czwartek, 4 sierpnia 2016

Ewangelista Szczepan cz. 2

Ewangelista Szczepan cz. 2


Zwiastowanie ewangelizacyjne Szczepana z 7. rozdziału Dziejów Apostolskich do wierzących w Boga Izraela Żydów, wśród których mogli też być nawróceni na judaizm poganie, różniło od innych kazań, które znajdujemy w Nowym Testamencie. Szczepan nawet nie wspomniał o "Chrystusie ukrzyżowanym". Nie wspomniał ani słowem o Bożej miłości, ani też o Bożej łasce. Czyżby nie miał takiego objawienia? Raczej nie. On nie łechtał swoich słuchaczy delikatnymi słowami w konkretnym celu. Chciał wymusić na nich podjęcie najważniejszej dla ich życia decyzji. Gdyby tak nie zrobił, to nie uraziłby ich dusz i pozostawiłby ich w swoich religijnych strefach bezpieczeństwa. Jedyną decyzją, jaką podjęli jego słuchacze było przelanie krwi kaznodziei. Czytamy o tym w dalszym fragmencie Dziejów Apostolskich 7,57-58: „Oni zaś podnieśli wielki krzyk, zatkali uszy swoje i razem rzucili się na niego. A wypchnąwszy go poza miasto, kamienowali. Świadkowie zaś złożyli szaty swoje u stóp młodzieńca, zwanego Saulem”. Odwaga Szczepana bardzo poruszyła jednego z bezpośrednich uczestników tych wydarzeń. Młodzieniec Saul, późniejszy wykształcony faryzeusz, a po nawróceniu – apostoł Paweł przyczynił się do zmiany biegu historii chrześcijaństwa. Był tak urażony tym, co słyszał i widział, że postanowił czynnie włączyć się w prześladowanie chrześcijan. Czytamy o tym w 1. i 3. wersecie 8. rozdziału Dziejów Apostolskich: „A Saul również zgadzał się z tym zabójstwem. (…) A Saul tępił zbór; wchodził do domów, wywlekał mężczyzn i niewiasty i wtrącał do więzienia”. Szczepan wybaczył swoim oprawcom i modlił się za nich, w tym także za Pawła, aby i on mógł się nawrócić do Pana Jezusa Chrystusa. Treść jego modlitwy znajdujemy w Dziejach Apostolskich 7,59-60: „I kamienowali Szczepana, który się modlił tymi słowy: Panie Jezu, przyjmij ducha mego. A padłszy na kolana, zawołał donośnym głosem: Panie, nie policz im grzechu tego. A gdy to powiedział, skonał”.


Szczepan poniósł wysoką cenę opuszczenia swojej strefy bezpieczeństwa. Jednak była to świadoma cena jego chrześcijaństwa. Modlitwa i przebaczenie uwalnia i rozwiązuje wszelkie więzy diabelskie. Także o uwolnieniu przez przebaczenie mówił Pan Jezus Chrystus w Ewangelii Mateusza 18,18: „Zaprawdę powiadam wam: Cokolwiek byście związali na ziemi, będzie związane i w niebie; i cokolwiek byście rozwiązali na ziemi, będzie rozwiązane i w niebie”. Kiedykolwiek otwieramy nasze usta dla Królestwa Bożego, to za każdym razem opuszczamy naszą osobistą strefę bezpieczeństwa. Przekraczamy linię frontu i uczestniczymy w bitwie, w której możemy ponieść cenę stoczonej walki. Jednak ryzykujemy przez wzgląd na Królestwo Boże. W poniższych fragmentach Słowo Boże wyraźnie zachęca nas do takiej postawy.

  • (Ewangelia Łukasza 12,4-5): „Powiadam zaś wam, przyjaciołom moim, nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, a potem nie mają już nic do zrobienia. Ale wskażę wam, kogo się bać macie! Bójcie się tego, który, gdy zabija, ma moc wrzucić do piekła. Zaiste, powiadam wam: Tego się bójcie!”.
  • (List do Rzymian 8,15): „Wszak nie wzięliście ducha niewoli, by znowu ulegać bojaźni, lecz wzięliście ducha synostwa, w którym wołamy: Abba, Ojcze!”.
  • (2. List do Tymoteusza 1,7): „Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, lecz mocy i miłości, i powściągliwości”.

Pan Bóg nie dał nam ducha strachu, więc nie powinniśmy bać się ludzi. Możemy z odwagą głosić przesłanie BOŻEJ EWANGELII ZBAWIENIA W CHRYSTUSIE, w tym szczególnie w kontekście Bożego Prawa. To wielka radość i satysfakcja być prawdziwym i wiernym świadkiem Pana Jezusa Chrystusa. Każdego dnia, gdy dajemy świadectwo swojego życia w Bożej obecności, to możemy przez wiarę doświadczać kibicującego nam Syna Człowieczego, stojącego po prawicy Bożej. To będzie zawsze dzień zwycięstwa dla Pana Boga i porażki dla diabła, ponieważ wtedy uwalniamy siebie z więzów strachu, a innym dajemy szansę wyjścia na wolność z więzienia grzechu.


Szczepan i inni kaznodzieje, tacy jak Paweł, czy Piotr, używali Bożego Prawa do ewangelizacji na wzór Pana Jezusa Chrystusa. Oni tak, jak Jezus, kochali grzeszników na tyle, by głosić im pełną prawdę o Bogu. Dlaczego my mielibyśmy postępować inaczej? Dlaczego w czasie osobistej ewangelizacji dopuszczamy do porównywania się z ludzkim prawem, często pod pretekstem głoszenia Bożej miłości? W ten sposób możemy utrudnić, czy wręcz zablokować konfrontację życia człowieka z Bożym Prawem. Każdy nasz sposób ewangelizowania powinien zawierać elementy Bożego Prawa. Podstawą takiej ewangelizacji powinno być Boże Prawo Wiary sformułowane przez apostoła Pawła w Liście do Rzymian 3,20-27: „Dlatego z uczynków zakonu nie będzie usprawiedliwiony przed Nim żaden człowiek, gdyż przez zakon jest poznanie grzechu. Ale teraz niezależnie od zakonu objawiona została sprawiedliwość Boża, o której świadczą zakon i prorocy, i to sprawiedliwość Boża przez wiarę w Jezusa Chrystusa dla wszystkich wierzących. Nie ma bowiem różnicy, gdyż wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej, i są usprawiedliwieni darmo, z łaski jego, przez odkupienie w Chrystusie Jezusie, którego Bóg ustanowił jako ofiarę przebłagalną przez krew jego, skuteczną przez wiarę, dla okazania sprawiedliwości swojej przez to, że w cierpliwości Bożej pobłażliwie odniósł się do przedtem popełnionych grzechów, dla okazania sprawiedliwości swojej w teraźniejszym czasie, aby On sam był sprawiedliwym i usprawiedliwiającym tego, który wierzy w Jezusa. Gdzież więc chluba twoja? Wykluczona! Przez jaki zakon? Uczynków? Bynajmniej, lecz przez zakon wiary”.


Większość ludzi nie jest lub nie chce być świadoma, a przez to i nie wierzy w to, że ma problem z grzechem. Większość religijnych ludzi zapewne powiedziałaby, że uważa, czy też ma nadzieję, iż pójdą po śmierci do nieba lub w najgorszym przypadku do jakiegoś "czyśćca", o którym zresztą Biblia nic nie wspomina. Diabeł utrzymuje ludzi w przekonaniu, że albo są "dobrzy", albo co najmniej nie są tacy "źli", jak ci inni, którzy mają na sumieniu naprawdę poważne grzechy. Istotą tego rodzaju myślenia jest to, że stawiamy się w roli sędziów własnych grzechów. Jako wierzący wiemy, że nie jest to prawdą i tak być nie może. Pan Bóg jest jedynym sędzią grzechu. Doskonale wiedzieli już o tym religijni Żydzi. Czytamy o tym w Ewangelii Łukasza 5,21: „Wtedy uczeni w Piśmie i faryzeusze zaczęli zastanawiać się i mówić: Któż to jest, co bluźni? Któż może grzechy odpuszczać, jeśli nie Bóg jedynie?”. Pan Bóg włożył do serca każdego człowieka SWOJE PRAWO. Nikt nie może mieć wymówki, że nie wie, iż wszyscy zgrzeszyliśmy i brak nam chwały Bożej. Jako chrześcijanie zbyt często ograniczamy sami siebie do mówienia niewierzącym tylko o Bożej miłości, miłosierdziu i łasce. To bardzo dobrze, że mówimy o tym! Jednak często zawodzimy w dzieleniu się na temat Bożego sądu i konfrontacji ludzkiego życia z Bożym Prawem, tak jak zrobił to Szczepan.


Jeżeli nasza ewangelizacja nie wskazuje jednoznacznie na Boże wymagania w przestrzeganiu "Prawa Wiary", to możliwe jest spłycenie wagi dzieła Jedynego Bożego Syna, Jezusa Chrystusa, dokonanego na Krzyżu Golgoty. Czytelne świadectwo naszego osobistego chrześcijaństwa jest najlepszą formą ewangelizacji. Jednak jako ewangeliści zbyt często odgrywamy rolę pośrednika ubezpieczeniowego sprzedającego promocyjne "polisy przed piekłem" za cenę jednej, krótkiej modlitwy grzesznika. Czy też pełnimy rolę doradcy medycznego próbującego uświadamiać ludziom ich "grzeszną chorobę", jednocześnie wskazując na uniwersalne i szybko działające "lekarstwo modlitewne". Trudno jest leczyć człowieka, który nie wie lub nie chce wiedzieć, że jest chory. Dlatego też takie usługiwanie ewangelizacyjne może nie mieć wpływu lub też może mieć tylko powierzchowne znaczenie dla duchowego zdrowia takiego człowieka. Kiedy przy indywidualnej, czy też publicznej usłudze dzielimy się Bożym Prawem ludzie mają szansę sami zauważyć, że są chorzy, czyli złamali BOŻE ZASADY. Sami mogą dostrzec, że niezbędne jest im jedyne i skuteczne ubezpieczenie przed słusznym gniewem Świętego Boga, czyli pokuta, nowo narodzenie i życie w uświęceniu. Musimy dać szansę słuchaczom naszego "kazania ewangelizacyjnego" zdania sobie sprawy z tego, że są winni złamania Bożego Prawa. W wyniku usługi ewangelizacyjnej, w tym szczególnie przez rzeczywiste i czytelne świadectwo naszego życia w wierze ludzie powinni uświadomić sobie fakt, że będą uznani winnymi w dzień sądu. Wyraźnie czytamy o tym w Liście do Hebrajczyków 10,26-27: „Bo jeśli otrzymawszy poznanie prawdy, rozmyślnie grzeszymy, nie ma już dla nas ofiary za grzechy, lecz tylko straszliwe oczekiwanie sądu i żar ognia, który strawi przeciwników”. Po usłyszeniu i skonfrontowaniu się z Bożym Prawem ludzie otworzą się na słuchanie o "lekarstwie" i "polisie ubezpieczeniowej", czyli zbawieniu przez Pana Jezusa Chrystusa. Dopiero wtedy Duch Święty będzie pracował w ich sercach. Niewierzący zobaczą swoją duchową chorobę i będą skłonni zrobić wszystko, by spotkać się z JEDYNYM LEKARZEM i JEDYNYM POŚREDNIKIEM, który może im pomóc.


Uświadomienie człowiekowi konieczności zbawienia powoduje, że z radością akceptuje przesłanie EWANGELII i potrzebę ZBAWICIELA. To oczywiście jest praca Ducha Świętego współdziałająca z naszą indywidualną, czy publiczną usługą ewangelizacyjną. Konfrontacja z Bożym Prawem powoduje, że ludzie przyjmują Pana Jezusa Chrystusa jako ich jedyną NADZIEJĘ, która przeradza się w PEWNOŚĆ ZBAWIENIA. Jednak musimy mieć świadomość tego, że ludzie mogą mieć zamknięte uszy i serca na Boże Słowo. Religijni ludzie mogą wręcz być nastawieni negatywnie tak, jak to miało miejsce w przypadku usługi ewangelizacyjnej Szczepana. Takich ludzi możemy zachęcać do zmiany swojego myślenia, prowadząc rozmowy umożliwiające konfrontację ich życia z Bożym Prawem. To może być jedyny sposób na zwrócenie uwagi na fakty łamania tego prawa w ich życiu. Sposób argumentacji w takiej rozmowie jest prosty. Jeżeli skłamaliśmy, to jesteśmy kłamcami. Jeżeli cokolwiek ukradliśmy, to jesteśmy złodziejami. Jeżeli nadużywamy BOŻEGO IMIENIA, to jesteśmy bluźniercami. Jeżeli spoglądamy pożądliwie na kobietę, to jesteśmy w sercu cudzołożnikami. Przy takiej argumentacji nie ma miejsca na porównywanie się z ludzkim prawem, które daje możliwość samousprawiedliwienia.


W czasie indywidualnej rozmowy, czy też publicznej usługi mamy możliwość doprowadzenia do konfrontacji człowieka z BOŻYM PRAWEM i wskazania na to, że Pan Jezus Chrystus cierpiał na KRZYŻU za każde nasze złamanie tego PRAWA. On wziął na siebie karę, którą my powinniśmy ponieść. Jedyne, co musimy zrobić to pokutować, zaufać MU i przyjąć przez wiarę BOŻE PRZEBACZENIE i USPRAWIEDLIWIENIE. To właśnie o tym fakcie Bóg mówi w Księdze Habakuka 2,4: „Oto człowiek niesprawiedliwy nie zazna spokoju duszy, ale sprawiedliwy z wiary żyć będzie”. Potwierdza to apostoł Paweł w Liście do Rzymian 1,17: „bo usprawiedliwienie Boże w niej bywa objawione, z wiary w wiarę, jak napisano: A sprawiedliwy z wiary żyć będzie”. Pokuta to coś więcej niż wyznanie swoich grzechów Panu Bogu. Oznacza ona odwrócenie się od grzechu, czyli zaprzestanie grzeszenia. Wyraźnie pisze o tym apostoł w 1. Liście Piotra 1,14-16: „Jako dzieci posłuszne nie kierujcie się pożądliwościami, jakie poprzednio wami władały w czasie nieświadomości waszej, lecz za przykładem świętego, który was powołał, sami też bądźcie świętymi we wszelkim postępowaniu waszym, ponieważ napisano: Świętymi bądźcie, bo Ja jestem święty”. Upamiętanie oznacza natychmiastowy koniec z kłamaniem, kradzieżą, bluźnierstwem, czy pożądliwością i dzieje się tak nie dzięki swoim własnym wysiłkom, ale przez przyjęcie w pełnym zaufaniu Bożej łaski do zmiany myślenia i czynienia. Każdy z nas zastanawiał się kiedyś jak przestać grzeszyć. Każdy z nas miał świadomość, że grzeszność jest częścią nas, naszych potrzeb życiowych. Prawdziwa pokuta, to zmiana myślenia. To jest odwrócenie się od grzechu, a nie tylko czasowe zaniechanie. Przez porównanie z możliwymi opcjami cywilnego rozwiązania kryzysu w małżeństwie - szczere upamiętanie jest rozwodem z grzechem, a nie tylko separacją.


Pan Bóg dzięki SWOJEJ ŁASCE zmienia także nasze potrzeby życiowe. Nasze pragnienia stają się coraz bardziej podobne do Bożych pragnień. Nasze przekonania stają się Bożymi przekonaniami. To są zmiany, których dokonuje Pan Bóg w naszym życiu. Jednak te zmiany muszą być radykalne. Naturalne narodziny odbywają się w radykalny sposób. Nie można tylko trochę się narodzić. Pan Jezus tłumaczył to Nikodemowi w Ewangelii Jana 3,3-7: „Odpowiadając Jezus, rzekł mu: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi na nowo, nie może ujrzeć Królestwa Bożego. Rzekł mu Nikodem: Jakże się może człowiek narodzić, gdy jest stary? Czyż może powtórnie wejść do łona matki swojej i urodzić się? Odpowiedział Jezus: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się kto nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do Królestwa Bożego. Co się narodziło z ciała, ciałem jest, a co się narodziło z Ducha, duchem jest. Nie dziw się, że ci powiedziałem: Musicie się na nowo narodzić”. Dzięki BOŻEJ ŁASCE grzeszne dziedziny naszego życia muszą się narodzić do nowego BOŻEGO ŻYCIA w nas. To także na tym polega przemiana naszego charakteru na Chrystusowy.


Biblia mówi, że nasze życie w ciele jest Świątynią Ducha Świętego. O jakie ciało tutaj chodzi? W poszukiwaniu odpowiedzi, przeczytajmy uważnie wykład na ten temat apostoła Pawła w 1. Liście do Koryntian 15,42-44: „Tak też jest ze zmartwychwstaniem. Co się sieje jako skażone, bywa wzbudzone nieskażone; sieje się w niesławie, bywa wzbudzone w chwale; sieje się w słabości, bywa wzbudzone w mocy; sieje się ciało cielesne, bywa wzbudzone ciało duchowe. Jeżeli jest ciało cielesne, to jest także ciało duchowe”. Nie wiem drogi czytelniku jak jest w twoim życiu w ciele, ale ja wiem, że moje ciało jest słabe. Jednak Biblia mówi, że jest też ciało duchowe. Pan Bóg buduje SWOJE KRÓLESTWO przemieniając nasze życie w ciele przez MOC ZMARTWYCHWSTANIA CHRYSTUSA w ciało duchowe. Innymi słowy, każda uśmiercona dziedzina naszego życia, czyli nasza cielesność poddana pod Bożą zależność, czyli wyrwana z naszej niezależności jest wskrzeszana w MOCY ZMARTWYCHWSTANIA do życia w ciele duchowym. Tak ja rozumiem przemianę naszego charakteru na Chrystusowy. Tak też rozumiem nasze nowe życie w Królestwie Bożym już tu i teraz, a nie tylko kiedyś i gdzieś tam.


Kiedy rodzimy się na nowo, to jest to radykalna zmiana w naszym życiu. Tak samo do radykalnych decyzji może doprowadzić nasze usługiwanie ewangelizacyjne konfrontujące życie człowieka z Bożym Prawem. Dajemy przez to ludziom możliwość podjęcia decyzji o poddaniu całego życia pod Bożą zależność. Jednak nie kończmy na tym etapie naszego usługiwania Bożym Prawem. Zachęcajmy człowieka, któremu usłużyliśmy, utwierdzając go w słuszności decyzji, którą właśnie podjął. Głównym argumentem niech będzie to, że ta decyzja ma wpływ na całą jego wieczność, a nie tylko przyniesie doraźne zmiany w jego życiu. Zaoferujmy mu swoją pomoc w jego nowej relacji z Panem Jezusem Chrystusem. Jeżeli jednak zobowiązujemy się do pomocy w jego duchowym wzroście, to zawsze dotrzymujmy obietnicy. Nie ograniczajmy się jedynie do podania adresu lokalnego kościoła spodziewając się, że jako nowo narodzone Boże dziecko, samo znajdzie drogę do społeczności z innymi wierzącymi w Kościele Pana Jezusa Chrystusa. Niemowlęta nie są w stanie karmić się same i nie będą raczej umiały zatroszczyć się o samych siebie. Pan Jezus przykazał nam, abyśmy czynili uczniami, a nie tylko głosili JEGO EWANGELIĘ.


To oczywiście prawda, że to Pan Bóg zbawia, a my jesteśmy jedynie Jego narzędziami. Jednak bądźmy Bożymi narzędziami, takimi jak Szczepan, które wychodzą ze swojej strefy bezpieczeństwa. Przykład Szczepana pokazuje, że determinacja i posłuszeństwo Bożej woli dla naszego życia może uwolnić w każdym z nas powołanie diakona, który jest jednocześnie skutecznie usługującym Bożym Prawem ewangelistą. Jednak warunkiem koniecznym musi być gotowość na opuszczenie duchowej strefy bezpieczeństwa, bez względu na cenę oraz czas i miejsce, w którym aktualnie jesteśmy w naszym osobistym chrześcijaństwie.

Bogdan Podlecki

wtorek, 26 lipca 2016

Ewangelista Szczepan cz. 1

Ewangelista Szczepan cz. 1


Obszerną relację biblijną na temat Szczepana znajdujemy w Dziejach Apostolskich począwszy od 1. wersetu 6. rozdziału, aż do 2. wersetu 8. rozdziału. Wydarzenia odnoszące się bezpośrednio do osoby Szczepana opisane są w siedemdziesięciu siedmiu wersetach. Biorąc pod uwagę tylko aspekt ilości poświęconego miejsca w relacji biblijnej, można powiedzieć, że to jest trzecia postać po apostołach Pawle i Piotrze, wyróżniona pod tym względem w Nowym Testamencie. U Szczepana i innych sześciu uczniów rozpoznano duchowe obdarowanie do pełnienia służby diakona. Przeczytajmy opis powołania i biblijnej narracji dotyczącej jego służby w Dziejach Apostolskich 6,1-12: „A w owym czasie, gdy liczba uczniów wzrastała, wszczęło się szemranie hellenistów przeciwko Żydom, że zaniedbywano ich wdowy przy codziennym usługiwaniu. Wtedy dwunastu, zwoławszy wszystkich uczniów, rzekło: Nie jest rzeczą słuszną, żebyśmy zaniedbali słowo Boże, a usługiwali przy stołach. Upatrzcie tedy, bracia, spośród siebie siedmiu mężów, cieszących się zaufaniem, pełnych Ducha Świętego i mądrości, a ustanowimy ich, aby się zajęli tą sprawą; my zaś pilnować będziemy modlitwy i służby Słowa. I podobał się ten wniosek całemu zgromadzeniu, i wybrali Szczepana, męża pełnego wiary i Ducha Świętego, i Filipa, i Prochora, i Nikanora, i Tymona, i Parmena, i Mikołaja, prozelitę z Antiochii; tych stawili przed apostołami, którzy pomodlili się i włożyli na nich ręce. A Słowo Boże rosło i poczet uczniów w Jerozolimie bardzo się pomnażał, także znaczna liczba kapłanów przyjmowała wiarę. A Szczepan, pełen łaski i mocy, czynił cuda i znaki wielkie wśród ludu. Niektórzy zaś z synagogi, zwanej libertyńską, oraz z synagog Cyrenejczyków i Aleksandryjczyków, a również z Cylicji i Azji, wystąpili, rozprawiając ze Szczepanem. Lecz nie mogli sprostać mądrości i Duchowi, z którego natchnienia przemawiał. Wtedy podstawili mężów, którzy utrzymywali: Słyszeliśmy, jak mówił bluźniercze słowa przeciwko Mojżeszowi i Bogu; tak podburzyli lud oraz starszych i uczonych w Piśmie, a powstawszy, porwali go i przywiedli przed Radę Najwyższą”.


Apostołowie zdecydowali, że nie będą usługiwać przy stołach, ponieważ nie chcą zaniedbywać modlitwy i służby Słowa Bożego. Czytając o tym, że wybrańcy Chrystusa usługiwali przy stołach, byłem nieco zdziwiony, iż w ogóle to robili. Jednak oni dosłownie i poważnie wzięli do serca nakaz Pana Jezusa, zapisany między innymi w Ewangelii Mateusza 23,11: „Kto zaś jest największy pośród was, niech będzie sługą waszym”. W tym czasie kiedy zbór jerozolimski powiększał się, koniecznością stała się zmiana priorytetów organizacyjnych. Jednak zasadniczym powodem zmian mogły być praktyczne przygotowania do realizacji nakazu misyjnego Chrystusa, który znajdujemy w Ewangelii Mateusza 28,19: „Idźcie tedy i czyńcie uczniami wszystkie narody, chrzcząc je w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Apostołowie postanowili wyodrębnić służby w zborze. Czytamy, że wyodrębniono: służbę modlitwy (wstawienniczą), służbę Słowa (nauczanie i ewangelizację) oraz służbę usługiwania przy stołach (diakonat).


Helleniści, o których czytamy w 1. wersecie 6. rozdziału Dziejów Apostolskich byli prawdopodobnie nawróconymi poganami narodowości greckiej, którzy dołączyli do grona uczniów. Ich zarzut dotyczył zaniedbywania w zaopatrzeniu socjalnym dla będących w potrzebie wdów. Dlatego też wybrano siedmiu mężów i powołano ich do służby usługiwania przy stołach. Jednym z nich był Szczepan. Sposób powołania Szczepana i pozostałych diakonów wskazywał na to, że koniecznością było rozpoznanie u nich odpowiedniego obdarowania duchowego i zapewne predyspozycji do wykonywania obowiązków diakona. Biblia mówi, że Szczepan był napełniony Duchem Świętym i posiadał dar mądrości. Był szanowany i miał dobrą opinię wśród wierzących oraz zapewne wśród niewierzących. Diakon Szczepan mógł pozostać w bezpiecznym miejscu swojej służby w cieniu bardziej znanych i usługujących BOŻYM SŁOWEM apostołów. Mógł być w pełni usatysfakcjonowany usługiwaniem przy stołach, ale najwyraźniej nie był. Zapewne niekoniecznie dlatego, że taka służba nie przynosi satysfakcji, ale dlatego, iż potraktował to jako pewien etap na swojej drodze chrześcijańskiego rozwoju. Szczepan jest dla nas przykładem człowieka wierzącego w służbie, który wyłamał się ze swojej strefy bezpieczeństwa, w której w dalszym ciągu mógł funkcjonować i to zgodnie ze swoim powołaniem.


Moim zdaniem Szczepan musiał przeżyć coś bardzo znaczącego w momencie powoływania go do tej służby, gdy apostołowie modlili się i włożyli na niego ręce. Siedmiu diakonów zostało w tym samym momencie i w ten sam sposób wyznaczonych do posługi przy stołach. Jednak jak czytamy dalej, w przypadku Szczepana ujawniło obdarowanie ewangelisty, które natychmiast zaczął praktykować. To Pan Jezus Chrystus ustanawia służby w SWOIM KOŚCIELE. Wyraźnie czytamy o tym w Liście do Efezjan 4,11: „I On ustanowił jednych apostołami, drugich prorokami, innych ewangelistami, a innych pasterzami i nauczycielami”. Apostołowie ustanowieni przez Pana Jezusa Chrystusa zapewne mieli także inne obdarowania konieczne do sprawowania służby apostolskiej, w tym szczególnie prorocze, ewangelizacyjne, czy pasterskie i nauczycielskie. Szczepan miał pragnienie otrzymać coś więcej i przyjął przez wiarę także namaszczenie do posługi ewangelizacyjnej. W gronie apostołów w czasie tego aktu udzielenia mógł być także Piotr, który był czołowym mówcą ewangelizacyjnym. Wydaje się, że Szczepan mógł po prostu "wyssać" z niego to namaszczenie i co najważniejsze, od razu zaczął go używać. Diakon Szczepan bardzo szybko stał się ewangelistą. Czytamy w początkowym fragmencie 6. rozdziału Dziejów Apostolskich, że poczet uczniów bardzo się pomnażał. Działo się tak dlatego, że uczniowie tacy jak Szczepan nie ograniczyli swojej służby do usługiwania przy stołach. On głosił Ewangelię Zbawienia w Chrystusie, a Pan Bóg przyznawał się do jego służby i potwierdzał to znakami i cudami.


Kiedy uczonym w zakonie, religijnym Żydom, czy też prozelitom, czyli poganom nawróconym na judaizm zabrakło argumentów w dyskusji, wtedy wypaczyli jego słowa i oskarżyli go o bluźnierstwo. Ich wyuczona mądrość nie była w stanie sprostać Bożej mądrości, z którą głosił Szczepan. Realizowało się to, co zostało zapowiedziane w Bożym Słowie. Na temat mądrości ludzkiej czytamy w Liście Jakuba 3,15: „Nie jest to mądrość, która z góry zstępuje, lecz przyziemna, zmysłowa, demoniczna”. Natomiast mądrość z jaką usługiwał Szczepan została zapowiedziana przez Pana Jezusa Chrystusa w Ewangelii Łukasza 21,15: „Ja bowiem dam wam usta i mądrość, której nie będą mogli się oprzeć, ani jej odeprzeć wszyscy wasi przeciwnicy”. Szczepan nie pobłażał Bożemu przeciwnikowi, ale też diabeł nie pozostawał onieśmielony i bezczynny. Czytamy w 10. wersecie 6. rozdziału Dziejów Apostolskich, że religijni Żydzi nie mogli sprostać mądrości i Duchowi, z którego natchnienia przemawiał”. Potem w 12. wersecie: Tak podburzyli lud oraz starszych i uczonych w Piśmie, a powstawszy, porwali go i przywiedli przed Radę Najwyższą”.


Kiedy zaczynamy mówić komuś o tym, że grzech oddziela go od Pana Boga, to niemal natychmiast mamy wokół siebie duchową opozycję, która może manifestować się w konfrontacyjnych postawach ludzi. W kolejnym 15. wersecie tego fragmentu czytamy, że wydarzyło się coś, co przykuło uwagę słuchaczy Szczepana: „A gdy wszyscy, którzy zasiadali w Radzie Najwyższej, utkwili w nim wzrok, ujrzeli jego oblicze niby oblicze anielskie”. To wydarzenie, co prawda miało miejsce przed tym, co znajdujemy w Dziejach Apostolskich 11,26: „W Antiochii też nazwano po raz pierwszy uczniów chrześcijanami”. Jednak w tym momencie w Szczepanie dostrzeżono coś, co go szczególnie wyróżniało. Jedno z dynamicznych tłumaczeń z oryginału greckiego ostatniego fragmentu mówi, że uczniów nazwano „małymi Chrystusami”. Najwyraźniej w obliczu Szczepana rozpoznano manifestujący się charakter Chrystusa. Chrześcijaństwo jest postrzegane przez innych ludzi przez pryzmat tego, jacy są poszczególni, najbliżsi tym ludziom chrześcijanie. Zasadą dla nas wynikającą z tego fragmentu jest to, że musimy być uczniami i naśladowcami Chrystusa, żeby nazwano nas chrześcijanami. Nie jest istotne, że nazywasz siebie chrześcijaninem lub tak nazywają cię inni chrześcijanie. Istotne jest to, że powinieneś zostać nazwany chrześcijaninem przez kogoś, kto nim nie jest. Powinniśmy być rozpoznani jako podobni do Chrystusa. Musi być coś w naszym życiu, co odróżnia nas jako chrześcijan. Nawet jeśli to coś w oczach oceniającego jest negatywne, bo odstajemy od innych, odmawiając zrobić coś, co robi większość lub przeciwnie robimy coś, czego inni nie robią. W innym miejscu Nowego Testamentu jest bardzo mocny fragment potwierdzający obserwację ludzi z Antiochii w stosunku do uczniów – chrześcijan oraz Żydów obserwujących jaśniejące oblicze Szczepana. Znajdujemy je w Ewangelii Jana 10,34: „Odpowiedział im Jezus: Czyż w zakonie waszym nie jest napisane: Ja rzekłem: Bogami jesteście?”. Werset, na który powołuje się Chrystus, pochodzi z Psalmu 82,6: „Rzekłem: Wyście bogami i wy wszyscy jesteście synami Najwyższego”. To bardzo mocne słowa. Jednak, czy pozostaną w naszym życiu tylko słowami Najwyższego?


Szczepan stanął przed religijnym sądem. Wystarczyło jedno pytanie skierowane do niego: „Czy tak się mają te rzeczy?”, żeby ewangelista Szczepan rozpoczął swoją posługę. Każde pytanie skierowane do nas, może i powinno uruchomić w nas ewangelistę. Niedawno zaczepiły mnie na deptaku w Polanicy Zdroju dwie kobiety. Wręczając mi ulotkę, jedna z nich zapytała: Czy chcę porozmawiać o jedynym Bogu Yehowie? Odpowiedziałem im, że Jedyny Prawdziwy Bóg nic nie czyni w moim życiu bez znajomości – bez mojej osobistej znajomości z Panem Jezusem Chrystusem. No cóż, te panie jeszcze nie były gotowe na ciąg dalszy mojej usługi, bo nagle zaczęły bardzo śpieszyć się. Jednak mnie utwierdziło to tylko w przekonaniu, że to ja mam być zawsze gotowy. Wyraźnie mówi o tym apostoł Piotr w swoim 1. Liście 3,15-16: „Lecz Chrystusa Pana poświęcajcie w sercach waszych, zawsze gotowi do obrony przed każdym, domagającym się od was wytłumaczenia się z nadziei waszej, lecz czyńcie to z łagodnością i szacunkiem”.


Wróćmy jednak do Szczepana. To pytanie skierowane do niego było bezpośrednim powodem do rozpoczęcia zwiastowania. Szczepan opowiedział historię Izraela, począwszy od Abrahama aż do momentu budowy świątyni Salomona. Czytając tekst jego kazania ewangelizacyjnego w obszernym fragmencie Dziejów Apostolskich 7,2-47, możemy dostrzec bardzo przemyślaną konstrukcję tego przesłania. Do pewnego momentu Szczepan przypominał słuchaczom dobrze znaną im historię narodu izraelskiego, nie odnosząc jej bezpośrednio do słuchających. Jednak w treści przesłania akcentował dobre momenty, gdy Izrael był posłuszny Bogu oraz zwracał szczególną uwagę na złe konsekwencje, gdy zabrakło posłuszeństwa, skutkującego brakiem Bożej obecności. Dobrze nam się słucha o błędach popełnionych przez innych, szczególnie w poprzednich pokoleniach. Jednak często zaczynamy czuć się niewygodnie, gdy ktoś nam uświadamia, że te same błędy popełniamy teraz. Kulminacją części historycznej jest fragment, w którym Szczepan zwraca uwagę swoich słuchaczy, że w budowli świątynnej, z której Żydzi byli tak dumni, nie ma Bożej obecności. Czytamy o tym w Dziejach Apostolskich 7,48-50: „Ale Najwyższy nie mieszka w budowlach rękami uczynionych, jak mówi prorok: Niebo jest tronem moim, a ziemia podnóżkiem stóp moich; Jaki dom zbudujecie mi, mówi Pan, albo jakie jest miejsce odpocznienia mego? Czy nie ręka moja uczyniła to wszystko?. Jednak ten fragment był tylko wstępem do zasadniczej części jego przesłania.


Jak przystało na dobrego kaznodzieję ewangelizacyjnego, Szczepan na koniec zostawił zastosowanie głoszonego przesłania, czyli część odnoszącą się bezpośrednio do słuchaczy. Znajdujemy ją w trzech kolejnych wersetach 7. rozdziału: „Ludzie twardego karku i opornych serc i uszu, wy zawsze sprzeciwiacie się Duchowi Świętemu, jak ojcowie wasi, tak i wy! Któregoż z proroków nie prześladowali ojcowie wasi? Pozabijali też tych, którzy przepowiedzieli przyjście Sprawiedliwego, którego wy teraz staliście się zdrajcami i mordercami, wy, którzy otrzymaliście zakon, jak wam go dali aniołowie, a nie przestrzegaliście go”. Podstawowym zarzutem sformułowanym przez Szczepana wobec słuchaczy i ich przodków była zatwardziałość i opór wobec Bożej obecności. Ewangelista wytknął im, że chlubili się Bożym Zakonem, którego od pokoleń nie przestrzegali. Trwanie w pokoleniowym buncie i duchowym zamknięciu na Ducha Bożego doprowadziło ich do morderstw proroków, którzy zapowiadali przyjście Bożego Mesjasza oraz w konsekwencji zdradę i zabicie nierozpoznanego Chrystusa. Specyfika zwiastowania Szczepana polegała na konfrontowaniu życia słuchaczy z Bożym Prawem. Tym samym Szczepan stracił szansę na zdobycie nagrody w plebiscycie na "najpopularniejszego kaznodzieję roku". Na zakończenie swojego kazania nie musiał już robić wywołania ewangelizacyjnego, bo jego słuchacze sami wystąpili, by go uciszyć. Czytamy o tym w fragmencie Dziejów Apostolskich 7,54;57-58: „A słuchając tego, wpadli we wściekłość i zgrzytali na niego zębami. (…) Oni zaś podnieśli wielki krzyk, zatkali uszy swoje i razem rzucili się na niego. A wypchnąwszy go poza miasto, kamienowali”.


Kilkaset lat wcześniej w Niniwie usługiwał kaznodzieja ewangelizacyjny Jonasz. On także zwiastował Boży sąd dla ludzi rażąco łamiących Boże Prawo w mieście. Jego przesłanie było zdecydowanie krótsze. Jednak istotniejsze było to, że serca mieszkańców Niniwy były otwarte i gotowe na przyjęcie Bożego Słowa. W odróżnieniu od zwiastującego kaznodziei Jonasza, który stał się po Bożej korekcie posłuszny tylko ustami, ale nie sercem. Teraz sytuacja była odwrotna. Ewangelista Szczepan był posłuszny sercem i ustami, natomiast zebrani wokół niego Żydzi mieli zamknięte serca na przyjęcie Bożego Słowa. Za to byli przygotowani przez diabła do uciszenia ewangelisty za pomocą ludzkiego wykorzystania Bożego Prawa, którego sami nie przestrzegali. Realizowało się to, o czym pisał apostoł Paweł w 2. Liście do Koryntian 4,3-4: „A jeśli nawet ewangelia nasza jest zasłonięta, zasłonięta jest dla tych, którzy giną, w których bóg świata tego zaślepił umysły niewierzących, aby im nie świeciło światło ewangelii o chwale Chrystusa, który jest obrazem Boga”. My też musimy liczyć się z tym, że napotkamy ludzi gotowych na przyjęcie Słowa, ale też możemy mówić do "duchowo głuchych". Żydzi byli dumni ze swojej interpretacji i przepisów przestrzegania Prawa. Szczepan pobudził ich złe serca, zarzucając im podporządkowanie się ludzkiej interpretacji, czyli po prostu złamanie Bożego Prawa. O takiej sytuacji, czyli pokoleniowym buncie i zatwardzaniu serc, czytamy w Liście do Hebrajczyków 3,7-13: „Dlatego, jak mówi Duch Święty: Dziś, jeśli głos jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych, jak podczas buntu, w dniu kuszenia na pustyni, gdzie kusili mnie ojcowie wasi i wystawiali na próbę, chociaż oglądali dzieła moje przez czterdzieści lat. Dlatego miałem wstręt do tego pokolenia i powiedziałem: Zawsze ich zwodzi serce; nie poznali też oni dróg moich, tak iż przysiągłem w gniewie moim: Nie wejdą do odpocznienia mego. Baczcie, bracia, żeby nie było czasem w kimś z was złego, niewierzącego serca, które by odpadło od Boga żywego, ale napominajcie jedni drugich każdego dnia, dopóki trwa to, co się nazywa "dzisiaj", aby nikt z was nie popadł w zatwardziałość przez oszustwo grzechu”.


Szczepan osiągnął punkt kulminacyjny w swoim kazaniu mówiąc o tym, że Żydzi otrzymali BOŻY ZAKON, ale nie przestrzegali go. Myślę, że większość z nas też jest przekonana, że przestrzega reguł swojego wyznania. Jednak Szczepan wskazał na przestrzeganie BOŻEGO PRAWA według JEGO zasad, aby pokazać swoim słuchaczom, że są nieuczciwi wobec Pana Boga i siebie, chlubiąc się przestrzeganiem PRAWA według swoich zasad. Jakie jest nasze osobiste chrześcijaństwo? Czy my jesteśmy uczciwi wobec siebie w przestrzeganiu BOŻYCH ZASAD w naszym życiu? Czy też raczej stosujemy swoje zasady nazywając je tylko Bożymi? Jeżeli nie możemy sobie w pełni szczerze odpowiedzieć na te pytania, to być może żyjemy według swojej interpretacji "zakonu chrześcijańskiego".


Reakcja Żydów na głębokie zranienie skierowanymi do nich słowami nie wydawała się martwić Szczepana. Czytamy w dalszej części Dziejów Apostolskich 7,55-56: „On zaś, będąc pełen Ducha Świętego, utkwiwszy wzrok w niebo, ujrzał chwałę Bożą i Jezusa stojącego po prawicy Bożej i rzekł: Oto widzę niebiosa otwarte i Syna Człowieczego stojącego po prawicy Bożej”. To jest jedyny fragment w Biblii, w którym o Panu Jezusie Chrystusie czytamy, że stoi po prawicy Bożej. Szczepan dostrzegł w swojej wizji, że Jezusowi szczególnie zależało na tym wydarzeniu. Można powiedzieć, że Chrystus osobiście zaangażował się w motywacyjne dopingowanie Szczepana w tym ważnym dla niego momencie, w którym ponosił cenę swojego chrześcijaństwa. Podobnie jak kiedyś Mojżesz, Szczepan stanął na swojej osobistej ziemi świętej. Fizyczne i jednocześnie duchowe miejsce, w które doprowadziło go jego chrześcijaństwo zostało uświęcone dostrzegalną Bożą obecnością. W realizacji Bożego planu dla naszego życia ważny jest moment, kiedy ponosimy cenę swojego osobistego chrześcijaństwa. To jest moment próby wierności Bożym obietnicom i istotny etap w dochodzeniu do pełnej dojrzałości chrześcijańskiej. To było wydarzenie, którego owoce miały być odczuwalne w Kościele Pana Jezusa Chrystusa w tamtym czasie. Pierwszemu zborowi chrześcijańskiemu w Jerozolimie była potrzebna szczególna mobilizacja do działania. Powołany przez Pana Jezusa Kościół został zobowiązany nakazem misyjnym, który znajdujemy w Dziejach Apostolskich 1,8: „Ale weźmiecie moc Ducha Świętego, kiedy zstąpi na was, i będziecie mi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi”. Realizacja tego nakazu, jak dotąd ograniczała się tylko do Jerozolimy. Bożym sposobem na wymuszenie posłuszeństwa i wyjście z Ewangelią Chrystusową poza Jerozolimę były prześladowania. Szczepan był pierwszym, który poniósł tak wysoką cenę swojego chrześcijaństwa. W wyniku tego i kolejnych prześladowań zbór jerozolimski przeszedł do etapu "Bożej ekspansji" na cały świat. Czytamy o tym w 1. i 4. wersecie 8. rozdziału Dziejów Apostolskich: „W owym czasie rozpoczęło się wielkie prześladowanie zboru w Jerozolimie i wszyscy, z wyjątkiem apostołów, rozproszyli się po okręgach wiejskich Judei i Samarii. (…) Wszakże ci, którzy się rozproszyli, szli z miejsca na miejsce i zwiastowali dobrą nowinę”.


Dalszy ciąg niebawem w drugiej części tego artykułu.

Bogdan Podlecki

sobota, 16 lipca 2016

Boże przesiewanie cz. 2

Boże przesiewanie cz. 2


Często żyjemy własnymi wyobrażeniami o Panu Bogu, zastępując tym żywą relację z Jezusem w Duchu Chrystusowym. Życie własnymi wyobrażeniami Boga, to nie to samo, co życie z Bogiem. Bez osobistej relacji z Panem Jezusem Chrystusem, nasze wyobrażenia są niczym więcej jak tylko własną religią. Podobne wyobrażenia wielu ludzi, to już pewien system religijny. Każda religia jest fałszywa, bo opiera się na wyobrażeniach ludzi. Każdy fałszywy system religijny opiera się na pewności siebie ludzi, którzy mniej lub bardziej świadomie są posłuszni podszeptom diabelskim, w tym szczególnie duchowi religijności. Nie bądźmy zbyt pewni siebie. Nasza pewność jest w Bogu i JEGO ŁASCE. Pewność siebie osłabia naszą zdolność do przygotowania się na wstrząsy Bożego przesiewania. Także o tym w formie wyraźnej przestrogi możemy przeczytać w Psalmie 49,14: „Taka to jest droga tych, którzy żyją w błędnej pewności siebie, i taki koniec tych, którym własna mowa się podoba. Pędzą jak owce do otchłani, śmierć jest pasterzem ich. Ale prawi panować będą nad nimi z poranku. Zamysły ich będą unicestwione; otchłań będzie ich mieszkaniem”.


Jaką drogą my dzisiaj kroczymy? To bardzo istotne pytanie. Odpowiedzi na nie szukajmy w żywym Słowie Bożym, np. w Księdze Przypowieści Salomona 16,17-20: „Droga prawych to unikanie złego. Kto pilnuje swojej drogi, zachowuje życie. Pycha chodzi przed upadkiem, a wyniosłość ducha przed ruiną. Lepiej być pokornym z ubogimi, niż dzielić łupy z pyszałkami. Kto zważa na słowo, znajduje szczęście, a kto ufa Panu, jest szczęśliwy. Czy pilnujemy swojej drogi w naszym życiu z Bogiem? Pan Jezus Chrystus daje wyraźną wskazówkę, w jaki sposób możemy to robić. Znajdujemy ją w Ewangelii Łukasza 22,46: „Módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie”. Czy uczniowie Jezusa okazali posłuszeństwo i modlili się? Raczej nie. W istotnym momencie ucięli sobie drzemkę. Wcześniej i potem raczej stosowali zasadę: "dużo działań, niewiele modlitwy i pewność siebie". Takie było życie uczniów tuż przed ich przesiewaniem. Trzy lata spędzili w bezpośredniej obecności Chrystusa ucząc się i słuchając Bożego Słowa. Byli świadkami cudów i sami doświadczyli Bożej mocy w działaniu misyjnym. Jednak kiedy wszyscy znaleźli się na Bożym przetaku i doświadczyli wstrząsających wydarzeń, to jeden odpadł i zdradził, a pozostali uciekli w popłochu i zostawili swojego Mistrza. Gdyby nie wstawiennicza modlitwa Pana Jezusa, to żaden z nich by nie zachował wiary. Ta wiara nie ustała i tliła się w ich sercach. Nie było to jednak ich zasługą, lecz Bożą odpowiedzią na modlitwę Pana Jezusa Chrystusa.


Jak to jest w naszym życiu? Czy uważamy, że jesteśmy bardziej duchowi niż uczniowie Jezusa? Czy możemy zakładać, że zachowamy się inaczej niż oni, gdy znajdziemy się na Bożym przetaku? Nie zrozum mnie źle drogi czytelniku. Nie namawiam do zaprzestania dobrych działań. Zwracam uwagę na to, że istotna jest nasza pewność w Bogu w czasie działań na rzecz Bożego Królestwa. Czy to, że w nas jest Duch Święty, którego wtedy uczniowie jeszcze nie mieli jest wystarczającym powodem do naszej pewności siebie? Tak, działanie Ducha Świętego w nas, to poważny atut. Tylko, czy chcemy być zawsze posłuszni Bożemu Duchowi? W naszym kluczowym w tym artykule fragmencie Bożego Słowa z Ewangelii Łukasza 22,31-32, czytamy, że szatan wyprosił sobie, aby was przesiać”. Jednak Pan Jezus mówi dalej, że Ja zaś prosiłem za tobą, aby nie ustała wiara twoja”. Prawdziwa wiara poddana przesiewaniu nie ustanie, gdyż Pan ma moc, aby ją zachować. I to jest dobra nowina dla każdego z nas.


Co, w tym kontekście oznacza "mieć prawdziwą wiarę"? Przyjrzyjmy się praktycznemu, biblijnemu przykładowi w 1. Księdze Mojżeszowej 6,8-9: „Ale Noe znalazł łaskę w oczach Pana. (...) Noe był mężem sprawiedliwym, nieskazitelnym wśród swojego pokolenia. Noe chodził z Bogiem”. Noe szukał Boga i przebywał z Nim w bliskiej relacji. Potwierdzał swoją wiarę posłuszeństwem i dlatego Pan Bóg wystawił mu świadectwo w Liście do Hebrajczyków 11,7: „Przez wiarę zbudował Noe, ostrzeżony cudownie o tym, czego jeszcze nie można było widzieć, pełen bojaźni, arkę dla ocalenia rodziny swojej; przez nią wydał wyrok na świat i odziedziczył usprawiedliwienie, które jest z wiary”. Dokładnie tak samo jest w naszym życiu. Możemy powiedzieć, że tak, jak czytamy w Liście do Hebrajczyków 12,2: „patrząc na Jezusa, sprawcę i dokończyciela wiary” i trwając w społeczności z Nim zyskujemy wiarę jako Boży dar na wieczność. To właśnie znaczy mieć prawdziwą, czyli Bożą wiarę. Znaczenie słowa "wierzyć" dosłownie znaczy "chodzić z Bogiem". Czasem jednak to, co nazywamy naszą wiarą może być tylko imitacją Bożej wiary, często połączoną z podróbką relacji z Panem Jezusem Chrystusem. Dla przykładu, przymierze małżeńskie powinniśmy rozpatrywać w kontekście wierności. Dzisiaj zawierane są małżeństwa, także wśród ludzi deklarujących się jako wierzący, których celem jest osiągnięcie określonych korzyści. Zgodnie z Bożym Prawem, nadrzędnym nad prawem cywilnym, małżeństwo to przymierze wierności mężczyzny i kobiety zawarte przed Bogiem. Każdy inny związek, to tylko imitacja przymierza. W kontekście Bożej wiary w nas, każda imitacja będzie przesiana na przetaku i zdmuchnięta. Wiara bez relacji z Bogiem jest bezwartościową podróbką, czyli jakąś formą religijności.


Biblia mówi, że w czasach ostatecznych będą odstępstwa od wiary. Czytamy o tym w 1. Liście do Tymoteusza 4,1: „A Duch wyraźnie mówi, że w późniejszych czasach odstąpią niektórzy od wiary i przystaną do duchów zwodniczych i będą słuchać nauk szatańskich”. Apostoł Paweł kieruje ostrzeżenie do swojego duchowego syna w 1. Liście do Tymoteusza 6,20-21: „Strzeż tego, co ci powierzono, unikaj pospolitej, pustej mowy i sprzecznych twierdzeń, błędnej, rzekomej nauki, do której niejeden przystał i od wiary odpadł”. Jednak jest ono także skierowane do wszystkich, szczególnie tych deklarujących się jako wierzący. To jednak wcale nie oznacza, że ci sami ludzie odstąpią od społeczności wierzących, czy nawet od ogólnie uznawanych zasad moralnych i społecznych. Można żyć jakąś podróbką wiary i być nawet członkiem jakiegoś zboru. Boże przesiewanie ujawni różnicę między prawdziwą wiarą, czyli ziarnem, a imitacją wiary, czyli plewami.


Judasz wraz z pozostałymi uczniami też był poddany Bożemu przesiewaniu. Jedenastu z nich wycofało się na jakiś czas w obliczu wielkiego zagrożenia i prześladowań. Próba Judasza była związana z zyskiem i ewentualnym uzyskaniem prestiżu u władz religijnych. Co prawda zwrócił pieniądze, lecz jego serce było już zbyt zatwardzone, aby przyjść do Boga po wybaczenie tak, jak zrobił to Piotr. Chrystus rozpoznał stan serca Judasza wcześniej. W 13. rozdziale Ewangelii Jana czytamy, że Pan Jezus Chrystus wytłumaczył swoim uczniom prawdziwy sens umycia im nóg. Jedenastu z nich prawdopodobnie najpierw zaakceptowało, a potem po Zmartwychwstaniu przyjęło to Boże objawienie. W tym szczególnie Piotr, który zrozumiał, że jego początkowy opór nie wynikał z pokory, ale tak naprawdę z pychy. Potem jednak czytamy dosyć tajemniczy werset w Ewangelii Jana 13,21: „Po tych słowach Jezus, wstrząśnięty do głębi, oświadczył, mówiąc: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: jeden z was mnie wyda”. Chrystus wcześniej wypowiedział wiele słów. Czy któreś z nich były aż tak wstrząsające dla Jezusa? Czy Pan Jezus był wstrząśnięty faktem, że Judasz Go wyda? Przecież jako Bóg, doskonale o tym wiedział. Ten fragment możemy rozumieć tak, że aby umyć komuś nogi trzeba się co najmniej nachylić lub nawet przyklęknąć. Każdy z nich zobaczył klęczącego Syna Bożego przed pysznym człowiekiem. To musiało być wstrząsające przesiewanie pychy z serca każdego z nich. Jednak to nie uczniowie, ale Jezus był wstrząśnięty do głębi! Czym? Tym, że pokora Boga nie była w stanie przesiać z pychy serca Judasza. Wcześniej czytamy, że Judasz był poddany pokusie diabelskiej w 2. wersecie: „A podczas wieczerzy, gdy diabeł wzbudził w sercu Judasza, syna Szymona Iskarioty, zamysł wydania go”. Dopiero po jego osobistej decyzji wejścia w stan zatwardziałości serca, czytamy dalej w 27. wersecie: „A zaraz potem wszedł w niego szatan. Rzekł więc do niego Jezus: Czyń zaraz, co masz czynić”. To była dobrowolna decyzja Judasza. Pan Bóg zawsze uszanuje naszą wolną wolę. Pan Jezus Chrystus dzisiaj też jest wstrząśnięty do głębi dobrowolnymi decyzjami ludzi. Słowo Boże mówi do każdego z nas w Liście do Hebrajczyków 4,7: „Dziś, jeśli głos Jego usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych”. Judasz fizycznie słyszał Jezusa, jednak ten głos nie trafiał już do jego serca. Pan Jezus może być sprzedany z naszego życia, np. za doraźne korzyści finansowe, czy jakiekolwiek uznanie u władz świeckich, a nawet religijnych. Jednak takie transakcje handlowe podlegają Bożemu przesiewaniu. To wcale, przynajmniej na początku, nie musi boleć. To może nawet wyglądać bardzo obiecująco. Jednak po dłuższym lub krótszym czasie, ból rozłączenia z Panem Jezusem Chrystusem oraz niczym nie dająca się wypełnić pustka w naszym życiu w końcu nas dopadnie.


Spróbujmy sobie zadać i sami szczerze odpowiedzieć na pytanie: Co stałoby się z naszą wiarą, gdyby Pan Bóg włożył nas dzisiaj na przetak do przesiewania? Możemy być przygotowani na taką próbę, ale też możemy uznać, że ten problem nas nie dotyczy. To, co liczy się przed, w takcie i po takiej próbie, to wiara potwierdzona żywą relacją z Panem Jezusem Chrystusem. Ta osobista więź pozwoli Panu Bogu zachować nas nawet w najgorszych doświadczeniach. Kto z nas wytrzymałby próbę Joba? Kto by przeszedł doświadczenie Piotra, które polegało na wyjściu z sytuacji zaparcia się Jezusa. Obaj wytrzymali, bo zachował ich Bóg. Co dało im tak niesamowitą zdolność ostania się w trakcie tego potężnego przesiewania? To było szukanie bliskiej relacji z Panem Bogiem. Job przyznał w końcu szczerze w Księdze Joba 42,5: „Tylko ze słyszenia wiedziałem o Tobie, lecz teraz moje oko ujrzało Cię”. Piotr też w szczerości i konsekwentnie trzykrotnie przyznał, że jest w stanie kochać Jezusa miłością "fileo", czyli przyjacielską miłością. Potwierdził tym samym, że miłość "agape" jest bezwarunkową miłością, którą tylko Bóg jest w stanie nas kochać.


Nasza próba może być pokusą wygodnego życia. Możemy, a nawet powinniśmy cieszyć się że mamy dobrą pracę i godne za nią pieniądze. Jednak zawsze powinniśmy być ostrożni i sprawdzać swoje serce, czy czasem nasza praca lub nasze pieniądze nie mają nad nami kontroli. Także w kontekście Bożego przesiewania możemy czytać dwa poniższe fragmenty Bożego Słowa.

  • (1. List do Tesaloniczan 5,21-22): „Wszystkiego doświadczajcie, co dobre, tego się trzymajcie. Od wszelkiego rodzaju zła z dala się trzymajcie”.
  • (1. List do Tymoteusza 6,10: „Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest miłość pieniędzy; niektórzy, ulegając jej, zboczyli z drogi wiary i uwikłali się sami w przeróżne cierpienia”.

Diabeł jest oskarżycielem przed Bogiem On może powiedzieć o nas: Czy za darmo jest ci wierny? Zabierz mu to co ma, a zobaczysz jak odstąpi od Ciebie. Jest sprytniejszy niż myślimy. Może też powiedzieć: Czy nie dlatego jest ci wierny, bo niewiele ma? Daj mu więcej, a zobaczysz jak go to pochłonie i odciągnie od Ciebie.


Pan Jezus powiedział do wszystkich potencjalnych kandydatów do Bożego przesiewania w Ewangelii Mateusza 26,41: „Czuwajcie i módlcie się, abyście nie popadli w pokuszenie; duch wprawdzie jest ochotny, ale ciało mdłe”. Jeśli mało się modlimy, to nie jesteśmy odporni na pokuszenia. Granice naszej pobożności mogą być ruchome. Niektórzy z nas dosyć swobodnie interpretują biblijna zasadę sformułowaną przez apostoła Pawła w 2. Liście do Koryntian 3,17: „A Pan jest Duchem; gdzie zaś Duch Pański, tam wolność”. Ta zasada wyraźnie mówi, że wolność jest tam, gdzie jest Duch Boży. Jeśli Duch Chrystusowy jest w nas, czyli jesteśmy ukryci i bezpieczni w Chrystusie, to także w Nim mamy wolność. Często nie doczytujemy do końca kontekstu z innych wersetów z Bożego Słowa.

  • (List do Galacjan 5,13): „Bo wy do wolności powołani zostaliście, bracia; tylko pod pozorem tej wolności nie pobłażajcie ciału, ale służcie jedni drugim w miłości”.
  • (1. List do Koryntian 6,12): „Wszystko mi wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne. Wszystko mi wolno, lecz ja nie dam się niczym zniewolić”.
  • (1. List do Koryntian 8,9): „Baczcie jednak, aby ta wolność wasza nie stała się zgorszeniem dla słabych”.
  • (1. List do Koryntian 10,23): „Wszystko wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne; wszystko wolno, ale nie wszystko buduje”.

Także jako wierzący mamy tendencję do interpretowania Bożego Słowa tylko na własną korzyść. Taka zasada funkcjonuje we współczesnych systemach prawnych w stosunku oskarżonego. Czyżby postępując tak czujemy się oskarżani? Tak naprawdę tylko osobista relacja z Panem Jezusem Chrystusem ma moc ochronić i zachować nas w czasie próby przesiewania. Diabeł czuje respekt jedynie przed Panem Bogiem. Dlatego czytamy w Liście Jakuba 4,7-8: „Przeto poddajcie się Bogu, przeciwstawcie się diabłu, a ucieknie od was. Zbliżcie się do Boga, a zbliży się do was. Obmyjcie ręce, grzesznicy, i oczyśćcie serca, ludzie o rozdwojonej duszy”.


Piotr, wtedy jeszcze Szymon, złożył wyznanie o Jezusie, jako Mesjaszu, Synu Bożym. Znajdujemy je w Ewangelii Mateusza 16,16: „A odpowiadając Szymon Piotr rzekł: Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego”. W czasie tego objawionego przecież przez Boga Ojca wyznania, Szymon Piotr miał jeszcze rozdwojoną duszę. Stał fizycznie obok Boga, ale jego serce było jeszcze zbyt daleko od Niego i przez to szatan miał do niego dostęp. Czytamy dalej, że nie był on w stanie przeciwstawić się diabłu i musiał to zrobić za niego Chrystus. Relację z tego momentu mamy w Ewangelii Mateusza 16,23: „A On, obróciwszy się, rzekł Piotrowi: Idź precz ode mnie, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie myślisz o tym, co Boskie, lecz o tym, co ludzkie”. Zdaję sobie sprawę z tego, że obie wypowiedzi mogły być rozdzielone w czasie. Jednak łączy je obecność Chrystusa obok Piotra. Życie obok Boga, to nie to samo, co życie z Bogiem. Powyższe fragmenty możemy rozumieć tak, że tylko w Chrystusie, a nie obok Chrystusa możemy przeciwstawić się diabłu. Nie możemy też lekceważyć Bożego przeciwnika. Wyraźnie przestrzega nas przed tym apostoł Piotr w swoim 1. Liście 5,8: „Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć”. Możemy być przygotowani na Boże przesiewanie i ostać się tylko będąc w Chrystusie. Jest to możliwe wtedy, gdy trwamy w bliskiej społeczności z Panem Jezusem Chrystusem.


Pan Jezus powiedział do Szymona prorocze słowa w Ewangelii Mateusza 16,18: „A ja ci powiadam, że ty jesteś Piotr, i na tej opoce zbuduję Kościół mój, a bramy piekielne nie przemogą go”. Opoką [greckie słowo "petra"], czyli skałą jest oczywiście Pan Jezus Chrystus. Kamieniami [greckie słowo "petros"] są wszyscy wierzący, którzy tak jak Piotr wyznają, że Jezus Chrystus jest Synem Bożym oraz ich rzeczywistym Panem i Zbawicielem. Kościół Pana Jezusa Chrystusa jest budowany z kamieni ociosanych, czyli ukształtowanych Bożą ręką. Czytamy o tym w 1. Liście Piotra 2,5: „I wy sami jako kamienie żywe budujcie się w dom duchowy, w kapłaństwo święte, aby składać duchowe ofiary przyjemne Bogu przez Jezusa Chrystusa”. Pan Bóg się nie zmienia i nie zmienia SWOICH ZASAD. Dzisiaj mówi do SWOJEGO KOŚCIOŁA w 1. Liście Piotra 1,16: „Świętymi bądźcie, bo JA JESTEM ŚWIĘTY.


Boże przesiewanie może boleć, ale jest konieczne w naszym osobistym i społecznym chrześcijaństwie. Pan Bóg dysponuje skutecznym narzędziem do obróbki i kształtowania. Czytamy o tym w Księdze Jeremiasza 23,29: „Czy moje słowo nie jest jak ogień - mówi Pan - i jak młot, który kruszy skałę?”. Także cel Bożego przesiewania jest jasno i wyraźnie sprecyzowany w Liście do Efezjan 5,27: „Aby sam sobie przysposobić Kościół pełen chwały, bez zmazy lub skazy lub czegoś w tym rodzaju, ale żeby był święty i niepokalany”. Dzięki BOŻEJ ŁASCE możemy być w bliskiej relacji z Panem Jezusem Chrystusem. Żywa wiara w Boże obietnice poparta osobistym i społecznym życiem modlitewnym może być gwarancją tego, że w każdym przesiewaniu Pan Bóg zachowa nas jako cenne ziarno. Pamiętajmy jednak o tym, że wszystkie plewy muszą być usunięte z naszego życia i z życia naszych lokalnych społeczności. Temu właśnie służy Boże przesiewanie. Pan Jezus Chrystus sam dokonuje oczyszczenia, by Jego Kościół był święty i niepokalany. Święty, czyli oddzielony dla Niego. Niepokalany, czyli nieskazitelnie czysty. Tak, jak oblubienica opisana w Księdze Objawienia 19,7-8: „Weselmy się i radujmy się, i oddajmy mu chwałę, gdyż nastało wesele Baranka, i oblubienica jego przygotowała się i dano jej przyoblec się w czysty, lśniący bisior, a bisior oznacza sprawiedliwe uczynki świętych”.

Bogdan Podlecki

sobota, 9 lipca 2016

Boże przesiewanie cz. 1

Boże przesiewanie cz. 1

Czy potrzebne są nam doświadczenia, rozumiane jako szczególne próby wiary, które Biblia nazywa Bożym przesiewaniem? Z ludzkiego punktu widzenia pewnie nie. Z Bożego punktu widzenia, to chyba jednak konieczność. Upadła natura człowieka, w tym szczególnie te dziedziny naszego życia, które nie zostały jeszcze podporządkowane Panu Bogu, muszą podlegać Bożemu przesiewaniu. Jeżeli deklarujemy i wierzymy w to, że Królestwo Boże jest pośród nas, to przesiewanie jest konsekwencją MĄDROŚCI naszego Boga. To także o tym mówi fragment w Księdze Przypowieści Salomona 20,26: „Mądry król przesiewa bezbożnych i odpłaca im za ich złość”. Żyjemy po rządami Króla królów i Pana panów, który mówi jasno w SWOIM SŁOWIE, np. w Liście Jakuba 2,13: „Nad tym, który nie okazał miłosierdzia, odbywa się sąd bez miłosierdzia, miłosierdzie góruje nad sądem”.


Pan Jezus Chrystus nazywa swoich uczniów i naśladowców – przyjaciółmi. Czytamy o tym w Ewangelii Jana 15,14-15: „Jesteście przyjaciółmi moimi, jeśli czynić będziecie, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego; lecz nazwałem was przyjaciółmi, bo wszystko, co słyszałem od Ojca mojego, oznajmiłem wam”. Jeżeli wiemy na czym polega osobiste powołanie w naszym życiu i jesteśmy mu posłuszni, to jesteśmy przyjaciółmi Pana Boga. Jednak każda szczera przyjaźń musi być wypróbowana. Pan Bóg powiedział do Mojżesza, a jego ustami do każdego potencjalnego Bożego przyjaciela w 3. Księdze Mojżeszowej 19,2: „Mów do całego zboru synów izraelskich i powiedz im: Świętymi bądźcie, bom Ja jest święty, Pan, Bóg wasz”.


Kluczowy dla tego rozważania fragment Bożego Słowa nie brzmi zbyt zachęcająco dla chrześcijanina. Znajdujemy go w Ewangelii Łukasza 22,31-32: „Szymonie, Szymonie, oto szatan wyprosił sobie, aby was przesiać jak pszenicę. Ja zaś prosiłem za tobą, aby nie ustała wiara twoja, a ty, gdy się kiedyś nawrócisz, utwierdzaj braci swoich. Zwróćmy uwagę, że mimo tego, iż Chrystus zwraca się do Szymona Piotra, to mówi o przesiewaniu "was". Pan Jezus zapowiedział przesiewanie wszystkich Jego uczniów. Ten fragment zawiera bardzo ważne przesłanie: Pan Bóg pozwala na przesiewanie, by wypróbować wiarę. Jest to duchowa zasada: Wiara bez prób i doświadczania staje się naszą wiarą, czyli naszymi oczekiwaniami. Słowo Boże mówi wyraźnie w Liście do Hebrajczyków 11,6: „Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu; kto bowiem przystępuje do Boga, musi uwierzyć, że On istnieje i że nagradza tych, którzy go szukają”.


Inne oczekiwania w stosunku do Mesjasza miał naród żydowski i jego przywódcy, ale także uczniowie Jezusa, przynajmniej do Jego Zmartwychwstania. Szatan wyprosił sobie u Pana Boga i otrzymał prawo poddania Szymona i innych uczniów poważnej próbie. Według zamysłu diabła, wynik tej próby miał być następujący – ich wiara miała ustać pod naciskiem czegoś, co na nich przyjdzie. Czegoś niezgodnego z ich oczekiwaniami. Jednak Pan Jezus wyraźnie postawił SIEBIE w roli WSTAWIENNIKA wiary Szymona. Przesiewanie, którego miał doświadczyć miało go wprowadzić we właściwe powołanie. Wiara jest Bożym darem. Wyraźnie pisze o tym apostoł Paweł w 1. Liście do Koryntian 12,8 -9: „Jeden bowiem otrzymuje przez Ducha mowę mądrości, drugi przez tego samego Ducha mowę wiedzy, inny wiarę w tym samym Duchu, inny dar uzdrawiania w tym samym Duchu”. Wiara daje nam też pewność tego, że dzięki jej przyjęciu możemy od Pana Boga otrzymać wiele innych dobrych darów, których spodziewamy się w naszym życiu. Jasno definiuje to autor Listu do Hebrajczyków 11,1: „A wiara jest pewnością tego, czego się spodziewamy, przeświadczeniem o tym, czego nie widzimy”. Jeżeli przyjęliśmy Jezusa Chrystusa jako swojego Pana i Zbawiciela, to powinniśmy przyjąć Bożą wiarę. Jezus wstawia się o wiarę dla nas i w naszym imieniu. Naszym zadaniem jest zachowanie wiary w naszym życiu, czyli modlitwa o wiarę oraz pielęgnowanie i umacnianie jej w naszym osobistym i społecznym chrześcijaństwie. W znanej historii o drzewie figowym, które uschło w wyniku przeklęcia za brak owocu, Pan Jezus powiedział w Ewangelii Marka 11,22: „Miejcie wiarę w Boga!”. Tłumaczenie tego fragmentu w Biblii Warszawskiej nie jest zbyt dokładne. Oryginał mówi tu: "miejcie Bożą wiarę", czyli taką, jaką ma Bóg lub taką, którą otrzymaliście od Boga. Jakże inaczej w takim kontekście znaczenia tego wersetu brzmią dwa inne fragmenty Bożego Słowa.
  • (Ewangelia Łukasza 18,8): „Tylko czy Syn Człowieczy znajdzie wiarę na ziemi, gdy przyjdzie?”.
  • (2. List do Tymoteusza 4,7): „Dobry bój bojowałem, biegu dokonałem, wiarę zachowałem.
Pan Jezus, gdy przyjdzie po raz drugi, to pragnie znaleźć zachowaną przez nas Bożą wiarę, a nie tylko naszą wiarę, czyli nasze oczekiwania.


Pan Bóg dopuszcza do przesiewania ludu Bożego. Biblia w wielu miejscach mówi o tym, że w wyniku przesiewania pozostaje "Boża resztka".
  • (1. Księga Królewska 19,18): „Zachowam w Izraelu jako resztkę siedem tysięcy, tych wszystkich, których kolana nie ugięły się przed Baalem, i tych wszystkich, których usta go nie całowały”.
  • (2. Księga Królewska 19,30): „A pozostała przy życiu resztka domu Judy zapuści korzeń w głąb i wyda owoc w górze”.
  • (List do Rzymian 11,5): „Podobnie i obecnie pozostała resztka według wyboru łaski. A jeśli z łaski, to już nie z uczynków, bo inaczej łaska nie byłaby już łaską.
Czy mamy przekonanie, że jesteśmy Bożą przesianą resztką?


W Biblii tylko trzykrotnie czytamy w tak bezpośredni sposób o Bożym przesiewaniu. Z tego w dwóch fragmentach czytamy o Bożym przesiewaniu w odpowiedzi na inspirację diabła. Oprócz naszego kluczowego fragmentu w Ewangelii Łukasza 22,31-32, widzimy to jeszcze w historii Joba. Zamysł diabła był tam oczywisty – Job w wyniku doświadczeń porzuci wiarę. Szatan stanął przed Bożym obliczem i powiedział w Księdze Joba 1,9: „Czy za darmo jest Job tak bogobojny?. Parafrazując ten fragment, diabeł powiedział: "Dotknij się tylko tego, co posiada, a sam wycofa się ze swojej pobożności". Job wytrwał mimo tego, że tak potężne próby przewaliły się przez jego życie. Wyzbył się swojej wiary oraz przyjął i zachował Bożą wiarę. Ostał się w Bożym przesiewaniu i zdał bardzo wymagający test przyjaźni z Bogiem.


Po raz trzeci w tak bezpośredni sposób na temat Bożego przesiewania czytamy w historii Izraela za czasów proroka Amosa. Tym razem nie ma tam wzmianki o tym, że szatan wyprosił sobie przesiewanie u Boga. Bezpośrednio nie musiał, chociaż zapewne pośrednio ludzka bezbożność była diabelską inspiracją. Boże ostrzeżenia i powody Bożej ingerencji w tej sytuacji znajdujemy w Księdze Amosa 5,11-12: „Ponieważ pobieracie dzierżawne od biednego i bierzecie od niego daninę zboża, to chociaż budujecie domy z ciosanego kamienia, nie będziecie w nich mieszkać, a chociaż zasadziliście rozkoszne winnice, wina z nich pić nie będziecie. Bo wiem, że liczne są wasze zbrodnie i wielkie wasze grzechy. Gnębicie niewinnego, bierzecie łapówki, a prawo ubogich obalacie w bramie”. Prorok przekazał bezpośrednią zapowiedź Bożego przesiewania w swojej Księdze 9,8-10: „Oto oczy Wszechmogącego Pana są zwrócone na to grzeszne królestwo: Wytępię je z powierzchni ziemi, jednak nie wytępię doszczętnie domu Jakuba - mówi Pan. Bo oto każę przesiać wśród wszystkich ludów dom Izraela, jak się przesiewa w przetaku, tak że ziarnko nie upadnie na ziemię. Od miecza poginą wszyscy grzesznicy mojego ludu, którzy mówią: Nie dosięgnie nas ani nie zaskoczy nieszczęście”.


Proroctwa Amosa były przekazywane w czasie jeszcze dosyć pomyślnym dla Izraela. Niewielu brało na poważnie katastroficzne wizje tego Bożego proroka, w tym szczególnie z władz świeckich i religijnych. Czytamy o tym w Księdze Amosa 6,1-3: „Biada beztroskim na Syjonie i zadufanym na górze Samarii, wybitnym obywatelom pierwszego z ludów, którzy czują się jak bogowie w domu Izraela! Idźcie do Kalne i zobaczcie, a stamtąd przejdźcie do Chamat-Rabba i zstąpcie do Gat filistyńskiego. Czy jesteście lepsi niż te królestwa? Czy wasz obszar jest większy niż ich obszar? Oddalacie od siebie myśl o dniu nieszczęścia, a przybliżacie zgubę i gwałt”. Pan Bóg dał czas na opamiętanie. Prorok Amos z dwuletnim wyprzedzeniem zapowiadał wstrząs, któremu zostaną poddani religijni ludzie i ich dorobek zdobyty w niezależności od Boga. Czytamy o tym w Księdze Amosa 1,1: „Słowa Amosa, który był pasterzem w Tekoa. Miał on widzenie o Izraelu w czasach Uzjasza, króla judzkiego, i w czasach Jeroboama, syna Joasza, króla izraelskiego, na dwa lata przed trzęsieniem ziemi”. W zapowiedzianym przez Boga czasie Izrael został zniszczony potężnym trzęsieniem ziemi. Potem przeszła przez niego plaga szarańczy, niszcząc wszelkie plony. Na koniec Asyryjczycy najechali kraj, poszerzając granice swojego imperium. Czy Pan Bóg nie ostrzegał? Któż by jednak wówczas się tym przejmował. Kto zważałby na słowa pasterza i hodowcy sykomor, jakim był Amos.


Czy chrześcijanie dzisiaj słuchają napomnień? Czy przekazują Boże napomnienia? Słowo Boże jest jednoznaczne także w tej kwestii. Wyraźnie pisze o tym apostoł Paweł w 1. Liście do Tesaloniczan 5,19-20: „Ducha nie gaście. Proroctw nie lekceważcie”. Kto dzisiaj słucha Bożych ostrzeżeń zawartych w Biblii? Te ostrzeżenia dotyczą zarówno chrześcijan, jak i niewierzących. Boże przesiewanie jest najtrudniejszą z prób, jaka może przejść przez życie człowieka wierzącego. Wszystkie inne próby i doświadczenia mają za swój nadrzędny cel kształtować nasz charakter i utwierdzać naszą wiarę. Inaczej jest z Bożym przesiewaniem. Jest to bardzo wymagający test sprawdzający i jednocześnie dający osobiste odpowiedzi na ważne pytania. Do czego tak naprawdę doszliśmy w naszym życiu z Bogiem? Kim jesteśmy w Chrystusie? Tak naprawdę, to te pytania, powinny brzmieć trochę inaczej. Do jakiego punktu pozwoliliśmy się doprowadzić przez Pana Boga ? Na ile przyjęliśmy objawienie Chrystusa w naszym życiu?


Jak kiedyś przesiewano zboże? Najpierw wkładano nieoczyszczone żniwne plony na przetak, czyli takie duże sito. Znajdowało się tam ziarno i plewy, często wraz z innymi zanieczyszczeniami. Potem następowała seria silnych wstrząsów, których celem było oddzielenie brudów i plew od ziarna. Czynność tą wykonywano najczęściej w wietrzny dzień tak, aby wiatr mógł rozwiać plewy. Zanieczyszczenia spadały na ziemię, a ziarno pozostawało na przetaku. Dokładnie to samo dzieje się w duchowej rzeczywistości. Gdy zostajemy położeni na Bożym przetaku, to albo porzucimy nasze stereotypy pojmowania Boga, albo popadniemy w kryzys naszej wiary. Kiedy jesteśmy przesiewani, to nie możemy już żyć trochę dla Boga, a trochę dla siebie. Na przetaku nie można już udawać życia chrześcijańskiego. Przesiewanie jest tak silną próbą, że w jego wyniku albo stajemy za Bogiem tak, jak nigdy dotąd, albo oddalamy się od Niego tak, jak nigdy dotąd. Wiem z doświadczenia o czym piszę. Jednak mi nie musisz wierzyć, ale uwierz Panu Bogu. W osobistym chrześcijaństwie nie tyle chodzi o to, żeby wierzyć w Pana Boga, ale przede wszystkim o to, by uwierzyć Bogu.


Kiedy w naszym życiu chrześcijańskim, czy w naszych społecznościach jest wymieszane to, co czyste z tym, co brudne, to Bóg ostrzega raz, drugi i być może kolejny raz. Jeżeli my nic z tym nie zrobimy, czyli nie poddamy się Bożej korekcie w jakiejś dziedzinie naszego życia. Nie będzie pokuty i oczyszczenia w naszych społecznościach. Wtedy może dojść do tego, co Biblia nazywa Bożym przesiewaniem. Na podstawie Biblii da się zauważyć, że przesiewanie może przyjść w dwojaki sposób.

1. Możemy tak, jak Job przed doświadczeniami, przynosić zadowolenie Panu Bogu lub tak, jak Szymon Piotr starać się służyć Panu Jezusowi, lecz szatan wyprosi sobie u Boga, aby poddać nasze życie sprawdzianowi.

2. Możemy też sami "wyprosić sobie" przesiewanie przez własną ignorancję Słowa, które Bóg skierował do naszego życia i któremu nie okazaliśmy posłuszeństwa.

Na przetaku do przesiewania może znaleźć się to, co cenne w Bożych oczach, czyli ziarna, ale także może się znaleźć to, co pospolite, czyli plewy. Co dzieje się po takim wstrząsie przesiewania? Ziarno zostaje na przetaku, a plewę rozdmuchuje wiatr. Dokładnie tak opisuje to Słowo Boże w Księdze Amosa 9,9: „Bo oto każę przesiać wśród wszystkich ludów dom Izraela, jak się przesiewa w przetaku, tak że ziarnko nie upadnie na ziemię”. Kiedy Pan Bóg kładzie na przetaku to, co cenne, to wie, że tego nie utraci. W Bożych oczach cenne jest nasze posłuszeństwo, bo On jest wiernym Bogiem. Daje obietnicę zachowania tego, co jest naprawdę cenne w nas i w naszych społecznościach. Wyraźnie mówi o tym Chrystus w Księdze Objawienia 3,10: „Ponieważ zachowałeś nakaz mój, by przy mnie wytrwać, przeto i Ja zachowam cię w godzinie próby, jaka przyjdzie na cały świat, by doświadczyć mieszkańców ziemi”. Czy Job odstąpił od Boga w konsekwencji prób jakie przeszedł? Wiemy, że nie uczynił tego, dlatego, że Pan Bóg go zachował. W czasie przesiewania życia Joba, mówienie przez niego pełnej i szczerej prawdy o Bogu było cenne w Bożych oczach. Sam Bóg wydał mu świadectwo w Księdze Joba 42,7: „Mój gniew zapłonął przeciwko tobie i przeciwko dwom twoim przyjaciołom, ponieważ nie mówiliście o mnie prawdy, jak mój sługa Job”.


Zupełnie inaczej jest z plewami. Czytamy o tym w Psalmie 1,4-5: „Nie tak jest z bezbożnymi! Są oni bowiem jak plewa, którą wiatr roznosi. Przeto nie ostoją się bezbożni na sądzie, ani grzesznicy w zgromadzeniu sprawiedliwych”. W każdej społeczności, czy w życiu każdego z nas, Boże przesiewanie miało już miejsce, obecnie trwa lub jeszcze jest przed nami. Pan Bóg potrząsa osobistym życiem chrześcijan lub całymi społecznościami i robi to tak długo, aż nastąpi szczera pokuta i oczyszczenie. Grzech nigdy nie może się ostać zbyt długo pośród zgromadzenia sprawiedliwych w Bożych oczach. Zawsze kiedyś przychodzi kres dla grzechu. Wyraźnie pisze o tym apostoł Paweł w 1. Liście do Tymoteusza 5,24-25: „Są ludzie, których grzechy są jawne i bywają osądzone wcześniej niż oni sami; ale są też tacy, których grzechy dopiero później się ujawniają. Podobnie jest i z dobrymi uczynkami: są jawne, ale i te, z którymi rzecz ma się inaczej, ukryte pozostać nie mogą”.


Jaki jest cel Bożego przesiewania? Co Pan Bóg zamierza osiągnąć poprzez przesiewanie? Bóg osiąga swoje zamierzenia w nas, które mają konsekwencje na wieczność. Jednak zasadniczym celem przesiewania jest realizacja Bożych wizji dotyczących Królestwa Bożego. Proroctwo na ten temat znajdujemy w Księdze Amosa 9,11: „W owym dniu podniosę upadającą chatkę Dawida i zamuruję jej pęknięcia, i podźwignę ją z ruin, i odbuduję ją jak za dawnych dni”. Celem przesiewania jest odbudowa Bożego dziedzictwa. Przesiewanie jest realną próbą, która może przyjść w każdej chwili na naszą społeczność lub indywidualnie do życia każdego z nas. Pan Bóg zapowiada przesiewanie, lecz ono przychodzi niekoniecznie w oczekiwanym przez nas czasie i niekoniecznie w oczekiwanych przez nas okolicznościach. Wyraźnie czytamy o tym w Księdze Amosa 3,7: „Zaiste, nie czyni Wszechmogący Pan nic, jeżeli nie objawił swojego planu swoim sługom, prorokom”. Za czasów Amosa ludzie byli pewni siebie, bo ich życie w tym czasie wyglądało stabilnie. Szczególnie dotyczyło to przywódców religijnych. Posiadali jakieś perspektywy i nikt nie spodziewał się tego, że może nastąpić nagła zmiana okoliczności. Niewielu liczyło się z nieszczęściami i katastroficznymi wizjami pasterza i hodowcy sykomor. Dzisiaj wcale nie jest inaczej. Jeżeli ataki terrorystyczne na wieże WTC w Nowym Jorku, czy zamachy w innych miastach europejskich były elementem Bożego przesiewania, to na pewno były przed nimi prorocze ostrzeżenia. Czy były one usłyszane i uwzględniane?


Gdy Jezus powiedział o przesiewaniu, to Szymon Piotr wyglądał raczej na pewnego siebie. Przecież niedawno Jezus wjechał do Jerozolimy, witany jak król żydowski. Tłumy wiwatowały na Jego cześć. Szymon jak zwykle był konkretny i twardo stąpający po ziemi. Gdy usłyszał o przesiewaniu, to jego umysł nie dopuszczał myśli o tym, że to może tak wyglądać! Odpowiedział Panu Jezusowi zdecydowanie w Ewangelii Łukasza 22,33: „Panie, z tobą gotów jestem iść i do więzienia, i na śmierć”. Szymon Piotr raczej nie myślał w tym momencie o śmierci. Te słowa raczej brzmiały jak przyjacielskie pocieszenie. Parafrazując, jego odpowiedź mogły brzmieć: "Nie bój się Mistrzu, jakby poszło coś nie po naszej myśli, to możesz na mnie liczyć, będę w pobliżu". Czy był jakiś sens, żeby w takich okolicznościach mówić o śmierci, przesiewaniu i zdradzie? Pan Jezus jednak komunikował mu, że niedługo znajdzie się w zupełnie innych okolicznościach, w których się Go wyprze. Był w tym momencie jeszcze Szymonem, czyli "trzciną". Dopiero po szczerym nawróceniu i wejściu w Boże powołanie został Piotrem, czyli "kamieniem"1. Szymon był pewien swego, zarzekał się, że do końca zachowa kontrolę nad sytuacją. Ta sama pewność siebie gubi wielu ludzi. Diabeł jest przebiegły i zna nasze słabości, które być może my sami uważamy za nasze mocne strony. Jeśli będzie chciał wyprosić właśnie mnie lub ciebie na Boże przesiewanie, to może uderzyć w te dziedziny naszego życia, w których czujemy się najbardziej pewni siebie. Pewność siebie może nas na tyle zaślepić, że w tych miejscach możemy być najmniej przygotowani na diabelski atak. Pewność siebie może właśnie obnażać najsłabsze punkty w naszym życiu. Jeżeli zlekceważymy to ostrzeżenie, to powinniśmy liczyć się z przesianiem naszej pewności siebie.


Tyle na razie o Bożym przesiewaniu. Ciąg dalszy niebawem nastąpi w drugiej części tego artykułu.

Bogdan Podlecki

1 Więcej na ten temat piszę w artykule pt. "Szymon Piotr, czyli trzcina i kamień".
https://bogdanpodlecki.blogspot.com/2016/03/szymon-piotr-czyli-trzcina-i-kamien.html