niedziela, 2 kwietnia 2017

Duch religijności cz. 5

Duch religijności cz. 5

Duchowe przebudzenie w Efezie, o którym pisałem w poprzedniej części przełożyło się na rozszerzenie oddziaływania Ewangelii Chrystusowej w Azji Mniejszej i później w Europie. Jednak odkąd chrześcijaństwo stało się ''religią powszechną'', to zaczęło ulegać wpływom pogańskim i kult królowej niebios odnowił się. W pobliżu terenu świątyni Diany Efeskiej wzniesiono budynek kościoła ''Najświętszej Marii Panny''. Kult królowej niebios został przeniesiony na Marię, matkę Jezusa, która prawdopodobnie spędziła swoje ostatnie lata życia w Efezie pod opieką apostoła Jana. Status religii państwowej ustanowiony przez cesarza Konstantyna I Wielkiego spowodował to, że nie w pełni nawróceni z pogaństwa ludzie wnosili do rozwijającej się tradycji katolickiej wiele niebiblijnych wierzeń. W Polsce i w wielu współczesnych krajach, w tym szczególnie w Ameryce Środkowej widoczny jest religijny folklor, który jest kompromisem pomiędzy nominalnym chrześcijaństwem, a kultami pogańskimi. Taka mieszanka kulturowo – religijna stanowi istotny element tradycji katolickiej.

Stary Testament relacjonuje w kilku fragmentach o tym, że kult królowej niebios istniał na wiele wieków przed narodzinami Marii. Wzmianki na ten temat znajdujemy w Księdze Jeremiasza, napisanej ok. VI wieku przed Chrystusem. Pan Bóg wyraźnie przestrzegał przed oddawaniem czci duchowej istocie, która przyjmuje postać królowej niebios. Czytamy o tym w Księdze Jeremiasza 7,16-20: „Lecz ty nie wstawiaj się za tym ludem i nie zanoś za nim błagania ani modlitwy, i nie nalegaj na mnie, gdyż cię nie wysłucham! Czy sam nie widzisz, co oni robią w miastach judzkich i na ulicach Jeruzalemu? Dzieci zbierają drwa, a ojcowie rozniecają ogień; kobiety ugniatają ciasto, aby wypiekać placki dla królowej niebios, cudzym bogom wylewa się ofiary z płynów, aby mnie obrażać. Czy mnie tym obrażają - mówi Pan - czy nie raczej samych siebie ku zawstydzeniu własnemu? Dlatego tak mówi Wszechmocny Pan: Oto mój gniew zawzięty wyleje się na to miejsce, na ludzi i na bydło, na drzewa polne i na płody rolne - płonąć będzie i nie zgaśnie”.

Oddając hołd i adorując królową niebios ludzie poddają swoje życie, swoje miejscowości, czy nawet swoje kraje pod wpływ duchowej zwierzchności, która domaga się czci dla siebie od czasów starożytnych. Królowa niebios podszywa się pod Marię, matkę Pana Jezusa, także w formie tzw. ''objawień''. Maria była bogobojną niewiastą. Pochodziła z rodziny żydowskiej. Zgodnie z zasadami żydowskimi uczęszczała do świątyni w Jerozolimie i prawdopodobnie także do synagogi w rodzinnym mieście Nazaret, gdzie czytano Torę i Pisma, w tym także Księgę Jeremiasza. Potem nawróciła się do Pana Jezusa Chrystusa wraz ze swoim synami i być może córkami w ''Górnej Izbie''. Biologiczna rodzina Jezusa była częścią ''Pięćdziesiątnicy'', czyli pierwszej społeczności Kościoła Pana Jezusa Chrystusa w Jerozolimie. Czy wierząca Maria chciałaby być w jakikolwiek sposób wiązana z kultem demonicznej istoty, który Pan Bóg potępił ustami proroka Jeremiasza? 

Komu kłaniają się ludzie oddający cześć królowej niebios? Duchowa zasada jest taka, że oddając cześć stworzeniu oddajemy tym samym hołd szatanowi. Lucyfer będąc ''liderem uwielbienia'' w niebie zapragnął czci należnej Bogu. Czytamy o tym w Księdze Ezechiela 28,13-17: „Byłeś w Edenie, ogrodzie Bożym; okryciem twoim były wszelakie drogie kamienie: karneol, topaz i jaspis, chryzolit, beryl i onyks, szafir, rubin i szmaragd; ze złota zrobione były twoje bębenki, a twoje ozdoby zrobiono w dniu, gdy zostałeś stworzony. Obok cheruba, który bronił wstępu, postawiłem cię; byłeś na świętej górze Bożej, przechadzałeś się pośród kamieni ognistych. Nienagannym byłeś w postępowaniu swoim od dnia, gdy zostałeś stworzony, aż dotąd, gdy odkryto u ciebie niegodziwość. Przy rozległym swoim handlu napełniłeś swoje wnętrze gwałtem i zgrzeszyłeś. Wtedy to wypędziłem cię z góry Bożej, a cherub, który bronił wstępu, wygubił cię spośród kamieni ognistych. Twoje serce było wyniosłe z powodu twojej piękności. Zniweczyłeś swoją mądrość skutkiem swojej świetności. Zrzuciłem cię na ziemię; postawiłem cię przed królami, aby się z ciebie naigrawali”. Ten handlarz kłamstw i podległe mu demoniczne zwierzchności mogą przybierać kształt postaci otaczanych czcią przez ludzi. Czy diabeł lub inna duchowa zwierzchność może przybrać postać matki Pana Jezusa? Apostoł Paweł uczestnicząc w czynnej walce duchowej wiedział w jaki sposób diabeł może się maskować i wykorzystywać do swoich celów ludzi. W 2. Liście do Koryntian 11,14 czytamy: „I nic dziwnego; wszak i szatan przybiera postać anioła światłości”. Wyraźnie przestrzegał przed tym Pan Jezus Chrystus w Ewangelii Mateusza 24,24: „Powstaną bowiem fałszywi mesjasze i fałszywi prorocy i czynić będą wielkie znaki i cuda, aby, o ile można, zwieść i wybranych”.

Uwolnienie spod wpływu ducha religijnego nie jest opcją w naszym życiu duchowym. Musimy uwolnić się od tego zwiedzenia, bo ono jest destrukcyjne. Zostaliśmy powołani do wolności i nasze świadectwo życia w wolności dzieci Bożych ma moc uwalniania innych. Nie możemy wielbić Boga w duchu i w prawdzie nie będąc w pełni wolnymi. W zależności od tego w jakim stopniu jesteśmy uwolnieni od związania duchem religijnym, na tyle będziemy w stanie świadczyć naszym życiem o mocy Bożej. Konfrontacja prawdziwego Kościoła Pana Jezusa Chrystusa z warownią ducha religijności jest jedną z najważniejszych duchowych bitew w czasach ostatecznych. Świadomie piszę, że jest, a nie, że będzie. Każdy z nas weźmie w niej udział. Prędzej, czy później. Czy jesteś świadomy toczącej się wokół duchowej bitwy? Po której jesteś stronie? A może jednak jest nieco inaczej? Jako ludzie nie jesteśmy stroną wojny duchowej. To nasz umysł jest polem walki, która toczy się o nasze życie.

W batalii duchowej nie ma strefy neutralnej. Można być na placu boju i nie być świadomym toczącej się walki. Tak, jak np. uczniowie Chrystusa w Getsemani, podczas gdy On toczył tam śmiertelny bój duchowy o życie ludzi, w tym także o ich życie wieczne. Można też zaangażować się w dobrej wierze w toczącą się duchową wojnę po niewłaściwej stronie. Przykładem może być historia Jana Marka z Dziejów Apostolskich, który zaangażował się w działalność swojego stryja Barnaby. Zapewne zrobił to w dobrej wierze i Barnaba też zapewne chciał dobrze. Wszak pojechali na wyprawę misyjną na Cypr. Jednak wygląda na to, że ich rozstanie z apostołem Pawłem osłabiło jego zespół apostolski. Ta historia kończy się dobrze. Jan Marek wrócił pod duchowy autorytet apostoła Pawła, który w tym czasie prowadził wojnę duchową o Efez. 

Jeżeli sami nie będziemy w pełni wolni od ducha religijnego, to nie będziemy mieli autorytetu do uwalniania innych. Chrystus poświęcił dużo uwagi konfrontacji ducha religijnego w faryzeuszach. Oni skupiali się na tym, co jest złe w innych ludziach, a jednocześnie byli zaślepieni przez ducha religijności na własne wady. Jednak Chrystus nie zwalczał faryzeuszy, ale ducha, który za tym stał. Faryzeizm, to taka ''odmiana'' ducha religijności. Pan Jezus Chrystus dał wyraźną wskazówkę, co robić w przypadku spotkania się z tym duchem. Czytamy o tym w Ewangelii Mateusza 23,3: „Wszystko więc, cokolwiek by wam powiedzieli, czyńcie i zachowujcie, ale według uczynków ich nie postępujcie; mówią bowiem, ale nie czynią. Pan Bóg kocha dzisiejszych faryzeuszy, którzy dobrze nauczają, ale nie mają świadectwa mocy Bożej w swoim życiu. Jednak Bóg nienawidzi ducha religijnego, który stoi za współczesnym faryzeizmem. Tak, jak Bóg kocha homoseksualistów, ale nienawidzi i konfrontuje ducha wszeteczeństwa, który stoi za homoseksualizmem. Tak samo, jak Bóg kocha wszystkich katolików, zielonoświątkowców, czy ludzi z innych wyznań, czy denominacji. Jednak Pan Bóg nienawidzi i konfrontuje duchy, które stoją za związaniem religijnym. Chodzi tu o ducha religijnego, który związuje ludzi tradycją katolicką, baptystyczną, czy nawet tradycją zielonoświątkową. Boża konfrontacja odbywa się w szczególności przez modlitwę wstawienniczą przeciwko konkretnemu, objawionemu przez Boga związaniu religijnemu.

Duch religijności dzisiaj działa tak samo, jak kiedyś. On ma sprawdzone sposoby na zwiedzenie ludzi. Stara się zaślepić człowieka na problem poddania się Bogu w przemianie jego charakteru na Chrystusowy i skupia jego uwagę na wadach innych. Jak jest w naszym życiu? Poprośmy Ducha Świętego o sprawdzenie naszego serca. Jeśli zawołamy o to teraz, to Bóg jest wierny i pokaże nam to, z czym mamy problem. To nie będzie konfrontacja z nami, ale z duchem religijnym, który może niszczyć nasze życie duchowe.

Dalszy ciąg w części 6.

Bogdan Podlecki

Poprzednia część                                 Następna część

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz