czwartek, 22 czerwca 2017

Mam marzenie

Mam marzenie 

W drugiej połowie XX wieku, pastor Martin Luther King streścił swoje poglądy w kwestii wyzwolenia narodu amerykańskiego z więzów niewolnictwa i rasizmu słowami: ''I have a dream'' [mam marzenie]. Moim marzeniem jest rzeczywista jedność chrześcijan w Kotlinie Kłodzkiej, bez względu na moje własne i innych wierzących osobiste plany i ambicje. Mam tu oczywiście na myśli biblijne rozumienie jedności, czyli JEDNOŚĆ w CHRYSTUSIE, a nie poza Chrystusem. Myślę też o jedności w szerszym zakresie, czyli regionalnym, krajowym, czy europejskim, a nawet światowym. Miałem i mam marzenie o jedności wśród chrześcijan od samego początku, gdy się nawróciłem. Jednak szczerze powiem, że od początku przejąłem też różnego rodzaju uprzedzenia od innych wierzących. Chwała Panu Bogu, że już tak nie jest, ale miały na mnie wpływ różne ludzkie opinie. Mówiono mi, że ''tam za głośno grają i nie na tym co trzeba'', czy też ''nie pójdę tam więcej, bo mi zwrócili uwagę, że przyszłam w spodniach, czy włosach nie takich jak trzeba''. Krytykowano ''tych, co biegają po mieście i tak publicznie uzdrawiają ludzi'', czy też ''tych, co klaszczą i okazują nadmierną radość nie tylko w duchu''. Często zapominamy o tym, że my też pewne rzeczy robiliśmy w swoim życiu chrześcijańskim, o których dzisiaj nie chcemy nawet wspominać. Ta uwaga nie dotyczy oczywiście tych, którzy od początku byli święci, a teraz są ''święcie oburzeni''. Wszyscy mamy możliwość stale korzystać z BOŻEJ ŁASKI i dzięki niej zmieniać swoje własne poglądy na Boże przekonania. Tylko, czy na pewno pamiętamy o tym, że przemiana dzięki BOŻEJ ŁASCE dotyczy nie tylko nas, ale także innych ludzi? Może osoby, których poglądy delikatnie mówiąc, przesialiśmy przez sito naszych przekonań już dawno pokutowały i zamieniły je na Boże przekonania. Być może, to jednak my byliśmy w błędzie i dosyć trudno nam to przyznać, nawet przed sobą samym. Czy raczej w dalszym ciągu żyjemy w przedawnionych uprzedzeniach i osądach? Przyznaję, że uprzedzenia wobec przekonań innych osób, czy innych społeczności były w moim osobistym i społecznym chrześcijaństwie, ale przyjąłem ŁASKĘ do zmiany mojego myślenia. Dzięki Bogu nawróciłem się z tego. Wierzę, że do każdego, kto uważa się za wierzącego skierowane są słowa apostoła Pawła z 1. Listu do Koryntian 11,16: „A jeśli się komuś wydaje, że może się upierać przy swoim, niech to robi, ale my takiego zwyczaju nie mamy ani też zbory Boże”.

Chwała Bogu za jedność w różnorodności. Pełne posłuszeństwo BOŻEMU SŁOWU sprawia, że różnice w mało istotnych sprawach przestają dzielić. Jeden z tzw. ''ojców kościoła'', Aureliusz Augustyn z Hippony, znany bardziej jako św. Augustyn jasno doradza w tej kwestii: "w sprawach pierwszorzędnych – jedność, w drugorzędnych – wolność, a we wszystkich – miłość". O ile prostsze byłoby nasze osobiste, czy też społeczne i ''międzywspólnotowe'' chrześcijaństwo, gdybyśmy zawsze poważnie traktowali tę zasadę. Tak naprawdę, to wierzymy tylko w te fragmenty Biblii, które zastosujemy w swoim życiu. Możemy mówić innym, a nawet możemy wmówić sobie, że wierzymy w całe SŁOWO BOŻE w Biblii. Lecz to nie zmieni faktu, że ożywiony w naszym życiu będzie tylko ten fragment, który w pełnym posłuszeństwie Bogu zastosujemy w naszym osobistym chrześcijaństwie. Apostoł Chrystusa pisze w Liście Jakuba 1,22-25: „A bądźcie wykonawcami Słowa, a nie tylko słuchaczami, oszukującymi samych siebie. (…) Ale kto wejrzał w doskonały zakon wolności i trwa w nim, nie jest słuchaczem, który zapomina, lecz wykonawcą; ten będzie błogosławiony w swoim działaniu”. We Wrocławiu od lat funkcjonuje ''przymierze pastorów''. Spotykają się regularnie planując wspólne przedsięwzięcia ewangelizacyjne w mieście. Odbywają się także wspólne nabożeństwa wrocławskich wspólnot chrześcijańskich. Byłem na jednym z nich w zborze baptystycznym, gdzie głównym usługującym był pastor z Kościoła Zielonoświątkowego. Na takich nabożeństwach ludzie widzą wokół siebie nawet spore różnice w okazywaniu pobożności, ale też widzą, że ich pasterze są razem z nimi. Wiem też, że w niektórych miastach odbywają się wspólne spotkania modlitewne, czy też wspólne akcje ewangelizacyjne, np. ''Tydzień Jezusa''. Czy nie są to dobre przykład do naśladowania w innych miastach, czy regionach? Mam marzenie o takich wspólnych społecznościach w Kotlinie Kłodzkiej i okolicznych rejonach. Zawsze miałem i mam marzenie o ''ponaddenominacyjnej'' jedności chrześcijan, wynikającej z posłuszeństwa Panu Bogu.

Mam marzenie o wspólnych, otwartych inicjatywach ewangelizacyjnych. Rozmawiałem kiedyś na ogólnopolskiej ewangelizacji ''ProChrist'' w Katowicach z księdzem z Kościoła Ewangelickiego. Na koniec krótkiej rozmowy podzielił się ze mną jednym wersetem z 2. Listu do Koryntian 10,7: „Patrzcie na to, co oczywiste. Jeśli ktoś jest przekonany, że jest Chrystusowy, niech też i to rozważy sam w sobie, że, tak jak on jest Chrystusowy, tak i my”. Pokutowałem po tej rozmowie przed Bogiem z moich uprzedzeń. Dzisiaj rozumiem ''ekumenizm'' tak, jak naucza Biblia. To słowo pochodzi od greckiego terminu ''oikumene'', czyli ''cała zamieszkana ziemia''. W duchowym znaczeniu, to ''cała Boża ziemia''. Pan Bóg od początku mówił w 2. Księdze Mojżeszowej 19,5: „A teraz, jeżeli pilnie słuchać będziecie głosu mojego i przestrzegać mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich ludów, bo moja jest cała ziemia”. Czyli w szczególności Boża jest też cała Ziemia Kłodzka! Biblijny ekumenizm, to zachowanie jedności w Kościele Pana Jezusa Chrystusa na całej ziemi. To pojęcie zostało wypaczone w ostatnich czasach do zbyt szeroko zakrojonej jedności nawet poza Chrystusem. Wierzę, że także z naszego podejścia do ''biblijnego ekumenizmu'' będziemy zdawać sprawę przed Bogiem. Nie tylko ze swoich osobistych ambicji i wyborów ludzi, których akceptujemy lub nie akceptujemy. Dobrze rozumiany ekumenizm, to zachowanie jedności ze wszystkimi, którzy są w Chrystusie, także tymi słabszymi w wierze. O ile oczywiście jest możliwe ludzkie rozsądzenie, kto jest ''słaby'', a kto ''mocny'' w wierze. Biblia w wielu miejscach przypomina o ''jedności w różnorodności''. Poniżej tylko cztery z wielu fragmentów.
(List do Rzymian 14,1): „A słabego w wierze przyjmujcie, nie wdając się w ocenę jego poglądów”.
(List do Rzymian 15,1): „A my, którzy jesteśmy mocni, winniśmy wziąć na siebie ułomności słabych, a nie mieć upodobania w sobie samych”.
(1. List do Koryntian 8,9): „Baczcie jednak, aby ta wolność wasza nie stała się zgorszeniem dla słabych”.
(1. List do Tesaloniczan 5,14): „Wzywamy was też, bracia, napominajcie niesfornych, pocieszajcie bojaźliwych, podtrzymujcie słabych, bądźcie wielkoduszni wobec wszystkich”.
Może te wersety wyrwałem nieco z kontekstu szerszych fragmentów biblijnych, ale warto pamiętać, że one są w Biblii.

Mam marzenie o jedności w Kotlinie Kłodzkiej, czy ty też je masz? Mam marzenie o tym, by ''geograficzne bramy'' do Kotliny Kłodzkiej, czyli takie miejscowości jak Kudowa Zdrój, Nowa Ruda, Bardo, Złoty Stok, Lądek Zdrój, Międzylesie oraz Kłodzko, jako stolica regionu oraz inne miasta były w pełni chronione modlitwą wstawienniczą wszystkich wierzących nie tylko miejscowych, ale także z całej Polski, a może i z ''całej Bożej ziemi''. Mam marzenie, żeby wierzący z Kotliny Kłodzkiej ochraniali modlitwą wstawienniczą całą Polskę. Żeby Ziemia Kłodzka była duchowo bezpieczna, to te ''bramy'' nie mogą być opuszczone, czyli bezbronne. ''Geograficzne bramy'' mogą być ''duchowymi bramami'', których moce piekielne nie przemogą. Dzisiaj moje marzenie realizuję w osobistej komorze modlitewnej. Jednak wiem, że w lokalnych społecznościach spotykają się ludzie, by walczyć w modlitwie o ''całą Bożą Ziemię Kłodzką''. Pastor Martin Luther King oprócz tego, że miał marzenie, to wdrażał je na spotkaniach modlitewnych. Zapewne miał własne plany i ambicje, więc to Boże światło w nim, jako naczyniu być może było zbyt stłumione. Pan Bóg dopuścił do stłuczenia tego naczynia, ponieważ zginął w zamachu. Stało się tak być może po to, żeby to światło, czyli BOŻA MOC do przemiany myślenia wylała się na całe Stany Zjednoczone. Czy jesteśmy gotowi na ''stłuczenie'' naszych planów, osobistych, czy kościelnych ambicji po to, żeby BOŻA MOC do przemiany ludzkich serc rozpłynęła się po całej Ziemi Kłodzkiej i dalej po Polsce oraz po ''całej Bożej ziemi''?

Bogdan Podlecki

wtorek, 13 czerwca 2017

BOŻA ŁASKA cz. 3

BOŻA ŁASKA cz. 3

Grzech jest konsekwencją naszej ukrywanej nieraz przez nas niezależności od Boga. W ''starej naturze'' człowieka, zapoczątkowanej nieposłuszeństwem i wyborem niezależności przez pierwszego człowieka, Adama jest także to, że ''ukrywamy się'' przed Panem Bogiem, a nierzadko nawet przed samym sobą. Bóg w Chrystusie już rozprawił się z grzechem, ale nie rozprawi się z naszą niezależnością bez naszego przyzwolenia. Apostoł Paweł pisze w Liście do Tytusa 2,11-14: „Albowiem objawiła się łaska Boża, zbawienna dla wszystkich ludzi, nauczając nas, abyśmy wyrzekli się bezbożności i światowych pożądliwości i na tym doczesnym świecie wstrzemięźliwie, sprawiedliwie i pobożnie żyli, oczekując błogosławionej nadziei i objawienia chwały wielkiego Boga i Zbawiciela naszego, Chrystusa Jezusa, który dał samego siebie za nas, aby nas wykupić od wszelkiej nieprawości i oczyścić sobie lud na własność, gorliwy w dobrych uczynkach”. W tym fragmencie czytamy, że ''łaska naucza nas''. W jaki sposób? Często nauczanie chrześcijańskie polega na tym, że po nawróceniu dowiadujemy się, iż nie powinniśmy palić, upijać się, oglądać pornografii, oszukiwać w podatkach, itp. Jednak tylko takie podejście, to nic innego jak tylko ''prawo''. No może jeszcze z dodatkowym przymiotnikiem ''chrześcijańskie'', czyli innymi słowy ''zakon chrześcijański''. Treść prawa informuje o tym, co jest złe, a co dobre i podaje konsekwencje jego nieprzestrzegania. Przestrzeganie prawa, nawet tzw. ''chrześcijańskiego'' nie ma mocy zmienić naszego życia. Natomiast BOŻA ŁASKA uczy jak to zrobić, czyli jak żyć w zgodzie z Bożymi standardami. BOŻA ŁASKA uczy i jednocześnie wyposaża nas do podejmowania właściwych decyzji w naszym osobistym, czy społecznym życiu chrześcijańskim.

Pracowałem kiedyś w firmie, którą zarządzał chrześcijanin i oprócz wielu innych pracowników, zatrudnionych było w niej jeszcze kilkoro chrześcijan. Nawet główny udziałowiec spółki, której podlegała ta firma jest chrześcijaninem. Jednak to wcale nie oznaczało, że firma jest chrześcijańska. Dlaczego? Ponieważ moim zdaniem nie ma czegoś takiego jak ''biznes chrześcijański''. Jeżeli wszyscy uczciwie przestrzegają prawa, to także firma działa zgodnie z prawem. Więc jaki jest sens mówienia o ''biznesie chrześcijańskim''? Musiałby on funkcjonować w oparciu o ''prawo chrześcijańskie'', ale to w dalszym ciągu jest prawo, tylko ładniej nazwane. Chrześcijanin pracujący w jakimkolwiek biznesie jest dzięki BOŻEJ ŁASCE wyposażony do podejmowania decyzji zgodnych z BOŻYM PRAWEM ''wypisanym na jego sercu''. Jest istotna różnica pomiędzy tzw. ''chrześcijańskim biznesem'', a chrześcijanami funkcjonującymi w biznesie. Chrześcijanie dzięki BOŻEJ ŁASCE mogą przestrzegać BOŻYCH ZASAD, które są dla nich nadrzędne w przypadku jakiegokolwiek ''konfliktu sumienia'', także biznesie.

BOŻA ŁASKA jest skuteczna w przemianie grzesznika w zwycięskie dziecko Boże. Pisze o tym Paweł w Liście do Rzymian 6,1: „Podobnie i wy uważajcie siebie za umarłych dla grzechu, a za żyjących dla Boga w Chrystusie Jezusie, Panu naszym”. To jest oczywiście wyłącznie Boża kompetencja, ale moim zdaniem BOŻA ŁASKA nie będzie okazana naszej grzesznej naturze. Pan Bóg nie skorzysta z PRAWA ŁASKI dla ''starego człowieka''. Możliwe jest tylko zwycięstwo ''nowego człowieka'' nad ''starą naturą'' dzięki BOŻEJ ŁASCE, czyli po prostu nawrócenie i uświęcenie życia. Taką drogę pokazał Pan Jezus Chrystus, a właściwie ON SAM stał się DROGĄ. W oczach ludzi umierał jako Żyd, syn Marii, ale zmartwychwstał jako pierwszy NOWY CZŁOWIEK. Moc Zmartwychwstania Chrystusa otworzyła drogę takiej przemiany dla każdego, kto uwierzy Bogu. Dobra nowina jest taka, że Bóg nie tylko wybaczył nasze grzechy, ale jest ''świadomy'' naszej grzesznej natury. Pan Bóg wie, że mamy skłonności do czynienia złych rzeczy. Bóg jest zdesperowany w przychylności dla nas. Można by powiedzieć, że Bożą pasją stało się przemienianie grzesznika w ''nowe stworzenie''. Wielokrotnie postanawialiśmy z własnej woli nie robić czegoś lub robić coś, czy też nie oglądać czegoś lub słuchać kogoś, itp. Czym to się kończyło? No cóż, musisz sam drogi czytelniku sobie odpowiedzieć. Czasem kończyło się to upadkiem. Tylko dzięki BOŻEJ ŁASCE możemy być uwolnieni od grzesznych skłonności, zamieniając je na Boże przekonania. To Bóg nas przemienia okazując nam bezwarunkową miłość i przychylność. To jest właśnie "dobra nowina", czyli BOŻA EWANGELIA: możemy poddać się Bogu i zostać przemienionymi dzięki BOŻEJ ŁASCE. To Pan Bóg postanowił, że zniszczy skłonności ''starego człowieka'' przez KRZYŻ CHRYSTUSA. Jednak to wymaga naszej decyzji uznania siebie za umarłego dla grzechu.

Na koniec takie krótkie podsumowanie. BOŻA ŁASKA, to oczywiście niezasłużona przychylność Boga dla ''korony JEGO STWORZENIA'', czyli człowieka. Jednak BOŻA ŁASKA, to także uzdolnienie człowieka przez Boga do wykonania kroków wiary, których on sam, by nie wykonał. To, co z ludzkiego punktu widzenia jest niemożliwe, staje się możliwe dzięki BOŻEJ ŁASCE. Zostawiam cię drogi czytelniku i już bez żadnego komentarza z fragmentem BOŻEGO SŁOWA, który dobrze podsumowuje to rozważanie o BOŻEJ ŁASCE. Znajdujemy go w 2. Liście do Koryntian 3,4-6: „A taką ufność mamy przez Chrystusa ku Bogu, nie jakobyśmy byli zdolni pomyśleć coś sami z siebie i tylko z siebie, lecz zdolność nasza jest z Boga, który też uzdolnił nas, abyśmy byli sługami nowego przymierza, nie litery, lecz ducha, bo litera zabija, duch zaś ożywia”.

Bogdan Podlecki

BOŻA ŁASKA cz. 2

BOŻA ŁASKA cz. 2

Pan Bóg okazał nam przychylność jeszcze wtedy, gdy byliśmy jego nieprzyjaciółmi. Pisze o tym Paweł w Liście do Rzymian 5,10: „Jeśli bowiem, będąc nieprzyjaciółmi, zostaliśmy pojednani z Bogiem przez śmierć Syna jego, tym bardziej, będąc pojednani, dostąpimy zbawienia przez życie jego”. Zostaliśmy zbawieni z powodu ŁASKI, ponieważ BOŻA SPRAWIEDLIWOŚĆ została wykonana w ofierze Pana Jezusa Chrystusa na KRZYŻU. Pan Jezus zawołał: ''wykonało się''. W grece nowotestamentowej ten wyraz jest określeniem prawniczym: ''nie ma już długu''. Nasz ''grzeszny dług'' nie został u Boga anulowany, ale zapłacony dzięki doskonałej ofierze Chrystusa. Czytamy o tym w Liście do Rzymian 5,1-2: „Usprawiedliwieni tedy z wiary, pokój mamy z Bogiem przez Pana naszego, Jezusa Chrystusa, dzięki któremu też mamy dostęp przez wiarę do tej łaski, w której stoimy, i chlubimy się nadzieją chwały Bożej”. Znaczenie greckiego słowa, które zostało przetłumaczone w tym fragmencie jako ''stoimy'', oznacza dosłownie: ''przyjąć stabilną postawę''. Czyli można powiedzieć, że stoję i dzięki BOŻEJ ŁASCE nie przewracam się, czy też nie upadam. A jeśli nawet upadam, to dzięki BOŻEJ ŁASCE znowu mogę stanąć.

Sensem naszego osobistego, czy też społecznego chrześcijaństwa jest nie tylko to, że dzięki BOŻEJ ŁASCE otrzymaliśmy zbawienie do życia wiecznego, ale dalej w naszym życiu mamy stały dostęp do ŁASKI. Możemy z NIEJ cały czas czerpać. Wyraźnie pisze o tym ulubiony uczeń Chrystusa w Ewangelii Jana 1,16: „A z jego pełni myśmy wszyscy wzięli, i to łaskę za łaską”. W tym fragmencie wyrażenie ''łaska za łaską'' zostało przetłumaczone z greckiego zwrotu ''łaska zamiast łaski'' lub ''łaska po łasce''. To oznacza, że nie możemy mówić o ''kumulacji'', ale raczej o zastąpieniu jej ''nową łaską''. Takim duchowym obrazem ''kumulacji'' jest Morze Martwe, które swoją nazwę i stan ''braku widocznego życia'' zawdzięcza faktowi, że mimo iż ma życiodajny dopływ wody z rzeki Jordan, to nie ma z niego odpływu wody. Bóg jest Panem ''nowej szansy'' w naszym osobistym i społecznym chrześcijaństwie. BOŻA ŁASKA podtrzymuje nas aż do momentu, gdy wejdziemy w pełni do BOŻEJ CHWAŁY. Pan Bóg daje nam stały dostęp do SWOJEJ ŁASKI. JEJ źródło nigdy nie wysycha.

Nie pamiętam gdzie, ale czytałem kiedyś taką historię. Człowiek zabłądził na pustyni. Zabrakło mu wody. Wiedział o tym, że gdzieś w okolicy jest oaza z wykopaną studnią z wodą zdatną do picia, ale on zamiast wytrwale szukać, postanowił na własną rękę kopać. Chciał być do końca samodzielny. Rzeczywiście był i to do końca. Utracił siły i po jakimś czasie znaleziono go martwego, a efekty jego pracy były już zasypane przez piasek. Okazało się, że studnia z wodą była w stosunkowo niedużej odległości od niego. Tematyczną puentą z tej historii może być to, że można być cały czas blisko ŹRÓDŁA BOŻEJ ŁASKI i nie korzystać z NIEGO, tylko polegać na własnych siłach.

W Nowym Testamencie można znaleźć analogiczną historię do tej o człowieku, który umarł z pragnienia na pustyni będąc blisko studni z wodą. No, może niekoniecznie rozgrywa się ona w pustynnej scenerii. W Ewangelii Mateusza 16,16-23 czytamy: „A odpowiadając Szymon Piotr rzekł: Tyś jest Chrystus, Syn Boga żywego. (…) A Piotr, wziąwszy go na stronę, począł go upominać, mówiąc: Miej litość nad sobą, Panie! Nie przyjdzie to na ciebie. A On, obróciwszy się, rzekł Piotrowi: Idź precz ode mnie, szatanie! Jesteś mi zgorszeniem, bo nie myślisz o tym, co Boskie, lecz o tym, co ludzkie”. Szymon Piotr złożył dobre wyznanie o Jezusie, jako Mesjaszu, Synu Bożym. Jednak miał jeszcze rozdwojoną duszę w czasie tego objawionego przecież przez Boga Ojca wyznania wiary w Chrystusa. Jednym ze znaczeń aramejskiego słowa, przetłumaczonego jako "Szymon" może być "trzcina". To może symbolizować chwiejność jego charakteru w tym momencie. Znaczenie aramejskiego słowa, przetłumaczonego jako "Piotr", to "kamień". To może oznaczać już pewną stabilność w jego charakterze. Szymon Piotr stał fizycznie tuż obok Chrystusa, Syna BOGA ŻYWEGO, ale mimo to jego serce było jeszcze zbyt daleko od NIEGO. Można powiedzieć, że "Piotr" był już w Chrystusie, ale "Szymon" tylko stał obok NIEGO. O takich właśnie sytuacjach dotyczących ludzi wierzących, wyraźnie pisze apostoł Chrystusa w Liście Jakuba 1,6-8: „Ale niech prosi z wiarą, bez powątpiewania; kto bowiem wątpi, podobny jest do fali morskiej, przez wiatr tu i tam miotanej. Przeto niechaj nie mniema taki człowiek, że coś od Pana otrzyma, człowiek o rozdwojonej duszy, chwiejny w całym swoim postępowaniu”. Czytamy o tym także w tym samym Liście 4,8: „Zbliżcie się do Boga, a zbliży się do was. Obmyjcie ręce, grzesznicy, i oczyśćcie serca, ludzie o rozdwojonej duszy”.

W historii Piotra bezpośrednio po jego wyznaniu wiary, następuje ''egzorcyzm'' na Szymonie w wykonaniu Chrystusa. Oczywiście kontekst tego fragmentu nie pozwala na jednoznaczną interpretację, że te dwa fakty odbyły się bezpośrednio po sobie w tym samym czasie. Wyznanie wiary Piotra i ''egzorcyzm'' mogły i raczej były oddalone od siebie w czasie. Jednak w tym kluczowym momencie diabeł miał dostęp do ''Piotra'' przez niestabilność charakteru ''Szymona''. To był oczywiście duchowy atak na Chrystusa poprzez osobę Piotra. Jednak stało się to w wyniku otwartej ''furtki'' dla diabła, jaką był przejaw niezależności Szymona. On nie był w stanie przeciwstawić się diabłu i musiał to zrobić za niego Pan Jezus. Szymon Piotr ostał się dzięki temu, że był bezpośrednio przy ŹRÓDLE ŻYCIA, czyli przy Chrystusie. Ten ważny epizod z życia Piotra możemy rozumieć tak, że tylko w Chrystusie, a nie obok Chrystusa możemy przeciwstawić się diabłu i jego demonom. Być może mając w pamięci tę historię, Piotr przestrzega przed lekceważeniem Bożego przeciwnika. Pisze o tym w 1. Liście Piotra 5,8: „Bądźcie trzeźwi, czuwajcie! Przeciwnik wasz, diabeł, chodzi wokoło jak lew ryczący, szukając kogo by pochłonąć”. Możemy być dobrze przygotowani na każde duchowe starcie, gdy trwamy w bliskiej społeczności z Panem Jezusem Chrystusem. Jednak bliska więź oznacza bycie w Chrystusie, a nie tylko obok NIEGO. Piotr ostatecznie dokonał właściwego wyboru, mimo jeszcze późniejszych złych decyzji Szymona, w tym i zaparcia się Chrystusa. W jego życiu dokonało się to, co zapowiedział prorok Izajasz i zostało to potwierdzone w Ewangelii Mateusza 12,20: „Trzciny nadłamanej nie dołamie, a lnu tlejącego nie zagasi, dopóki nie doprowadzi do zwycięstwa sprawiedliwości”. To jest także nasza walka, a właściwie duchowa walka o nasze życie i życie innych ludzi. Nasze zwycięstwo jest tylko w Chrystusie dzięki BOŻEJ ŁASCE. Jesteśmy sprawiedliwi i bezpieczni tylko w Chrystusie.

Dalszy ciąg w części 3.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

BOŻA ŁASKA cz. 1

BOŻA ŁASKA cz. 1

Ten artykuł napisałem pod wpływem. Pod dobrym wpływem, czyli inspiracją dla mnie było wysłuchane kiedyś na stronie internetowej ''Domu Bożego'' w Warszawie kazanie pod tym samym tytułem, wygłoszone przez pastora Andrzeja Nędzusiaka. Ciekawe, że niektóre przesłania zapadają w pamięci i przypominają się nawet po kilku latach. Na początek intuicyjnie zdefiniujmy pojęcie BOŻEJ ŁASKI. Jest to niezasłużona przychylność Boga dla człowieka, z którym ON chce mieć osobistą relację. Na marginesie, przypatrzmy się trzem pozostałym możliwościom połączenia tych dwóch określeń, czyli ''(nie)zasłużona (nie)przychylność'' w odniesieniu do relacji Bóg – człowiek. 
  • ''Niezasłużona nieprzychylność'' może określać niesprawiedliwość. Nie jest to na pewno Boży atrybut w stosunku do relacji z człowiekiem. 
  • ''Zasłużona przychylność'', to zaprzeczenie BOŻEJ ŁASKI, czyli wypracowana o własnych siłach nagroda. Można powiedzieć, że to określenie jest charakterystyką prób wypełnienia PRAWA BOŻEGO przez człowieka na własnych warunkach. 
  • ''Zasłużona nieprzychylność'' może być określeniem stosunku Pana Boga do ''starej natury człowieka'', czyli jego świadomej niezależności od STWÓRCY. 
Teraz krótka, trójstopniowa charakterystyka osobistej relacji z Bogiem. 
1. ZBAWIENIE od grzechu do ŻYCIA WIECZNEGO możemy otrzymać tylko po znajomości, czyli wtedy gdy naszym POŚREDNIKIEM do OJCA będzie osobiście przez nas poznany Pan Jezus Chrystus. Czytamy o tym w 1. Liście do Tymoteusza 2,5-6: „Albowiem jeden jest Bóg, jeden też pośrednik między Bogiem a ludźmi, człowiek Chrystus Jezus, który siebie samego złożył jako okup za wszystkich, aby o tym świadczono we właściwym czasie”.

2. BOŻĄ ŁASKĘ możemy otrzymać bez znajomości, czyli możemy liczyć na zupełnie niezasłużoną przychylność Boga, ale prowadzi to zawsze do osobistej znajomości z Panem Jezusem. Mówi o tym Chrystus w Ewangelii Mateusza 5,44-45: „A Ja wam powiadam: Miłujcie nieprzyjaciół waszych i módlcie się za tych, którzy was prześladują, abyście byli synami Ojca waszego, który jest w niebie, bo słońce jego wschodzi nad złymi i dobrymi i deszcz pada na sprawiedliwych i niesprawiedliwych”.

3. Jeżeli chcemy poznać Boże tajemnice, to musimy zostać Bożymi przyjaciółmi. Pewne rzeczy, które są dla innych zakryte, Pan Bóg objawia tylko swoim przyjaciołom. Świadczą o tym dwa kolejne biblijne wersety. Pierwszy z Ewangelii Jana 15,15: „Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego; lecz nazwałem was przyjaciółmi, bo wszystko, co słyszałem od Ojca mojego, oznajmiłem wam”. I drugi z 1. Listu do Koryntian 4,1: „Tak niechaj każdy myśli o nas jako o sługach Chrystusowych i o szafarzach tajemnic Bożych”.

W Biblii mamy przykład przyjaciela Boga. Czytamy o tym w Liście Jakuba 2,23: „I wypełniło się Pismo, które mówi: I uwierzył Abraham Bogu i poczytane mu to zostało ku usprawiedliwieniu, i nazwany został przyjacielem Boga”. Pan Jezus powołuje nas do przyjaźni z SOBĄ w Ewangelii Jana 15,13-15: „Większej miłości nikt nie ma nad tę, jak gdy kto życie swoje kładzie za przyjaciół swoich. Jesteście przyjaciółmi moimi, jeśli czynić będziecie, co wam przykazuję. Już was nie nazywam sługami, bo sługa nie wie, co czyni pan jego; lecz nazwałem was przyjaciółmi, bo wszystko, co słyszałem od Ojca mojego, oznajmiłem wam”. Można nawet wywnioskować, że Pan Bóg nie pozostawia szczerze wierzącym innej opcji, niż przyjaźń z NIM. Pisze o tym apostoł Chrystusa w Liście Jakuba 4,4: „Wiarołomni, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem, to wrogość wobec Boga? Jeśli więc kto chce być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga”.

Pan Bóg bezwarunkowo jest po naszej stronie, czyli po stronie swoich przyjaciół, z którymi ma osobistą relację. Bóg jest bardzo relacyjny. To my mamy raczej problem z zaakceptowaniem Bożej przyjaźni. Nowo narodzenie jest początkiem osobistej relacji człowieka z Bogiem. Jednak w każdej relacji, w tym także i w przyjaźni z Bogiem konieczna jest BOŻA ŁASKA. Wyraźnie pisze o tym apostoł Paweł w Liście do Rzymian 3,23: „Gdyż wszyscy zgrzeszyli i brak im chwały Bożej, i są usprawiedliwieni darmo, z łaski jego, przez odkupienie w Chrystusie Jezusie”. BOŻA ŁASKA nie jest czymś na co musimy zapracować. To jest przychylność Boga dla mnie i dla ciebie. To jest dobre nastawienie do nas, wynikające z BOŻEJ BEZWARUNKOWEJ MIŁOŚCI. Nie wiem, jak ty, ale ja zasługiwałem na Boży gniew. Bóg w SWOJEJ SPRAWIEDLIWOŚCI mógł ukarać nas za wszystko, co w swoim życiu zrobiliśmy źle. W Liście do Rzymian 3,10 czytamy: „Jak napisano: Nie ma ani jednego sprawiedliwego”. Jeżeli masz dzisiaj poczucie, że tak naprawdę jeszcze nic takiego złego nie zrobiłeś w swoim życiu, to chyba jednak żyjesz w swojej sprawiedliwości i lekcje BOŻEJ SPRAWIEDLIWOŚCI przez BOŻĄ ŁASKĘ są jeszcze przed tobą.


Dalszy ciąg w części 2.

Bogdan Podlecki

czwartek, 8 czerwca 2017

Jedność w KPJCH cz. 9

Jedność w KPJCH cz. 9

Uwaga wstępna – rozszyfrowanie skrótu KPJCH jest na początku 1. części artykułu.

Pan Jezus przekazał nam BOŻE PRAWO po to, byśmy go przestrzegali. Chrystus streścił je w Ewangelii Mateusza 22,37-39: „Będziesz miłował Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej. To jest największe i pierwsze przykazanie. A drugie podobne temu: Będziesz miłował bliźniego swego jak siebie samego”. Nasze chrześcijaństwo nie będzie prawdziwe, jeżeli nie zaakceptujemy Bożej jedności w sobie. Nie jest możliwe prawdziwie kochać bliźniego bez uporządkowania przed Bogiem akceptacji samego siebie, czyli życia w wewnętrznej jedności. ''Kochaj bliźniego jak siebie samego'', to jest Boże przykazanie. Jeżeli w pełni zaakceptujemy Boże przebaczenie, czyli po prostu ''przebaczymy sobie'', to pozwolimy na uwolnienie Bożego życia w nas. Rozdwojona dusza, to nie jest Boże rozwiązanie dla naszego życia. To także o akceptacji Bożej jedności w nas pisze apostoł w Liście Jakuba, który jest adresowany do kościoła, jako społeczności ludzi wyznających Jezusa Chrystusa rzeczywistym Panem swojego życia.

(1,6-8): „Ale niech prosi z wiarą, bez powątpiewania; kto bowiem wątpi, podobny jest do fali morskiej, przez wiatr tu i tam miotanej. Przeto niechaj nie mniema taki człowiek, że coś od Pana otrzyma, człowiek o rozdwojonej duszy, chwiejny w całym swoim postępowaniu”.

(4,8): „Zbliżcie się do Boga, a zbliży się do was. Obmyjcie ręce, grzesznicy, i oczyśćcie serca, ludzie o rozdwojonej duszy”.

To trudne, ale prawdziwe słowa dla każdego z nas, bez względu na czas i miejsce, w którym dzisiaj jesteśmy w naszym osobistym i społecznym chrześcijaństwie. Przyjmijmy i w pełni zaakceptujmy Bożą obietnicę uwarunkowaną czynną wiarą, zapisaną w Liście do Efezjan 4:13-15: „Aż dojdziemy wszyscy do jedności wiary i poznania Syna Bożego, do męskiej doskonałości, i dorośniemy do wymiarów pełni Chrystusowej, abyśmy już nie byli dziećmi, miotanymi i unoszonymi lada wiatrem nauki przez oszustwo ludzkie i przez podstęp, prowadzący na bezdroża błędu, lecz abyśmy, będąc szczerymi w miłości, wzrastali pod każdym względem w niego, który jest Głową, w Chrystusa”.

Na zakończenie i już bez żadnego komentarza zostawiam ciebie drogi czytelniku z mobilizującymi fragmentami z BOŻEGO SŁOWA, jako zachętę do zachowania jedności w naszym osobistym i społecznym chrześcijaństwie. Pomogą one w indywidualnej odpowiedzi na ważne pytanie: Czy osobiście przyczyniamy się do ochrony i zachowania naszej społecznej JEDNOŚCI w CHRYSTUSIE? Te słowa skierowali apostołowie Chrystusa, Piotr i Paweł do KPJCH, jako społeczności wezwanych oraz do każdego indywidualnie spośród wybranych zgodnie z tym, co mówi Pan Jezus w Ewangelii Mateusza 22,14: „Albowiem wielu jest wezwanych, ale mało wybranych”.

(1. List Piotra 3,8): „A w końcu: Bądźcie wszyscy jednomyślni, współczujący, braterscy, miłosierni, pokorni”.

(2. List do Koryntian 13,10-11): „Dlatego ponieważ jestem nieobecny u was, piszę to, abym za przybyciem moim do was nie musiał postąpić surowo na podstawie pełnomocnictwa, jakie Pan dał mi ku zbudowaniu, a nie ku burzeniu. W końcu, bracia, bądźcie zdrowi; doskonalcie się, weźcie sobie napomnienie do serca, bądźcie jednomyślni, zachowujcie pokój, a Bóg miłości i pokoju będzie z wami”.

Bogdan Podlecki

Jedność w KPJCH cz. 8

Jedność w KPJCH cz. 8

Uwaga wstępna – rozszyfrowanie skrótu KPJCH jest na początku 1. części artykułu.

Nie możemy stawiać pytania: Czy w naszej lokalnej społeczności jest jedność? Jeżeli jej nie ma, to znaczy, że społeczność nie jest zbudowana na właściwym fundamencie. Jedynym fundamentem każdej społeczności jest OSOBA BOGA – PANA JEZUSA CHRYSTUSA. Właściwe pytanie to: Czy robimy wszystko, żeby zachować jedność w naszej społeczności? Czyli inaczej: Czy osobiście przyczyniamy się do ochrony i zachowania naszej społecznej JEDNOŚCI w CHRYSTUSIE? To są ważne pytania, na które musimy sobie sami szczerze odpowiedzieć. Czy mamy poczucie, że jesteśmy w jedności w realizacji Bożych celów, także w lokalnych społecznościach? Może jednak powinniśmy wrócić do pytania: Czy jesteśmy świadomi tych celów? Jeśli nie mamy takiego poczucia, to zwróćmy uwagę na to, czy zajmujemy właściwe miejsce w realizacji Bożej woli w naszym osobistym i społecznym chrześcijaństwie. Szczere odpowiedzi na kilka poniższych pytań pomogą nam w określeniu swojej roli w zachowaniu jedności w Kościele Pana Jezusa Chrystusa, zarówno w sensie lokalnym, jak i globalnym.

1. Czy koncentrujemy się na tym, co nas łączy, a nie na tym, co nas dzieli?

2. Czy jesteśmy realistami w oczekiwaniach wobec innych?

3. Czy pozwalamy na to, by także inni mieli oczekiwania wobec nas?

4. Czy skupiamy się na wzajemnym wspieraniu się, a nie na krytykowaniu tego, w czym sami nie chcemy uczestniczyć?

5. Czy stosujemy zasadę: ''Jeżeli nie pomagam, to przynajmniej nie przeszkadzam''?

6. Czy robimy wszystko, by unikać obmawiania i komentowania zwłaszcza tego, w czym nie możemy lub nie mamy zamiaru pomóc?

7. Czy stosujemy Boże metody rozwiązywania konfliktów? Czy raczej skupiamy się na ludzkich sposobach pod przykrywką naszego pojmowania chrześcijaństwa?

8. Czy wspieramy swoich przywódców? Czy raczej traktujemy ich jako konieczność?

Do tej pory koncentrowałem się w tym rozważaniu raczej na temacie zachowania jedności w kościele lokalnym. Jednak, jak pisałem na początku tego artykułu, możemy też mówić o jedności w wymiarze wewnętrznym. Co więcej, moim zdaniem bez jedności w nas, trudno jest mówić o naszym udziale w jedności lokalnego kościoła. Przypomnijmy sobie jeszcze raz cytowany na początku tego rozważania fragment z Listu do Efezjan 2,14-17: „Albowiem On jest pokojem naszym, On sprawił, że z dwojga jedność powstała, i zburzył w ciele swoim stojącą pośrodku przegrodę z muru nieprzyjaźni, On zniósł zakon przykazań i przepisów, aby czyniąc pokój, stworzyć w sobie samym z dwóch jednego nowego człowieka i pojednać obydwóch z Bogiem w jednym ciele przez krzyż, zniweczywszy na nim nieprzyjaźń; i przyszedłszy, zwiastował pokój wam, którzyście daleko, i pokój tym, którzy są blisko”. Pan Jezus Chrystus jako PIERWSZY NOWY CZŁOWIEK sprawił, że jesteśmy w NIM w pełni pojednani z Bogiem. Jednak do nas należy przyjęcie i zaakceptowanie przez wiarę JEGO dzieła w nas. Chrystus pokonał starą naturę i wraz z nową naturą stworzył w nas nowego człowieka. To wydarzyło się w Bożym WIECZNYM TERAZ, więc uwierzmy TERAZ Chrystusowi, że jesteśmy w NIM nowym człowiekiem. W ostatnim wersecie tego fragmentu, czytamy, że Pan Jezus Chrystus „zwiastował pokój wam, którzyście daleko, i pokój tym, którzy są blisko”. Wam, czyli nam. Bez względu na to, jak daleko, czy jak blisko w twoim odczuciu jesteś dzisiaj od Boga, to przyjmij to Boże objawienie, że nie może być w tobie rozdwojenia. Pan Jezus Chrystus umierając za każdego z nas na KRZYŻU, zawołał: ''wykonało się''. Grzeszymy nie wierząc w dokonane dzieło Boże w nas. Niewiara jest duchem przeciwnym Bogu. Dopóki w pełni w to nie uwierzymy, to pozostawiamy miejsce schronienia w nas dla Bożego przeciwnika.

Dalszy ciąg w części 9.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

środa, 7 czerwca 2017

Jedność w KPJCH cz. 7

Jedność w KPJCH cz. 7

Uwaga wstępna – rozszyfrowanie skrótu KPJCH jest na początku 1. części artykułu.

Biblia zachęca nas i daje wyraźne wskazówki do przyjęcia współodpowiedzialności za utrzymanie jedności w lokalnej wspólnocie. Czytamy o tym w Liście do Filipian 2,1-5: „Jeśli więc w Chrystusie jest jakaś zachęta, jakaś pociecha miłości, jakaś wspólnota Ducha, jakieś współczucie i zmiłowanie, dopełnijcie radości mojej i bądźcie jednej myśli, mając tę samą miłość, zgodni, ożywieni jednomyślnością. I nie czyńcie nic z kłótliwości ani przez wzgląd na próżną chwałę, lecz w pokorze uważajcie jedni drugich za wyższych od siebie. Niechaj każdy baczy nie tylko na to, co jego, lecz i na to, co cudze. Takiego bądźcie względem siebie usposobienia, jakie było w Chrystusie Jezusie”. Nie zawsze jest to łatwe. Niekiedy trzeba zrobić to, co dobre dla społeczności, a nie to, co zrobilibyśmy dla samych siebie. Chociaż z perspektywy czasu i tak okazuje się, że to, co robimy dla społeczności jest także najlepsze dla nas. W lokalnej społeczności można nauczyć się tego, że ważniejsze jest ''my'', zamiast ''ja'' oraz ''nasz'', a nie ''mój''. To właśnie o tym pisze apostoł Paweł w 1. Liście do Koryntian 10,22-24: „Albo czy chcemy Pana pobudzać do gniewu? Czyśmy mocniejsi od niego? Wszystko wolno, ale nie wszystko jest pożyteczne; wszystko wolno, ale nie wszystko buduje. Niech nikt nie szuka własnej korzyści, lecz korzyści bliźniego”.

Nie musimy skupiać się na jedności jako celu. Jedność w ogóle nie może być celem samym w sobie. Istotą jest podtrzymywanie jedności w osiąganiu określonych celów w naszym osobistym i społecznym chrześcijaństwie. Najlepsze wskazówki w kwestii naszego pojmowania obowiązku zachowania jedności w Kościele Pana Jezusa Chrystusa znajdują się w ''modlitwie arcykapłańskiej''. Pan Jezus modlił się o zachowanie jedności SWOJEGO KOŚCIOŁA w Ewangelii Jana 17,11-23: „I już nie jestem na świecie, lecz oni są na świecie, a Ja do ciebie idę. Ojcze święty, zachowaj w imieniu twoim tych, których mi dałeś, aby byli jedno, jak my. (…) A nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy przez ich słowo uwierzą we mnie. Aby wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, we mnie, a Ja w tobie, aby i oni w nas jedno byli, aby świat uwierzył, że Ty mnie posłałeś. A Ja dałem im chwałę, którą mi dałeś, aby byli jedno, jak my jedno jesteśmy. Ja w nich, a Ty we mnie, aby byli doskonali w jedności, żeby świat poznał, że Ty mnie posłałeś i że ich umiłowałeś, jak i mnie umiłowałeś”. Nasza jedność jest w Bogu, który akceptuje nas dzięki temu, że jesteśmy w Chrystusie. To może zabrzmi jak herezja, ale BOŻA MIŁOŚĆ nie jest bezwarunkowa. Jedynym JEJ warunkiem jest to, żebyśmy byli w CHRYSTUSIE. Wyraźnie pisze o tym Paweł w Liście do Galacjan 3,27: „Bo wszyscy, którzy zostaliście w Chrystusie ochrzczeni, przyoblekliście się w Chrystusa”. Ta ''warunkowość'' bezwarunkowej BOŻEJ MIŁOŚCI nie jest sprzecznością w sobie. Tak, jak nie jest sprzecznością to, że Chrystus jest jednocześnie BARANKIEM OFIARNYM i ZWYCIĘSKIM LWEM.

Moc jedności w Kościele Pana Jezusa Chrystusa jest także w jego różnorodności. To oznacza, że nie musi być pełnej zgodności naszych usposobień, sposobu wyrażania uczuć i emocji, czy nawet interesów. Jedność w różnorodności przejawia się w tym, że z różnymi charakterami w mocy Ducha Świętego jesteśmy włączeni, czyli ochrzczeni w jeden Kościół Pana Jezusa Chrystusa. Dokładnie precyzuje to apostoł Paweł w 1. Liście do Koryntian 12,13: „Bo też w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało - czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni, i wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem”. W tym fragmencie nie ma mowy o jakimś ''członkostwie'' dzięki przystąpieniu do jakiegokolwiek kościoła, czy zgromadzenia. Tylko przez Ducha Świętego wierzący zostaje przyłączony do jednego CIAŁA, a to dzieje się przez przyjęcie przez wiarę Jezusa Chrystusa jako swojego osobistego PANA i ZBAWICIELA.

Kościół Pana Jezusa Chrystusa jest chwalebnym CIAŁEM. W związku z tym posiadamy znaczne przywileje, ale i ponosimy współodpowiedzialność za zachowanie jedności w CIELE CHRYSTUSA. Jeśli korzystamy z tych przywilejów z dziękczynieniem, to korzystamy z BOŻEJ ŁASKI, która pozwala podołać naszym obowiązkom. Przywileje wynikające z jedności i odpowiedzialność za zachowanie jedności w naszej społeczności muszą iść w parze. O największym przywileju, czyli osobistej relacji z Bogiem, także w społeczności dzieci Bożych już ''tu i teraz'' i w wieczności, czyli w BOŻYM WIECZNYM TERAZ pisze apostoł Chrystusa w 1. Liście Jana 1,1-3: „Co było od początku, co słyszeliśmy, co oczami naszymi widzieliśmy, na co patrzyliśmy i czego ręce nasze dotykały, o Słowie żywota - a żywot objawiony został, i widzieliśmy, i świadczymy, i zwiastujemy wam ów żywot wieczny, który był u Ojca, a nam objawiony został - co widzieliśmy i słyszeliśmy, to i wam zwiastujemy, abyście i wy społeczność z nami mieli. A społeczność nasza jest społecznością z Ojcem i z Synem jego, Jezusem Chrystusem”.

Dalszy ciąg w części 8.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

Jedność w KPJCH cz. 6

Jedność w KPJCH cz. 6

Uwaga wstępna – rozszyfrowanie skrótu KPJCH jest na początku 1. części artykułu. 

Piąte i ostatnie pytanie z cyklu o ''jedności w lokalnym kościele'': W jaki sposób wspieramy liderów i przywódców w lokalnej wspólnocie?

To bardzo dobre pytanie, na które powinniśmy sobie szczerze odpowiedzieć. Nie ma idealnych przywódców chrześcijańskich, bo są to przecież niedoskonali ludzie. Jednak Pan Bóg dał autorytet liderom lokalnych wspólnot poprzez ich osobiste powołanie. Powierzył im także odpowiedzialność za utrzymanie jedności w społeczności, której przewodzą. Bóg zapowiadając ''Nowe Przymierze'' powiedział w Księdze Jeremiasza 3,15: „I dam wam pasterzy według swojego serca, którzy was będą paść rozumnie i mądrze”. Potwierdzenie tego znajdujemy w Liście do Efezjan 4,11-12: „I On [Chrystus] ustanowił jednych apostołami, drugich prorokami, innych ewangelistami, a innych pasterzami i nauczycielami, aby przygotować świętych do dzieła posługiwania, do budowania ciała Chrystusowego”. Tak na marginesie, oryginalne znaczenie greckiego słowa przetłumaczonego tu jako ''nauczyciele'', to ''nauczający''. Oczywiście, że nauczyciel jest nauczającym. Jednak można też wyciągnąć pewien wniosek, że służby ''pastora'' i ''nauczyciela'' stanowią ''pakiet'', czyli ''nauczający pastor''. Tym bardziej, że tylko te dwie służby w oryginale są połączone spójnikiem ''i''. Myślę, że w większości wypadków tak jest. Wędrujący ''wyspecjalizowani nauczyciele'', nie będący pasterzami lokalnych wspólnot, czy szerszych struktur denominacyjnych, to chyba rzadkość. Zresztą, gdyby nawet, to ich ustanowienie i posłanie powinno być zweryfikowane, przede wszystkim przez dobre owoce ich służby. Apostoł Chrystusa pisze w Liście Jakuba 3,1-2: „Niechaj niewielu z was zostaje nauczycielami, bracia moi, gdyż wiecie, że otrzymamy surowszy wyrok. Dopuszczamy się bowiem wszyscy wielu uchybień; jeśli kto w mowie nie uchybia, ten jest mężem doskonałym, który i całe ciało może utrzymać na wodzy”. Podobnie jest z łączeniem innych wymienionych w tym fragmencie służb zgodnie z obdarowaniem osoby, np. apostoł z reguły jest także ewangelistą. Jednak wraz z powołaniem i powierzeniem odpowiedzialności w Biblii są też wyraźne przestrogi w przypadku nieposłuszeństwa ''ustanowionych'' i ''posłanych'' wobec woli Bożej. W Księdze Jeremiasza 23,1 czytamy: „Biada pasterzom, którzy gubią i rozpraszają owce mojego pastwiska, mówi Pan!”. Boży prorok przekazuje ostrzeżenie w Księdze Ezechiela 34,10: „Tak mówi Wszechmocny Pan: Oto Ja wystąpię przeciwko pasterzom i zażądam od nich moich owiec, i usunę ich od pasienia moich owiec, i pasterze nie będą już paść samych siebie. Wyrwę moje owce z ich paszczy; nie będą już ich żerem”.

Odpowiedzialność przed Bogiem za jedność w społeczności rozkłada się na przywódców, ale też na członków kościoła lokalnego. W Liście do Hebrajczyków 13,17 czytamy: „Bądźcie posłuszni przewodnikom waszym i bądźcie im ulegli; oni to bowiem czuwają nad duszami waszymi i zdadzą z tego sprawę; niechże to czynią z radością, a nie ze wzdychaniem, gdyż to wyszłoby wam na szkodę”. Apostołowie, ewangeliści oraz nauczający (i) pasterze, czy inni liderzy w lokalnych wspólnotach zostali postawieni na straży jedności w Kościele Pana Jezusa Chrystusa. Często muszą podejmować się nieprzyjemnego zadania bycia mediatorem i rozjemcą pomiędzy zranionymi, skłóconymi, czy często po prostu niedojrzałymi chrześcijanami. Biblia daje przywódcom bardzo wyraźne wskazówki, jak wykonywać te zadania zgodnie z wolą Bożą. W szczególności są to wyraźne instrukcje, jak postępować z osobami, których działanie zagraża jedności w lokalnej społeczności. Poniżej trzy wybrane fragmenty na ten temat.

(2. List do Tymoteusza 2,24-26): „A sługa Pański nie powinien wdawać się w spory, lecz powinien być uprzejmy dla wszystkich, zdolny do nauczania, cierpliwie znoszący przeciwności, napominający z łagodnością krnąbrnych, w nadziei, że Bóg przywiedzie ich kiedyś do upamiętania i do poznania prawdy i że wyzwolą się z sideł diabła, który ich zmusza do pełnienia swojej woli”.

(List do Tytusa 2,15-3,2): „To mów i tak napominaj, i tak strofuj z całą powagą. Niechaj cię nikt nie lekceważy. Przypominaj im, aby zwierzchnościom i władzom poddani i posłuszni byli, gotowi do wszelkiego dobrego uczynku, aby o nikim źle nie mówili, nie byli kłótliwi, ale ustępliwi, okazujący wszelką łagodność wszystkim ludziom”.

(List do Tytusa 3,8-11): „Prawdziwa to mowa i chcę, abyś przy tym obstawał, żeby ci, którzy uwierzyli w Boga, starali się celować w dobrych uczynkach. To jest dobre i użyteczne dla ludzi. A głupich rozpraw i rodowodów, i sporów, i kłótni o zakon unikaj; są bowiem nieużyteczne i próżne. A człowieka, który wywołuje odszczepieństwo, po pierwszym i drugim upomnieniu unikaj, wiedząc, że jest on przewrotny i grzeszy, i sam na siebie wyrok wydaje”.

Wszyscy wierzący są współodpowiedzialni za jedność lokalnego kościoła, także przez szacunek dla służby przywódczej. Przywódcy potrzebują wsparcia w modlitwie i w czynie. Jednoznaczny nakaz w tej sprawie mamy w 1. Liście do Tesaloniczan 5,11-25: „Dlatego napominajcie się nawzajem i budujcie jeden drugiego, co też czynicie. A prosimy was, bracia, abyście darzyli uznaniem tych, którzy pracują wśród was, są przełożonymi waszymi w Panu i napominają was. Szanujcie ich i miłujcie jak najgoręcej dla ich pracy. Zachowujcie pokój między sobą. Wzywamy was też, bracia, napominajcie niesfornych, pocieszajcie bojaźliwych, podtrzymujcie słabych, bądźcie wielkoduszni wobec wszystkich. Baczcie, ażeby nikt nikomu złem za złe nie oddawał, ale starajcie się czynić dobrze sobie nawzajem i wszystkim. Zawsze się radujcie. Bez przystanku się módlcie. Za wszystko dziękujcie; taka jest bowiem wola Boża w Chrystusie Jezusie względem was. Ducha nie gaście. Proroctw nie lekceważcie. Wszystkiego doświadczajcie, co dobre, tego się trzymajcie. Od wszelkiego rodzaju zła z dala się trzymajcie. A sam Bóg pokoju niechaj was w zupełności poświęci, a cały duch wasz i dusza, i ciało niech będą zachowane bez nagany na przyjście Pana naszego, Jezusa Chrystusa. Wierny jest ten, który was powołuje; On też tego dokona. Bracia, módlcie się za nas”.

Dalszy ciąg w części 7.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                  Następna część

Jedność w KPJCH cz. 5

Jedność w KPJCH cz. 5

Uwaga wstępna – rozszyfrowanie skrótu KPJCH jest na początku 1. części artykułu. 

Czwarte pytanie z cyklu o ''jedności lokalnej wspólnoty'': Jakie są biblijne metody rozwiązywania konfliktów?

Uczmy się Bożych metod i stosujmy je w rozwiązywaniu konfliktów. Na temat wyjaśniania spornych spraw nauczał Pan Jezus Chrystus w Ewangelii Mateusza 18,15-17: „A jeśliby zgrzeszył brat twój, idź, upomnij go sam na sam; jeśliby cię usłuchał, pozyskałeś brata swego. Jeśliby zaś nie usłuchał, weź z sobą jeszcze jednego lub dwóch, aby na oświadczeniu dwu lub trzech świadków była oparta każda sprawa. A jeśliby ich nie usłuchał, powiedz zborowi; a jeśliby zboru nie usłuchał, niech będzie dla ciebie jak poganin i celnik”. Parafrazując słowa Chrystusa możemy mówić o trzystopniowym sposobie rozwiązywania konfliktów.
1. Jeśli masz przekonanie, że inny wierzący źle postąpił względem ciebie lub dostrzegasz, że źle postępuje względem innego wierzącego, to powiedz mu o tym. Jeśli cię posłucha, to masz przyjaciela.
2. Jeśli cię nie posłucha, to weź ze sobą jednego lub dwóch wierzących, by w obecności świadków jeszcze raz do niego przemówić.
3. Jeśli nadal nie uzna swojej winy, to po uzgodnieniu z liderami, powiedz o tym w zgromadzeniu.
Z doświadczenia wiemy, że czasami łatwiej jest nam udać się do innej osoby i wyżalić się, niż z odwagą i miłością powiedzieć prawdę bezpośrednio zainteresowanemu, czyli stronie konfliktu. Jednak taki nakaz dał nam Pan Jezus i taka praktyka naprawdę przynosi dobre rezultaty.

Jeszcze dobitniej o metodach rozwiązywania poważnych spraw w zborze pisze apostoł Paweł w 1. Liście do Koryntian 5,1-10: „Słyszy się powszechnie o wszeteczeństwie między wami i to takim wszeteczeństwie, jakiego nie ma nawet między poganami, mianowicie, że ktoś żyje z żoną ojca swego. A wyście wzbili się w pychę, zamiast się raczej zasmucić i wykluczyć spośród siebie tego, kto takiego uczynku się dopuścił. Lecz ja, choć nieobecny ciałem, ale obecny duchem, już osądziłem tego, który to uczynił, tak jak bym był obecny: Gdy się zgromadzicie w imieniu Pana naszego, Jezusa Chrystusa, wy i duch mój z mocą Pana naszego, Jezusa, oddajcie takiego szatanowi na zatracenie ciała, aby duch był zbawiony w dzień Pański. Nie macie się czym chlubić. Czy nie wiecie, że odrobina kwasu cały zaczyn zakwasza? Usuńcie stary kwas, abyście się stali nowym zaczynem, ponieważ jesteście przaśni; albowiem na naszą wielkanoc jako baranek został ofiarowany Chrystus. Obchodźmy więc święto nie w starym kwasie ani w kwasie złości i przewrotności, lecz w przaśnikach szczerości i prawdy. Napisałem wam w liście, abyście nie przestawali z wszetecznikami; ale nie miałem na myśli wszeteczników tego świata albo chciwców czy grabieżców, czy bałwochwalców, bo inaczej musielibyście wyjść z tego świata. Lecz teraz napisałem wam, abyście nie przestawali z tym, który się mieni bratem, a jest wszetecznikiem lub chciwcem, lub bałwochwalcą, lub oszczercą, lub pijakiem, lub grabieżcą, żebyście z takim nawet nie jadali. Bo czy to moja rzecz sądzić tych, którzy są poza zborem? Czy to nie wasza rzecz sądzić raczej tych, którzy są w zborze? Tych tedy, którzy są poza nami, Bóg sądzić będzie. Usuńcie tego, który jest zły, spośród siebie”. To są bardzo mocne słowa i weźmy je sobie do serca. Jeżeli ktoś nie chce podporządkować się dyscyplinie zborowej i podać autorytetowi osób postawionych na czele społeczności musi się liczyć z tym, że będzie traktowany jak osoba niewierząca.

Dalszy ciąg w części 6.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

wtorek, 6 czerwca 2017

Jedność w KPJCH cz. 4

Jedność w KPJCH cz. 4

Uwaga wstępna – rozszyfrowanie skrótu KPJCH jest na początku 1. części artykułu. 

Trzecie pytanie z cyklu ''jedność w lokalnej społeczności'': Czy odróżniamy napominanie i wspieranie się od krytykanctwa i plotkowania?

Wspierajmy się, a nie krytykujmy. Zawsze łatwiej jest stanąć z boku i przyglądać się tym, którzy służą, niż samemu zaangażować się i mieć swój wkład w skuteczne działanie lokalnej społeczności. Jednak najwięcej problemów powodujących różnice, a nawet podziały pojawia się, gdy zaczynamy krytykować, nawet w tzw. ''dobrej wierze'' to, co robią inni wierzący. Pan Bóg przestrzega nas przed krytykowaniem, porównywaniem i osądzaniem innych wierzących. Spośród wielu biblijnych fragmentów przypomnijmy sobie pięć.

1. List do Rzymian 1,13: „Przeto nie osądzajmy już jedni drugich, ale raczej baczcie, aby nie dawać bratu powodu do upadku lub zgorszenia”.

2. List Jakuba 4,11: „Nie obmawiajcie jedni drugich, bracia. Kto obmawia lub osądza brata swego, obmawia zakon i osądza zakon; jeżeli zaś osądzasz zakon, nie jesteś wykonawcą zakonu, lecz sędzią”.

3. List Jakuba 5,9: „Nie narzekajcie, bracia, jedni na drugich, abyście nie byli sądzeni; oto sędzia już u drzwi stoi”.

4. List do Efezjan 4,29: „Niech żadne nieprzyzwoite słowo nie wychodzi z ust waszych, ale tylko dobre, które może budować, gdy zajdzie potrzeba, aby przyniosło błogosławieństwo tym, którzy go słuchają”.

5. Ewangelia Mateusza 5,9: „Błogosławieni pokój czyniący, albowiem oni synami Bożymi będą nazwani”.

Kiedy krytykujemy to, co w dobrej wierze robi inny wierzący, to wchodzimy w Boże kompetencje osądzania. Pisze o tym apostoł Paweł w Liście do Rzymian 14,4: „Kimże ty jesteś, że osądzasz cudzego sługę? Czy stoi, czy pada, do pana swego należy; ostoi się jednak, bo Pan ma moc podtrzymać go”. Wyraźne ostrzeżenie znajdujemy także w 10.-12. wierszu tego samego rozdziału: „Ty zaś czemu osądzasz swego brata? Albo i ty, czemu pogardzasz swoim bratem? Wszak wszyscy staniemy przed sądem Bożym. Bo napisano: Jakom żyw, mówi Pan, ugnie się przede mną wszelkie kolano i wszelki język wyznawać będzie Boga. Tak więc każdy z nas za samego siebie zda sprawę Bogu”.

Pan Bóg wyraźnie przestrzega nas przed poddawaniem się pod kontrolę ''duchowi krytykanctwa'', którego działanie jest jedną z głównym przyczyn rozbicia jedności. Kiedy krytykujemy, to prawie zawsze ujawnia się nasza pycha i zagubienie, ponieważ tracimy wtedy społeczność z Bogiem i narażamy się na Boży osąd. Największym krytykantem i oskarżycielem jest szatan. Kiedy jednak my zajmujemy się krytykanctwem, to robimy mu dobrą przysługę. Każda chwila, którą spędzamy na porównywaniu lub krytykowaniu innych wierzących jest czasem straconym dla budowania naszej jedności i społeczności z Bogiem. Czytamy o tym w Liście do Rzymian 14,19: „Dążmy więc do tego, co służy ku pokojowi i ku wzajemnemu zbudowaniu”. Nie czyhajmy na cudze błędy, bo sami też je popełniamy. Nie wyręczajmy oskarżyciela, czyli szatana w jego pracy, bo on nie omieszka nas wykorzystać w rozbiciu jedności naszej społeczności. Raczej utrzymujmy ze sobą dobre relacje. Niech to będą jednak szczere relacje. Starajmy się odróżniać i nie mylić dobrych i szczerych relacji ze sztucznymi i obłudnymi. One będą prędzej, czy później zweryfikowane. Paweł pisze do nas w Liście do Rzymian 12,9: „Miłość niech będzie nieobłudna. Brzydźcie się złem, trzymajcie się dobrego”. Nie wszyscy jednakowo musimy okazywać miłość ''członkowską'', czyli braterską, czy siostrzaną, ale na pewno wszyscy musimy się szanować. W następnym wersecie tego fragmentu czytamy: „Miłością braterską jedni drugich miłujcie, wyprzedzajcie się wzajemnie w okazywaniu szacunku”.

Unikajmy plotek. Co to jest plotka? Jest to przekazywanie informacji negatywnej, zazwyczaj zawierającej ocenę osoby, w sytuacji, gdy dany problem nas bezpośrednio nie dotyczy i nie zajmujemy się osobiście jego rozwiązywaniem. Wszyscy wiemy, że rozpowszechnianie plotek jest złe, ale może nie wszyscy wiemy, że samo słuchanie plotek jest już złem, które może prowadzić do rozbijania jedności. Słuchanie plotek jest jak przyjęcie, czy kupienie skradzionych rzeczy. Takie paserstwo czyni nas współwinnymi kradzieży. Często bardzo trudno jest zdobyć się na odwagę, by przerwać komuś, kto w naszej obecności i często ''w tajemnicy'' zaczyna przekazywać ''ważną informację'', czyli plotkę. Wiedzmy o tym, że ludzie, którzy w naszej obecności przekazują niesprawdzoną informację, także za naszymi plecami mogą obmawiać nas. Pan Bóg nazywa takich ludzi przewrotnymi lub oszczercami. Czytamy o tym w Księdze Przypowieści Salomona 16,28-30: „Człowiek przewrotny wywołuje zwadę, a oszczerca skłóca ze sobą przyjaciół. Człowiek gwałtowny zwodzi swojego bliźniego i wprowadza go na niedobrą drogę. Kto przymruża oczy, ma przewrotne myśli, a kto zaciska wargi, ten już zło popełnił”. Biblia mówi wyraźnie o ludziach przynoszących i rozpowszechniających plotki w Liście Judy 1,19: „To są ci, którzy wywołują rozłamy, zmysłowi, nie mający Ducha”. Jednak jasno wynika, że takie zachowanie może być przyczyną zguby dla człowieka, który tak robi. Czytamy o tym w Księdze Przypowieści Salomona 17,4: „Złośnik zważa na złośliwe wargi, fałszywy słucha zgubnego języka”.

Znane są przypadki rozbijania społeczności lokalnych przez ''wilki'' z zewnątrz, ale Biblia także jednoznacznie przestrzega przed działaniem ''przebranych owieczek'' spośród danej społeczności. Apostoł Paweł ostrzega w Liście do Galacjan 5:,4-15: „Albowiem cały zakon streszcza się w tym jednym słowie, mianowicie w tym: Będziesz miłował bliźniego swego, jak siebie samego. Lecz jeśli jedni drugich kąsacie i pożeracie, baczcie, abyście jedni drugich nie strawili”. Biblia daje kilka jednoznacznych wskazówek, jak należy załatwiać sprawy w zakresie przekazywania informacji. Znajdujemy je np. w Księdze Przypowieści Salomona 25,9: „Załatw swoją sprawę ze swoim bliźnim, lecz nie wydawaj cudzej tajemnicy aby cię nie zelżył słuchający i nie przylgnęła do ciebie niesława”. Czytamy o tym także w 19. wersecie 20. rozdziału tej samej Księgi: „Kto jest gadułą, ten zdradza tajemnice, więc nie zadawaj się z plotkarzem”. Jednocześnie Biblia daje wskazówki, w jaki sposób szybko zakończyć konflikt w społeczności, który wyniknął na skutek rozprzestrzeniania się plotek. W Liście do Hebrajczyków 3,13 czytamy: „Ale napominajcie jedni drugich każdego dnia, dopóki trwa to, co się nazywa "dzisiaj", aby nikt z was nie popadł w zatwardziałość przez oszustwo grzechu”. Dobrą i jednoznaczną wskazówkę znajdujemy także w Księdze Przypowieści Salomona 26,20: „Gdy nie ma drzewa, ogień gaśnie; gdy nie ma oszczercy, zwada ustaje”.

Dalszy ciąg w części 5.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

Jedność w KPJCH cz. 3

Jedność w KPJCH cz. 3 

Uwaga wstępna – rozszyfrowanie skrótu KPJCH jest na początku 1. części artykułu. 

Drugie z serii pytań na temat jedności w lokalnym kościele: Na czym koncentrujemy się we wzajemnych relacjach?

Kierujmy naszą uwagę na to, co nas łączy, a nie na to, co nas dzieli. Aureliusz Augustyn z Hippony, znany bardziej jako św. Augustyn pozostawił po sobie bardzo praktyczną radę: "w sprawach zasadniczych – jedność, w sprawach drugorzędnych – wolność, a we wszystkim – miłość". O ile łatwiejsze byłoby nasze osobiste i wspólnotowe chrześcijaństwo, gdyby ta sentencja stała się rzeczywistą zasadą w indywidualnych, społecznych i ''między wspólnotowych'' relacjach chrześcijańskich. Apostoł Paweł pisze w Liście do Rzymian 14,19: „Dążmy więc do tego, co służy ku pokojowi i ku wzajemnemu zbudowaniu”. W jednym z dynamicznych tłumaczeń tego fragmentu czytamy: „Skoncentrujcie się na rzeczach, które prowadzą do zgody i wzajemnie troszczcie się o swój rozwój duchowy”. Jako wierzący i ''członkowie'' KPJCH w takim rozumieniu, jak to ująłem na początku tego rozważania mamy udział w tym samym zbawieniu i ten fakt powinien kierować naszą uwagę nie na różnice między nami, ale na Pana Jezusa Chrystusa, który jest gwarancją naszej jedności. 

Jednak Pan Bóg oczekuje od nas jedności, ale nie identyczności. W Liście do Rzymian [mój dopisek: warszawiaków, poznaniaków, czy mieszkańców każdej innej miejscowości] apostoł Paweł pisze w fragmencie 12,3-5: „Powiadam bowiem każdemu spośród was, mocą danej mi łaski, by nie rozumiał o sobie więcej, niż należy rozumieć, lecz by rozumiał z umiarem stosownie do wiary, jakiej Bóg każdemu udzielił. Jak bowiem w jednym ciele wiele mamy członków, a nie wszystkie członki tę samą czynność wykonują, tak my wszyscy jesteśmy jednym ciałem w Chrystusie, a z osobna jesteśmy członkami jedni drugich”. Bóg dał nam odmienne osobowości po to, byśmy nie tylko je tolerowali, ale cenili i czerpali z nich to, co najlepsze do budowania społeczności ze sobą na bazie Słowa Bożego. Jednak dla dobra tej jedności nigdy nie możemy pozwolić, by zdominowały nas mało istotne różnice. Powinniśmy skupić swoją uwagę na takich celach, które uznamy za najważniejsze dla lokalnej społeczności. Jednak przede wszystkim powinniśmy mieć te cele jasno wyznaczone i wyraźnie zakomunikowane. Do różnic i w konsekwencji nawet do podziałów w społecznościach dochodzi przeważnie wtedy, gdy skupiamy naszą uwagę na osobowościach lub metodach działania, a nie na wspólnych celach. To jest najstarsza strategia Bożego przeciwnika. Odwrócenie naszej uwagi od Chrystusa, który nas jednoczy powoduje to, że dajemy mu miejsce na to, by koncentrował naszą uwagę na rzeczach mniej ważnych. Jedność i pewnego rodzaju harmonia w życiu wspólnotowym może być w pełni dostrzegalna tylko wtedy, gdy skoncentrujemy się na osiąganiu celów zbieżnych z Bożymi celami. To właśnie podkreśla Paweł w 1. Liście do Koryntian 1,10: „A proszę was, bracia [mój dopisek: siostry], w imieniu Pana naszego, Jezusa Chrystusa, abyście wszyscy byli jednomyślni i aby nie było między wami rozłamów, lecz abyście byli zespoleni jednością myśli i jednością zdania”.

Dalszy ciąg w części 4.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

Jedność w KPJCH cz. 2

Jedność w KPJCH cz. 2 

Uwaga wstępna – rozszyfrowanie skrótu KPJCH jest na początku 1. części artykułu.

Jedności dzieci Bożych nie osiąga się tylko przez poznanie PRAWD BOŻYCH, ani też przez tworzenie i przestrzeganie odpowiednich przepisów kościelnych. Apostoł Paweł pisze w Liście do Kolosan 2,8: „Baczcie, aby was kto nie sprowadził na manowce filozofią i czczym urojeniem, opartym na podaniach ludzkich i na żywiołach świata, a nie na Chrystusie”. Pan Bóg wyraźnie napomina, żeby jedności nie zastępować ustanawianiem wspólnych ''rytuałów wiary'', innymi słowy formowaniem własnego ustroju wspólnotowego. Naszym zadaniem jest chronić jedność ustanowioną przez Boga. W SWOIM SŁOWIE Bóg wielokrotnie powtarza, jak ważna jest dla NIEGO jedność w Kościele Pana Jezusa Chrystusa, za którą została zapłacona najwyższa cena. Boży Mesjasz, Jezus Chrystus upoważnił nas do zrobienia wszystkiego, by jedność zachować. Wyraźnie przypomina nam o tym Paweł w Liście do Efezjan 4,1-6: „Napominam was tedy ja, więzień w Panu, abyście postępowali, jak przystoi na powołanie wasze, z wszelką pokorą i łagodnością, z cierpliwością, znosząc jedni drugich w miłości, starając się zachować jedność Ducha w spójni pokoju: jedno ciało i jeden Duch, jak też powołani jesteście do jednej nadziei, która należy do waszego powołania; jeden Pan, jedna wiara, jeden chrzest; jeden Bóg i Ojciec wszystkich, który jest ponad wszystkimi, przez wszystkich i we wszystkich”.

Przyjrzyjmy się praktycznym wskazówkom, które daje SŁOWO BOŻE w kwestii zachowania jedności w kościele lokalnym. Skupię się na pięciu wybranych zagadnieniach dotyczących wzajemnych relacji członków lokalnej wspólnoty. 
1. Jakie mamy wzajemne oczekiwania wobec siebie?
2. Na czym koncentrujemy się we wzajemnych relacjach?
3. Czy odróżniamy napominanie i wspieranie się od krytykanctwa i plotkowania?
4. Jakie są biblijne metody rozwiązywania konfliktów?
5. W jaki sposób wspieramy liderów i przywódców w lokalnej wspólnocie?
Są to jednocześnie pytania, na które indywidualnie powinniśmy sobie szczerze odpowiedzieć. 

Pierwsze pytanie z serii ''Jedność w KPJCH'': Jakie mamy wzajemne oczekiwania wobec siebie?

Bądźmy realistami w naszych wzajemnych oczekiwaniach wobec siebie. Nie ma społeczności idealnych, bo stanowią je przecież ludzie. Jednak dążenie do tego, co zaplanował Bóg dla społeczności jest podstawowym zadaniem każdego wierzącego. Apostoł Paweł pisze w Liście do Rzymian 12,3: „Powiadam bowiem każdemu spośród was, mocą danej mi łaski, by nie rozumiał o sobie więcej, niż należy rozumieć, lecz by rozumiał z umiarem stosownie do wiary, jakiej Bóg każdemu udzielił”. Zawsze powinniśmy mieć świadomość tego, że jeszcze sporo pracy przed nami, by osiągnąć ideał społeczności, jaki opisuje Biblia. Oczywiście, o ile w Biblii jest jakiś idealny wzorzec. Łatwo jest popaść w zniechęcenie widząc różnice między ''chrześcijaństwem z Dziejów Apostolskich'', a sytuacjami, których jesteśmy uczestnikami lub świadkami. Jednak tęsknota i dążenie do osiągnięcia pewnych wzorców biblijnych powinna być pozytywnym motorem do zmian. Każdego z nas powinna cechować aktywna miłość do społeczności lokalnej, mimo dostrzegalnych braków i niedoskonałości zarówno w nas, jak i w społeczności. Czytamy o tym w Liście do Efezjan 4,2-3: „Z wszelką pokorą i łagodnością, z cierpliwością, znosząc jedni drugich w miłości, starając się zachować jedność Ducha w spójni pokoju”. 

Jeżeli tęsknimy do ideału, ograniczając się tylko do krytykowania istniejącej sytuacji w społeczności lokalnej, to raczej jest to przejawem naszej niedojrzałości chrześcijańskiej. Także poprzestawanie na tym, co jest obecnie, bez dążenia do dobrych zmian, to raczej negatywny objaw samozadowolenia wśród wierzących. No chyba, że nasza lokalna społeczność już jest ideałem. Bądźmy raczej realistami. Oczekujmy i dążmy do tego, co lepsze, jednocześnie doceniając to, co mamy. Taka postawa jest bliższa dojrzałości chrześcijańskiej. Bądźmy w takim pozytywnym twórczym napięciu w pracy dla dobra społeczności lokalnej. Na pewno spotkamy się z sytuacją, gdy inni wierzący będą nam sprawiać przykrość swoją postawą. Lecz nie może to być pretekstem do zerwania społeczności, czy wyizolowania się z niej.

Można odczuwać rozczarowanie kościołem lokalnym z różnych powodów, np. zbytniego legalizmu, braku troski o słabszych w wierze, poczucia niedoceniania, czy nawet krzywdy. Powinniśmy jednak pamiętać, że Kościół Pana Jezusa Chrystusa budowany jest na bazie nawróconych grzeszników. Jesteśmy tylko ludźmi i nieraz nieświadomie ranimy innych, bo taka jest natura grzechu. Wyjściem z sytuacji jest pojednanie, a nie odizolowanie się lub nawet opuszczenie wspólnoty. Nie istnieje doskonały ''kościół'', do którego można by odejść. Każdy ma jakieś swoje słabości i problemy. Jest dobrze, jeśli dążymy do doskonałości przez uczniostwo i naśladowanie Pana Jezusa Chrystusa. Jednak jest źle, jeśli nasze poczucie doskonałości powoduje, że skupiamy się na wadach lokalnej społeczności. Jeżeli kościół lokalny ma być idealny dla zaspokojenia naszego poczucia doskonałości, to ta sama doskonałość wyklucza nas z członkostwa w tej wspólnocie, ponieważ my sami nie jesteśmy doskonali. Niemiecki pastor z czasów hitlerowskich Dietrich Bonhoeffer powiedział: ''Rozczarowanie wspólnotą, do której się należy jest zjawiskiem pozytywnym, ponieważ niszczy złudne oczekiwanie, że znajdzie się w niej doskonałość. Im szybciej pozbędziemy się iluzji, że nasz zbór musi być doskonały, by można się było z nim utożsamiać, tym szybciej przestaniemy udawać i przyznamy, że wszyscy jesteśmy niedoskonali i potrzebujemy łaski. Taki jest początek prawdziwej społeczności. Jeżeli codziennie nie dziękujemy Bogu za jedność zboru, w którym nas umieścił, mimo, że jest w nim dużo słabości, małej wiary oraz problemów, to utrudniamy Bogu wpływanie na rozwój prawdziwej społeczności''. Ciekawe i godne przemyślenia i zastosowania słowa dla każdego, kto jest świadomy swojego osobistego i społecznego chrześcijaństwa.

Dalszy ciąg w części 3.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

niedziela, 4 czerwca 2017

Jedność w KPJCH cz. 1

Jedność w KPJCH cz. 1 

Ten intrygujący skrót w tytule artykułu, to nie jest nazwa jednej z wielu struktur kościelnych. Rozwinięcie tego skrótu, to Kościół Pana Jezusa Chrystusa, rozumiany jako ogół ludzi wierzących i wyznających Jezusa Chrystusa rzeczywistym Panem całego swojego życia. O jedności powinniśmy też mówić w znacznie szerszym wymiarze. Mam tu na myśli oczywiście biblijne rozumienie jedności, czyli JEDNOŚĆ w CHRYSTUSIE, a nie poza Chrystusem. Mam na myśli dobrze, czyli biblijnie rozumiany ''ekumenizm''. To słowo pochodzi od greckiego terminu ''oikumene'', czyli ''cała zamieszkana ziemia''. W duchowym znaczeniu, to ''cała Boża ziemia''. Pan Bóg od początku mówił w 2. Księdze Mojżeszowej 19,5: „A teraz, jeżeli pilnie słuchać będziecie głosu mojego i przestrzegać mojego przymierza, będziecie szczególną moją własnością pośród wszystkich ludów, bo moja jest cała ziemia”. Na temat jedności w kościele rozumianym jak powyżej, ale także w kościele jako społeczności lokalnej, regionalnej, krajowej, czy nawet światowej możemy mówić w dwóch wymiarach.
1. W wymiarze zewnętrznym, jako jedność, która powstała z wierzących Żydów i pogan. Czytamy o tym w 1. Liście do Koryntian 12,12-13: „Albowiem jak ciało jest jedno, a członków ma wiele, ale wszystkie członki ciała, chociaż ich jest wiele, tworzą jedno ciało, tak i Chrystus; bo też w jednym Duchu wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jedno ciało - czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni, i wszyscy zostaliśmy napojeni jednym Duchem”.
2. W wymiarze wewnętrznym, jako zwycięstwo nowej natury człowieka nad starą i stworzenie nowego człowieka dla Królestwa Bożego dzięki doskonałej ofierze Pana Jezusa Chrystusa. Pisze o tym apostoł Paweł w Liście do Efezjan 2,13-16: „Ale teraz wy, którzy niegdyś byliście dalecy, staliście się w Chrystusie Jezusie bliscy przez krew Chrystusową. Albowiem On jest pokojem naszym, On sprawił, że z dwojga jedność powstała, i zburzył w ciele swoim stojącą pośrodku przegrodę z muru nieprzyjaźni, On zniósł zakon przykazań i przepisów, aby czyniąc pokój, stworzyć w sobie samym z dwóch jednego nowego człowieka i pojednać obydwóch z Bogiem w jednym ciele przez krzyż, zniweczywszy na nim nieprzyjaźń”.

Pierwszy człowiek – Adam, jako reprezentant ludzkości uległ pokusie niezależności od Boga. Dobrowolne wyjście człowieka spod Bożego autorytetu zostało naprawione według Bożego planu zbawienia przez dobrowolną ofiarę OSTATNIEGO ADAMA, czyli Pana Jezusa Chrystusa. Wyraźnie czytamy o tym w 1. Liście do Koryntian 15,45: „Tak też napisano: Pierwszy człowiek Adam stał się istotą żywą, ostatni Adam stał się duchem ożywiającym”. Karą za świadomy wybór niezależności od Boga była i dalej jest śmierć duchowa. Jednak przez wiarę w Pana Jezusa Chrystusa każdy człowiek może wrócić do społeczności z Panem Bogiem. Także i dzisiaj, to nie grzech jest głównym problemem człowieka. Grzech został pokonany na Krzyżu Golgoty w BOŻYM WIECZNYM TERAZ. Problemem w dalszym ciągu jest nasza wolna wola, która może prowadzić do niezależności, czyli wyjścia spod Bożego autorytetu. Żyjemy w ciele, więc uleganie starej naturze powoduje to, że mamy tendencję do samowoli. Jesteśmy różni, także w zakresie podporządkowania naszego życia pod Bożą zależność. Dlatego chwała Bogu za jedność w różnorodności w Kościele Pana Jezusa Chrystusa.

To, na czym chciałbym się skupić w tym tekście, to zachowanie jedności w Kościele Pana Jezusa Chrystusa. W filmie pt. ''Walka o ogień'', w reżyserii Jeana - Jacques'a Annauda, który powstał w 1981 roku można było zauważyć, że tytułowa walka toczyła się na dwóch poziomach: posiadania i podtrzymania, czyli ochrony ognia. Pan Bóg ustanowił JEDNOŚĆ i powołał nas do jedności z SOBĄ w Chrystusie. Czytamy o tym w Liście do Galacjan 3,28: „Nie masz Żyda ani Greka, nie masz niewolnika ani wolnego, nie masz mężczyzny ani kobiety; albowiem wy wszyscy jedno jesteście w Jezusie Chrystusie”. Kiedyś na transparentach można było znaleźć komunistyczne hasło: ''Jedność to nasz zbiorowy obowiązek''. Dzisiaj chrześcijańska parafraza tego hasła powinna brzmieć: ''Jedność to nasz zborowy obowiązek''. Naszym zadaniem jest tę jedność chronić i pielęgnować. Biblia jednoznacznie przedstawia to, że jedność jest Bożą odpowiedzią na modlitwę wstawienniczą Pana Jezusa Chrystusa zapisaną w Ewangelii Jana 17,20-23: „A nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy przez ich słowo uwierzą we mnie. Aby wszyscy byli jedno, jak Ty, Ojcze, we mnie, a Ja w tobie, aby i oni w nas jedno byli, aby świat uwierzył, że Ty mnie posłałeś. A Ja dałem im chwałę, którą mi dałeś, aby byli jedno, jak my jedno jesteśmy. Ja w nich, a Ty we mnie, aby byli doskonali w jedności, żeby świat poznał, że Ty mnie posłałeś i że ich umiłowałeś, jak i mnie umiłowałeś”. 

Pan Bóg odpowiada na modlitwę, która jest zgodna z JEGO wolą. W szczególności zawsze wysłuchuje modlitw wstawienniczych Pana Jezusa Chrystusa, który JEST z NIM w pełnej jedności. Potwierdza to Biblia w Ewangelii Jana 10,30: „Ja i Ojciec jedno jesteśmy”. Potwierdzają to także słowa Chrystusa w 42. wersecie 11. rozdziału Ewangelii Jana: „A Ja wiedziałem, że mnie zawsze wysłuchujesz, ale powiedziałem to ze względu na lud stojący wkoło, aby uwierzyli, żeś Ty mnie posłał”. O jedności Bożego ludu prorokowali nawet religijni przywódcy, którzy nie rozpoznali Bożego Mesjasza. Wzmiankę o tym znajdujemy w także w Ewangelii Jana 11,51-52: „A tego nie mówił sam z siebie, ale jako arcykapłan w owym roku prorokował, że Jezus miał umrzeć za naród. A nie tylko za naród, lecz też aby zebrać w jedno rozproszone dzieci Boże”.


Dalszy ciąg w części 2.

Bogdan Podlecki

sobota, 3 czerwca 2017

Wrażliwość Samarytanina cz. 5

Wrażliwość Samarytanina cz. 5

Po usłyszeniu ''Przypowieści o miłosiernym Samarytaninie'' skoncentrowany na sobie uczony musiał odpowiedzieć na pytanie Chrystusa, które mamy w Ewangelii Łukasza 10,36: „Który z tych trzech, zdaniem twoim, był bliźnim temu, który wpadł w ręce zbójców?”. Istotne jest to, że nie odpowiedział krótko – Samarytanin, lecz dokonał pozytywnej oceny jego postawy. Odpowiedział słowami, które potwierdzały zmianę jego myślenia. Jego odpowiedź znajdujemy w 37. wersecie: Ten, który się ulitował nad nim”. Samarytanin nie był już dla niego pogardzanym odstępcą, lecz "tym, który się ulitował". Myślę, że uczony dostrzegł, iż tożsamość Samarytanina uległa zmianie i w wyniku tego wydarzenia stał się duchowym "dawcą". Stał się wykonawcą BOŻEGO PRAWA. Kapłan i Lewita nie zmienili swojej tożsamości, pozostali w postawie "duchowe JA". Pozostali znawcami, ale nie wykonawcami BOŻEGO PRAWA.

Każde pytanie i każda odpowiedź Pana Jezusa miały podtekst duchowy, zmuszający pytającego lub odpowiadającego do refleksji. Uczony chciał uzyskać odpowiedź na bardzo konkretne pytanie: "Nauczycielu, co mam czynić, aby dostąpić żywota wiecznego?''. Otrzymał nie tylko jednoznaczną odpowiedź, ale także dzięki temu, że samodzielnie wyciągnął wnioski, to zyskał motywację do jej zastosowania w swoim życiu. Odpowiedź Chrystusa znajdujemy w dalszej części 37. wersetu: Rzekł mu Jezus: Idź, i ty czyń podobnie”. Pan Jezus nakierował naszą uwagę na to, że uczynki są ważne, lecz są tylko konsekwencją tego, co Bóg włożył w serce każdego człowieka. Czytamy o tym także w Księdze Kaznodziei Salomona 3,9-11: „Jaki pożytek ma pracujący z tego, że się trudzi? Widziałem żmudne zadania, które Bóg zadał ludziom, aby się nimi trudzili. Wszystko pięknie uczynił w swoim czasie, nawet wieczność włożył w ich serca; a jednak człowiek nie może pojąć dzieła, którego dokonał Bóg od początku do końca”. Opowiedziana przez Jezusa ''Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie'' powinna zwrócić naszą uwagę na to, że szatan wykrada z serca człowieka to, co najcenniejsze, pozostawiając go obrabowanym duchowo. Zadaniem każdego wierzącego jest przyjść takiemu człowiekowi z pomocą. Głoszenie dobrej nowiny o ratunku, to bardzo ważny element służby chrześcijańskiej, lecz ponoszenie kosztów i zapewnienie opieki uratowanemu musi być jej dopełnieniem.

Byłem w Izraelu i widziałem z bliska odcinek tej wąskiej górskiej drogi, która wiedzie z Jerozolimy do Jerycha. Nie sposób nie zauważyć na niej, czy w jej pobliżu leżącego człowieka. Ciekawą rzeczą jest to, że wybudowano tam klasztor ''obrządku ormiańskiego'', który przegradza tę drogę. Żyją tam ludzie, którzy uważają się za Boże sługi. Być może jest to pewien symbol tego, że życie w izolacji nie spowoduje już wśród literalnych "następców kapłanów i Lewitów" zachowania opisanego w Ewangelii Łukasza 10,31-32: „Przypadkiem szedł tą drogą jakiś kapłan i zobaczywszy go, przeszedł mimo. Podobnie i Lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, przeszedł mimo”. Chwała Bogu za to, że powołał także duchowych następców kapłanów i jak czytamy w 2. Liście do Koryntian 3,6: „uzdolnił nas, abyśmy byli sługami nowego przymierza, nie litery, lecz ducha, bo litera zabija, duch zaś ożywia”. Ważną lekcją dla nas może być także to, że będziemy rozliczeni przed Bogiem z tego, co zrobiliśmy dla bliźniego, ale także z tego, czego dla niego nie zrobiliśmy. W Liście Jakuba 4,17 czytamy: „Kto więc umie dobrze czynić, a nie czyni, dopuszcza się grzechu”. Jeszcze wyraźniej wypowiedział tę zasadę Pan Jezus Chrystus w Ewangelii Łukasza 6,49: „Kto zaś słucha, a nie czyni, podobny jest do człowieka, który zbudował dom na ziemi bez fundamentu, i uderzyły weń wody, i wnet runął, a upadek domu owego był zupełny”. Nie chciałbym zakończyć tego rozważania takim zasmucającym akcentem, chociaż jest on jednocześnie zachęcający do dobrych zmian w naszym osobistym, czy społecznym chrześcijaństwie. Dlatego już bez żadnego komentarza zostawiam ciebie, drogi czytelniku z fragmentem z Listu Jakuba 2,13: „Nad tym, który nie okazał miłosierdzia, odbywa się sąd bez miłosierdzia, miłosierdzie góruje nad sądem”.

Bogdan Podlecki