do WIECZNOŚCI z Bogiem. Przeszedł po ''linie ZBAWIENIA'' nad wielką ''przepaścią grzechu''. Pan Jezus Chrystus zaprasza każdego do przejścia tą JEDYNĄ DROGĄ razem z NIM, a właściwie w NIM. Nie ma innej drogi i nie ma innej możliwości przedostania się na drugą stronę. Możemy próbować sami iść po tej linie, ale jest pewne, że nie przejdziemy na drugą stronę i wpadniemy w przepaść. Możemy też powiedzieć: ''Panie Jezu, przejdę z TOBĄ, bo sam nie dam rady i nie chcę już szukać innego przejścia''. Czy naprawdę ufamy Chrystusowi do tego stopnia?

Czego tak naprawdę mamy szukać w naszym życiu chrześcijańskim? W Ewangelii Mateusza 16,24-26 czytamy: „Wtedy Jezus rzekł do uczniów swoich: Jeśli kto chce pójść za mną, niech się zaprze samego siebie i weźmie krzyż swój, i niech idzie za mną. Bo kto by chciał życie swoje zachować, utraci je, a kto by utracił życie swoje dla mnie, odnajdzie je. Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za duszę swoją?”. Ten fragment jest wyraźną zachętą, ale też i przestrogą dla nas. Do nas należy wybór, ale jego konsekwencje są na wieczność. Przedstawione są tu dwie drogi i dwa różne ''sposoby na życie''. Używając współczesnej terminologii, można powiedzieć, że to są dwa rożne światopoglądy. Parafrazując treść tego fragmentu możemy dostrzec, że w pierwszej części Pan Jezus dla kontrastu formułuje światową zasadę: ''Jeżeli nie szukacie MOJEJ woli i zachowujecie swoje własne poglądy na życie, to możecie utracić to, co jest dla was najcenniejsze''. W drugiej części Chrystus formułuje zasadę Królestwa Bożego: ''Zrezygnujcie z własnych planów na rzecz realizacji MOJEJ woli dla waszego życia, a odnajdziecie to, co JA mam dla was najcenniejszego – życie wieczne duszy''. Ta druga część jest nawiązaniem do znanego wersetu, który przekazuje słowa Pana Jezusa Chrystusa w Ewangelii Mateusza 6,33: „Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane”.

Dalszy ciąg w części 2.

Bogdan Podlecki


wtorek, 19 września 2017

Dwie natury cz. 10

Dwie natury cz. 10

Jeżeli widzimy gdzieś w swoim życiu jakiś element natury Ezawa, to stańmy przed Bogiem i wyznajmy MU to szczerze. To może być bardzo skryte i inni ludzie mogą tego nie dostrzegać w nas. Nieprzemienione dziedziny naszego życia, to sprytnie zakamuflowane miejsca schronienie dla diabła i jego demonów. Niestety, ale wygląda na to, że jest możliwość posiadania ''2 w 1'', czyli natury Jakuba i Ezawa, a nawet być może ''3 w 1'', po uwzględnieniu ''ducha ludzkiego'', zależnego tylko od Pana Boga. Jest takie stare indiańskie opowiadanie o dwóch wilkach, które mieszkają w człowieku. Te wilki nieustannie walczą ze sobą. Pierwszy jest dobry, ale niestety często chudy. Nazwijmy go ''wiarą'', albo ''naturą Jakuba''. Drugi jest zły, ale często dobrze podkarmiony. Nazwijmy go ''niewiarą'', albo ''naturą Ezawa''. Interpretując tę indiańską przypowieść o walczących ze sobą wilkach w świecie duchowym można powiedzieć, że ten będzie w życiu człowieka dominował, który zostanie przez niego nakarmiony. Co czyni wiara w tym kontekście? Można powiedzieć, że czynna wiara nieustannie zmusza niewiarę do milczenia. Jednak żeby tak było, to wiara musi być przez nas karmiona. Co to jest niewiara? To duch przeciwny Bogu. Czym powinna być karmiona wiara? W Ewangelii Jana 8,31-32 czytamy: „Jeżeli wytrwacie w słowie moim, prawdziwie uczniami moimi będziecie i poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi. Wiarę powinniśmy karmić osobistym poznaniem SŁOWA BOŻEGO. Chrystus jest PRAWDĄ, która wyswobadza. Więc czynna wiara jest poznaniem i aprobatą PRAWDY oraz wytrwaniem w NIEJ w każdej dziedzinie naszego życia.

Pamiętajmy, że stara natura Ezawa jest jak gorzki korzeń, którego celem jest rosnąć w górę. Jeżeli go nie odrąbiemy lub nie pozwolimy na jego odrąbanie, to może wyrządzić szkody, a nawet zniszczyć naszą osobistą społeczność z Panem Bogiem. W pierwszej kolejności usuwaj ten korzeń w sobie, a nie w innych. O innych się po prostu módl. Zrób to dopóki jeszcze nie wyrosła z niego roślina, przez którą może się wielu pokalać. Z ''małego Ezawka'' uciekającego sprzed Bożego oblicza może wyrosnąć ''duży Ezaw'', który będzie chciał zabić szukającego Boga Jakuba. Nie wiem, co może być w twoim życiu tym gorzkim korzeniem. Może to są myśli i działania wynikające z wiary we własne możliwości, czyli po prostu twoja niezależność? Może jest to nasza męska, czy kobieca chęć dominacji w małżeństwie, czy w rodzinie? Może twoim problemem jest trwonienie czasu przed telewizorem, czy komputerem? Może zbyt angażujesz się w życie towarzyskie, które nie wpływa dobrze na budowanie twojego osobistego i społecznego chrześcijaństwa? Może to jednak jest alkohol, papierosy, czy inne używki, które na pewno nie są dobrym elementem świadectwa o Bożej obecności w twoim życiu? Może twoim problemem są myśli o tym, że nie nadajesz się do świadczenia o Chrystusie? Może wręcz jest to nadmiar myśli idący w kierunku zniecierpliwienia, że Bóg nie wypełnia obietnic skierowanych do twojego życia. Jak już wspomniałem, ja nie wiem, co jest twoim problemem. Wie o tym Bóg i być może ty sam. Jednak Pan Bóg pragnie od ciebie poświecenia MU coraz więcej czasu. Wtedy da ci odpowiedzi na wszystkie twoje pytania. Jest coś, co łączy obie natury Ezawa i Jakuba. To głód Bożej obecności. Dążąca do niezależności natura Ezawa zaspakaja swój głód doraźnymi posiłkami, ale w wyniku tego może nie zaspokoić swojego duchowego głodu na wieki. Poddająca się pod Bożą przemianę i zależność natura Jakuba zaspokaja ten głód wchodząc w Bożą obecność teraz i dzięki temu będzie z NIM w wieczności. Nie mogę nic twierdzić za Pana Boga, ale z własnych doświadczeń wiem, że ON nie zaakceptuje dwoistej natury w nas. Na zakończenie zdecydowana, ale jednocześnie bardzo motywacyjna rada apostoła Chrystusa w Liście Jakuba 4,8: „Zbliżcie się do Boga, a zbliży się do was. Obmyjcie ręce, grzesznicy, i oczyśćcie serca, ludzie o rozdwojonej duszy”.

Bogdan Podlecki

poniedziałek, 18 września 2017

Dwie natury cz. 9

Dwie natury cz. 9

Nie możemy sami siebie oszukiwać. Jeżeli zbagatelizujemy Boże wybranie, to mamy jeszcze naturę Ezawa. Nasz wzrok jest skierowany na siebie i widzimy tylko swoje problemy. Jesteśmy po prostu egocentryczni i chcemy wszystkiego dla siebie teraz. Jesteśmy duchowo ślepi i nie widzimy Bożych celów dla naszego życia. Diabeł zawsze czeka w gotowości z jakimś atrakcyjnie wyglądającym ''fast foodem'', żeby tylko odciągnąć nas od Bożej obecności. Taka szybka potrawa tylko chwilowo zaspokoi nasz głód, a po jej zjedzeniu znowu będziemy głodni. Jedynie BOŻE SŁOWO może nas trwale nasycić. Diabeł próbuje dzisiaj wprowadzić nas w kolejne zwiedzenie. Chce żebyśmy żyli chwilą i pozwolili sobie na przerwę, przyjmując tylko na chwilę naturę Ezawa. Wiem jednak, że to sprytna sztuczka diabelska. Taka chwila ma dziwne tendencje do powtarzania i wydłużania się. Problemem Ezawa był grzech zaniedbania, czyli niewiara w moc Bożego wybrania. Niewiara, to duch przeciwny Bogu, który zrodził u Ezawa kolejne grzechy, w tym planowanie bratobójstwa, czy związki z obcoplemiennymi kobietami. Konsekwencjami takich związków w następnych pokoleniach były kompromisy, bałwochwalstwo, a potem zupełne odstępstwo od Boga Izraela. W Biblii czytamy, że Izaak miał tylko dwóch synów. Oprócz natury Jakuba i Ezawa, nie mamy trzeciej opcji do wyboru. Możemy utracić Boże wybranie i błogosławieństwo tylko z własnego wyboru, ulegając duchowi niewiary. Natura Ezawa, w którą nie raz uciekamy, nie podoba się Panu Bogu. W każdej naszej decyzji kierujmy się wyborem natury Jakuba, który prowadzi nas do przemiany naszego charakteru na Chrystusowy. Wyraźnie czytamy o tym w Liście do Hebrajczyków 12,14-17: „Dążcie do pokoju ze wszystkimi i do uświęcenia, bez którego nikt nie ujrzy Pana, bacząc, żeby nikt nie pozostał z dala od łaski Bożej, żeby jakiś gorzki korzeń rosnący w górę, nie wyrządził szkody i żeby przezeń nie pokalało się wielu, żeby nikt nie był rozpustny lub lekkomyślny jak Ezaw, który za jedną potrawę sprzedał pierworodztwo swoje. A wiecie, że potem, gdy chciał otrzymać błogosławieństwo, został odrzucony, nie uzyskał bowiem zmiany swego położenia, chociaż o nią ze łzami zabiegał”.

Poddajmy się badaniu przez Ducha Świętego, czy nie ma w nas ''korzenia Ezawa'', który może zniszczyć nasze życie duchowe, a w konsekwencji może poczynić szkody w naszych rodzinach, czy społecznościach. Jednak zawsze rozpoczynajmy od siebie, a nie od innych. W Liście do Galacjan 6,4 czytamy: „Każdy zaś niech bada własne postępowanie, a wtedy będzie miał uzasadnienie chluby wyłącznie w sobie samym, a nie w porównaniu z drugim”. Wyraźnie nawołuje do tego Jeremiasz w Trenach 3,40: „Doświadczajmy i badajmy nasze drogi i nawróćmy się do Pana!”. Może teraz jest czas na zastanowienie się nad ważnymi kwestiami w naszym życiu. Dlaczego mamy wrażenie, że Pan Bóg nie odpowiada na nasze modlitwy? Dlaczego odczuwamy duchowe zmęczenie, widząc niepowodzenie w wielu naszych wysiłkach, czy wręcz duchowe bankructwo? Dlaczego często trudno nam dostrzec Boże błogosławieństwo w naszym życiu, w życiu rodzinnym, czy w naszych społecznościach? Nie dziwmy się, że tak jest, jeżeli wieczorem zamiast usilnej modlitwy i społeczności z Bogiem wolimy do późna oglądać telewizję, czy internet. Takie zagłuszanie w sobie Bożego głosu w żaden sposób nie rozwiąże naszych problemów. Współcześni Ezawowie w swoim domu uciekają w wirtualny świat. To nie jest to samo, co przebywanie w osobistym, rodzinnym, czy społecznym namiocie w Bożej obecności. Jeżeli zamiast poddania się pod sąd BOŻEGO SŁOWA wolimy przebywać i liczyć się z opiniami ludzi, co do których sami mamy wątpliwości, czy w ogóle chcą kiedykolwiek spotkać się z Chrystusem, to nie dziwmy się, że jesteśmy w trudnym miejscu naszego osobistego i społecznego chrześcijaństwa. Może członkowie naszych rodzin, czy nasi znajomi żyją tak, jakby nie było Pana Boga, ponieważ nie zdążyli jeszcze zobaczyć Jezusa w nas? Dajmy im taką szansę. Pan Bóg daje nam dzisiaj kolejną szansę, byśmy popatrzyli duchowym wzrokiem na nasze życie. Dzisiaj jest dzień, który nazywa się TERAZ dla naszej decyzji. Jutro już może nie być takiej okazji, żebyśmy w modlitwie i w szczerości serca przed Bogiem wyznali, że są w nas dziedziny nie poddane pod Bożą zależność. Pozwólmy Panu Bogu na odrąbanie korzeni starej natury Ezawa i poddajmy się wreszcie przemianie naszego umysłu na Chrystusowy.

Dalszy ciąg w części 10.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

Dwie natury cz. 8

Dwie natury cz. 8

Nie poddając się Bożej przemianie i uświęceniu możemy rozkazywać diabłu, żeby zniknął z naszego życia. Jednak on tak łatwo nie pozbawi się miejsc schronienia w nas, którymi mogą być nie poddane pod Bożą zależność dziedziny naszego życia. Diabeł wie, że siła, która może go skutecznie wygonić nie jest w słowach, lecz w MOCY ZMARTWYCHWSTANIA Pana Jezusa Chrystusa w naszym życiu. Jednak to ŻYCIE musimy utrwalać przebywając w Bożej obecności, czyli w modlitwach, karmieniu się SŁOWEM BOŻYM, a nie przed telewizorem, komputerem, czy w innych równie zajmujących nasz czas czynnościach. Jakub wyciągał wnioski z praktycznej Bożej edukacji w jego życiu i czekał na JEGO ratunek. Kiedy pierwszy raz spotkał się z Bogiem we śnie, to nazwał to miejsce ''Betel'', czyli ''Dom Boży''. Można powiedzieć, że Jakub w tym momencie swojego życia skupił się na Domu Bożym, jako na fizycznym miejscu. Czyli mimo spotkania z Panem Bogiem, dalej budował na swojej niezależności. Potem spotkał się z NIM ''TWARZĄ w twarz''. Poniósł cenę Bożej obecności w swoim życiu i wkroczył w etap całkowitej zależności od Boga. Dlatego przy drugim spotkaniu z Panem Bogiem, nazwał to fizyczne i jednocześnie duchowe miejsce ''El-Betel'', czyli ''Bóg Domu Bożego''. Wreszcie skupił się na Bożej obecności w Domu Bożym, którym od tego momentu było jego życie. Duchowe rozeznanie matki pomogło Jakubowi podjąć decyzję o ucieczce od Ezawa, bo na ten czas, to był jedyny sposób na nieutracenie Bożego wybrania. W naszym życiu też nie możemy oczekiwać, że stara natura Ezawa sama ucieknie od nas. Diabeł dobrowolnie, ani w wyniku żadnych negocjacji nie opuści swojego miejsca schronienia w nas. Jego celem, który dosłownie może osiągać ''po trupach'' jest zabić nas duchowo. To my musimy uciekać od starej natury Ezawa. Diabeł tylko czeka na to, kiedy będzie mógł zapisać nasze imię na listę członków światowego klubu pod nazwą ''Ezaw''. Jednak wybór należy do nas. Przecież SŁOWO BOŻE mówi, że możemy być na liście niebiańskiego klubu pod nazwą ''Jakub''. Mówią o tym dwa poniższe biblijne fragmenty. 

(List do Hebrajczyków 12,22-25: „Lecz wy podeszliście do góry Syjon i do miasta Boga Żywego, do Jeruzalem niebieskiego i do niezliczonej rzeszy aniołów, do uroczystego zgromadzenia i zebrania pierworodnych, którzy są zapisani w niebie, i do Boga, sędziego wszystkich, i do duchów ludzi sprawiedliwych, którzy osiągnęli doskonałość i do Pośrednika Nowego Przymierza, Jezusa, i do krwi, którą się kropi, a która przemawia lepiej niż krew Abla. Baczcie, abyście nie odtrącili Tego, który mówi; jeśli bowiem tamci, odtrąciwszy tego, który na ziemi przemawiał, nie uszli kary, to tym bardziej my, jeżeli się odwrócimy od Tego, który przemawia z nieba”.

(Księga Objawienia 21,27): „I nie wejdzie do niego nic nieczystego ani nikt, kto czyni obrzydliwość i kłamie, tylko ci, którzy są zapisani w księdze żywota Baranka”.

Nikt nie może odłączyć nas od Pana Jezusa, jeżeli trwamy w NIM oraz poddajemy się przemianie charakteru na Chrystusowy. Wyraźnie pisze o tym Paweł w Liście do Rzymian 8,35-39: „Któż nas odłączy od miłości Chrystusowej? Czy utrapienie, czy ucisk, czy prześladowanie, czy głód, czy nagość, czy niebezpieczeństwo, czy miecz? Jak napisano: Z powodu Ciebie co dzień nas zabijają, uważają nas za owce ofiarne. Ale w tym wszystkim zwyciężamy przez Tego, który nas umiłował. Albowiem jestem tego pewien, że ani śmierć, ani życie, ani aniołowie, ani potęgi niebieskie, ani teraźniejszość, ani przyszłość, ani moce, ani wysokość, ani głębokość, ani żadne inne stworzenie nie zdoła nas odłączyć od miłości Bożej, która jest w Chrystusie Jezusie, Panu naszym”. Do takich ludzi szatan nie ma żadnego prawa. Nikt nie może wyrwać nas z BOŻEJ RĘKI, o ile sami nie dokonamy takiego wyboru. Pan Bóg właśnie nas wybrał, byśmy dzięki JEGO ŁASCE mieli udział w Królestwie Bożym już tu na ziemi i dopełnili go w wiecznej Bożej obecności. Nie bądźmy lekkomyślni i nie odrzucajmy tego powołania, bo później na pewno będziemy żałować. Jednak wtedy może być już za późno na zabieganie ze łzami w oczach o Boże błogosławieństwo tak, jak to było w przypadku Ezawa. Pan przyznał się do SWOJEGO dziedzictwa duchowego, przedstawiając się jako ''Bóg Abrahama, Izaaka i Jakuba''. Kiedy my przyznajemy się do Pana Boga, to ON również przyznaje się do nas. Jednak Bóg nigdy nie zaakceptuje dwoistej natury w nas. Czytamy o tym w Liście Jakuba 4,8: „Zbliżcie się do Boga, a zbliży się do was. Obmyjcie ręce, grzesznicy, i oczyśćcie serca, ludzie o rozdwojonej duszy”. Przez pojednanie z Bogiem jesteśmy także ''duchowym potomstwem Abrahama''. Czy również wobec nas Pan będzie mógł powiedzieć, że jest naszym Bogiem? SŁOWO BOŻE wyraźnie mówi, że mamy do wykonania kroki wiary, poparte decyzjami wdrożenia ich w naszym życiu przez konkretne uczynki. Pisze o tym Paweł w Liście do Efezjan 4,22-24: „Zewleczcie z siebie starego człowieka wraz z jego poprzednim postępowaniem, którego gubią zwodnicze żądze, i odnówcie się w duchu umysłu waszego, a obleczcie się w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w sprawiedliwości i świętości prawdy”.

Dalszy ciąg w części 9.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

niedziela, 17 września 2017

Dwie natury cz. 7

Dwie natury cz. 7

Pan Bóg mówi dzisiaj do wszystkich, szczególnie tych, którzy uważają się za wierzących – odwróć się od natury Ezawa i wybierz charakter Jakuba. Jeżeli myślisz, że gdy przeczytasz to rozważanie do końca, to wszystko w twoim życiu wróci do ''starej normy'' i będzie tak, jak przedtem. To będzie to tylko i wyłącznie twoim wyborem. Bóg kieruje SWOJE SŁOWO do twojego życia, bez względu na stan i miejsce w jakim teraz jesteś. SŁOWO BOŻE jest dla nas usprawiedliwieniem, a ściślej przyjęciem Bożego usprawiedliwienia. Jednak może być też Bożym sądem, gdy nie przyjmiemy JEGO korekty i dalej będziemy brnąć w niezależność. Może już nigdy nie być jak przedtem, jeżeli przyjmiemy osobiste BOŻE SŁOWO dla naszego życia i zaczniemy JE stosować. Mamy być nie tylko słuchaczami, ale też wykonawcami BOŻEGO SŁOWA. W dalszym ciągu historii obu braci czytamy, że te dwie różne natury nie mogły funkcjonować obok siebie. W każdej konfliktowej sytuacji, prędzej, czy później musi dojść do konfrontacji duchowej. W 1. Księdze Mojżeszowej 27,41-42 czytamy: „Dlatego znienawidził Ezaw Jakuba z powodu błogosławieństwa, którym go pobłogosławił ojciec, i taki powziął Ezaw zamiar: Zbliżają się dni żałoby po ojcu moim. Wtedy zabiję brata mego Jakuba. Rebece doniesiono słowa Ezawa, starszego jej syna. Wtedy ona kazała przywołać Jakuba, młodszego syna, i rzekła do niego: Brat twój, Ezaw, chce zemścić się na tobie i zabić cię”. Diabeł chodzi wokół jak lew ryczący i chce obrabować nas z Bożych obietnic. Jeżeli oddamy mu pod kontrolę nasze myśli, to wyjdziemy spod Bożego autorytetu. Jakub stanął przed duchowym wyborem. Mógł pójść na kompromis i wyrzec się błogosławieństwa. Jednak wybrał zachowanie Bożego wybrania, ale przy tym, za radą matki, ratował się ucieczką. Przed takimi decyzjami stoimy w naszym życiu na co dzień. Jednak zawsze mamy tylko dwie możliwości. Pójść na kompromis ze ''starym Ezawem'' i zablokować swoje błogosławieństwo lub oddalić się od niego i zatrzymać Boże wybranie. Jeżeli natura Ezawa nie chce poddać się Bożej przemianie, to rozwiązaniem dla nas jest oddzielenie i budowanie swojego życia na Bożych zasadach. W Biblii mamy wiele fragmentów, które uzasadniają te tezę. Poniżej tylko trzy z nich.

(2. List do Koryntian 6,14-7,1): „Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością? Albo jaka zgoda między Chrystusem a Belialem, albo co za dział ma wierzący z niewierzącym? Jakiż układ między świątynią Bożą a bałwanami? Myśmy bowiem świątynią Boga żywego, jak powiedział Bóg: Zamieszkam w nich i będę się przechadzał pośród nich, i będę Bogiem ich, a oni będą ludem moim. Dlatego wyjdźcie spośród nich i odłączcie się, mówi Pan, i nieczystego się nie dotykajcie; a ja przyjmę was. I będę wam Ojcem, a wy będziecie mi synami i córkami, mówi Pan Wszechmogący; mając tedy te obietnice, umiłowani, oczyśćmy się od wszelkiej zmazy ciała i ducha, dopełniając świątobliwości swojej w bojaźni Bożej”.

(Księga Jeremiasza 51,45): „Wyjdź z jego pośrodka, mój ludu, i niech każdy ratuje swoje życie przed żarem gniewu Pana!”.

(Księga Objawienia 18,4): „I usłyszałem inny głos z nieba mówiący: Wyjdźcie z niego, ludu mój, abyście nie byli uczestnikami jego grzechów i aby was nie dotknęły plagi na niego spadające”.

To są bardzo radykalne słowa, ale wypowiedział je Pan Bóg. Może nastać czas, kiedy skończy się spokojny okres naszego życia w namiocie Bożej obecności. Może też nadejść czas, kiedy o Bożą obecność trzeba będzie walczyć tak, jak Jakub. W każdym przypadku Pan Bóg mówi, że w prawdziwym chrześcijaństwie nie ma miejsca na kompromis z grzeszną naturą Ezawa, która może też przybierać pozory pobożności. Bóg mówi do nas bardzo wyraźnie, żeby odłączyć się od Ezawa, bo możemy zginąć razem z nim. Dzisiaj nie ma dużego zapotrzebowania na radykalne przesłania o Bożym sądzie. Pan Bóg wymaga od nas oczyszczenia i uświęcenia. ON obiecał, że będzie OJCEM dla tych, którzy nie mają nic wspólnego z nieprzemienioną naturą Ezawa. Dla tych, którzy pragną, przyjmą wybranie i poddają się przemianie charakteru w naturę Jakuba, Pan Bóg jest OJCEM pełnym przebaczenia i miłosierdzia. Jednak wszystkie trzy elementy muszą jednocześnie zaistnieć w naszym życiu. Nie wystarczy tylko pragnąć, a nawet zaakceptować Boże wybranie. Musi być z naszej strony pełne poddanie się Bożej przemianie w ''naturę Chrystusową''. Jeżeli świadomie trwamy w starej naturze Ezawa lub szukamy z nią kompromisu, to musimy mieć świadomość wyraźnej Bożej przestrogi. Znajdujemy ją w Księdze Objawienia 22,10-12: „I rzecze do mnie: Nie pieczętuj słów proroctwa tej księgi! Albowiem czas bliski jest. Kto czyni nieprawość, niech nadal czyni nieprawość, a kto brudny, niech nadal się brudzi, lecz kto sprawiedliwy, niech nadal czyni sprawiedliwość, a kto święty, niech nadal się uświęca. Oto przyjdę wkrótce, a zapłata moja jest ze mną, by oddać każdemu według jego uczynku”.

Dalszy ciąg w części 8.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

sobota, 16 września 2017

Dwie natury cz. 6

Dwie natury cz. 6

Zadajmy sobie jeszcze jedno pytanie. Jakie są przejawy natury Jakuba? Przeanalizujmy charakter Jakuba pod kątem wyborów dokonywanych w naszym życiu. To, co dostrzeżemy w historii Jakuba i Ezawa jest dla naszego pouczenia. Pisze o tym Paweł w Liście do Rzymian 15,4: „Cokolwiek bowiem przedtem napisano, dla naszego pouczenia napisano, abyśmy przez cierpliwość i przez pociechę z Pism nadzieję mieli”. Pan Bóg wybrał i przemienił charakter Jakuba, dostrzegając w nim większy potencjał duchowy niż u Ezawa. Pan Bóg patrzy na serce. Życie Jakuba, mimo różnych jego etapów jest dla nas wielkim wzorem. Bóg zaakceptował jego przemianę i przyznał się do świadectwa jego życia. Przedstawiając SWOJE IMIĘ mówił: ''Ja Jestem Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba''. Wiem, że jeszcze ''trochę czasu'' minie, zanim Pan Bóg w cudowny sposób osiągnie we mnie przemieniony charakter Jakuba, który jest typem Chrystusa. Ale ja wierzę w cuda. Natura Jakuba pozwala nie patrzeć na to, co pomyślą o nas inni. Ludzie z przemienionym charakterem Jakuba mają wzrok utkwiony tylko w Chrystusie. Nie można żyć na ''dwa fronty''. Albo wybieramy naturę Jakuba, albo naturę Ezawa. W rodzinie Izaaka i Rebeki nie było trzeciego dziecka. Nie ma więc pośredniego wyboru dla nas. Życie człowieka z dwiema naturami docelowo nie jest możliwe w prawdziwym chrześcijaństwie. Jedna z nich musi ostatecznie zwyciężyć drugą. Jakub wolał zaspokoić głód Bożej obecności w swoim życiu. Dzięki temu zyskał Boże wybranie, czy jak kto woli – namaszczenie. Ezaw lekkomyślnie to utracił.

''Dzisiejsi Jakubowie'' wolą nie tracić czasu na oglądanie telewizji, czy internetu. Wybierają osobiste i społeczne życie w Bożej obecności. Pan Bóg dał nam wolną wolę. To prawda, że zdrowy rozsądek wystarczy, żeby wiedzieć, kiedy wyłączyć telewizor, czy komputer. Jeżeli jednak mamy poczucie, że te urządzenia są złodziejami naszego czasu dla Boga, to Biblia mówi bardzo wyraźnie w 1. Liście do Tesaloniczan 5,22: „Od wszelkiego rodzaju zła z dala się trzymajcie”. Ludzie z charakterem Jakuba wolą trzymać się z dala od wszystkiego, co może zasmucić Ducha Świętego, czy wręcz ''gasić ducha'' w ich życiu. Wiedzą, że bez BOŻEJ ŁASKI i MOCY, prędzej czy później staną się tacy sami jak ''dzisiejsi Ezawowie''. Pan Bóg docenia naszą determinację w szukaniu JEGO błogosławieństwa. Jednak musimy liczyć się z Bożą korektą, która uchroni nas od zbytniego zaufania we własne siły. W historii Jakuba czytamy dalej w 1. Księdze Mojżeszowej 32,24-25: „Jakub zaś pozostał sam. I mocował się z nim pewien mąż aż do wzejścia zorzy. A gdy widział, że go nie przemoże, uderzył go w staw biodrowy i zwichnął staw biodrowy Jakuba, gdy się z nim mocował”. Wielu zaczyna swoje życie chrześcijańskie jak Jakub, jednak mogą skończyć jak Ezaw. Początkowa gorliwość dla Chrystusa z czasem przygasa. W życiu z Bogiem ważne jest rozpoczynanie jak Jakub. Jednak jeszcze ważniejsze jest życie w zwycięstwie tak, jak Jakub. W rozmowie z faraonem pod koniec ziemskiego etapu swojego życia, Jakub powiedział w 1. Księdze Mojżeszowej 47,9: „Czas mojego pielgrzymowania wynosi sto trzydzieści lat. Krótki i zły był czas życia mojego i nie dosięgnął lat życia ojców moich w czasie ich pielgrzymowania”. Jakub miał świadomość zbyt długiego czasu życia o własnych siłach i w związku z tym zbyt krótkiego czasu życia w wierze i posłuszeństwie Bogu, w porównaniu ze swoim ojcem, Izaakiem i dziadkiem, Abrahamem. Jednak w końcu wykazał się determinacją i poddał się przemianie dzięki BOŻEJ ŁASCE. Każda przemiana w naszym życiu wynika z działania BOŻEJ ŁASKI w nas i nigdy nie jest za późno na podjęcie decyzji bezwarunkowego podporządkowania się Panu Bogu. Wszelkie przemiany charakteru oparte na własnych siłach szybko nas męczą i dają poczucie straconego czasu.

Jakub miał bardzo duże wsparcie w swojej żonie Racheli. Ezaw wybierając dobrowolne oddalanie od Bożej rodziny nie miał takiego wsparcia. W 1. Księdze Mojżeszowej 26,34-35 czytamy: „A gdy Ezaw miał czterdzieści lat, pojął za żonę Judytę, córkę Beeriego, Chetyty, i Basemat, córkę Chetyty Elona. Były one powodem trosk dla Izaaka i Rebeki”. Jakub wybrał żonę według Bożych zasad i Pan Bóg pobłogosławił ten związek. Rachela od początku dokonywała dojrzałych duchowych wyborów. Przeciwstawiła się bałwochwalstwu swojego ojca Labana, zabierając mu jego ''bożki domowe''. Wybierając podporządkowanie się Bogu Jakuba naraziła się na demoniczny opór demonstrujący się gniewem swojego ojca. Dla odróżnienia, żony Ezawa utwierdzały go w wyborze niezależności i odwodziły go od Bożej woli. Były powodem trosk dla jego rodziców. Wspaniale jest mieć przekonanie, że nasze wybory i działania są w pełni zgodne z wolą Bożą dla naszego życia. Wspaniale jest też widzieć, że w naszych rodzinach dokonał się właściwy przekaz duchowego dziedzictwa dla naszych dzieci. W dynastii Abrahama przekazywanie dziedzictwa duchowego było wyraźne w kolejnych pokoleniach. Jakub przejął je po Izaaku, ponieważ bardzo zależało mu na otrzymaniu tego dziedzictwa. W czasie, gdy mieszkał w namiotach doświadczał życia rodzinnego w Bożym błogosławieństwie. W przejmowaniu dziedzictwa duchowego wspierała go jego żona Rachela. W odróżnieniu od Ezawa, Jakub potrafił docenić wartość Bożego wybrania i błogosławieństwa. W tym samym czasie, kiedy Ezaw pielęgnował swoją niezależność na polowaniach, Jakub szukał Bożej obecności w namiocie. Dobrze jest przebywać w Bożej obecności, będąc mężem spokojnym. Pisze o tym Boży prorok w Księdze Jeremiasza 17,7: „Błogosławiony mąż, który polega na Panu, którego ufnością jest Pan!”. Dzisiaj w Polsce mamy czas spokoju, pomimo że czasem wydaje nam się, iż tak nie jest. Niepokój znajdują ci, którzy go szukają. Społeczności chrześcijańskie mogą się zgromadzać bez żadnych ograniczeń. Także bez żadnego limitu możemy przebywać w Bożej obecności w naszych osobistych namiotach modlitwy. Wystarczy tylko praktycznie realizować pragnienie przebywania w Bożej obecności w swoim życiu. Jednak ten spokojny czas może się zakończyć. Wykorzystajmy go i poddajmy się przemianie naszego charakteru na Chrystusowy.

Dalszy ciąg w części 7.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

piątek, 15 września 2017

Dwie natury cz. 5

Dwie natury cz. 5

W jednej z współczesnych pieśni są słowa: ''My chcemy życia bez palenia i bez picia! Z czystym sumieniem iść przez ten świat, choćby iść wciąż pod wiatr!''. W tym fragmencie pieśni nie chodzi o wiatr Ducha Świętego, ale raczej o ''światowy wiatr''. Niektórzy chrześcijanie czasem jednak szukają życia, które jest zaprzeczeniem tych słów. Często dzieje się to pod pretekstem, żeby dać świadectwo niewierzącym. Jeżeli natura Jakuba nakazuje ci trzymać się z dala od miejsc, gdzie podają alkohol, to nie ulegaj naturze Ezawa, nawet pod pretekstem głoszenia ''dobrej nowiny'' przy barze z drinkiem, czy szklanką piwa w ręku. Tłumaczenie, że przecież Jezus też pił wino, a nawet w cudowny sposób je wytwarzał jest tylko wymówką. Pan Jezus Chrystus dał nam wolność, ale też w Biblii są wyraźne ostrzeżenia przed jej nadużywaniem. W 1. Liście do Koryntian 10,23 czytamy: „Wszystko wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne; wszystko wolno, ale nie wszystko buduje”. Pisze też o tym apostoł Paweł w 1. Liście do Tesaloniczan 5,21-22: „Wszystkiego doświadczajcie, co dobre, tego się trzymajcie. Od wszelkiego rodzaju zła z dala się trzymajcie”. Kontekst tego fragmentu wskazuje na to, że mamy ''doświadczać wszystkiego, co jest dobre i tego dobrego wyboru się trzymać'', a nie ''doświadczać wszystkiego drogą eksperymentowania w życiu''. Chrześcijanie z naturą Ezawa wcale nie chcą iść z czystym sumieniem przez ten świat. Raczej pod płaszczykiem religijności płyną z wiatrem zmian, niekoniecznie korzystnych dla ich rozwoju chrześcijańskiego.

Akceptacja przejawów natury Ezawa w naszym życiu powoduje, że przestajemy słyszeć nasze sumienie. Musimy pragnąć, by SŁOWO BOŻE konfrontowało nas i Duch Święty przekonywał nas o tym, że potrzebujemy pokuty w jakiejś dziedzinie naszego życia. Patrzenie na zegarek, gdy nabożeństwo, czy spotkanie się przedłuża, nadmierne oglądanie telewizji, czy internetu oddalają nas od BOŻEJ OBECNOŚCI i od JEGO SŁOWA. Tak właśnie przejawia się natura Ezawa. Siedząc przed telewizorem, czy komputerem można przegapić pochwycenie Kościoła Pana Jezusa Chrystusa. Na ziemi mogą pozostać wierni widzowie seriali, zafascynowani możliwościami zaistnienia w świecie użytkownicy portali społecznościowych, czy zdeklarowani fani mniej lub bardziej specjalistycznych stron internetowych, którzy uważali się za członków lokalnych kościołów. Diabeł dla każdego ma jakąś okazję. Dla wszystkich ma zajęcie i ''szybkie jedzenie'', żeby tylko nie odczuwali głodu BOŻEGO SŁOWA. Szatan zawsze stoi gotowy z miską potrawy, abyśmy nie sięgali po SŁOWO BOŻE, które jedynie może zaspokoić nasz duchowy głód.

Dzisiaj w kościele bagatelizuje się przejawy natury Ezawa. Możemy spotkać się z tzw. chrześcijańskimi opiniami, że nieistotne jest to, co robiliśmy w ciągu tygodnia. Ważne, że jesteśmy w niedzielę i chcemy uwielbiać Pana. Diabeł okłamuje nas i wmawia nam, że przed Bogiem nie ma znaczenia, co robiliśmy wczoraj. Jeżeli wczoraj zwyciężyła w nas natura Ezawa, czyli np. zbyt długie oglądanie telewizji, czy internetu i nie wyznaliśmy tego jako grzechu, szczerze nie pokutowaliśmy odwracając się od tego, to nie dziwmy się, że dzisiaj nasze modlitwy i uwielbienie sięgają co najwyżej do sufitu, zamiast do nieba. To, co robiliśmy zaniedbując Bożą obecność w naszym życiu jest śmiertelnie ważne, bo nic nieczystego nie wejdzie do Królestwa Bożego. Czytamy o tym w Księdze Objawienia 21,27: „I nie wejdzie do niego nic nieczystego ani nikt, kto czyni obrzydliwość i kłamie, tylko ci, którzy są zapisani w księdze żywota Baranka”. Ci, którzy są zapisani w KSIĘDZE BARANKA wiedzą, że nie można bagatelizować przejawów natury Ezawa w osobistym i społecznym życiu chrześcijańskim. Przed tym śmiertelnym niebezpieczeństwem znajdujemy kategoryczne ostrzeżenie w Liście do Hebrajczyków 12,16: „Żeby nikt nie był rozpustny lub lekkomyślny jak Ezaw, który za jedną potrawę sprzedał pierworodztwo swoje”.

Dalszy ciąg w części 6.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

czwartek, 14 września 2017

Dwie natury cz. 4

Dwie natury cz. 4

Przed nami kolejne pytanie. Jak rozpoznać naturę Ezawa? Może ona przejawiać się w postawie religijności na pokaz. W społecznościach są ludzie, którzy przybierają pozory pobożności i specjalizują się w nakładaniu ''uduchowionej maski''. Taką postawą można oszukiwać innych, a nawet z czasem można skutecznie oszukać siebie. Jednak Pan Bóg widzi, co jest pod maską. Przed NIM nie możemy się ukryć. Bóg nie patrzy na to, co MU, czy innym ludziom chcemy pokazać. ON patrzy na serce człowieka. Ukrywanie się w naturę Ezawa może mieć poważne duchowe konsekwencje. Wyraźną przestrogę znajdujemy w Księdze Jeremiasza 49,10: Gdyż Ja sam obnażę Ezawa, odsłonię jego kryjówki, tak że nie zdoła się ukryć”. Naturę Ezawa można rozpoznać w ustawicznych słuchaczach, którzy nie są wykonawcami BOŻEGO SŁOWA. Wyraźnie ostrzeżenie także przed taką postawą mamy w Liście Jakuba 1,22: „A bądźcie wykonawcami Słowa, a nie tylko słuchaczami, oszukującymi samych siebie”. Zdeklarowani słuchacze zawsze się śpieszą. SŁOWO nie zdąży wykonać w ich sercu pracy. Oni szybko wkładają swoje ''maski religijne'' i wracają do swoich ulubionych czynności poza Domem Bożym. Swoją rutyną można nie dopuścić do działania Ducha Świętego w naszym życiu. ON nie będzie wyważał zamkniętych drzwi do naszego serca. Cierpliwie poczeka, kiedy zrozumiemy sens Bożego ''DZISIAJ'' dla naszej decyzji. Czytamy o tym w Liście do Hebrajczyków 3,7-8: „Dlatego, jak mówi Duch Święty: Dziś, jeśli głos jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych”. Nie wystarczy pomyśleć, że od następnego razu będzie inaczej. Bez szczerości przed Bogiem następnym razem będzie tak samo, a może jeszcze gorzej. Zdołamy tylko jeszcze lepiej zamaskować się przed innymi. Jeżeli zobaczyliśmy w sobie jakieś elementy natury Ezawa, to nie czekajmy do jutra. Dzisiaj wyznajmy to i pokutujmy przed Panem Bogiem. Nie bójmy się Bożego działania w naszym życiu. Nie obawiajmy ujawnienia w naszym sercach przejawów natury Ezawa. Diabeł będzie nam wmawiał, że i tak się nie zmienimy. Jeżeli damy się w ten sposób oszukać, to możemy wyjść poza Bożą wolę dla naszego życia.

Bożą wolą dla każdego człowieka jest poddanie się JEGO przemianie charakteru na Chrystusowy. Jeżeli nie podporządkujemy się Bożej woli, to znajdziemy się w śmiertelnym niebezpieczeństwie. Dzisiaj jednym z najgorszych przejawów natury Ezawa jest przyjęcie postawy ''znawcy'' SŁOWA, który już niczego nowego nie spodziewa się w swoim życiu duchowym. To taka postawa ''starego Ezawa'', który wie już wszystko, zawsze kiwa głową na znak pełnego zrozumienia. Jednak rzadko kiedy, jeżeli w ogóle jest wykonawcą SŁOWA BOŻEGO w swoim życiu. ''Stary Ezaw'', czyli nasze ''stare ja'', długo namyśla przed czytaniem i rozważaniem Biblii. Natomiast bardzo szybko decyduje się na oglądnięcie kolejnego odcinka serialu w telewizji lub ulubionego filmu w internecie, czy rozpoczęcia kolejnej sesji Facebooka. Kiedy nasz duch pragnie nakarmić się SŁOWEM BOŻYM, to ''stary Ezaw'' zawsze znajdzie wymówkę, żeby zrobić coś innego. Wspaniały czas z Bogiem można mieć od początku dnia, ale ''stary Ezaw'' zawsze wtedy się odezwie: ''Po co tak wcześnie wstawać? Możesz spokojnie jeszcze pospać, przecież chce ci się spać''. Tak, z reguły spać się chce dlatego, bo ''stary Ezaw'' oglądał do późna telewizję, czy siedział przed komputerem. Oczywiście, każda pora jest dobra na modlitwę, jednak dobrze jest mieć swój stały czas w osobistej komorze modlitewnej. Możesz spodziewać się, że twój osobisty ''stary Ezaw'' usłużnie podpowie ci: ''Tyle razy próbowałeś i co? Szkoda czasu''. To nie jest nigdy czas stracony. Pomyślmy w takich sytuacjach, że może w tym samym czasie, ktoś woła do Pana Boga o nas, żebyśmy wreszcie zrozumieli, iż bez Bożej obecności i bez karmienia się JEGO SŁOWEM nasze życie nie będzie wypełnieniem Bożych zamiarów przeznaczonych właśnie dla nas.

''Pobożny'' chrześcijanin z naturą Ezawa unikając konfrontującego jego życie SŁOWA BOŻEGO może siedzieć w tym czasie w swoim domu przed telewizorem, czy komputerem i jest mu z tym zupełnie dobrze. Może siedzieć przemęczony swoim stylem życia z miską zupy i kromką chleba. Jednak nie wie, że jak skończy jeść i po jakimś czasie wyłączy telewizor, czy komputer, to będzie jeszcze bardziej głodny niż przedtem. To jest tragedia dzisiejszych czasów. Widzimy niewierzących, a z nimi niestety i wierzących jak siedzą w domu przed bożkiem i kłaniają mu się. Oto wyznanie pewnego kaznodziei: ''Bóg pokazał mi, że za dużo czasu spędzam przed telewizorem. Bóg powiedział do mnie: Ty patrzysz w telewizor, a w tym samym czasie giną twoi sąsiedzi, twoi koledzy idą do piekła. Ile uratowałbyś dusz, kiedy zamiast klęczeć przed telewizją klęczałbyś na modlitwie!. Spójrz, ile przez ciebie dusz wyrwałbym jeszcze z tego świata, gdybyś ten czas, który spędzasz przed telewizorem, spędził na usilnej modlitwie! To jest niesamowite. Musiałem pokutować. Dzięki Bogu, że dał mi ku temu możliwość''. Te bożki dzisiejszych czasów domagają się, by oddawać im cześć w postaci poświęconego im czasu. Nie dajmy się obrabować z Bożej obecności. Nie pozwólmy diabłu i jego demonom na rujnowanie naszego życia modlitewnego. Bożkiem naszych czasów nie musi być tylko telewizja, czy internet. To może być cokolwiek, co przeszkadza w spędzaniu czasu z Bogiem. To może być każda sytuacja, która odciąga nasze myśli od Pana Boga. To może być ucieczka w myśli o tym, że Bóg nie wypełnia obietnic dla naszego życia. Diabeł zadba o to, żebyśmy mieli o czym myśleć. To mogą być tzw. konieczne przyjemności, np. działka, czy nadmierne zaangażowanie w tzw. ''zdrowy tryb życia''. To mogą być nawet nasi znajomi, czy wręcz członkowie bliższej lub dalszej rodziny, którzy lubują się w nadmiernym i bezproduktywnym okradaniu nas z czasu. Jeżeli masz wewnętrzne poczucie, że ten czas jest stracony dla świadectwa twojego osobistego chrześcijaństwa i mógłbyś go lepiej wykorzystać dla Bożej chwały, to nie wahaj się pomagać w podejmowaniu decyzji ratujących duchowe życie komuś innemu.

Dalszy ciąg w części 5.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część