środa, 24 maja 2017

Pustynny czas cz. 5

Pustynny czas cz. 5 

Konsekwencją błędu polegającego na próbie budowanie relacji z Bogiem tylko w oparciu o emocje może być nie odróżnianie, czy wręcz mylenie ''Bożej wszechobecności'' od ''manifestacji Bożej obecności''. ''Boża wszechobecność'', to obiektywny i niepodważalny fakt, a naszym zadaniem jest przyjąć to przez wiarę, mimo, że czasem pozornie jej nie odczuwamy. To jest Boża obietnica, a ON jest WIERNY. Pan Bóg jest zawsze obecny w naszym życiu, nawet wtedy gdy tego nie odczuwamy zmysłami. Jego obecność jest zbyt doniosła, byśmy byli w stanie zmierzyć ją za pomocą naszych odczuć. Natomiast ''manifestacja Bożej obecności'' jest osobistym i subiektywnym odczuciem, w odbiorze którego posługujemy się naszymi uczuciami. Można czasem zauważyć, że ewangeliści, czy kaznodzieje potrafią tak ''podgrzać atmosferę'' zwiastowania w zgromadzeniach, iż trzeba dużej dojrzałości chrześcijańskiej, żeby odróżnić prawdziwą Bożą obecność od jej manifestacji. W zgromadzeniach, jeżeli jest Boża obecność, to jedni manifestują ją bardziej inni mniej. Nie ma oczywiście na to żadnej recepty. Duch Święty działa kiedy chce i jak chce. Ale to dojrzałość chrześcijańska pozwala nam ''wyłączyć uczucia'' i nie polegać jedynie na naszych emocjach w czasie prawdziwej Bożej obecności. Pan Bóg na pewno chce abyśmy odczuwali Jego obecność. Jeżeli Bóg pragnie manifestować SWOJĄ obecność, to przynosi MU także zadowolenie, jeżeli wyrażamy radość z JEGO obecności. Ale na pewno dużo bardziej Bogu zależy na naszym zaufaniu do NIEGO, niż na manifestacji przez nasze uczucia i emocje. Pan Bóg w SWOIM SŁOWIE wyraźnie przekazał, że bardziej podoba MU się nasza wiara, niż nasze wyrażanie emocji, np. w Liście do Hebrajczyków 11,6: Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu; kto bowiem przystępuje do Boga, musi uwierzyć, że On istnieje i że nagradza tych, którzy go szukają”. 

Wbrew pozorom to sytuacje, w których tracimy poczucie Bożej obecności w naszym życiu mogą najbardziej przyczynić się do rozwoju naszej wiary i osiągania coraz większej dojrzałości chrześcijańskiej. Bardzo wymownym przykładem utraty poczucia Bożej obecności w swoim życiu jest historia Joba. Jednego dnia, nie znając przyczyny stracił wszystko – rodzinę, zdrowie, środki do życia i co równie ważne – przyjaciół, którzy okazali się tylko doradcami. Gdyby zrobić ''statystykę Bożej'' obecności w Księdze Joba, to Pan Bóg nie wypowiedział do niego ani jednego słowa w 37 z wszystkich 42 rozdziałów. Wygląda na to, że w jego spisanej historii aż 88% czasu Bóg milczał i nie manifestował swojej obecności. Ale za to ile Job nasłuchał się rad swoich przyjaciół! Czy taka statystyka może nas pocieszyć? Może! Jednak wolałbym, żeby Bóg nie wystawiał mnie aż na taką próbę cierpliwości. 

W jaki sposób wielbimy Pana Boga, gdy nie rozumiemy, co się aktualnie dzieje w naszym życiu, a Bóg przy tym uparcie milczy? Jak usiłujemy utrzymać kontakt z Bogiem, mimo, że nie słyszymy i nie widzimy od NIEGO żadnej odpowiedzi? Czy zwracamy oczy na swojego Zbawiciela, Pana Jezusa Chrystusa nawet wtedy, gdy mamy problemy, by w ogóle przejrzeć na oczy w wyniku duchowej ślepoty i zagubienia? Jest na te pytania odpowiedź. Nie patrzmy na problemy, ale na to, co jest ponad tymi problemami. Patrzmy duchowym wzrokiem na Chrystusa, który jest w nas, a my jesteś w NIM. To nie jest biblijny slogan. To jest duchowa rzeczywistość. 

Przyjrzyjmy się bliżej przykładowi Joba. Jako wierzący wyszedł wzmocniony w wierze ze swojego okresu pustynnego. Co Job zrobił najpierw? Przede wszystkim ukorzył się i uwielbił Boga. Czytamy o tym w Księdze Joba 1,20-22:Wtedy Job powstał, rozdarł szaty i ogolił głowę; potem padł na ziemię i oddał pokłon, i rzekł: Nagi wyszedłem z łona matki mojej i nagi stąd odejdę. Pan dał, Pan wziął, niech będzie imię Pańskie błogosławione. W tym wszystkim nie zgrzeszył Job i nie wypowiedział nic niestosownego przeciwko Panu”. W tym i innych fragmentach są konkretne wskazówki dla nas, w jaki sposób postępować, kiedy musimy przejść w swoim życiu taki pustynny czas. Jedną z nich jest ''wylanie przed Bogiem swojego serca'' i powiedzenie MU dokładnie tego, co czujemy. Wyrzućmy z siebie wszelkie emocje. Nie obawiajmy się, że możemy tym obciążyć Pana Boga. On oczekuje od nas szczerości. Wyraźnie czytamy o tym w Księdze Joba 7,11-18: Dlatego też nie mogę dłużej powstrzymać ust swoich, będę mówił w utrapieniu mojego ducha, będę narzekał w goryczy mojej duszy. Czyż jestem morzem lub potworem morskim, że straż ustawiasz dokoła mnie? Gdy pomyślę: Pocieszy mnie moje łoże, ulży narzekaniu memu moje posłanie, wtedy straszysz mnie snami i trwożysz mnie widziadłami, tak że wolałbym być uduszony i raczej ujrzeć śmierć niż moje boleści. Uprzykrzyło mi się życie, nie chcę żyć dłużej. Zaniechaj mnie, bo moje dni są tylko tchnieniem! Czymże jest człowiek, że go tak bardzo cenisz i że nań zwracasz uwagę, że go nawiedzasz każdego poranku i każdej chwili go doświadczasz?”. Pan Bóg bez wątpienia poradzi sobie z naszymi zwątpieniami, obawami, rozczarowaniami, pytaniami, żalami, a nawet gniewem. Lecz najważniejsze jest to, żebyśmy byli szczerzy wobec Boga, a nie tylko zagniewani na Niego.

Dalszy ciąg w części 6.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz