czwartek, 21 grudnia 2017

Pokuta cz. 12

Pokuta cz. 12

Na podstawie świadectw innych wierzących oraz moich doświadczeń dostrzegam następujące etapy przemiany myślenia:

1. Głoszone jest SŁOWO, np. przez czytanie Biblii, słuchanie, czy indywidualne spotkanie z Panem Bogiem w szczególnych okolicznościach.

2. Przy słuchaniu, a właściwie usłyszeniu SŁOWA przychodzi przekonanie o grzechu.

3. Zaczynamy widzieć grzech z perspektywy BOŻEJ ŚWIĘTOŚCI.

4. Wraz z przekonaniem Pan Bóg daje nam ŁASKĘ do odwrócenia się od grzechu.

5. Otrzymujemy BOŻĄ MOC do przyjęcia uwolnienia, jednak ostateczną decyzję Bóg zawsze pozostawia naszej wolnej woli.

6. Po szczerym upamiętaniu diametralnie zmienia się nasz stosunek do grzechu.

7. Pragnienie grzechu jest w nas złamane i w pełni możemy poddać się Bożej przemianie naszego charakteru na Chrystusowy. 

To, co przedstawiłem, to nie jest ''siedem stopni do nieba''. Tak to po prostu działa w praktyce chrześcijańskiej. Trudno jest mi powstrzymać się od powtórzenia mojego ulubionego porównania. W strukturze twierdzenia matematycznego, zwanego implikacją mówimy o warunku koniecznym i wypływającym z niego warunku wystarczającym. Ukorzenie się, czyli skrucha jest tylko warunkiem koniecznym. Tylko, ale jednocześnie warunkiem bez, którego nie pójdziemy dalej. Przemiana, która jest owocem pokuty jest warunkiem wystarczającym, byśmy mogli być całkowicie schowani i bezpieczni w Chrystusie. Skrucha może być wywołana lękiem przed karą. Jednak prawdziwe upamiętanie jest wywołane świadomością znieważenia BOŻEJ MIŁOŚCI. Przejście szczerej pokuty powoduje kompleksową przemianę i zawsze zaczyna się od zmiany myślenia. Zwięźle ujął to apostoł Paweł w Liście do Rzymian 12,2: „A nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe”.

Prawdziwa pokuta nie zatrzymuje się na jednej dziedzinie naszego życia, lecz rozprzestrzenia się w nas i przenika do każdej części naszej duchowej istoty. Jesteśmy polem Bożego działania, na którym spotyka się to, co ziemskie z tym, co jest niebiańskie. W Liście do Hebrajczyków 12,26-27 czytamy: „Ten, którego głos wtenczas wstrząsnął ziemią, zapowiedział teraz, mówiąc: Jeszcze raz wstrząsnę nie tylko ziemią, ale i niebem. Słowa: "Jeszcze raz" wskazują, że rzeczy podlegające wstrząsowi ulegną przemianie, ponieważ są stworzone, aby ostały się te, którymi wstrząsnąć nie można”. Jestem przekonany, że ten fragment dotyczy także Bożego potrząsania w zakresie upamiętania i naszej wewnętrznej przemiany. Szczera pokuta zawsze prowadzi do zmiany myślenia i często ma charakter "wstrząsowy". Kiedy pokutujemy i zmieniamy swoje myślenie, to od tego momentu uważamy grzech za największe zło. Złodziej, który się opamiętał, ale zatrzymał sobie skradzione rzeczy, nie przeszedł prawdziwej pokuty. Ten, kto robił niewłaściwy użytek z pieniędzy, np. trwonił je i w wyniku opamiętania stał się skąpy, też nie przeszedł szczerej pokuty. Zmiana myślenia, np. na temat finansów prowadzi nieraz do wydawałoby się skrajnego zachowania. Często wynikiem szczerej pokuty z nadmiernej oszczędności będzie hojność w finansowaniu BOŻEGO KRÓLESTWA. 

Myślę, że jest coś, a właściwie ktoś w sensie osobowym, kogo można określić mianem "ducha pokuty". Znane są świadectwa zstępowania ducha pokuty na konkretne osoby, a nawet na całe społeczności. Podobnie jest z "duchem modlitwy". Nie przywiązywałbym tu zbytniej uwagi do nazewnictwa. Jednak oba te duchy pochodzą od Pana Boga. A nie wszystkie duchy są od Boga, dlatego w Biblii czytamy, że mamy badać duchy. Duch pokuty i duch modlitwy ściśle współpracują ze sobą w DUCHU ŚWIĘTYM. Pokuta może być w szczerej modlitwie. Jednak praktyka chrześcijańska wskazuje raczej na uczynki, które powinny wynikać ze skruszonego serca. Natomiast raczej trudno jest mówić o skutecznej modlitwie bez szczerej pokuty. W Ewangelii Mateusza 5,23-24 Pan Jezus wyraźnie mówi, że nie ma skutecznej ofiary bez pojednania z bratem swoim. Może więc powinniśmy zawołać do Boga o ducha pokuty w naszym osobistym, czy społecznym chrześcijaństwie?

Na zakończenie i już bez żadnego komentarza, kilka wersetów z BOŻEGO SŁOWA, które są skierowane do wszystkich wierzących i wyznających Jezusa Chrystusa rzeczywistym Panem swojego życia.

(Ewangelia Mateusza 3,8): „Wydawajcie więc owoc godny upamiętania”.

(Ewangelia Łukasza 17,3): „Miejcie się na baczności. Jeśliby zgrzeszył twój brat, strofuj go, a jeśli się upamięta, odpuść mu”.

(Księga Objawienia 3,3): „Pamiętaj więc, czego się nauczyłeś i co usłyszałeś, i strzeż tego, i upamiętaj się. Jeśli tedy nie będziesz czujny, przyjdę jak złodziej, a nie dowiesz się, o której godzinie cię zaskoczę”.

(Księga Objawienia 2,5): „Wspomnij więc, z jakiej wyżyny spadłeś i upamiętaj się, i spełniaj uczynki takie, jak pierwej; a jeżeli nie, to przyjdę do ciebie i ruszę świecznik twój z jego miejsca, jeśli się nie upamiętasz”.

Bogdan Podlecki

wtorek, 19 grudnia 2017

Pokuta cz. 11

Pokuta cz. 11

Raz jeszcze. Czym jest szczere upamiętanie, czy jak kto woli – prawdziwa pokuta? Jest darem i EWANGELICZNĄ ŁASKĄ od Boga. Pokuta przychodzi przez BOŻĄ EWANGELIĘ, czyli jest owocem odkupienia przez Pana Jezusa, a właściwie w Chrystusie. Wszyscy byliśmy lub jeszcze jesteśmy grzesznikami, czy jak kto woli – byłymi, czyli uwolnionymi grzesznikami. W wyniku szczerego upamiętania jesteśmy zbawieni od grzechu, a to czyni wielką różnicę. Pokuta stawia w centrum CHRYSTUSA UKRZYŻOWANEGO. Szczerze pokutujący widzi duchowym wzrokiem Chrystusa na KRZYŻU zamiast siebie. Upamiętanie nie jest opcją, z której można skorzystać lub nie. Zbawienie jest dzięki BOŻEJ ŁASCE, ale drogą do niego jest szczera pokuta. Jedyny ''dobry smutek'' powinien wypływać z takiego rozumienia grzechu, jakie ma Pan Bóg. Musimy widzieć grzech tak, jak widzi go Bóg. Dzięki szczerej pokucie mamy możliwość zmienić swoje myślenie. Pełne uwolnienie od konsekwencji grzechu następuje wtedy, gdy poddamy się Bożej przemianie charakteru, także przez zmianę myślenia o grzechu. Ze starego myślenia: "jak mam walczyć z moją grzesznością", na nowe myślenie: "jaką mam ŁASKĘ, że dzięki Panu Jezusowi Chrystusowi mogę pokutować i mieć bojaźń przed ŚWIĘTYM BOGIEM". Większość z tych, którzy ''przyjmują'' Chrystusa dochodzi do tego miejsca, kiedy ''widzą'' grzech tak, jak widzi go Bóg. Jednak do ''stania się chrześcijaninem'' potrzebne jest nie tyle poddanie się emocjom, co przyjęcie daru przemiany myślenia, czyli całkowite poddanie się Panu Bogu. Praktyka chrześcijańska pokazuje, że niestety często serce człowieka nie przyjmuje zmiany myślenia i nie zgadza się poddanie przemianie. Jest to celowe działanie diabła, który dba o to, byśmy zakończyli swoje doświadczenia chrześcijańskie na emocjach. Zmiana myślenia jest koniecznym krokiem na drodze naszego osobistego i społecznego chrześcijaństwa. Człowiek może być doprowadzony do miejsca, gdzie zobaczy grzech tak, jak widzi go Bóg, a jednak nie musi pokutować. Biblijnym przykładem może być król Saul. Złodziej przyłapany na kradzieży jest przekonany, że nie powinien tego robić. Jednak może wyrazić skruchę tylko z tego powodu, że został przyłapany i skonfrontowany z prawem. Prawdziwa pokuta następuje po zmianie myślenia i uczuć na temat grzechu. Prawdziwie pokutujący nie tylko widzi grzech, jako coś strasznego, ale tak, jak Pan Bóg nienawidzi grzechu. 

Nie wiem jak było w twoim życiu. W moim przypadku już w momencie nawrócenia moja opinia o grzechu diametralnie się zmieniła. Wiedziałem, że grzech jest straszny i zasługuje na wieczne potępienie w piekle. Lecz dalej miałem problem z poddaniem się przemianie przez szczerą pokutę dzięki BOŻEJ ŁASCE. To ja chciałem zmienić siebie, a nie poddać się Bożej zmianie mojego myślenia. Jednak Bóg dał mi ŁASKĘ, a ją w końcu przyjąłem. Pisze o tym apostoł Paweł w 2. Liście do Koryntian 5,17: „Tak więc, jeśli ktoś jest w Chrystusie, nowym jest stworzeniem; stare przeminęło, oto wszystko stało się nowe”. To nie musi oznaczać tego, że w jednym momencie stajemy się doskonali w swoim postępowaniu. To raczej oznacza, że w wyniku szczerego upamiętania podejmujemy decyzję i stajemy się doskonali w swoich pragnieniach do ''dobrej zmiany''. Nie mamy już pragnienia, żeby grzeszyć. Ta skłonność zostaje w nas zmieniona. Jeżeli prawdziwie pokutowaliśmy, to nie mamy już upodobania w grzechu. Trzymamy się z dala od grzechu nie ze strachu, ale z powodu bojaźni Bożej. Nie grzeszymy, bo nienawidzimy grzechu tak, jak Pan Bóg. Poddajemy się Bożej przemianie, ponieważ Bóg powiedział: świętymi bądźcie, bo Ja Jestem Święty”.

Dalszy ciąg w części 12.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

niedziela, 17 grudnia 2017

Pokuta cz. 10

Pokuta cz. 10 

Do dwóch rodzajów upamiętania, czyli prawdziwego i fałszywego można odnieść inne podobieństwo, opowiedziane przez Pana Jezusa Chrystusa w Ewangelii Mateusza 13,24-30: „Podobne jest Królestwo Niebios do człowieka, który posiał dobre nasienie na swojej roli. A kiedy ludzie spali, przyszedł jego nieprzyjaciel i nasiał kąkolu między pszenicę, i odszedł. A gdy zboże podrosło i wydało owoc, wtedy się pokazał i kąkol. Przyszli więc słudzy gospodarza i powiedzieli mu: Panie, czy nie posiałeś dobrego nasienia na swojej roli? Skąd więc ma ona kąkol? A on im rzekł: To nieprzyjaciel uczynił. A słudzy mówią do niego: Czy chcesz więc, abyśmy poszli i wybrali go? A on odpowiada: Nie! Abyście czasem wybierając kąkol, nie powyrywali wraz z nim i pszenicy. Pozwólcie obydwom róść razem aż do żniwa. A w czasie żniwa powiem żeńcom: Zbierzcie najpierw kąkol i powiążcie go w snopki na spalenie, a pszenicę zwieźcie do mojej stodoły”. Oczywiście, ta przypowieść została opowiedziana w kontekście ''czasów ostatecznych''. Czy jednak dalej na nie czekamy? Pszenica może ilustrować prawdziwe nawrócenia, które owocują. To mogą być ludzie, którzy szczerze nawrócili się do Pana Jezusa i poddają się przemianie swojego charakteru na Chrystusowy. Kąkol może ilustrować podróbki szczerych nawróceń. To mogą być ludzie, którzy być może nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że nie są pszenicą i mniej lub bardziej świadomie są poddani nieprzyjacielowi, np. duchowi religijności. W tym fragmencie czytamy o tym, że mimo duchowego rozpoznania należy poczekać na żniwa, czyli na BOŻY SAD. Pan Jezus Chrystus nie pozwolił na wyrywanie kąkolu z pola pszenicy, ponieważ w zapędzie mogą być powyrywane kłosy i przez to ograniczone plony pszenicy. Chrystus mówi na ten temat bardzo wyraźnie w Ewangelii Mateusza 7,17-21: „Tak każde dobre drzewo wydaje dobre owoce, ale złe drzewo wydaje złe owoce. Nie może dobre drzewo rodzić złych owoców, ani złe drzewo rodzić dobrych owoców. Każde drzewo, które nie wydaje dobrego owocu, wycina się i rzuca w ogień. Tak więc po owocach poznacie ich. Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę Ojca mojego, który jest w niebie”. Pan Jezus jest także cierpliwy w kwestii wycinania i palenia nieowocujących drzew. Jednak wspólne wzrastanie pszenicy i kąkolu oraz owocujących i nieowocujących drzew jest ograniczone BOŻYM CZASEM. Nie możemy przy tym ograniczać Pana Boga. ON może przemienić kąkol w pszenicę oraz nieowocujące w wydające owoc drzewo w wyniku prawdziwej pokuty.

Wyniki pewnych sondażowych badań przeprowadzonych w Polsce podają, że około dwa procent tych, którym indywidualnie zwiastowane jest zbawienie w Chrystusie lub którzy reagują na ''wywołanie ewangelizacyjne'', znajdują swoje miejsce w lokalnych społecznościach. W oparciu o te dane statystyczne można wywnioskować, że na naszych ''duchowych polach'', na których powinna rosnąć i wydawać plon pszenica jest zdecydowanie za dużo kąkolu. Jednak taka statystyka wcale nie jest sprzeczna z sytuacją opisaną słowami Chrystusa w Ewangelii Mateusza 7,13-14: „Wchodźcie przez ciasną bramę; albowiem szeroka jest brama i przestronna droga, która wiedzie na zatracenie, a wielu jest takich, którzy przez nią wchodzą. A ciasna jest brama i wąska droga, która prowadzi do żywota; i niewielu jest tych, którzy ją znajdują”. Tym kąkolem mogą być ludzie, którzy nie narodzili się prawdziwie z Boga. Powodem, dla którego nie przeszli w pełni nawrócenia może być to, iż nie zostali doprowadzeni do prawdziwej pokuty. Oczywiście, że to Bóg, Duch Święty przekonuje o grzechu, sprawiedliwości i sądzie. Jednak tu na ziemi Pan Bóg ma SWÓJ KOŚCIÓŁ.


Dalszy ciąg w części 11.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                Następna część

piątek, 15 grudnia 2017

Pokuta cz. 9

Pokuta cz. 9 

Takie mało odkrywcze spostrzeżenia. Okazuje się, że można dużo mówić, jednocześnie mając niewiele do powiedzenia. Można też wiedzieć i mówić o ''życiu w duchu'', jednocześnie żyć na tym świecie będąc martwym duchowo. Jednak najistotniejsze jest to, że otwarta jest DROGA do uzdrowienia i zmartwychwstania. Można przyjąć uzdrowienie, będąc umierającym duchowo. A nawet będąc już martwym duchowo można zmartwychwstać już teraz do życia i kontynuować je w wieczności. Tą DROGĄ jest osobista relacja z Chrystusem, który pozostawił nam pokutę jako "koło ratunkowe". Zdecydowaną zachętę znajdujemy w 3. Księdze Mojżeszowej 11,44: „Albowiem Ja, Pan, jestem Bogiem waszym! Uświęcajcie się i bądźcie świętymi, bo JA JESTEM ŚWIĘTY!”. Powołanie do świętości, to jednocześnie powołanie do ''synostwa''. W oryginalnych ''językach biblijnych'' wyrazy przetłumaczone jako ''synostwo'' są w rodzaju nijakim, czyli mogą oznaczać bycie dziedzicem, jako syn lub córka. Jednak to niekoniecznie oznacza równoprawne partnerstwo rodzinne. To jest raczej powołanie do uniżonego usługiwania jedni drugim, tak jak czynił to Chrystus.

Pan Jezus pozostawił nam jako przestrogę, już nie w formie przypowieści, ale jako opis konkretnego wydarzenia, co może się stać z drzewem figowym, na którym nie ma owocu. Czytamy o tym w Ewangelii Mateusza 21,19-20: „I ujrzawszy przy drodze jedno drzewo figowe zbliżył się do niego, ale nie znalazł na nim nic oprócz samych liści. I rzecze do niego: Niechaj się już nigdy z ciebie owoc nie rodzi na wieki. I uschło zaraz figowe drzewo. I ujrzawszy to uczniowie, zdumiewali się i mówili: Jakże prędko uschło figowe drzewo!”. To nie my, ale Pan Bóg decyduje o tym kiedy chce widzieć owoce w naszym życiu. To nie jest kwestia tego, czy chce widzieć owoce, ale kiedy chce je widzieć. Moje zrozumienie tego i innych fragmentów na temat szczerego upamiętania jest takie, że Bóg oczekuje od nas stałego owocowania. Myślenie, że mamy jeszcze czas na przynoszenie ''duchowych owoców'' jest uleganiem wpływowi ducha niewiary, który jest przeciwny Bogu. Myślę, że Pan Jezus w tym przykładzie po prostu zgromił ducha niewiary, ponieważ nie widział w tym skrajnym przypadku ''potencjału wzrostu wiary''. W wyniku Bożego sądu nastąpiła śmierć duchowa. Taki skrajny przykład Bożego sądu ''online'' mamy też opisany w przypadku małżeństwa Safiry i Ananiasza w Dziejach Apostolskich 5,1-11. Niewiara nie jest równoznaczna z brakiem wiary, ale raczej z jej deficytem, ponieważ wiara jest Bożym darem, który musimy przyjąć i od razu praktykować w swoim życiu. Niewiara zabija lub co najmniej ogranicza życie wiary.

Czy jest jakiś pierwszy krok w kierunku pokuty? Przede wszystkim powinniśmy rozpoznać stan naszego serca, czyli odróżnić ''dobry smutek'' od ''smutku światowego''. W 2. Liście do Koryntian 7,9-11 czytamy: „Teraz jednak cieszę się, nie dlatego, że byliście zasmuceni, ale że byliście zasmuceni ku upamiętaniu; zasmuceni bowiem byliście po Bożemu tak, że w niczym nie ponieśliście szkody z naszej strony. Albowiem smutek, który jest według Boga, sprawia upamiętanie ku zbawieniu i nikt go nie żałuje; smutek zaś światowy sprawia śmierć. Patrzcie, co ten wasz smutek według Boga sprawił, jaką gorliwość, jakie uniewinnianie się, jakie oburzenie, jaką obawę, jaką tęsknotę, jaki zapał, jaką karę! Pod każdym względem okazaliście się czystymi w tej sprawie”. Słowa apostoła Pawła do ludzi wierzących w zborze w Koryncie dają możliwość zrozumienia, co oznacza takie rozróżnienie. W tym fragmencie Paweł odnosi się do innego tekstu w 1. Liście do Koryntian 5,1-13, który napisał do nich wcześniej. Pisał wtedy na temat czegoś, za co należało ich zganić, a konkretnie chodziło o grzech wszeteczeństwa w rodzinie. Jednak teraz pisze o przyczynach i skutkach tego, co doprowadziło ich do prawdziwego upamiętania. Wyraźnie podkreśla, że Koryntianie wreszcie przeżyli smutek według Boga. To zasmucenie było dowodem na to, że ich upamiętanie było szczere. W tym fragmencie jest mowa o dwóch rodzajach smutku. ''Smutek według Boga'', który przynosi upamiętanie ku zbawieniu i ''smutek światowy'', który może doprowadzić do śmierci duchowej. Można też powiedzieć, że są to jednocześnie dwa rodzaje pokuty. Ten pierwszy jest prawdziwym i szczerym upamiętaniem. Ten drugi jest jego podróbką.

Dalszy ciąg w części 10.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

środa, 13 grudnia 2017

Pokuta cz. 8

Pokuta cz. 8 

Zadajmy sobie kilka pytań i odpowiedzmy na nie szczerze. W jakim miejscu jesteśmy dzisiaj? Nie skupiajmy się na grzechach z przeszłości, ale szczerze popatrzmy na nie z nowej perspektywy. Jak one teraz wyglądają w naszych oczach? Czy mamy myśli, by znowu eksperymentować z grzechem? Ważny dla nas wszystkich fragment znajdujemy w Liście Jakuba 1,12-16: „Błogosławiony mąż [mój dopisek: żona, mężczyzna, kobieta, świadomy młodzieniec, czy dziewczyna], który wytrwa w próbie, bo gdy wytrzyma próbę, weźmie wieniec żywota, obiecany przez Boga tym, którzy go miłują. Niechaj nikt, gdy wystawiony jest na pokusę, nie mówi: Przez Boga jestem kuszony; Bóg bowiem nie jest podatny na pokusy ani sam nikogo nie kusi. Lecz każdy bywa kuszony przez własne pożądliwości, które go pociągają i nęcą; potem, gdy pożądliwość pocznie, rodzi grzech, a gdy grzech dojrzeje, rodzi śmierć. Nie błądźcie, umiłowani bracia moi [mój dopisek: siostry moje]”. Często zrzucamy odpowiedzialność za nasze doświadczenia na Pana Boga lub diabła. Bóg nie kusi. Czy diabeł w każdym przypadku kusi? Moje doświadczenia podpowiadają, że ''być może z pewnością chyba na pewno tak''. Czyli tak naprawdę – nie wiem. Myślę, że pokusy diabelskie, czy demoniczne są w naszym życiu. Jednak także z tego fragmentu wynika, że diabeł nie będzie się osobiście fatygował tam, gdzie wystarczą nam własne pożądliwości. Diabeł nie jest wszechobecny, tak jak Pan Bóg. On ''duchowo'' jest tylko w kluczowych dla niego ludziach, mających wpływ na życie wielu innych. Z tego fragmentu wynika również to, że kuszą pożądliwości ciała, czyli nasza nieprzemieniona ''cielesna natura''. To nie tylko są pożądliwości seksualne. To mogą być np. obżarstwo, pijaństwo, narkomania, ale także np. pornografia.

Jest takie stare indiańskie opowiadanie o dwóch wilkach, które mieszkają w człowieku. Te wilki nieustannie walczą ze sobą. Pierwszy jest dobry, ale niestety często chudy. Nazwijmy go ''wiara''. Drugi jest zły, ale często dobrze podkarmiony. Nazwijmy go ''niewiara''. Interpretując tę indiańską przypowieść o walczących ze sobą wilkach w świecie duchowym można powiedzieć, że ten będzie w życiu człowieka dominował, który zostanie przez niego nakarmiony. Często tłumaczenia ludzi wierzących, którzy ulegli pokusom ciała są po prostu naiwne, a nieraz śmieszne. Kilka przykładów z tzw. praktyki duszpasterskiej. Mam problem z alkoholem, ale trzymam go w barku tylko dla gości. Głoszę ''ewangelię'' znajomemu lub nieznajomemu w barze z drinkiem w ręku. Oglądam niepożądane strony internetowe, żeby wypróbować swoją wolną wolę. Jestem arogancki w stosunku do najbliższych, np. żony, męża, syna, czy córki, bo nie spełniają moich oczekiwań ''ewangelizacyjnych''. To są przykłady dokarmiania wilka, którego można nazwać ''własne pożądliwości''. Jeżeli tak jest w naszym życiu, to niestety dalej jesteśmy tylko przekonani o grzechu i prawdziwa pokuta jeszcze jest przed nami. W kwestii upamiętania Pan Jezus Chrystus daje wyraźną przestrogę w Ewangelii Łukasza 13,1-5: „W tym samym czasie przybyli do niego niektórzy z wiadomością o Galilejczykach, których krew Piłat pomieszał z ich ofiarami. I odpowiadając, rzekł do nich: Czy myślicie, że ci Galilejczycy byli większymi grzesznikami niż wszyscy inni Galilejczycy, że tak ucierpieli? Bynajmniej, powiadam wam, lecz jeżeli się nie upamiętacie, wszyscy podobnie poginiecie. Albo czy myślicie, że owych osiemnastu, na których upadła wieża przy Syloe i zabiła ich, było większymi winowajcami niż wszyscy ludzie zamieszkujący Jerozolimę? Bynajmniej, powiadam wam, lecz jeżeli się nie upamiętacie, wszyscy tak samo poginiecie”. Ten fragment wskazuje wyraźnie na to, jak dużą wagę musimy przywiązywać do czystości przed Panem Bogiem w każdej chwili naszego życia. Każdy moment może być tym decydującym, w którym staniemy przed ŚWIĘTYM BOGIEM. Powinniśmy zastanowić się, czy jesteśmy w szczerej postawie uniżenia i gotowi do prawdziwej pokuty przed NIM.

Dalszy ciąg w części 9.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

poniedziałek, 11 grudnia 2017

Pokuta cz. 7

Pokuta cz. 7

Podsumujmy dotychczasowe rozważanie o pokucie. Upamiętanie jest wynikiem przyjęcia BOŻEJ ŁASKI i realizacją Bożej obietnicy, a ON nie wycofuje się ze SWOICH obietnic. Przejście prawdziwej pokuty powoduje przemianę całego człowieka. Jednak zawsze zaczyna się od zmiany myślenia. Zasadniczym celem pokuty jest oczyszczenie od konsekwencji grzechu. Upamiętanie jest zawsze bardzo miłe Panu Bogu. Szczera pokuta zawsze prowadzi do pełnego Bożego przebaczenia, które zamienia smutek w Boże pocieszenie i radość. Upamiętanie nie jest jednorazowym wydarzeniem w naszym życiu. Jest ciągłą EWANGELICZNĄ ŁASKĄ, którą możemy przyjąć lub odrzucić. Pokuta nie jest czasową żałobą po kimś lub po czymś. To jest dar przemiany smutku w radość Bożej obecności w naszym życiu. 

Całe nauczanie Biblii wskazuje na to, że Pan Bóg chce, żeby nasze serce było skłonne do pokuty. Cz możemy coś zrobić, aby nasze serce było skłonne do upamiętania? No cóż, w kontekście BOŻEJ ŁASKI, często sformułowanie typu "co mogę zrobić" budzi kontrowersje. Niepotrzebnie. W 2. Liście do Koryntian 10,5 czytamy: „i zmuszamy wszelką myśl do poddania się w posłuszeństwo Chrystusowi. Nie ''wyrywam'' celowo tej myśli z kontekstu, ale staram się skrócić rozumowanie. ''Zmusić'', to jest coś dynamicznego do zrobienia, a nie tylko statyczne czekanie na ''cudowną przemianę''. Jednak Biblia mówi także, że jest granica, po przekroczeniu której może nastąpić trwałe odpadnięcie od Pana Boga. Czytamy o tym w Liście do Hebrajczyków 6,4-8: „Jest bowiem rzeczą niemożliwą, żeby tych - którzy raz zostali oświeceni i zakosztowali daru niebiańskiego, i stali się uczestnikami Ducha Świętego, i zakosztowali Słowa Bożego, że jest dobre oraz cudownych mocy wieku przyszłego - gdy odpadli, powtórnie odnowić i przywieść do pokuty, ponieważ oni sami ponownie krzyżują Syna Bożego i wystawiają go na urągowisko. Albowiem ziemia, która piła deszcz często na nią spadający i rodzi rośliny użyteczne dla tych, którzy ją uprawiają, otrzymuje błogosławieństwo od Boga; lecz ta, która wydaje ciernie i osty, jest bezwartościowa i bliska przekleństwa, a kresem jej spalenie”. Tą granicą może być świadome odrzucenie BOŻEJ ŁASKI do upamiętania. Nie podejmuję się jednoznacznego wyjaśnienia, co to znaczy, że powyższa przestroga dotyczy tych, którzy doświadczyli "daru niebiańskiego" i zakosztowali "cudownych mocy wieku przyszłego". Zbawienie jest Bożym darem i każdy, kto oddał całe swoje życie pod pełną Bożą zależność, w rozumieniu BOŻEGO WIECZNEGO TERAZ już jest zbawiony. Nasza osobista wieczność może rozpocząć się już TERAZ. Więc w tym sensie możemy już teraz doświadczać "daru niebiańskiego" i zakosztować "cudownych mocy wieku przyszłego".

Pokuta jest Bożym darem dla każdego z nas i w każdym momencie naszego życia możemy korzystać z tego daru przemiany dzięki BOŻEJ ŁASCE. W multimedialnych grach spotykamy się z zasadą, że po niepowodzeniu dostajemy "następne życie". Prawdziwe chrześcijaństwo nie jest co prawda grą komputerową, ale szczera pokuta przynosi nam nowe życie. Myślę, że przemiana naszego charakteru na Chrystusowy potrwa do momentu, kiedy Pan Bóg uzna, że nasza wolna wola została całkowicie przemieniona w pełne poświęcenie dla NIEGO. Świętość, to jest pełne podporządkowanie i oddzielenie całego naszego życia dla Pana Boga. Prawdziwa pokuta jest skuteczną drogą do życia w świętości. Pan Jezus Chrystus powiedział bardzo ważne dla każdego z nas podobieństwo w Ewangelii Łukasza 13,6-9: „Pewien człowiek miał figowe drzewo zasadzone w winnicy swojej i przyszedł, by szukać na nim owocu, lecz nie znalazł. I rzekł do winogrodnika: Oto od trzech lat przychodzę, by szukać na tym figowym drzewie owocu, a nie znajduję. Wytnij je, po cóż jeszcze ziemię próżno zajmuje? A tamten odpowiadając, rzecze: Panie, pozostaw je jeszcze ten rok, aż je okopię i obłożę nawozem, może wyda owoc w przyszłości; jeśli zaś nie, wytniesz je”. Czytając kilka wersetów wcześniej, możemy zorientować się, że to podobieństwo zostało przekazane w kontekście pokuty. To drzewo było zasadzone w winnicy i było dojrzałe, żeby mieć owoce, ale ich nie miało. Tak, jak my jesteśmy na różnym etapie naszego chrześcijańskiego rozwoju. Jednak Pan Bóg oczekuje od nas wydania owocu i to im wcześniej, tym lepiej. Bóg oczekuje od każdego z nas nie tylko jednorazowego aktu, ale trwałego owocu upamiętania. W tej przypowieści czytamy, że ogrodnik ma jeszcze nadzieję, że drzewo będzie owocować. Tak, jak Pan Bóg mimo tego, że zrobił już dla nas wszystko, to jest cierpliwy i czeka na owoc pokuty w naszym życiu. Bóg jest zawsze gotowy na udzielenie nam pomocy. Chce nas chronić i dostarczać duchowego pokarmu do naszego wzrostu. Jednak Pan Jezus Chrystus nie mówi w tej przypowieści o innej możliwości niż ta, że drzewo, które nie będzie rodzić owoców zostanie wycięte. Zmiana myślenia polega na tym, że w miejsce naszego zniekształconego przekonania o grzechu, przyjmujemy i w pełni akceptujemy Boże przekonania. W wyniku tego jesteśmy gotowi i w pełni posłuszni w zadośćuczynieniu wyrządzonym krzywdom na tyle, na ile jesteśmy w stanie to unieść. Pisze o tym apostoł Paweł w Liście do Rzymian 12,18: „Jeśli można, o ile to od was zależy, ze wszystkimi ludźmi pokój miejcie”. Paweł przed nawróceniem był przekonany, że powinien gorliwie zwalczać tych, którzy uwierzyli w Pana Jezusa Chrystusa. Jednak kiedy pokutował, to zmienił zupełnie swoje myślenie, by ostatecznie dać świadectwo w wyznaniu w Liście do Filipian 3,8: „Lecz więcej jeszcze, wszystko uznaję za szkodę wobec doniosłości, jaką ma poznanie Jezusa Chrystusa, Pana mego, dla którego poniosłem wszelkie szkody i wszystko uznaję za śmiecie, żeby zyskać Chrystusa”.

Dalszy ciąg w części 8.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

sobota, 9 grudnia 2017

Pokuta cz. 6

Pokuta cz. 6

Zadajmy sobie jeszcze raz pytanie: Czym powinno charakteryzować się szczere upamiętanie, czyli prawdziwa pokuta? Przedstawię cztery wybrane aspekty stanowiące próbę odpowiedzi na to pytanie. Pierwszą odpowiedzią, która powinna nam się nasunąć, to biblijny stosunek do grzechu. Co takiego jest w grzechu, że w ogóle chcemy go dalej popełniać? W Księdze Jozuego 7,11-12 czytamy: „Izrael zgrzeszył: Naruszyli moje przymierze, które im narzuciłem. Wzięli nieco z tego, co było obłożone klątwą, ukradli, zataili i włączyli to do swoich rzeczy. Dlatego nie mogą synowie izraelscy ostać się wobec swoich nieprzyjaciół, ale podają tyły swoim nieprzyjaciołom, bo sami zostali obłożeni klątwą. Nie pozostanę nadal z wami, jeżeli nie usuniecie spośród siebie tego, co jest obłożone klątwą”. Grzech jest przeklęty przez Pana Boga. Chwile, czy dłuższy czas grzechu przemijają, ale wina i konsekwencje pozostają. Z początku grzech skrywa swoją prawdziwą naturę. Jednak później kąsa niczym wąż. Obraz tego mamy w historii Izraela, kiedy Pan zesłał jadowite węże, które kąsały lud, opisanej w 4. Księdze Mojżeszowej 21,4-9. Szarańcza opisana w Księdze Objawienia 9,6-11 też może być obrazem konsekwencji grzechu. Niewyznany, a z czasem zignorowany grzech prędzej, czy później kończy się jakąś ''tragedią'' w naszym życiu. Pamiętajmy o zasadach, jakie przekazuje nam SŁOWO BOŻE. Ojcem grzechu jest diabeł. Towarzyszem grzechu jest wstyd i w końcu hańba. Zapłatą za niewyznany grzech jest duchowa śmierć.

Drugą możliwą odpowiedzią na pytanie: ''Czym charakteryzuje się prawdziwe upamiętanie?'' jest to, że prawdziwa pokuta zawsze prowadzi do pełnego Bożego wybaczenia. W Ewangelii Łukasza 24,47 czytamy: „że począwszy od Jerozolimy, w IMIĘ JEGO ma być głoszone wszystkim narodom upamiętanie dla odpuszczenia grzechów”. Pokuta i odpuszczenie grzechów są ze sobą w nierozerwalny sposób połączone. Jeżeli szczerze pokutowaliśmy, to nasze grzechy są na pewno wybaczone. Musimy przez wiarę przyjąć Boże wybaczenie. W życiu z Bogiem nie chodzi o to, żeby było ciężko. Raczej chodzi o to, żeby było posłusznie. Nie musimy czekać na jakieś spektakularne, czy też emocjonalne potwierdzenie faktu Bożego wybaczenia. Co oczywiście nie oznacza, że Pan Bóg może to potwierdzić w jakiś szczególny sposób. Kiedy Dawid był złamany świadomością znieważenia Boga, to wyznawał prorokowi Natanowi w 2. Księdze Samuela 12,13: „Zgrzeszyłem wobec Pana”. Szczere wyznanie i upamiętanie się skutkowało tym, że prorok natychmiast przekazał mu radosną informację od Pana, przytoczoną jeszcze w tym samym wersecie: „Natan zaś rzekł do Dawida: Pan również odpuścił twój grzech, nie umrzesz”. Prawdziwa pokuta jest realizacją Bożej obietnicy w formie przymierza. Czytamy o tym w Księdze Izajasza 1,16-20: „Obmyjcie się, oczyśćcie się, usuńcie wasze złe uczynki sprzed moich oczu, przestańcie źle czynić! Uczcie się dobrze czynić, przestrzegajcie prawa, brońcie pokrzywdzonego, wymierzajcie sprawiedliwość sierocie, wstawiajcie się za wdową! Chodźcie więc, a będziemy się prawować - mówi Pan! Choć wasze grzechy będą czerwone jak szkarłat, jak śnieg zbieleją; choć będą czerwone jak purpura, staną się białe jak wełna. Jeżeli zechcecie być posłuszni, z dóbr ziemi będziecie spożywać, lecz jeżeli będziecie się wzbraniać i trwać w uporze, miecz was pożre, bo usta Pana tak powiedziały!”. Pan Bóg dotrzymuje SWOICH OBIETNIC, lecz jeżeli mają one formę przymierza, to po naszej stronie też są pewne warunki do spełnienia. Najważniejszym warunkiem jest szczera pokuta, a potem zadośćuczynienie wyrządzonym przez nas krzywdom, o ile jest to możliwe. To nie wielkość grzechu niszczy nasze życie, lecz brak lub nieszczerość pokuty. Jeśli zerwiemy ze wszystkimi grzechami i wydamy owoc pokuty, to Pan Bóg wyleje na nas SWOJE BŁOGOSŁAWIEŃSTWO bez miary.

Trzecią możliwą odpowiedzią na pytanie: ''Czym jest prawdziwa pokuta?'' może być to, że szczere upamiętanie zamienia smutek w Boże pocieszenie i radość. O ile nasz smutek pochodzi od Pana Boga, to prawdziwa pokuta zamienia go w Boże pocieszenie. Hebrajskie słowo "nicham", które oznacza "pokutować", w Nowym Testamencie, w cytatach pochodzących ze Starego Testamentu zostało przetłumaczone jako "consolari", którego podstawowym znaczeniem jest "pokrzepić". Radość, jaką znajduje prawdziwie pokutujący jest przedsmakiem wiecznej radości. Czytamy o tym w Ewangelii Jana 16,20: „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Wy płakać i narzekać będziecie, a świat się będzie weselił; wy smutni będziecie, ale smutek wasz w radość się zamieni”. Radość grzesznika zamienia się w smutek, zaś smutek prawdziwie pokutującego zamienia się w radość. Mówi o tym Boży prorok w Księdze Izajasza 57,15: „Bo tak mówi Ten, który jest Wysoki i Wyniosły, który króluje wiecznie, a którego imię jest "Święty": Króluję na wysokim i świętym miejscu, lecz jestem też z tym, który jest skruszony i pokorny duchem, aby ożywić ducha pokornych i pokrzepić serca skruszonych”. Wreszcie ostatnią, czwartą odpowiedzią na nasze pytanie: ''Czym charakteryzuje się prawdziwa pokuta?'' może być to, że upamiętanie jest zawsze miłe Panu Bogu. Czytamy o tym w Psalmie 51,19: „Ofiarą Bogu miłą jest duch skruszony, sercem skruszonym i zgnębionym nie wzgardzisz, Boże”. Przypomnijmy sobie znaną biblijną historię z Ewangelii Łukasza 7,37-38: „A oto pewna kobieta z tego miasta, grzesznica, dowiedziawszy się, iż zasiada przy stole w domu faryzeusza, przyniosła alabastrowy słoik olejku. I stanąwszy z tyłu u Jego nóg, zapłakała, i zaczęła łzami zlewać nogi Jego i włosami swojej głowy wycierać, a całując Jego stopy, namaszczała je olejkiem”. Ta kobieta przyniosła Chrystusowi dwie rzeczy: olejek i swoje łzy. Olejek mógł być cenniejszy dla ludzi. Jednak jej łzy mogły być dla Pana Jezusa Chrystusa cenniejsze niż olejek, ponieważ to były łzy szczerej pokuty.

Dalszy ciąg w części 7.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

czwartek, 7 grudnia 2017

Pokuta cz. 5

Pokuta cz. 5

Omówiliśmy kilka wybranych przejawów nieszczerego upamiętania, czyli ''legalistyczny strach'', ''powierzchowny smutek'', ''porzucenie wybranych grzechów'', ''naturalną wrażliwość'', ''dobre postanowienia'' i ''ślubowania i zapewnienia''. Spośród nich trzy ostatnie są przecież pożądanymi cechami człowieka. Zgoda. Jednak dotyczy to bezpośrednio naturalnego, czyli emocjonalnego, a nie duchowego człowieka. Jeżeli wymienione postawy są widoczne w naszym życiu, to mogą, ale nie muszą być przejawami nie do końca szczerego upamiętania. Jeśli mamy wątpliwości, czy nasza pokuta była do końca szczera, to wiedzmy, że zawsze możemy do niej wrócić, jako do ciągłej EWANGELICZNEJ ŁASKI. Nie jest to z mojej strony namawianie do "rewizji naszej grzesznej przeszłości" i przez to dawanie diabłu przystępu do oskarżeń. Możemy to rozpoznać w prosty sposób. Na jakimś etapie rozwoju naszego osobistego, czy społecznego chrześcijaństwa zatrzymujemy się, mimo, że mamy dobre chęci iść do przodu. Niezakończony problem wraca do nas jak bumerang. W ortopedii, jeżeli złamana kość została źle nastawiona, to lekarz nie ma większego wyboru. Musi ją ponownie złamać i nastawić prawidłowo. W przeciwnym wypadku pacjent nie będzie w pełni sprawny. Podobnie jest w przypadku pokuty. Często musimy wrócić do punktu wyjścia spod Bożego autorytetu w jakiejś dziedzinie naszego życia i poprzez szczerą pokutę ponownie wejść pod pełną Bożą zależność. W przeciwnym wypadku nasze duchowe życie będzie kulało. Jednak pamiętajmy, że w przewlekłych przypadkach, takie okulawienie może się okazać koniecznością w naszym życiu. Tak, jak to miało miejsce w życiu patriarchy Jakuba. Często będziemy musieli ponieść cenę naszej przemiany do nowego życia w pełnej Bożej zależności.

Wiara jest Bożym darem dla nas. Powinniśmy przyjąć BOŻĄ WIARĘ przejawiającą się także w przemieniającej MOCY BOŻEGO PRZEBACZENIA w wyniku prawdziwej pokuty. Dopiero wtedy BOŻA ŁASKA wykona w nas pracę. Szczera pokuta jest darem, ale też jednocześnie MOCĄ BOŻĄ do przemiany naszego życia. Pokutujmy niezwłocznie i szczerze. Upamiętajmy się ze wszystkich naszych grzechów, szczególnie tych, które trudno jest nam w sobie uświadomić. Pokutujmy z przejawów naszej pychy, często ukrytej za "uduchowioną skromnością". Upamiętajmy się z pochopnego gniewu, często zamaskowanego naszym "świętym oburzeniem". Pokutujmy z niewiary, która jest duchem przeciwnym Bogu. Powrót do pełnej społeczności z Panem Jezusem Chrystusem dla grzesznika, który trwa w buncie jest sprzeczny ze ŚWIĘTĄ NATURĄ Pana Boga. Możemy, a wręcz powinniśmy pobudzać nasze serce do skruchy przed Bogiem. Bóg nie zmienia się i niezmienne jest JEGO PRAWO. Karą za grzech jest duchowa śmierć. Jednak dzięki przyjęciu EWANGELII ZBAWIENIA dzięki BOŻEJ ŁASCE jesteśmy bezpieczni tylko w Chrystusie. W jedności z Chrystusem korzystamy z ciągłej łaski upamiętania przed ŚWIĘTYM BOGIEM. Będąc poza Chrystusem jesteśmy narażeni na atak krążącego wokół nas ''ryczącego lwa''. Dla tych, którzy nie korzystają z BOŻEJ ŁASKI upamiętania, karą za grzech jest nadal śmierć. Jeżeli mimo wszystko czujemy się w pełni "zdrowi duchowo", to i tak zastanówmy się, czy te dwa wersety nie są także dla nas.
(Ewangelia Marka 2,17): „A Jezus, usłyszawszy to, rzekł im: Nie potrzebują zdrowi lekarza, lecz ci, co się źle mają; nie przyszedłem wzywać do upamiętania sprawiedliwych, lecz grzeszników”.
(2. List Piotra 3,9): „Pan nie zwleka z dotrzymaniem obietnicy, chociaż niektórzy uważają, że zwleka, lecz okazuje cierpliwość względem was, bo nie chce, aby ktokolwiek zginął, lecz chce, aby wszyscy przyszli do upamiętania”.

Dalszy ciąg w części 6.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

środa, 6 grudnia 2017

Pokuta cz. 4

Pokuta cz. 4

Drugim symptomem nieszczerej pokuty może być powierzchowny smutek. Kiedy człowiek jest chory, czy ranny, to w naturalnym odruchu oczekuje i często wzywa pomocy. Kiedy odczuwamy na sobie obciążenie i spodziewamy się, że może ono być z BOŻEJ RĘKI, to wtedy wołamy do Pana Boga. Jednak nawet taka sytuacja nie musi prowadzić do prawdziwej pokuty. O królu Achabie czytamy w 1. Księdze Królewskiej 21,27: „A gdy Achab usłyszał te słowa, rozdarł swoje szaty, wdział wór na swoje ciało i pościł, i sypiał w worze, i chodził przygnębiony”. Wydawałoby się, że szczerze pokutował. Być może tak było. Pan Bóg ''zmienił'', a właściwie odroczył decyzję w jego życiu. Jednak jego dalsza historia wskazuje na to, że raczej rozdarł tylko swoje szaty, ale nie rozdarł serca. Po niedługim czasie wrócił do tych samych grzechów. Powierzchowny smutek powoduje to, że nasze oczy mogą być mokre od łez, a mimo to nasze serce może być twarde jak kamień. 

Trzecim przejawem nieszczerej pokuty jest porzucenie niektórych, wybranych przez nas grzechów. Można porzucić niektóre grzechy i nadal trwać w innych. O królu Herodzie czytamy, że lubił słuchać Jana Chrzciciela. Na skutek jego zwiastowania może i naprawiał w swoim życiu pewne sprawy, jednak zatrzymał przy sobie żonę swojego brata. Można zaprzestać czynienia czegoś złego w naszym życiu, by często w dobrej wierze zastąpić to innym grzechem. Można zaprzestać trwonienia pieniędzy i marnotrawstwa, stając się w konsekwencji skąpcem. Jest to jest jednak tylko zamiana jednego grzechu na inny. Wybiórcza przemiana nie jest prawdziwą pokutą.

Czwartym symptomem fałszywej pokuty może być naturalna wrażliwość. Niektórzy są z natury wrażliwi, skłonni do płaczu i rozczulania się na widok czegoś godnego współczucia, czy litości. Jednak wylewane z tego powodu łzy często nie są łzami pokuty. Wielu z nas płacze na widok cudzego nieszczęścia, lecz często nie płaczemy z powodu własnych grzechów. Delikatność i wrażliwość to bardzo dobre, naturalne cechy człowieka. Jednak nie mogą być zamiennikami szczerej pokuty.

Piątym przejawem nieszczerego upamiętania mogą być ''dobre postanowienia''. Niektórzy, a nawet powiedziałbym, że większość ludzi uważa, iż skoro postanowili w sercu zerwać z grzechami i stać się ludźmi religijnymi, to już pokutowali. Diabeł może wzbudzić złe postanowienia w umysłach pobożnych ludzi, np. u Dawida, gdy samowolnie ogłosił i przeprowadził ''spis powszechny'' w Izraelu. Jednak także Duch Boży może wzbudzić dobre postanowienia w umysłach nienawróconych ludzi, np. u króla perskiego Cyrusa w kwestii odbudowy świątyni w Jerozolimie. Usługa proroka Eliasza spowodowała pewien zwrot w życiu króla Achaba, ale jego pokuta nie poszła dalej w kierunku odcięcia się od fałszywej religijności. Zwiastowanie Jana Chrzciciela dotykało króla Heroda i spowodowało, że podjął jakieś dobre postanowienia. Jednak nie pokutował prawdziwie, bo nie zerwał swojego grzesznego związku. Dobre postanowienia są wspaniałym początkiem przemiany, ale nie wszystkie dobre postanowienia prowadzą do prawdziwej pokuty. Jeżeli grzech został wyznany, ale nie doszło do odwrócenia się od niego, to nie było to szczere upamiętanie. 

Ostatnim z tej serii, szóstym symptomem fałszywej pokuty mogą być ślubowania i zapewnienia. Lubimy robić dobre postanowienia, często nawet w formie uroczystych ślubowań. W Księdze Jeremiasza 2,20 czytamy o takim dobrym postanowieniu: „Bo już dawno złamałaś swoje jarzmo i zerwałaś swoje więzy, mówiąc: Nie chcę być niewolnicą”. Jednak jeszcze w tym samym wersecie czytamy: „Lecz jak nierządnica kładziesz się na każdym wysokim pagórku i pod każdym zielonym drzewem”. Tak postanawiał, a wręcz ślubował lud Judy, a mimo to nadal wracał do grzechu. Niektórzy ludzie ślubują, że jeśli Pan Bóg ich uzdrowi. to staną się ''nowymi ludźmi'', a jednak po wyzdrowieniu ich życie wraca do ''starej normy''. Jednak w kwestii ślubowania mamy w Biblii wyraźną przestrogę w Księdze Kaznodziei Salomona 5,3-4: „Gdy złożysz Bogu ślub, nie zwlekaj z wypełnieniem go, bo Mu się głupcy nie podobają. Co ślubowałeś, to wypełnij! Lepiej nie składać ślubów, niż nie wypełnić tego, co się ślubowało”. Czytamy o tym także w Księdze Przypowieści Salomona 20,25: „Sidłem dla człowieka jest nierozważnie ślubować i zastanawiać się dopiero po złożeniu ślubów”. Świadome ślubowanie, czy złożenie zapewnienia o dobrych zmianach może być bardzo dobrym elementem naszego osobistego przymierza z Panem Bogiem. Jednak wypełnienie złożonej obietnicy jest nieodzownym składnikiem szczerej pokuty.

Dalszy ciąg w części 5.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

wtorek, 5 grudnia 2017

Pokuta cz. 3

Pokuta cz. 3

Przemiana życia spowodowana szczerą pokutą zawiera w sobie dwa nierozerwalne i następujące bezpośrednio po sobie elementy. Zerwanie z grzechem i natychmiastowy powrót do Pana Boga. Nie powinno być przerwy między tymi elementami. Pokuta, to nie tylko porzucenie starych grzechów, ale od razu powinniśmy odczuć potrzebę zaangażowania się w służbę Bogu, czyli podporządkowania się woli Bożej dla naszego życia. Apostoł Paweł po upamiętaniu się od razu zwiastował BOŻĄ EWANGELIĘ. Czytamy o tym w Dziejach Apostolskich 9,18-20: „I natychmiast opadły z oczu jego jakby łuski i przejrzał, wstał i został ochrzczony. A gdy przyjął pokarm, odzyskał siły. I przebywał zaledwie kilka dni z uczniami, którzy byli w Damaszku, a już zaczął zwiastować w synagogach Jezusa, że On jest Synem Bożym”. Maria Magdalena po usłyszeniu od Pana Jezusa: „Idź i odtąd już nie grzesz”, natychmiast zerwała z grzechem i służyła Chrystusowi. W prawdziwej i pełnej pokucie odrodzony duch kieruje nasze serce bezpośrednio do Pana Boga. Jest to wynikiem działania Ducha Świętego w nas. Za szczerym zerwaniem z grzechami musi iść natychmiastowe i bezwarunkowe odwrócenie się od każdego z nich.

Można wyróżnić trzy istotne warunki prawdziwego upamiętania. Pierwszym z nich jest pełna szczerość w zerwaniu z grzechami. Strach przed konsekwencjami ujawnienia się grzechów i ich skutków w naszym życiu nie może być jedyną przyczyną zerwania z grzechami. Jednak bojaźń Boża, czyli ''dobry strach'' przed BOŻĄ SPRAWIEDLIWOŚCIĄ jest dobrym punktem wyjścia do szczerego upamiętania się. Zerwanie z grzechem powinno wynikać z naszych szczerych pobudek duchowych. Nie jesteśmy w stanie sami z siebie wytworzyć takich uczuć, jak miłość do Boga, czy niechęć i obrzydzenie do grzechu. Miłość jest Bożym darem, który możemy przyjąć lub nie. Natomiast nasza niechęć i obrzydzenie do grzechu w szczerej pokucie będzie owocem naszej przemiany dzięki zaakceptowaniu działania BOŻEJ ŁASKI w nas. To sprawi, że gdyby nawet grzech nie powodował w danym momencie widocznych, złych skutków w naszym życiu, to w wyniku szczerej pokuty i tak odwrócimy się od niego z powodu miłości do Pana Boga. Drugim warunkiem szczerego upamiętania jest zerwanie ze wszystkimi grzechami. Jedna choroba może doprowadzić do śmierci ''równie dobrze'', jak kilka chorób naraz. Trwanie w jednym grzechu może nas zabić duchowo tak samo, jak trwanie w wielu grzechach. Czytamy o tym w Liście do Rzymian 6,23: „Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, lecz darem łaski Bożej jest żywot wieczny w Chrystusie Jezusie, Panu naszym”. Szczerze pokutujący zrywa i odwraca się od wszystkich grzechów, w tym szczególnie tych ukrytych, przynoszących mu doraźne korzyści. Wreszcie trzeci z warunków prawdziwej pokuty, to trwałe zerwanie z grzechami. Szczera pokuta, to duchowy rozwód z grzechami, a nie tylko separacja. Rozwód, to trwały rozpad związku z grzechami, a nie tylko czasowe rozstanie. Pisze o tym Paweł w 2. Liście do Koryntian 6,14: „Nie chodźcie w obcym jarzmie z niewiernymi; bo co ma wspólnego sprawiedliwość z nieprawością albo jakaż społeczność między światłością a ciemnością?”. Podsumowując w skrócie te trzy warunki szczerego upamiętania, możemy powiedzieć, że prawdziwa pokuta, to szczere i trwałe zerwanie ze wszystkimi grzechami. 

Mówiąc o szczerej, czyli prawdziwej pokucie, musimy mieć świadomość tego, że istnieje także nieszczera, czyli fałszywa pokuta. Z tzw. praktyki życiowej wiemy, że gdy istnieje oryginał, to może się pojawić i z reguły pojawia się falsyfikat. Tombak, czyli podróbka złota dla niewprawnego oka nie różni się od oryginału. Do czasu. Przemiana człowieka w takiego rodzaju pokucie jest tylko czasowa i powierzchowna. Ludzie, którzy przechodzą takie zmiany mogą nawet być przekonani o tym, że prawdziwie pokutowali. Dostrzegam i scharakteryzuję krótko sześć przejawów nieszczerej pokuty. Pierwszym z nich jest legalistyczny strach. Jeżeli trwamy w grzechu, to w końcu zaczynamy odczuwać strach przed Bożym sądem. Perspektywa Bożej kary, czy nawet piekła może napełnić nas lękiem. Możemy nawet odczuwać głęboki smutek. Jednak uspokajamy się, gdy z czasem wyrzuty sumienia przemijają. Dochodzimy wtedy do wniosku, że już pokutowaliśmy, ponieważ odczuwaliśmy pewną gorzkość grzechu. Jednak jest to tylko forma samousprawiedliwienia się, a nie przejaw prawdziwej pokuty. Judasz odczuwał niepokój po wydaniu Pana Jezusa, jednak jego strach przed konsekwencjami zdrady nie przerodził się w szczerą pokutę, tak jak to miało miejsce w przypadku Piotra, gdy wyparł się Jezusa. Każdy człowiek ma szansę na szczerą pokutę. Jednak w przypadku Judasza nawet postawa uniżenia klęczącego Boga, Pana Jezusa Chrystusa przed pysznym człowiekiem, przedstawiona w symbolice umywania nóg przed ostatnią wieczerzą paschalną, nie była w stanie przesiać pychy z jego serca. W legalistycznym strachu człowiek może zamartwiać się myślami, nie odczuwając przy tym żalu z powodu znieważania Pana Boga.

Dalszy ciąg w części 4.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

niedziela, 3 grudnia 2017

Pokuta cz. 2

Pokuta cz. 2

Pan Bóg jest niezmienny i od początku postawił jasne warunki wypełnienia przymierzy z ludźmi. Pisze o tym apostoł Paweł w Liście do Galacjan 3,10: „Bo wszyscy, którzy polegają na uczynkach zakonu, są pod przekleństwem; napisano bowiem: Przeklęty każdy, kto nie wytrwa w pełnieniu wszystkiego, co jest napisane w księdze zakonu”. Jednak dzisiaj mamy składać ofiarę żywą, świętą i miłą Bogu. Czytamy o tym w Liście do Rzymian 12,1-2: „Wzywam was tedy, bracia, przez miłosierdzie Boże, abyście składali ciała swoje jako ofiarę żywą, świętą, miłą Bogu, bo taka winna być duchowa służba wasza. A nie upodabniajcie się do tego świata, ale się przemieńcie przez odnowienie umysłu swego, abyście umieli rozróżnić, co jest wolą Bożą, co jest dobre, miłe i doskonałe”. Duchowa służba niekoniecznie oznacza to, że mamy ją pełnić tylko w duchu. To raczej oznacza, że powinny być widoczne duchowe owoce służby chrześcijańskiej. Duchowa służba jest wynikiem przemiany myślenia, a ta z kolei jest owocem upamiętania w naszym życiu. Pan Bóg wyraźnie mówi o konieczności pokuty z niewiary, która jest duchem przeciwnym Bogu. Pan Jezus Chrystus wyraźnie głosił upamiętanie i pokutę. JEGO wypowiedzi na ten temat znajdujemy w wielu fragmentach Nowego Testamentu. Poniżej tylko trzy z wielu biblijnych fragmentów na potwierdzenie tego faktu.
(Ewangelia Mateusza 11,20): „Wtedy zaczął grozić miastom, w których dokonało się najwięcej Jego cudów, że nie pokutowały”.
(Ewangelia Łukasza 24,46-47): „I rzekł im: Jest napisane, że Chrystus miał cierpieć i trzeciego dnia zmartwychwstać i że, począwszy od Jerozolimy, w IMIĘ JEGO ma być głoszone wszystkim narodom upamiętanie dla odpuszczenia grzechów”.
(Ewangelia Mateusza 4,17): „Odtąd począł Jezus kazać i mówić: Upamiętajcie się, przybliżyło się bowiem Królestwo Niebios”.

Pokuta obejmuje dwa nierozerwalne składniki: ukorzenie się i przemianę. Tak, jak matematyczne twierdzenie w formie implikacji. Dla mniej biegłych w tej dziedzinie – ''jeżeli ..., to ...'', czyli ''wynikanie''. Takie twierdzenie składa się z ''założenia'', czyli warunku koniecznego oraz z ''tezy'', czyli warunku wystarczającego. Ukorzenie się, czyli skrucha jest warunkiem koniecznym. Przemiana, czyli owoc pokuty jest warunkiem wystarczającym. Takie określenie pokuty znajdujemy już w 3. Księdze Mojżeszowej 26,41: „Może wtedy ukorzy się ich nieobrzezane serce i wtedy zapłacą za swoje winy”. W tym fragmencie mamy to wyraźnie. Jeżeli „ukorzy się ich nieobrzezane serce, czyli w wyniku skruchy upamiętają się, to „wtedy zapłacą za swoje winy, czyli przemiana ich serc nastąpi po szczerej pokucie i zadośćuczynieniu wyrządzonym krzywdom. Skrucha może być wywołana lękiem przed karą. Jednak prawdziwa skrucha jest wywołana świadomością znieważenia miłości Pana Boga. Przejście pokuty powoduje przemianę całego człowieka. Jednak zawsze zaczyna się od zmiany myślenia. Pokuta powoduje przemianę naszego życia. Rozpoczyna się w sercu, jednak nie pozostaje tam, lecz przenika całe nasze życie. Niektórzy wierzący zatrzymują pokutę na etapie serca, czyli emocji i przez to nie pozwalają na całkowitą przemianę ich życia. Pokuta rozpoczyna się w sercu i dotyka także emocji, jednak jej skutkiem musi być przemiana całego naszego życia.

Zastanówmy się przez chwilę. Jak bardzo zmieniło się przez pokutę życie apostoła Pawła? W krótkim czasie, z prześladowcy chrześcijan stał się apostołem i głosicielem EWANGELII CHRYSTUSOWEJ. Jaką zmianę spowodowała pokuta w stróżu więziennym, który strzegł Pawła i Sylasa? Nawrócił się wraz z całym swoim domem. Czytamy o tym w Dziejach Apostolskich 16,33-34: „Tejże godziny w nocy zabrał ich ze sobą, obmył ich rany, i zaraz został ochrzczony on i wszyscy jego domownicy. I wprowadził ich do swego domu, zastawił stół i weselił się wraz z całym swoim domem, że uwierzył w Boga”. Jak zmieniło się życie Marii Magdaleny? W wyniku szczerej pokuty, ze ''zdemonizowanej'' grzesznicy stała się wiernym świadkiem Jezusa. Oczywiście o ile o tę samą kobietę chodzi w różnych fragmentach biblijnych. Jaką przemianę spowodowała szczera pokuta w naszym życiu? Pytanie retoryczne, na które jednak odpowiedź możesz znać tylko ty.

Dalszy ciąg w części 3.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

piątek, 1 grudnia 2017

Pokuta cz. 1

Pokuta cz. 1 

To rozważanie jest o ''upamiętaniu'', czyli ''pokucie''. Te dwa słowa są zamiennikami, ponieważ w różnych fragmentach w Nowym Testamencie zostały przetłumaczone na język polski z tego samego greckiego słowa. Przeczytajmy uważnie fragment z Dziejów Apostolskich 11,18: „Tak więc i poganom dał Bóg upamiętanie ku żywotowi”. W tym krótkim fragmencie wersetu jest zaskakująco dużo informacji na temat pokuty. Czytamy wyraźnie, że jest to Boży dar [dał Bóg]. Ten dar otrzymali wszyscy ludzie [i poganom], czyli Żydzi, chrześcijanie i poganie. Dary Pana Boga są niezbędne do życia [ku żywotowi]. Czyli pokuta, inaczej – upamiętanie jest nam dane po to, żebyśmy mogli żyć. Dzisiaj niektórzy traktują pokutę jako niekomfortowy dodatek do życia chrześcijańskiego. W społecznościach są ludzie, którzy nie poddali się szczerej pokucie lub nie mają takiej świadomości, że jest ona niezbędna dla ich osobistego i społecznego chrześcijaństwa. Są nawet tacy, np. zwolennicy ''antynomizmu'', którzy świadomie nie uznają pokuty i traktują ją jako niedopuszczalny legalizm. Pokuta jest odwróceniem się od grzechu i powrotem do społeczności z Bogiem. Czytamy o tym w 1. Liście Jana 1,6-10: „Jeśli mówimy, że z Nim społeczność mamy, a chodzimy w ciemności, kłamiemy i nie trzymamy się prawdy. Jeśli zaś chodzimy w światłości, jak On sam jest w światłości, społeczność mamy z sobą, i krew Jezusa Chrystusa, Syna jego, oczyszcza nas od wszelkiego grzechu. Jeśli mówimy, że grzechu nie mamy, sami siebie zwodzimy, i prawdy w nas nie ma. Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości. Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, kłamcę z Niego robimy i nie ma w nas Słowa Jego”. To są ważne słowa apostoła Jana skierowane do wszystkich, którzy uważają się za wierzących.

Termin "pokuta" od średniowiecza jest opacznie rozumiany. W ''Wulgacie'', czyli przekładzie łacińskim Biblii, był tłumaczony jako "poenitentia", oznaczający raczej ból, smutek i żal, a nie zmianę myślenia. Dlatego też w średniowiecznej Europie pokutę powszechnie rozumiano przede wszystkim jako żal, smutek i cierpienie. Dopiero Marcin Luter przyjął Boże objawienie i na nowo odkrył prawdziwe znaczenie ''ewangelicznej pokuty''. We współczesnych polskich przekładach Biblii stosowany jest już termin "upamiętanie". Zasadniczym celem pokuty jest uwolnienie człowieka od konsekwencji grzechu. Dawid miał długą i bolesną pokutę po swoim upadku. Konsekwencjami jego grzechów były kolejno śmierć dziecka urodzonego przez Batszebę, a potem bunt i śmierć jego syna, Absaloma. Jednak Dawid w wyniku szczerej pokuty wracał zwycięsko do społeczności z Panem Bogiem. W jego życiu dokonało się to, co wyraźnie sformułował apostoł Paweł w 2. Liście do Koryntian 7,1: „Mając tedy te obietnice, umiłowani, oczyśćmy się od wszelkiej zmazy ciała i ducha, dopełniając świątobliwości swojej w bojaźni Bożej”. W "Starym Przymierzu", gdy Izrael czcił Boga w Namiocie Zgromadzenia, a potem w Świątyni w Jerozolimie, praktycznym obrazem pokuty był ''system ofiarniczy''. W okresie ''międzyświątynnym'' pewne zachowania pokutne były nadal praktykowane. Informację o tym możemy znaleźć w Księdze Nehemiasza 9,1: „A dwudziestego czwartego dnia tego miesiąca zgromadzili się synowie izraelscy poszcząc, odziani w wory pokutne oraz z głowami posypanymi ziemią”. Jednak tak rozumiana pokuta nie wynikała z ''zakonu'' i często traktowana była jako nieszczere uczynki. Czytamy o tym w Księdze Zachariasza 7,1-6: „Czwartego roku króla Dariusza, czwartego dnia dziewiątego miesiąca, Kislewa, słowo Pana doszło Zachariasza. Betel-Sar-Eser wysłał Regem-Meleka i innych mężów, aby przejednać Pana i zapytać kapłanów domu Pana Zastępów i proroków: Czy w piątym miesiącu mam obchodzić pokutę z płaczem i postem, jak to czyniłem przez tyle lat? Wtedy doszło mnie nie słowo Pana tej treści: Powiedz całemu ludowi kraju i kapłanom: Jeżeli pościliście i pokutowaliście w piątym i siódmym miesiącu, i to w ciągu siedemdziesięciu lat, to czy pościliście dla mnie? A gdy jecie i gdy pijecie; czy to nie wy jecie i nie wy pijecie?”. Ciekawą rzeczą jest także to, że poganie z czasów Starego Testamentu pokutowali na skutek zwiastowania o Bogu Izraela. Czytamy o tym, np. w Księdze Jonasza. Na konieczność dobrze rozumianej pokuty w naszym życiu powołał się Pan Jezus Chrystus w Ewangelii Łukasza 11,32: „Mężowie z Niniwy staną na sądzie wraz z tym pokoleniem i spowodują jego potępienie, gdyż na skutek zwiastowania Jonasza pokutowali, a oto tutaj więcej niż Jonasz”.


Dalszy ciąg w części 2.

Bogdan Podlecki

niedziela, 12 listopada 2017

Boża obecność cz. 4

Boża obecność cz. 4

Jeżeli chcemy mieć żywą społeczność z Bogiem, a nie tylko mówić o tym, to musimy liczyć się z tym, że Pan Bóg zbliży się do nas i wypali to, co jest w nas do wypalenia. Jeśli chcemy tylko mówić o tym, a nie leży w naszych zamiarach poddanie się Bożemu wypaleniu, to lepiej pozostańmy na miejscu. Pan Bóg jest do pewnego czasu cierpliwy i poczeka aż będziemy gotowi i sami się do NIEGO zbliżymy. Wyraźną zachętę i jednocześnie ostrzeżenie mamy w Liście Jakuba 4,8: „Zbliżcie się do Boga, a zbliży się do was. Obmyjcie ręce, grzesznicy, i oczyśćcie serca, ludzie o rozdwojonej duszy”. To nie są słowa skierowane tylko do niewierzących. W szczególny sposób to są słowa skierowane do wszystkich, którzy uważają się za wierzących. Przed Panem Bogiem niczego nie ukryjemy i na pewno nie raz o tym przekonaliśmy się w swoim życiu. Jednak ten fragment mówi także, że musimy zrobić krok w kierunku Boga. ON nas do tego nie zmusi. Ten krok musi być szczery. Pan Bóg dał nam możliwość oczyszczenia serca i korzystajmy z tego. Każda nieszczerość będzie w nas wypalona. W kwestii Bożego wypalania i próby ogniowej Biblia mówi bardzo wyraźnie w 1. Liście do Koryntian 3,11-15: „Albowiem fundamentu innego nikt nie może założyć oprócz tego, który jest założony, a którym jest Jezus Chrystus. A czy ktoś na tym fundamencie wznosi budowę ze złota, srebra, drogich kamieni, z drzewa, siana, słomy, to wyjdzie na jaw w jego dziele; dzień sądny bowiem to pokaże, gdyż w ogniu się objawi, a jakie jest dzieło każdego, wypróbuje ogień. Jeśli czyjeś dzieło, zbudowane na tym fundamencie, się ostoi, ten zapłatę odbierze; jeśli czyjeś dzieło spłonie, ten szkodę poniesie, lecz on sam zbawiony będzie, tak jednak, jak przez ogień”.

O ile szczerze uznajesz Jezusa Chrystusa jako swojego Pana i Zbawiciela, to będziesz zbawiony(a), a w rozumieniu Bożego WIECZNEGO TERAZ już jesteś zbawiony(a). Jednak podana kolejność nie jest przypadkowa. Chrystus musi być najpierw naszym PANEM, czyli panować w każdej dziedzinie naszego życia. Potem może stać się naszym ZBAWICIELEM. Nie wystarczy tylko ogłaszać, lecz trzeba szczerze podporządkować pod Boże panowanie wszystkie dziedziny naszego życia. Kolejność jest zawsze taka. Najpierw musimy szczerze podporządkować Bogu swoje życie. Dziedzina po dziedzinie, czyli przyjąć ''łaskę za łaską''. Dopiero potem z radością ogłaszać Jezusa Chrystusa rzeczywistym Panem naszego życia. Pewność zbawienia, to akceptacja i przyjęcie Bożego ''WIECZNEGO TERAZ'' już TERAZ w naszym życiu. Teraz, to znaczy teraz, a nie potem. Jednak ten ostatni fragment mówi wyraźnie, że wszystko, co nie jest podporządkowane Panu Bogu musi być w nas wypalone Bożym ogniem oczyszczenia.

Modląc się według wskazówek Pana Jezusa, np. z Ewangelii Łukasza 11,1-4, to w szczerej modlitwie w Bożej obecności musimy być konsekwentni. Kiedy modlimy się wypowiadając: „Przyjdź Królestwo Twoje”, to bądźmy też posłuszni następnemu fragmentowi: „Bądź wola Twoja, jak w niebie tak i na ziemi”. Jeżeli wypowiadamy w modlitwie: „I opuść nam grzechy nasze”, to bądźmy konsekwentnie posłuszni także następnemu fragmentowi: „Albowiem i my odpuszczamy każdemu winowajcy swemu”. Na zakończenie, na bazie tego pierwszego z powyżej zacytowanych fragmentów ''modlitwy Pańskiej'', możemy podać biblijną definicję Królestwa Bożego. Jest ona trzystopniowa. Po pierwsze, Królestwo Boże w niebie, to jest duchowe miejsce, gdzie realizuje się w pełni wola Boża. Tam jest pełnia Bożej obecności. Po drugie, Królestwo Boże w określonym miejscu na ziemi, to jest fizyczne i duchowe miejsce, gdzie realizuje się wola Boża, tak jak w niebie. W danym miejscu i czasie jest Królestwo Boże. To może być, np. osobista komora modlitewna, czy zgromadzenie chrześcijańskie, ponieważ wtedy szczeremu pragnieniu towarzyszy także przebywanie w Bożej obecności. I wreszcie po trzecie, kiedy nastanie Królestwo Boże na całej ziemi, to będzie to fizyczne i jednocześnie duchowe miejsce, gdzie w Bożej obecności, pod panowaniem Pana Jezusa Chrystusa, w pełni będzie się realizować wola Boża tak, jak w niebie. Można powiedzieć, że będzie ''niebo na ziemi''.

Bogdan Podlecki

piątek, 10 listopada 2017

Boża obecność cz. 3

Boża obecność cz. 3

Ukrywanie przed innymi momentów swojej słabości jest obłudą, zakładaniem zasłony, czy maski i to bez względu na to, czy jesteśmy przywódcami, liderami, czy zwykłymi wiernymi. Paweł mówił bardzo wyraźnie do Tymoteusza, czyli człowieka w służbie chrześcijańskiej w 2. Liście do Tymoteusza 1,6-8: „Z tego powodu przypominam ci, abyś rozniecił na nowo dar łaski Bożej, którego udzieliłem ci przez włożenie rąk moich. Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, lecz mocy i miłości, i powściągliwości. Nie wstydź się więc świadectwa o Panu naszym”. Tymoteusz miał wyraźny ''kryzys wiary''. Jedynym rozwiązaniem zaproponowanym mu przez Pawła było odnowienie osobistej relacji z Chrystusem. Nie zasłaniajmy swojego oblicza. Niech świadectwo naszego życia będzie prawdziwe, nawet jeśli dzisiaj dosyć blado wygląda. Pan Bóg we wspaniały sposób zadziała w naszej szczerej słabości. ON może rozprawić się także z tym, co ukrywamy. Skutecznie ukrywać możemy przed innymi, a nawet przed samym sobą, ale nie ukryjemy niczego przed Bogiem. Jednak ON może wypalić to, co w nas jeszcze jest do wypalenia. Dwa z wielu biblijnych fragmentów potwierdzających tę tezę. W 5. Księdze Mojżeszowej 4,24 czytamy: „Gdyż Pan, twój Bóg, jest ogniem trawiącym. On jest Bogiem zazdrosnym”. Potwierdzenie tego znajdujemy w Liście do Hebrajczyków 12,29: „Albowiem Bóg nasz jest ogniem trawiącym”.

W 2. Księdze Mojżeszowej 33,5 czytamy: „Rzekł Pan do Mojżesza: Powiedz do synów izraelskich: Jesteście ludem twardego karku; jeślibym tylko przez jedną chwilę szedł pośród ciebie, zgładziłbym cię; zdejmij więc teraz z siebie swoje ozdoby, a zobaczę, co z tobą zrobić”. Z tego fragmentu jasno wynika, że Pan Bóg chce, abyśmy byli w pełni szczerzy przed NIM i odrzucili wszelkie ''duchowe ozdoby'', czyli upiększenia, czy kamuflaże. Przekonał się o tym Izrael. Pan Bóg wypalał grzech z namiotów Izraela i rozprawiał się z niewiarą. W późniejszym czasie Mojżesz był zmuszony przenieść Namiot Zgromadzenia poza obóz, ponieważ Boża obecność wiąże się także z Bożym sądem. W 4. Księdze Mojżeszowej 11,1-34 czytamy: „Lecz gdy lud zaczął utyskiwać przed Panem na swoją niedolę i Pan to usłyszał, wtedy zapłonął jego gniew i zapalił się wśród nich ogień Pana, i pochłonął skraj obozu. (…) Miejsce to nazwano Tabera, gdyż zapalił się wśród nich ogień Pana. (…) Pospólstwo zaś, które znalazło się wśród nich, ogarnęła pożądliwość. (…) Lecz gdy mięso było jeszcze między ich zębami, zanim zostało ono spożyte, zapłonął gniew Pana przeciwko ludowi. Pan zadał ludowi bardzo ciężki cios. Miejsce to nazwano Kibrot-Hattaawa (Groby Rozkoszy), gdyż tam pogrzebano ludzi pożądliwych”. Opisane w tym fragmencie wydarzenia miały bezpośredni związek z Bożym sądem nad nieposłuszeństwem i pożądliwością w obozie Izraela.

W Dziejach Apostolskich 5,1-11 mamy opisany przypadek bezpośredniego Bożego sądu, który dotyczył małżeństwa Safiry i Ananiasza. Boża obecność ściśle wiąże się z Bożym standardem świętości. Pisze o tym apostoł Chrystusa w 1. Liście Piotra 1,15-16: „Lecz za przykładem Świętego, który was powołał, sami też bądźcie świętymi we wszelkim postępowaniu waszym, ponieważ napisano: świętymi bądźcie, bo Ja Jestem Święty”. Pan Bóg czasem musi zadziałać poprzez ogień w naszym osobistym chrześcijaństwie, jeśli z własnej woli nie poddamy MU jakiejś dziedziny naszego życia. To nam się czasem wydaje, że ON nie chce się do nas zbliżyć. Mamy odczucie ciszy, czy nawet braku Bożej odpowiedzi na nasze wołanie. Wydaje nam się, że nie słyszymy Boga. Jednak to czasem Pan Bóg w SWOJEJ MIŁOŚCI chce nas oszczędzić przed SWOIM ogniem, ponieważ nie jesteśmy na to gotowi, by ponieść cenę Bożej obecności. Jesteśmy bezpieczni przed Bożym ogniem tylko kiedy jesteśmy ukryci w Chrystusie. Treść takiej ''warunkowej polisy od BOŻEGO OGNIA'' mamy w 1. Liście Jana 1,9: „Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości”. Poza Chrystusem musimy się liczyć z Bożym ogniem oczyszczenia.


Dalszy ciąg w części 4.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

środa, 8 listopada 2017

Boża obecność cz. 2

Boża obecność cz. 2

Boże słowa o kapłaństwie padły wtedy, gdy nie było jeszcze ustanowione kapłaństwo Lewickie. Więc oprócz ''narodu wybranego'', ta obietnica dotyczyła także ''duchowego Izraela'', czyli kapłaństwa w Nowym Przymierzu. Pan Bóg dał warunkową obietnicę dotyczącą kapłaństwa w Izraelu i w duchowej perspektywie w Kościele Pana Jezusa Chrystusa. Niekoniecznie ta obietnica dotyczyła kapłanów, czyli osób duchownych. W Nowym Testamencie słowo ''kapłaństwo'' jest używane w liczbie mnogiej. Bóg zawsze chciał być osobiście pośród SWOJEGO LUDU. W każdej modlitwie w zgromadzeniu Pan Bóg gwarantuje SWOJĄ OBECNOŚĆ. Mówi o tym w Ewangelii Mateusza 18,20: „Albowiem gdzie są dwaj lub trzej zgromadzeni w imię moje, tam jestem pośród nich”. Dotyczy to także osobistej modlitwy. Czytamy o tym w Ewangelii Mateusza 6,6: „Ale ty, gdy się modlisz, wejdź do komory swojej, a zamknąwszy drzwi za sobą, módl się do Ojca swego, który jest w ukryciu, a Ojciec twój, który widzi w ukryciu, odpłaci tobie”. Boża obecność w naszym osobistym i społecznym chrześcijaństwie ma dwa wymiary. Osobisty, czyli ''Bóg w nas'' oraz społeczny, czyli ''Bóg z nami''. W tym drugim wymiarze raczej chodzi o Kościół Boży, rozumiany jako lokalny, regionalny, krajowy, czy nawet globalny ogół ludzi wyznających Jezusa Chrystusa rzeczywistym Panem swojego życia i mających osobistą społeczność z Panem Bogiem.

Konieczność osobistej relacji z Panem Bogiem dostrzegł Mojżesz. W 2. Księdze Mojżeszowej 33,7 czytamy: „Mojżesz zaś zwykł był zabierać namiot, rozbijał go sobie poza obozem, z dala od obozu. I nazwał go Namiotem Zgromadzenia. Toteż każdy, kto miał sprawę do Pana, przychodził do Namiotu Zgromadzenia, który był poza obozem”. Z tego fragmentu mamy dwie ważne lekcje dla nas. Po pierwsze, Mojżesz pragnął obecności Bożej dla każdego spośród ludu. Do Pana Boga mógł przyjść każdy, kto pragnął [każdy, kto miał sprawę do Pana]. Mojżesz pragnął Bożej obecności w swoim życiu i dla wszystkich, którzy chcieli. Ta obietnica jest dla każdego. Znajdujemy ją w Księdze Objawienia 22,17: „A Duch i oblubienica mówią: Przyjdź! A ten, kto słyszy, niech powie: Przyjdź! A ten, kto pragnie, niech przychodzi, a kto chce, niech darmo weźmie wodę żywota”. Po drugie, Mojżesz przebywał w osobistej Bożej obecności [rozbijał go sobie poza obozem]. On realizował pragnienie przebywania w osobistej społeczności z Bogiem. Jednak te dwie lekcje muszą być przez nas opanowane łącznie. Musimy pragnąć i przebywać w Bożej obecności. Jeżeli będziemy tylko pragnęli, a nie ''wchodzili'' w osobistą społeczność z Panem Bogiem, to pozostanie to tylko naszym niezrealizowanym pragnieniem. Jednak z drugiej strony nie mów, że przebywasz w Bożej obecności, jeśli nie masz szczerego pragnienia. Szczere pragnienie i przebywanie w Bożej obecności może powodować konieczność poniesienia ceny w naszym osobistym i społecznym chrześcijaństwie. W osobistym przymierzu z Panem Bogiem nie są dopuszczalne żadne zasłony. Apostoł Paweł pisze w 2. Liście do Koryntian 3,12-13: „Mając więc taką nadzieję, bardzo śmiało sobie poczynamy, a nie tak, jak Mojżesz, który kładł zasłonę na oblicze swoje, aby synowie izraelscy nie patrzyli na koniec tego, co miało ustać”. Moje zrozumienie tego fragmentu jest takie, że Mojżesz nie wkładał zasłony na twarz dlatego, że Boża chwała porażała lud. Mojżesz wkładał zasłonę, żeby ukryć koniec Bożej chwały na swoim obliczu. Ukrywał moment, kiedy stawał się zwykłym człowiekiem. Chciał ukryć moment oddalenia Bożej obecności i dalej korzystać z Bożego autorytetu przed ludźmi. Nie twierdzę, że to było naganne zachowanie. Czy to było zawsze dobre i podobało się Bogu? Nie wiem! Lecz wiem, że Mojżesz też popełniał błędy! Pamiętamy historię, kiedy uderzył laską w skałę, żeby pokazać na siebie, zamiast w pełni oddać chwałę Bogu.


Dalszy ciąg w części 3.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część