środa, 9 maja 2018

Wstęp do książki pt. "Osobiste chrześcijaństwo"

Wyniki większości badań statystycznych wskazują na to, że w Polsce jest ponad 90% ludzi, którzy przyznają się do ''chrześcijaństwa''. Oczywiście, że to pojęcie w naszym kraju jest rozumiane dosyć szeroko. Z reguły też od razu sami siebie, albo nas klasyfikują do jakiejś specjalistycznej grupy: katolików, prawosławnych, protestantów, czy innych mniej lub bardziej szczegółowych grup, które wynikają z historycznych podziałów. Książka pt. ''Osobiste chrześcijaństwo'' rzeczywiście jest adresowana do chrześcijan lub tych, którzy mogą nimi zostać w wyniku swojej decyzji. Jednak z małym zastrzeżeniem autora. Ona jest dla wszystkich tych, którzy chcą dowiedzieć się więcej o swoim chrześcijaństwie. Jednak nie przez pryzmat nauczania, czy tradycji jakiegokolwiek kościoła, czy grupy wyznaniowej, ale w kontekście nauczania zawartego w uznawanej przez całe chrześcijaństwo KSIĘGI, zwanej Biblią, czy też Pismem Świętym.

Jako autor tej książki jestem chrześcijaninem nie dlatego, że należę do jakiegoś kościoła, czy wyznania. Mam osobisty stosunek do chrześcijaństwa, co nie oznacza, że uważam, iż aspekt wspólnotowy jest mniej ważny. Jestem chrześcijaninem dlatego, że pewnego dnia poznałem się osobiście z założycielem PRAWDZIWEGO CHRZEŚCIJAŃSTWA, czyli z Panem Jezusem Chrystusem. Chociaż prawda jest taka, że to ON mnie odnalazł, a ja MU zaufałem i od tej pory podążamy razem przez życie ku wieczności, które ja nazywam moim osobistym chrześcijaństwem. Jednak tak naprawdę, to Pan Bóg w OSOBIE CHRYSTUSA nie założył żadnej ''religii chrześcijańskiej''. Tylko w jakimś sensie można GO nazwać założycielem ''wyznania chrześcijańskiego''. Pan Jezus Chrystus zostawia decyzję dołączenia się i przynależności do SWOJEGO KOŚCIOŁA naszej świadomej i wolnej woli. Natomiast deklaracją przystąpienia jest wyznanie Chrystusa rzeczywistym Panem swojego życia. Dlatego nie ukrywam, że moje spojrzenie na chrześcijaństwo określam jako ''wewnętrzne'', ale z pewnością też ''niereligijne'' i ''nietradycyjne'', a często nawet trochę ''niekościelne'', cokolwiek rozumiemy pod tymi określeniami. To nie oznacza, że jestem na NIE, ponieważ jestem na TAK dla ''biblijnego chrześcijaństwa''. Tym bardziej, że sam mam pełne poczucie przynależności do Kościoła Pana Jezusa Chrystusa.

W Biblii można znaleźć informację o tym, że po raz pierwszy uczniów Chrystusa nazwano chrześcijanami w Antiochii Syryjskiej, obecnie to miasto jest w Turcji. Ciekawostką jest to, że ta nazwa została nadana przez tych, którzy nie byli chrześcijanami. Samo określenie ''chrześcijanin'' nie pochodzi od słowa ''chrzest'', ale od słowa ''Chrystus'', czyli Boży Mesjasz. To było określenie ''naśladowców'' Chrystusa na podstawie obserwacji ich życia i niekoniecznie miało ono pozytywny wydźwięk. Myślę, że także dzisiaj dobre zmiany mogłaby przynieść jakaś konfrontująca ''zewnętrzna'' ocena mojego i twojego osobistego, czy też wspólnotowego chrześcijaństwa. Jednak póki co, oddaję ci drogi czytelniku książkę pt. ''Osobiste chrześcijaństwo''. Jeżeli uważasz, że jej tytuł jeszcze nie został dostatecznie przeze mnie wyjaśniony, to dodatkowe informacje już znajdziesz w treści tej publikacji.

Książka jest zbiorem rozważań biblijnych, które powstały na bazie kazań, nauczań, czy wykładów wygłoszonych przeze mnie w jednej ze społeczności chrześcijańskich w Kotlinie Kłodzkiej. Spora część treści jest opublikowana na moim blogu [bogdanpodlecki.blogspot.com], jednak została ona dostosowana dla potrzeb tej książki pod kątem myśli przewodniej, jaką jest właśnie ''osobiste chrześcijaństwo''. W książce wykorzystałem nabytą wiedzę, także w wyniku wysłuchania wielu kazań i nauczań ze stron internetowych różnych lokalnych kościołów chrześcijańskich. Nie umieszczam w niej szczegółowej bibliografii. Jeżeli korzystam z konkretnych cytatów, to podaję źródło i autora w treści poszczególnych rozdziałów. Zresztą mój stosunek do praw autorskich w publikacji rozważań biblijnych jest ''chrześcijański''. Jeśli wykorzystasz fragmenty mojej książki na Bożą chwałę, to rób to bez obaw. Wszystkie cytaty fragmentów biblijnych, o ile nie podaję innego tłumaczenia, to pochodzą z mojej wysłużonej Biblii w przekładzie Towarzystwa Biblijnego w Polsce, czyli tzw. Biblii Warszawskiej lub jak kto woli – ''Brytyjki''.

To by było na tyle tytułem wstępu. Życzę dobrego czasu, także przy lekturze tej książki.

Bogdan Podlecki

wtorek, 8 maja 2018

Czy wydać moje rozważania w formie książkowej?

Droga/drogi czytelniczko/czytelniku mojego bloga,

Nazywam się Bogdan Podlecki i jestem autorem wszystkich postów na tym blogu. Bardzo ci dziękuję za to, że czytasz moje teksty. Sądząc po ilości wyświetleń wszystkich postów (na dziś ok. 23 500 w ciągu dwóch lat), to ktoś jednak czyta te teksty.

Mam do ciebie pytanie. Czy uważasz, że teksty z mojego bloga powinny ukazać się w formie drukowanej, jako książka pt. "Osobiste chrześcijaństwo"?

Nie ukrywam, że mam takie plany. Jednak będę wdzięczny za szczere opinie na ten temat. Można je zostawić w komentarzu na blogu, czy na moim profilu na facebooku lub w prywatnej wiadomości, także na adres: bogdan.podlecki@wp.pl.

W żadnym wypadku nie proszę o wsparcie finansowe. Chodzi mi o szczere opinie w celu podjęcia decyzji wydawniczej.

Serdecznie dziękuję za szczere opinie.

Jako potwierdzenie moich planów w następnym poście opublikuję wstęp do planowanej książki "Osobiste chrześcijaństwo".

sobota, 21 kwietnia 2018

Boża i ludzka perspektywa cz. 6

Boża i ludzka perspektywa cz. 6 

Apostoł Paweł pisze do ''nieco podzielonego'' kościoła lokalnego w 1. Liście do Koryntian 3,17-18: „Jeśli ktoś niszczy świątynię Bożą, tego zniszczy Bóg, albowiem świątynia Boża jest święta, a wy nią jesteście. Niechaj nikt samego siebie nie oszukuje; jeśli komuś z was się wydaje, że jest na tym świecie mądry, niech się stanie głupim, aby się stać mądrym”. Czasami wydaje się nam, że możemy wzrastać indywidualnie, w oddzieleniu od innych wierzących. Jednak Bożą wolą jest, byśmy czynili to także wspólnie. Dlatego, jeśli chcemy odnaleźć swoje miejsce w BOŻYM KOŚCIELE, to powinniśmy szukać społeczności z innymi chrześcijanami. Jednak powinniśmy też uświadomić sobie, że dopóki nie wkroczymy w wieczność z Bogiem, to nie znajdziemy doskonałej wspólnoty. Wielu chrześcijan rozczarowanych swoją lokalną społecznością, poszukuje innego idealnego zboru lub próbuje naprawiać go przez krytykę. Doskonałość, zarówno w odniesieniu do KOŚCIOŁA BOŻEGO, jak i do każdego z nas indywidualnie, nastanie wtedy, gdy wkroczymy w WIECZNOŚĆ w bezpośredniej BOŻEJ OBECNOŚCI. Zanim jednak to nastąpi musimy być realistami i powinniśmy zrozumieć, że skoro my sami jesteśmy niedoskonali, to poszukiwanie idealnego kościoła lokalnego jest stratą czasu. Co więcej, jeśli każdy z nas oczekuje od innych cierpliwości i zrozumienia dla własnych słabości, to również powinien sam mieć takie podejście do członków swojej lokalnej społeczności. Mamy budować na JEDYNYM FUNDAMENCIE, czyli na Chrystusie. Budowanie czegokolwiek, co ma być duchowe na kimś innym jest bezcelowe, a nawet ''śmiertelnie niebezpieczne''. W 1. Liście do Koryntian 3,12-15 czytamy: „A czy ktoś na tym fundamencie wznosi budowę ze złota, srebra, drogich kamieni, z drzewa, siana, słomy, to wyjdzie na jaw w jego dziele; dzień sądny bowiem to pokaże, gdyż w ogniu się objawi, a jakie jest dzieło każdego, wypróbuje ogień. Jeśli czyjeś dzieło, zbudowane na tym fundamencie, się ostoi, ten zapłatę odbierze; jeśli czyjeś dzieło spłonie, ten szkodę poniesie, lecz on sam zbawiony będzie, tak jednak, jak przez ogień”. Mimo zapowiedzianej ''próby ogniowej'' jest to Boża obietnica ''ratunku w Chrystusie''. Jednak bez względu na wszystko i tak Pan Jezus Chrystus dokończy budowy zwycięskiego KOŚCIOŁA, którego częścią może być nasze osobiste i społeczne chrześcijaństwo. Mówi o tym w Ewangelii Mateusza 16,18: „A ja ci powiadam, że ty jesteś Piotr, i na tej opoce zbuduję KOŚCIÓŁ MÓJ, a bramy piekielne nie przemogą go”.

Bądźmy zawsze w postawie uniżenia przed Bogiem, bo taka postawa MU się podoba. W Liście Jakuba 4,10-12 czytamy: „Uniżcie się przed Panem, a wywyższy was. Nie obmawiajcie jedni drugich, bracia. Kto obmawia lub osądza brata swego, obmawia zakon i osądza zakon; jeżeli zaś osądzasz zakon, nie jesteś wykonawcą zakonu, lecz sędzią. Jeden jest ZAKONODAWCA i SĘDZIA, TEN, który może zbawić i zatracić. Ty zaś kim jesteś, że osądzasz bliźniego?”. Możemy też być współbudowniczymi, a naszym wkładem może być nasze osobiste chrześcijaństwo. Przykładem jest apostoł Paweł, który pisze w 1. Liście do Koryntian 3,10: „Według łaski Bożej, która mi jest dana, jako mądry budowniczy założyłem fundament, a inny na nim buduje. Każdy zaś niechaj baczy, jak na nim buduje”. Pan Bóg szuka współpracowników do pomnażania działania SWOJEJ ŁASKI, a nie syndyków masy upadłościowej, czyli likwidatorów Bożego majątku. Krytykanctwo, osądzanie nie są atrybutami odpowiedzialnych budowniczych. Nie przechodźmy do porządku dziennego po lekturze tego rozważania. Może poznałaś/poznałeś Chrystusa wcześniej i coś zatrzymało cię w rozwoju dojrzałości chrześcijańskiej? Dzisiaj jest ten czas, żeby Bóg objawił ci jak to zmienić. Może jeszcze nie poznałaś/nie poznałeś Boga osobiście? Pan Bóg ma dobre rzeczy dla wszystkich ludzi. Chrystus mówi w Ewangelii Mateusza 5,45: „Abyście byli synami Ojca waszego, który jest w niebie, bo słońce JEGO wschodzi nad złymi i dobrymi i deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych”. Jednak to, co najcenniejsze, czyli ZBAWIENIE w CHRYSTUSIE, Pan Bóg daje tylko po znajomości. Dzięki osobistej znajomości z Panem Jezusem Chrystusem. Jeżeli nie spotkaliśmy się osobiście z Bogiem, to nie mamy pewności zbawienia. Dzisiaj jest dzień, kiedy możesz się z NIM osobiście spotkać i podporządkować MU całe swoje życie. Pewnością naszego zbawienia jest osobista znajomość z Chrystusem. W Ewangelii Jana 3,16 jest Boże zapewnienie o tym fakcie: „Albowiem tak Bóg umiłował świat, że SYNA SWEGO jednorodzonego dał, aby każdy, kto WEŃ wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”.
Mam nadzieję, że nasza perspektywa pojmowania osobistego i społecznego chrześcijaństwa będzie coraz bardziej zbieżna z Bożym punktem widzenia na Kościół Pana Jezusa Chrystusa, który tu na ziemi tworzą wszyscy ci, którzy MU szczerze zaufali.

Bogdan Podlecki

środa, 18 kwietnia 2018

Boża i ludzka perspektywa cz. 5

Boża i ludzka perspektywa cz. 5 

Bożą wolą jest osiąganie przez Kościół Pana Jezusa Chrystusa ''niebiańskiego wzorca'', o którym pisałem na początku tego rozważania już tu, na ziemi. Można powiedzieć, że chodzi o ''sprowadzanie nieba na ziemię'' za pośrednictwem KOŚCIOŁA, którego GŁOWĄ jest Chrystus. W Liście do Efezjan 5,8-14 czytamy: „Byliście bowiem niegdyś ciemnością, a teraz jesteście światłością w Panu. Postępujcie jako dzieci światłości, bo owocem światłości jest wszelka dobroć i sprawiedliwość, i prawda. Dochodźcie tego, co jest miłe Panu i nie miejcie nic wspólnego z bezowocnymi uczynkami ciemności, ale je raczej karćcie, bo to nawet wstyd mówić, co się potajemnie wśród nich dzieje. Wszystko to zaś dzięki światłu wychodzi na jaw jako potępienia godne; wszystko bowiem, co się ujawnia, jest światłem. Dlatego powiedziano: Obudź się, który śpisz, i powstań z martwych, a zajaśnieje ci Chrystus”. To jasne, że aby obudzić się, to trzeba najpierw zasnąć. Dobry sen jest od Boga. ON może wiele zrobić w nas w czasie naszego snu. Wiem coś o tym na podstawie swoich doświadczeń. Tu jednak raczej chodzi o ''zaśnięcie dla Bożych spraw'', a to nie jest dobre. Nawet więcej. Z sekwencji: ''obudź się, który śpisz, i powstań z martwych'' może wynikać to, że konsekwencją ''zaśnięcia dla Boga'' może być śmierć duchowa. Tym bardziej, że nie dla wszystkich już jest takie jasne, że aby zmartwychwstać, to najpierw trzeba umrzeć. Tu jednak chodzi o śmierć naszego ''ja'', by zmartwychwstać do nowego życia w tych dziedzinach, których jeszcze nie poddaliśmy pod pełną Bożą zależność. Biblia określa to jako "przemianę naszego charakteru na Chrystusowy". Jednak celem naszego ''przebudzenia'' i ''zmartwychwstania'' jest to, żeby ''zajaśniał nam Chrystus''. Jeśli Chrystus jest w tobie i we mnie, to możemy też rozumieć, że ''jaśnieje w nas Chrystus'', o ile jesteśmy ''przebudzeni'' dla NIEGO. Dalej już do końca naszego fragmentu są bardzo konkretne wskazówki dla nas w osiąganiu Bożego ''wzorca członka'' lokalnej społeczności w Kościele Pana Jezusa Chrystusa. W 5,15-21 czytamy: „Baczcie więc pilnie, jak macie postępować, nie jako niemądrzy, lecz jako mądrzy, wykorzystując czas, gdyż dni są złe. Dlatego nie bądźcie nierozsądni, ale rozumiejcie, jaka jest WOLA PAŃSKA. I nie upijajcie się winem, które powoduje rozwiązłość, ale bądźcie pełni DUCHA, rozmawiając z sobą przez psalmy i hymny, i pieśni duchowne, śpiewając i grając w sercu swoim Panu, dziękując zawsze za wszystko Bogu i Ojcu w imieniu Pana naszego, Jezusa Chrystusa, ulegając jedni drugim w bojaźni Chrystusowej”. No cóż, to bezcenne i praktyczne wskazówki dla naszego osobistego i społecznego chrześcijaństwa.

Listy apostolskie były zazwyczaj pisane jako odpowiedź na konkretne ''deficyty'', a czasem ''superaty'' występujące w zborach. Zresztą z reguły duchowe ''deficyty'' idą w parze z ''superatami''. Tak, jak miało to miejsce, np. w zborze korynckim, gdzie deficyt ''duchowości'' spowodował superatę ''cielesności''. W kościele efeskim było między innymi krytykanctwo, zamiast jedności. Oskarżenia, zamiast wzajemnego usługiwania sobie. Co my wnosimy do naszego społecznego chrześcijaństwa? A jeśli aktualnie nie należymy do żadnej lokalnej wspólnoty, to jaki wpływ mają ''nasze braki'' na nasze osobiste chrześcijaństwo? Odpowiedzią na rzeczywistość kościelną jest zawsze BOŻA WIZJA KOŚCIOŁA. W dalszej części analizowanego rozdziału Listu do Efezjan możemy przeczytać w 5,25-27: „Chrystus umiłował Kościół i wydał zań SAMEGO SIEBIE, aby go uświęcić, oczyściwszy go kąpielą wodną przez SŁOWO, aby SAM SOBIE przysposobić Kościół pełen chwały, bez zmazy lub skazy lub czegoś w tym rodzaju, ale żeby był święty i niepokalany”. Dlatego będąc czasem zniechęconym ''kościelną rzeczywistością'', warto przypominać sobie te wspaniałe fragmenty. Czytając je możemy zobaczyć KOŚCIÓŁ takim, jakim widzi go Pan Bóg, który jest w niebie. Często zajęci swoimi sprawami i działaniami patrzymy na rzeczywistość kościelną z własnego punktu widzenia, a to jest niekoniecznie zgodne z Bożą perspektywą. Kościół Pana Jezusa Chrystusa, czyli społeczność ludzi wierzących i podporządkowujących całe swoje życie pod pełną Bożą zależność jest po to, by lepiej poznawać Pana Boga. Chrystus mówi w Ewangelii Mateusza 18,20: „Albowiem gdzie są dwaj lub trzej zgromadzeni w IMIĘ MOJE, tam JESTEM pośród nich”. Możemy GO lepiej poznać tylko w osobistej i społecznej relacji z NIM.

Dalszy ciąg w części 6.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                Następna część

poniedziałek, 16 kwietnia 2018

Boża i ludzka perspektywa cz. 4

Boża i ludzka perspektywa cz. 4 

Wróćmy do naszego głównego fragmentu. W Liście do Efezjan 4,28 czytamy: „Kto kradnie, niech kraść przestanie, a niech raczej żmudną pracą własnych rąk zdobywa dobra, aby miał z czego udzielać potrzebującemu”, a w następnym 29. wersecie: „Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych, ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba, aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają”. Nic dodać i nic ująć. Idźmy dalej. Przed dokonywaniem niewłaściwych wyborów jest bardzo wyraźna przestroga w 4,30: „A nie zasmucajcie Bożego Ducha Świętego, którym jesteście zapieczętowani na dzień odkupienia”. Z kontekstu poprzednich i następnych wersetów wynika, że te wymienione grzechy mogą zasmucić BOŻEGO DUCHA, ale to temat na odrębne rozważanie. Dalej mamy kolejne szczegółowe wskazania w 4,31-32 „Wszelka gorycz i zapalczywość, i gniew, i krzyk, i złorzeczenie niech będą usunięte spośród was wraz z wszelką złością. Bądźcie jedni dla drugich uprzejmi, serdeczni, odpuszczając sobie wzajemnie, jak i wam Bóg odpuścił w Chrystusie”. Widać, że 4. rozdział kończy się ogólnym wnioskiem, iż wszelkie szczegółowe wskazówki mają swój wzorzec w naśladowaniu BOŻEJ MIŁOŚCI i BOŻEJ MOCY PRZEBACZENIA. Tylko Pan Bóg może kochać miłością ''agape'', czyli bezwarunkową. Człowiek może kochać i dzięki temu bezwarunkowo przebaczać tylko ''będąc w Chrystusie'', czyli w pełnej duchowej jedności z Bogiem. Może to dziwactwo, ale rozumiem to trudne zagadnienie ''jedności z Bogiem'' w sensie matematycznym. Jest taka zasada ''wzajemnej inkluzji'', dla mniej zorientowanych – ''zawierania''. Jeżeli zbiór A jest zawarty w zbiorze B oraz ten sam zbiór B jest zawarty w zbiorze A, to te dwa zbiory ''pokrywają się'', czyli mają tylko i wyłącznie część wspólną. W Biblii czytamy, że ''Chrystus jest w nas'', ale czytamy też, że ''my jesteśmy w Chrystusie''. Więc stanowimy z NIM duchową JEDNOŚĆ. Nic dziwnego, że apostoł Paweł pisze w 1. Liście do Koryntian 6,17: „Kto zaś łączy się z Panem, jest z NIM jednym duchem”.

Niepostrzeżenie wkroczyliśmy do 5. rozdziału Listu do Efezjan, czyli dalszego ciągu naszego kluczowego fragmentu. To ''niepostrzeżenie'' ma swoje uzasadnienie. W pismach ''staro'' i ''nowotestamentowych'' napisanych w oryginalnych ''językach biblijnych'' nie było podziału na wersety i rozdziały, a nawet na niektóre księgi. To zresztą widać w tym przypadku, że początek 5. rozdziału jest kontynuacją myśli z końcówki 4. rozdziału. W dwóch początkowych wersetach czytamy: „Bądźcie więc naśladowcami Boga jako dzieci umiłowane, i chodźcie w miłości, jak i Chrystus umiłował was i SIEBIE SAMEGO wydał za nas jako dar i ofiarę Bogu ku miłej wonności”. Kolejne wersety omawianego fragmentu mają charakter przestrogi. W 5,3-4 mamy: „A rozpusta i wszelka nieczystość lub chciwość niech nawet nie będą wymieniane wśród was, jak przystoi świętym, także bezwstyd i błazeńska mowa lub nieprzyzwoite żarty, które nie przystoją, lecz raczej dziękczynienie. Gdyż to wiedzcie na pewno, iż żaden rozpustnik albo nieczysty, lub chciwiec, to znaczy bałwochwalca, nie ma udziału w Królestwie Chrystusowym i Bożym. Niechaj was nikt nie zwodzi próżnymi słowy, z powodu nich bowiem spada gniew Boży na nieposłusznych synów. Nie bądźcie tedy wspólnikami ich”. No cóż, grunt to ''zdrowa biblijna nauka''. Największa odpowiedzialność za ''zwodzenie'' spada oczywiście na ''zwodziciela''. Jednak niestety, jak czytamy w tym fragmencie, nie pozostaje to bez konsekwencji duchowych także dla ''zwodzonych''. Więc drogi czytelniku konfrontuj z BOŻYM SŁOWEM, także to, co teraz czytasz.

Dalszy ciąg w części 5.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

sobota, 14 kwietnia 2018

Boża i ludzka perspektywa cz. 3

Boża i ludzka perspektywa cz. 3 

W Liście do Efezjan jest też inne przedstawienie KOŚCIOŁA, jednak tym razem widziane z ludzkiej, czyli ziemskiej perspektywy. Chodzi o fragment 4,17-5,21. Krótko skomentuję kolejne wersety z tego fragmentu. W 4,17-21 czytamy: „To więc mówię i zaklinam na Pana, abyście już więcej nie postępowali, jak poganie postępują w próżności umysłu swego, mający przyćmiony umysł i dalecy od życia Bożego przez nieświadomość, która jest w nich, przez zatwardziałość serca ich, mając umysł przytępiony, oddali się rozpuście dopuszczając się wszelkiej nieczystości z chciwością. Ale wy nie tak nauczyliście się Chrystusa, jeśliście tylko słyszeli o NIM i w NIM pouczeni zostali, gdyż prawda jest w Jezusie”. Apostoł Paweł nawiązując do problemów, z jakimi zmagali się wierzący w Efezie, pisze jednocześnie, jak mają postępować, by być w zgodzie z ''niebiańską wizją'' KOŚCIOŁA. Można powiedzieć, że Paweł konfrontuje obie wizje, których był bezpośrednim uczestnikiem. To są bardzo wyraźne słowa przestrogi. Życie według światowych wzorców przytępia nasz umysł na odbiór Bożej woli dla naszego życia chrześcijańskiego. Dalej mamy wyraźne wskazanie ogólne w 4,22-24: „Zewleczcie z siebie starego człowieka wraz z jego poprzednim postępowaniem, którego gubią zwodnicze żądze i odnówcie się w duchu umysłu waszego, a obleczcie się w nowego człowieka, który jest stworzony według Boga w SPRAWIEDLIWOŚCI i ŚWIĘTOŚCI PRAWDY”. Tu jest stanowcze wezwanie do czynnej wiary w uczynkach: ''zewleczcie'' i ''odnówcie się'', a nie poczekajcie aż ''zdejmą z was'' i ''usłużą wam odnowieniem''. Żeby było jasne. Nie mam nic przeciwko ''służbom chrześcijańskim'' działającym w zakresie ''uwalniania'', czy ''odnowy'', a nawet jestem ''za''. Jednak pod warunkiem, że są one prowadzone w Bożym autorytecie, czyli dla mnie to oznacza ''dobry owoc'' w życiu zarówno ''usługodawców'', jak i ''usługobiorców''.

W kolejnych fragmentach analizowanego Listu do Efezjan są praktyczne i szczegółowe wskazówki na zasadzie kontrastu. W 4,25 czytamy: „odrzuciwszy kłamstwo, mówcie prawdę”. Dalej w 4,26-27 mamy: „Gniewajcie się, lecz nie grzeszcie; niech słońce nie zachodzi nad gniewem waszym, nie dawajcie diabłu przystępu”. Zatrzymajmy się tu na chwilę. Oczywiście, że rozumienie tego wersetu nie może wprowadzać jakichkolwiek ram czasowych, w których mamy tolerować grzech w naszym życiu. Jedak, czy nie zastanawiało was kiedyś, dlaczego jest tu napisane, że jeśli gniewamy się, to tylko do zachodu słońca? Oczywiście, to pewna symbolika, czyli, np. ''nie kończcie dnia w gniewie''. Jednak w ramach pewnej ciekawostki zwróćmy uwagę na to, że te słowa zostały napisane w kontekście obowiązującego wtedy powszechnie ''kalendarza hebrajskiego'', gdzie zachód słońca jest początkiem dnia, w sensie nowej doby. Czy to coś zmienia? Moim zdaniem tak! Nasz Pan jest Bogiem ''nowego początku'' w dobrej zmianie w naszym życiu! Więc może jednak chodzi o nowy początek dla życia w wolności dzieci Bożych, czyli ''nie zaczynajcie dnia w gniewie''? Zresztą Pan Bóg żyje w WIECZNYM BOŻYM TERAZ. Dla NIEGO zawsze jest DZISIAJ. Dla JEGO ''duchowej rodziny'' też. Tym bardziej, że w Liście do Hebrajczyków 4,7 mówi: „Dziś, jeśli GŁOS JEGO usłyszycie, nie zatwardzajcie serc waszych”.

Dalszy ciąg w części 4.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

środa, 11 kwietnia 2018

Boża i ludzka perspektywa cz. 2

Boża i ludzka perspektywa cz. 2 

Nie da się wykroić dla Pana Boga trochę czasu między jedną a drugą z absorbujących nas czynności. Bóg chce całego naszego czasu i uwielbienia GO we wszystkim, co robimy i we wszystkim, czego nie robimy, bo robić nie musimy lub nie powinniśmy. Czy masz poczucie, że realizujesz Boży cel dla twojego życia? Jeżeli w dalszym ciągu masz problem z usłyszeniem go, to poproś Pana Boga, żeby ci go jeszcze raz powtórzył. Może jednak wygodniej nam żyć w nieświadomości Bożej woli i Bożych planów dla naszego życia? Jeżeli tak jest, to ten nadrzędny cel i droga do jego realizacji są jasno określone w Liście do Efezjan 1,12-14: „Abyśmy się przyczyniali do uwielbienia CHWAŁY JEGO, my, którzy jako pierwsi nadzieję mieliśmy w Chrystusie. W NIM i wy, którzy usłyszeliście SŁOWO PRAWDY, EWANGELIĘ ZBAWIENIA waszego, i uwierzyliście w NIEGO, zostaliście zapieczętowani obiecanym Duchem Świętym, który jest rękojmią dziedzictwa naszego, aż nastąpi odkupienie własności Bożej, ku uwielbieniu CHWAŁY JEGO”. Czy mamy poczucie, że przyczyniamy się do uwielbienia CHWAŁY BOŻEJ, która powinna być w nas? Biblia mówi w Liście do Rzymian 3,23: „gdyż wszyscy zgrzeszyli i brak im CHWAŁY BOŻEJ”. Jeżeli grzeszymy, to nie ma w nas BOŻEJ CHWAŁY. Jednocześnie w 1. Liście Jana 1,8-10 czytamy: „Jeśli mówimy, że grzechu nie mamy, sami siebie zwodzimy, i PRAWDY w nas nie ma. Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości. Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, kłamcę z NIEGO robimy i nie ma w nas SŁOWA JEGO”.

Jeżeli poddamy się Bożemu oczyszczeniu, to jest w nas JEGO CHWAŁA. Jeśli narodziliśmy się na nowo, to BOŻA CHWAŁA jest w nas. Nasze ciało jest świątynią Ducha Świętego. Jednak jest dla nas ostrzeżenie w Ewangelii Jana 12,42-43: „Wielu (…) uwierzyło w NIEGO, ale (…) nie wyznawali swej wiary, żeby nie zostali wyłączeni (…), umiłowali bowiem bardziej chwałę ludzką niż CHWAŁĘ BOŻĄ”. Te wykropkowania w tym fragmencie, to moje celowe pominięcia. Utworzyłem zdanie ''wyrwane'' z kontekstu? Sprawdź w swojej Biblii! Kontekst wskazuje na nawracanie się Żydów, członków ''Sanhedrynu'', czyli można powiedzieć władzy religijnej, sądowniczej i w jakimś sensie politycznej w jednym organie. Jednak ci nawracający się do Chrystusa ludzie obawiali się ortodoksyjnych w mowie ''faryzeuszy'', a przy tym pewnie także utraty swoich przywilejów. Dlaczego o tym piszę? Z trzech powodów. Po pierwsze, współczesny ''faryzeizm'' ma się dobrze i dalej można go scharakteryzować zasadą: ''mówią, a nie czynią''. Po drugie, żadna władza, w tym szczególnie religijna nie jest ''święta'' sama z siebie i co najważniejsze nie może nikogo i niczego ''uświęcić''. Wreszcie po trzecie, Chrystus powiedział w Ewangelii Łukasza 9,62: „Żaden, który przyłoży rękę do pługa i ogląda się wstecz, nie nadaje się do Królestwa Bożego”. ''Żaden'', czyli nikt, kto tak robi.

Żadna tradycja kościelna nie może być przeszkodą w oddawaniu całym naszym życiem chwały Panu Bogu. Apostoł Paweł podkreśla w ''niebiańskiej wizji Kościoła'', że Bóg przeznaczył nas, wierzących: „abyśmy się przyczyniali do uwielbienia CHWAŁY JEGO”. Kiedyś BOŻA CHWAŁA objawiała się na Górze Synaj, tak że góra ta płonęła i była przykryta obłokiem, a lud Izraela nie śmiał się do niej zbliżyć. Potem CHWAŁA BOŻA wypełniła świątynię, tak że nawet kapłani nie mogli wejść do ''Miejsca Najświętszego'', by pełnić swoją służbę. W dniu Pięćdziesiątnicy Boży Duch w postaci języków ognia zstąpił na zwykłych ludzi i wypełnił ich SWOJĄ OBECNOŚCIĄ. Dziś BOŻA CHWAŁA manifestuje się w Kościele Pana Jezusa Chrystusa, którego częścią jesteśmy, o ile wyznajemy Chrystusa rzeczywistym Panem naszego życia. W Ewangelii Mateusza 7,21 czytamy: „Nie każdy, kto do mnie mówi: Panie, Panie, wejdzie do Królestwa Niebios; lecz tylko ten, kto pełni wolę OJCA MOJEGO, który jest w niebie”. Pan Bóg objawia SWOJĄ CHWAŁĘ tam gdzie chce i kiedy chce. Jednak poddanie całego naszego życia pod pełną Bożą zależność jest miłą ofiarą, która podoba się Bogu. Nie mam nic przeciwko powitaniu, czy raczej pozdrowieniu: ''chwała Bogu''. Jednak niech stoi za tym rzeczywista CHWAŁA dla Pana Boga z rzeczywistego świadectwa naszego osobistego, czy społecznego chrześcijaństwa. W ''niebiańskiej perspektywie'' opisany jest KOŚCIÓŁ przynoszący chwałę swemu STWÓRCY. Święty i nienaganny, to są określenia Kościoła Pana Jezusa Chrystusa widzianego z Bożej perspektywy.

Dalszy ciąg w części 3.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część