wtorek, 23 maja 2017

Pustynny czas cz. 4

Pustynny czas cz. 4 

Nie wiem jakie jest twoje świadectwo, ale z perspektywy czasu dostrzegam, że na początku mojej drogi chrześcijańskiej Pan Bóg otaczał mnie swoją szczególną protekcją i odpowiadał na niedojrzałe, a nawet na ''egocentryczne'' modlitwy. W każdym razie dziś tak bym je określił. Kiedy jednak wzrastamy w wierze, to Bóg chce, aby wraz ze ''stażem chrześcijańskim'' szedł także rozwój naszej duchowej dojrzałości. Jednak wymaga to kształcenia i doświadczania. To taki cykl Bożych lekcji, gdzie NAUCZYCIEL nie uznaje żadnych protekcji. Co prawda nieraz okazuje wyrozumiałość wobec naszego lenistwa i niezdyscyplinowania. Być może nawet przymknie oko na nasze wpadki, czy nawet sporadyczne ucieczki z lekcji. Wie jednak ile może od każdego z nas wymagać, czyli pracuje z nami w toku indywidualnym. Bardzo często jednak wymaga pracy zespołowej, która kształtuje nasze charaktery. Zawsze jednak przychodzi ten moment, kiedy musimy zaliczyć test, którego wynik decyduje o tym, czy pójdziemy dalej w rozwoju naszego osobistego lub społecznego chrześcijaństwa, czy też będziemy powtarzać poprzednie lekcje. Pan Bóg jest konsekwentny i to ON ocenia. Boga nie można oszukać. Jeżeli w wyniku cyklu lekcji nie osiągniemy Bożego celu, to nie liczmy na to, że przepuści nas dalej w Bożej edukacji. Tę lekcję trzeba będzie powtarzać, aż do pozytywnego skutku. Bóg jest konsekwentnym NAUCZYCIELEM i pracuje nad naszymi charakterami według swojego planu nauczania. Jego kryteria oceniania są niezmienne – ocenia nasze postępy przez pryzmat Bożego charakteru, który jest w Jezusie Chrystusie.

Nie będę porównywał tu moich doświadczeń pedagogicznych, ale wiem, że dobry nauczyciel najbardziej docenia uczciwość, pracowitość i wytrwałość. Najwygodniej oczywiście pracuje się z uczniami pilnymi i uległymi. Mogą być jednak wyjątki od reguły, kiedy uczniowie wybitnie zdolni mogą być prowadzeni indywidualnie. Jednak to nie my, lecz Bóg decyduje, czy powinniśmy dla swojego dobra pracować w grupie, czy też jesteśmy gotowi na to, by pracować nieco szybciej, np. na czele grupy. Boży program nauczania jest tylko jeden, tak jak DROGA do zbawienia jest tylko jedna. Ta droga jest po linii prostej, a więc siłą rzeczy jest najkrótsza. Każde nasze pójście tzw. skrótem może ją tylko wydłużyć. Jednak tempo w którym pokonujemy tę drogę może być różne i bardzo często zależy także od naszych możliwości, oczywiście w Bożej ocenie. Pan Bóg wie o tym, że musimy czasem odpocząć, ale też my sami nie nazywajmy lenistwa odpoczynkiem. Najczęstszą lekcją, którą musimy powtarzać w Bożym programie nauczania jest odrzucenie pychy. Pan Bóg obdarzył nas wolną wolą i to od nas często zależy ile razy będziemy nasze lekcje powtarzać. Jeżeli pycha gości jeszcze w naszym sercu, to nawet jeśli wydaje nam się, że ukryjemy to przed innymi wierzącymi, to Bóg i tak objawi to stawiając nas ponownie w sytuacjach doświadczeń. Od naszego posłuszeństwa i pokory będzie zależało ile razy będziemy musieli te lekcje powtarzać, by móc pójść dalej w rozwoju dojrzałości chrześcijańskiej.

To wcale nie jest dziwne, że na ludzki sposób próbujemy skrócić pustynny czas w naszym życiu, poszukując czegoś w zamian. Jednak możemy wtedy wpaść w pułapkę duchową polegającą na tym, że przestaniemy odróżniać własne odczucia od prawdziwej Bożej obecności. Dochodzenie do dojrzałości chrześcijańskiej, to szukanie prawdziwej i szczerej relacji z Panem Jezusem Chrystusem. Czyli szczere szukanie Bożej obecności w naszym życiu. Jednak powinniśmy przy tym pamiętać o tym, żeby nie popaść w pokuszenie pójścia na pozorne skróty. Musimy mieć świadomość tego, że łatwo jest popełnić błędy bazując tylko na odczuciach i emocjach. Bardzo częstym błędem jaki możemy popełnić jest zadowalanie się doznaniami duchowymi zamiast cierpliwego poszukiwania prawdziwej Bożej obecności. Jeśli mamy poczucie pustki, to często zadowalamy się doświadczeniami emocjonalnymi, np. uczuciowy płacz, czy inne entuzjastyczne reakcje. Kiedy te doznania pojawią się, to uważamy, że oddajemy tym w pełni chwałę Bogu. Płacz, który zmienia nasze życie, to wspaniałe oddanie chwały Panu Bogu. Lecz jeżeli płaczemy przed Bogiem, a w dalszym ciągu zachowujemy pychę w sercu i brak nam konsekwencji w zaakceptowaniu dobrych zmian w naszym życiu chrześcijańskim, to Bóg nie może wziąć z tego chwały. Szczere uczucia, to bardzo dobra rzecz w naszym życiu, ale wiedzmy też, że Pan Bóg może nas celowo pozbawić pewnych uczuć, by nauczyć nas, żeby nie polegać tylko na nich. Zabieganie o doznania emocjonalne, czy zastępowanie szczerego uwielbienia naszymi uczuciami mogą czasami imitować prawdziwe poczucie bliskości z Panem Jezusem Chrystusem. Bardziej poszukujmy samego Boga, a mniej duchowych doznań. Pisze o tym apostoł Chrystusa w Liście Jakuba 4,8: Zbliżcie się do Boga, a zbliży się do was. Obmyjcie ręce, grzesznicy, i oczyśćcie serca, ludzie o rozdwojonej duszy”. Często najlepszym wyjściem jest po prostu szczerość i cierpliwość w poszukiwaniu prawdziwej Bożej obecności. Pan Bóg jest wierny i nagrodzi naszą szczerość i cierpliwość. Każde wyjście z sytuacji poczucia oddalenia wymaga szczerej woli obu zaprzyjaźnionych stron. Jednak to Bóg czasem musi być inicjatorem odnowienia bliskiej społeczności z nami, jako strona bardziej doświadczona w utrzymywaniu i pielęgnowaniu przyjaźni.


Dalszy ciąg w części 5.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz