poniedziałek, 1 maja 2017

Religijny duch Izebel cz. 2

Religijny duch Izebel cz. 2

Jakie były motywacje Achaba w kwestii transakcji kupna winnicy od Nabota? Działka była blisko pałacu. Więc to, co chciał było w zasięgu wzroku i przynosiło owoce. To było wygodne. Nie musiał się wysilać, by szukać dalej, więc logicznym było, że mógł to mieć. Zastosowanie dla nas? Mamy zadanie do wykonania, ale po pewnym czasie nieco nam się znudziła ta praca. Więc znajdujemy pretekst, żeby zająć się czymś innym, co nie wymaga takiego wysiłku. Podjęliśmy się jakiejś służby w społeczności, jednak to, co robimy już nam tak spowszedniało, że chcemy robić coś innego. A jeszcze lepiej jak przejmiemy czyjąś służbę, tym bardziej, że wcześniej widzieliśmy owoce pracy tej osoby. Oczywiście zmieniamy, czy przejmujemy służbę w dobrej wierze! Achab proponował Nabotowi zamianę winnicy na inną działkę lub odkupienie za dobrą cenę. W szukaniu wygody zawsze znajdziemy dobre argumenty, a i ostatecznie jesteśmy gotowi dobrze zapłacić. Jednak duchowa cena takiej wygodnej transakcji może być destrukcyjna dla naszego życia. 

Jako ilustrację problemu wierności w małym napiszę teraz coś o mnie, a właściwie o nas. Jakiś czas temu razem z żoną zainicjowaliśmy w naszej społeczności i przyłączyliśmy się do inicjatywy ''Modlitwa 24/7" za Polskę i nie tylko. To było świadome zobowiązanie do modlitwy przez jedną godzinę w tygodniu w wyznaczonej porze. Teraz chwilę tylko o mnie. Przez pierwszy rok było super. Pełna dyscyplina w dzień, czy w nocy. Potem było coraz gorzej. Przyszły wewnętrzne pytania. Gdzie tam ja w jakiejś godzince modlitewnej? Przecież mam inne powołanie. W tym czasie może coś napiszę, przecież w tej dziedzinie widzę jakieś owoce. A tu co? Modliłem się o Tuska, to wyniósł się do Brukseli. Modliłem się o ''swojego'' prezydenta, a wygrał Andrzej Duda. Nie tak miało być! Przyszły wewnętrzne myśli. Nie, to jest chyba jednak ''działka'' tylko dla mojej żony. Tym bardziej, że skoro ona to zainicjowała, to niech ciągnie dalej. Ja w tym czasie ''dokupię'' coś blisko – przecież pisanie i publikowanie na Bożą chwałę, to prawie jak modlitwa. Jesteśmy ludźmi i mamy swoje kryzysy. Moja żona też je miała, ale była w tym dłużej wierna. Ja miałem większe kryzysy, ale momentami wracałem do starej ''działki''. W końcu oboje mieliśmy pokusę sprzedać tę ''działkę'' innym i może kupić gdzieś blisko jakieś nowe ''pole''. Pokusa była bardzo realna. W końcu to tylko jedna godzina na 24 i w jednym dniu na 7. Przecież to tylko 0,6% tygodniowego czasu ''Modlitwy 24/7''. Na pewno w tym wyznaczonym czasie jeszcze ktoś się modli. Jednak prawda jest taka, że w tym czasie rzeczywiście możemy robić coś nowego lub też możemy nie robić nic. To tak, jak w pewnym dowcipie sytuacyjnym: ''Jak mam czas, to siedzę i myślę. Jak nie mam czasu, to tylko siedzę''. To, że wydaje nam się, iż rozwiązaniem jest "kupienie sobie czegoś nowego" może być i przeważnie jest zwiedzeniem. Tylko dzięki wierności w małym Pan Bóg może nam powierzyć coraz to większe rzeczy. Ciekawi was, jak rozwiązał się problem? W naszej lokalnej społeczności ta inicjatywa wygasła. Czy stało się dobrze? Raczej nie. Niezbyt udanym usprawiedliwieniem jest także to, że modlimy się o Polskę poza harmonogramem ''Modlitwy 24/7''.

Wróćmy jeszcze do Achaba. On chętnie zgodził się na pomoc żony. To było dla niego wygodne, ponieważ nie musiał nic robić. Oddał pole do działania żonie. Wycofał się i umożliwił jej przejęcie inicjatywy. Jego wycofanie nie polegało na rezygnacji z zachcianki, ale na świadomym oddaniu inicjatywy. Wiedział na co się decyduje, bo Izebel wyraźnie określiła, że jego zachcianka zostanie spełniona. O Achabie czytamy w 1. Księdze Królewskiej 21,25-29: „Nie było doprawdy takiego jak Achab, który by tak się zaprzedał, czyniąc to, co złe w oczach Pana, do czego przywiodła go Izebel, jego żona. Postępował nader ohydnie, chodząc za bałwanami, podobnie jak to czynili Amorejczycy, których Pan wypędził przed synami izraelskimi. A gdy Achab usłyszał te słowa, rozdarł swoje szaty, wdział wór na swoje ciało i pościł, i sypiał w worze, i chodził przygnębiony. Toteż doszło Eliasza Tiszbity słowo Pana tej treści: Czy widziałeś, że Achab ukorzył się przede mną? Dlatego, że ukorzył się przede mną, nie sprowadzę nieszczęścia na jego życie, ale za życia jego syna sprowadzę nieszczęście na jego ród”. No cóż, początek tego fragmentu, to bardzo negatywna opinia o Achabie. Jednak Achab ukorzył się przed Bogiem na skutek karcących słów skierowanych do niego przez proroka Eliasza. Czy była to szczera pokuta? Pewnie tak, ponieważ Bóg zmienił decyzję w stosunku do jego osoby. Jednak Achab nie wytrwał w przemianie swojego charakteru. Czytamy o nim dalej w Biblii, że czynił "zło w oczach Pana". Wygląda na to, że w tym krytycznym momencie rozdarł szaty, ale później już nie "rozdarł serca". Pan Bóg patrzy na serce. Ważna jest pokuta, ale równie ważne jest wytrwanie w odwróceniu się od grzechu.

Ciąg dalszy w części 3.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz