piątek, 2 czerwca 2017

Wrażliwość Samarytanina cz. 3

Wrażliwość Samarytanina cz. 3

Każdego Izraelitę, w tym także kapłana i Lewitę obowiązywało prawo oczyszczenia zapisane w 4. Księdze Mojżeszowej 19,11-13: „Kto dotknie jakiegokolwiek zmarłego człowieka, będzie nieczysty przez siedem dni. Powinien on oczyścić się wodą oczyszczenia trzeciego dnia i siódmego dnia i wtedy będzie czysty. A jeżeli się nie oczyści trzeciego i siódmego dnia, nie będzie czysty. Każdy, kto dotknie umarłego, to jest człowieka, który umarł, a nie oczyści się, ten skala przybytek Pana. Taki człowiek będzie wytracony z Izraela. Ponieważ nie został skropiony wodą oczyszczenia, jest nieczysty i jego nieczystość pozostaje na stałe na nim”. Pan Bóg zawsze wymagał uświęcenia, ale też dawał możliwość oczyszczenia się. W "Nowym Przymierzu" też obowiązuje swoista zasada oczyszczenia zapisana w 1. Liście Jana 1,9: „Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, i oczyści nas od wszelkiej nieprawości”.

Literalne i wybiórcze przestrzeganie zasad prawa może stać się usprawiedliwieniem dla każdego ludzkiego postępowania. Kapłan i Lewita chcieli uniknąć zanieczyszczenia uznając leżącego człowieka za nieżyjącego bez sprawdzenia tego faktu. Nie chcę, żeby brzmiało to jako ocena ich zachowania w stosunku do potrzebującego pomocy człowieka. Bóg wydzielił z Izraela Lewitów, a z nich kapłaństwo. Ustanowił dla nich szczególne przepisy świętości. Jednak nie przepisy miały być celem, lecz ich przestrzeganie w bezpośredniej służbie w Bożej obecności. Oni mieli możliwość oczyszczenia się, nawet gdyby okazało się, że dotknęli zwłok. Odległość pomiędzy Jerozolimą i Jerychem, to ok. 30 kilometrów i można było ją pokonać w ciągu jednego dnia nawet pieszo. W takim razie możliwe było dotrzymanie wszystkich wskazanych przez ''prawo'' terminów oczyszczenia.

Przypowieść o miłosiernym Samarytaninie jest odpowiedzią na pytanie: kto jest moim bliźnim? Szczera odpowiedź na to pytanie jest jednoznaczna – każdy, kto potrzebuje pomocy. Historia opowiada o podróży z Jerozolimy do Jerycha. Ciekawą rzeczą jest to, że greckie słowo użyte w odniesieniu do podróży jest tym samym słowem, którego używa się w Nowym Testamencie w odniesieniu do osobistego chrześcijaństwa, jako drogi. Przypowieść jest więc opowiadaniem o drodze, która przemienia nasze pojmowanie Boga i człowieka. Użyte przez Jezusa określenia w stosunku do występujących w przypowieści postaci, czyli "pewien" lub "jakiś" sugerują, że nie należy przywiązywać zbytniej wagi do ich aktualnej roli w tym opowiadaniu. Każdy z nas może być tym, który potrzebuje pomocy. Tym, który tej pomocy udzieli lub tym, który nie udzieli pomocy potrzebującemu. Ta przypowieść dotyczy duchowych postaw ludzi. Samarytanin jest przykładem duchowej postawy człowieka, dla którego "prawo" nie stało się barierą w udzieleniu pomocy innemu człowiekowi. W przeciwieństwie do duchowej postawy kapłana i Lewity, którzy zaistniałą sytuację postrzegali tylko jako powód do zanieczyszczenia. Ktoś, gdzieś, kiedyś sparafrazował znany fragment z Listu Jakuba 1,27: "prawdziwą pobożnością jest przyjść z pomocą, a nie pozostawać niesplamionym zasłaniając się niemocą". 

Raczej nie doszukiwałbym się alegorycznych interpretacji postaci z tej przypowieści. Także nie utożsamiałbym postaci z konkretnymi osobami. W tym szczególnie postaci Samarytanina z osobą Pana Jezusa. Chrystus zawsze kończył SWOJE dzieła na Bożą chwałę. Gdy do zmarłych mówił wstań, to od razu powstawali do życia. Gdy uzdrawiał chorych, to od razu wstawali i szli za NIM, np. teściowa Szymona po uzdrowieniu od razu usługiwała MU. W historii opisanej w Ewangelii Łukasza 17,12-19 Chrystus uzdrowił dziesięciu trędowatych. Nawet wtedy JEGO dzieło było skończone. Przyjęcie uzdrowienia i oddanie Bogu chwały zależało już tylko od ich wiary, a nie od tego, że coś było niedokończone w ich uzdrowieniu. Na marginesie, wykorzystał swoją szansę i oddał chwałę Bogu tylko jeden z dziesięciu i był to Samarytanin. Może jednak ta dziesięcina, czyli 10% jest jakąś ilustracją statystyki w Królestwie Bożym? Może ta biblijna ''wąska" i "szeroka" droga, czy brama pozostają w "duchowej proporcji" 1 : 9?

Jeśli już doszukujemy się postaci Pana Jezusa Chrystusa w tej przypowieści, to widziałbym ją w leżącym człowieku. Tym bardziej, że ON sam powiedział w Ewangelii Mateusza 25,31-46: „A gdy przyjdzie Syn Człowieczy w chwale swojej (…), wtedy zasiądzie na tronie swej chwały. I będą zgromadzone przed nim wszystkie narody, i odłączy jedne od drugich, jak pasterz odłącza owce od kozłów. I ustawi owce po swojej prawicy, a kozły po lewicy. Wtedy powie król tym po swojej prawicy: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mego, odziedziczcie Królestwo, przygotowane dla was od założenia świata. Albowiem łaknąłem, a daliście mi jeść, pragnąłem, a daliście mi pić, byłem przychodniem, a przyjęliście mnie, byłem nagi, a przyodzialiście mnie, byłem chory, a odwiedzaliście mnie, byłem w więzieniu, a przychodziliście do mnie. (…) A król, odpowiadając, powie im: Zaprawdę powiadam wam, cokolwiek uczyniliście jednemu z tych najmniejszych moich braci, mnie uczyniliście. (…) Wtedy powie i tym po lewicy: Idźcie precz ode mnie, przeklęci, w ogień wieczny, zgotowany diabłu i jego aniołom. Albowiem łaknąłem, a nie daliście mi jeść, pragnąłem, a nie daliście mi pić. Byłem przychodniem, a nie przyjęliście mnie, nagim, a nie przyodzialiście mnie, chorym i w więzieniu i nie odwiedziliście mnie. (…) Wtedy im odpowie tymi słowy: Zaprawdę powiadam wam, czegokolwiek nie uczyniliście jednemu z tych najmniejszych, i mnie nie uczyniliście. I odejdą ci na kaźń wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego”. Jeżeli zestawimy te ważne słowa Pana Jezusa z ''Przypowieścią o miłosiernym Samarytaninie'', to widzimy wyraźnie, że jej pierwotnym znaczeniem jest po prostu okazywanie miłosierdzia wobec potrzebującego pomocy człowieka i jest to ''śmiertelnie ważna'' duchowa zasada.

Dalszy ciąg w części 4.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz