wtorek, 29 sierpnia 2017

Duchowy przywódca cz. 1

Duchowy przywódca cz. 1

To rozważanie powstało w wyniku inspiracji tematem i treścią zajęć warsztatowych pt. "Wybrane aspekty i problemy przywództwa chrześcijańskiego", prowadzonych przez pastora Mariusza Muszczyńskiego w Krakowskim Seminarium Biblijnym w 2006 roku, w których uczestniczyłem. Rzecz będzie o problemach duchowego przywództwa chrześcijańskiego, także z perspektywy moich obserwacji i doświadczeń. Dosłowne znaczenie słowa "przywódca", to "ten, który jest na przodzie". Jeżeli porównamy osobiste i społeczne chrześcijaństwo do podróży, to można powiedzieć, że w "duchowy przywódca" jest osobą, która będąc na czele grupy odczuwa trudy i ponosi koszty podróży co najmniej w takim samym stopniu, jak pozostali członkowie wspólnoty. Jednak dodatkowo jest też odpowiedzialna za planowanie trasy, czy ''strategię duchową'' podróży grupy ludzi, której przewodzi. Upraszczając nieco, nie będę zajmował się ''osobami duchownymi'', jako liderami wspólnot chrześcijańskich. Zajmę się raczej ''osobami duchowymi'', które funkcje przywódcze mogą sprawować. Oczywiście w sensie biblijnym, te dwa określenia powinny być tożsame. Kościół jest postrzegany tak, jak postrzegani są jego przywódcy. Nie jest sztuką być wzorem dla niewierzących, bo u nich przejawy szczerej, czyli nieobłudnej duchowości w życiu wzbudzają raczej pozytywne refleksje. Przywódca musi być wzorem dla innych wierzących. Apostoł Chrystusa pisze w 1. Liście Piotra 5,1-3: „Starszych więc wśród was napominam (…). Paście trzodę Bożą, która jest między wami, nie z przymusu, lecz ochotnie, po Bożemu, nie dla brzydkiego zysku, lecz z oddaniem, nie jako panujący nad tymi, którzy są wam poruczeni, lecz jako wzór dla trzody”. Duchowy przywódca chrześcijański powinien mieć niekwestionowany autorytet sługi Bożego na wzór Pana Jezusa Chrystusa.

Autorytetu sługi nie można opierać tylko na opiniach ludzkich, czyli robić to, co zadowala większość i przez to utrzymywać się na piedestale. Przywódca chrześcijański, to człowiek, który także ma chwile słabości i przede wszystkim w takich momentach powinien być wzorem dla innych. Biblijnym przykładem był Tymoteusz, który miał wyraźny kryzys, lecz potrafił przyznać się do słabości i poddać korekcie poprzez autorytet apostoła Pawła. Czytamy o tym w 2. Liście do Tymoteusza 1,6-8: „Z tego powodu przypominam ci, abyś rozniecił na nowo dar łaski Bożej, którego udzieliłem ci przez włożenie rąk moich. Albowiem nie dał nam Bóg ducha bojaźni, lecz mocy i miłości, i powściągliwości. Nie wstydź się więc świadectwa o Panu naszym, ani mnie, więźnia jego, ale cierp wespół ze mną dla ewangelii, wsparty mocą Boga”. Zawsze najlepszym wyjściem jest powrót do źródeł i odnowienie działania BOŻEJ ŁASKI w naszym osobistym, czy społecznym chrześcijaństwie. To rozwiązanie nie umniejsza autorytetu, ale przeciwnie może go wzmocnić. Szczerzy wierzący potrzebują jako wzoru szczerych przykładów zachowań swoich przywódców. Wszelka obłuda na krótko podtrzymuje ich autorytet wobec innych. W takich momentach zawsze warto wrócić do biblijnych źródeł wzoru sługi – Pana Jezusa Chrystusa. SŁOWO BOŻE skierowane do naszego życia jest w stanie nas podnieść i daje wzrost w każdej sytuacji.

Boże powołanie można w sobie odkryć lub pozwolić na jego uwolnienie wraz z naturalnymi cechami przywódczymi. Podobnie jest z samym przywództwem, jednak z tą różnicą, że można, a nawet czasem trzeba się go nauczyć. Główne przeszkody na drodze do efektywnego przywództwa tkwią w samych liderach. Relacyjne przywództwo i tworzenie pozytywnej atmosfery w życiu, szczególnie w służbie mogą być źródłem problemów przywódców chrześcijańskich w Polsce. Przywódca otwarty na naturalne i konieczne zmiany, np. pokoleniowe, coraz częściej powinien zastępować pytanie: ''po co?'', pytaniem, a jednocześnie odpowiedzią: ''dlaczego nie?''. Nie zwalnia to oczywiście od czujności i zachowania równowagi w usługiwaniu wszystkim kategoriom pokoleń w kościele. Problemem wielu przywódców jest niedostrzeganie konieczności dostosowania stylu głoszenia do zmian pokoleniowych. Nie jest do końca prawdą, że trzeba różnicować formy przekazu w zależności od wieku słuchaczy. Uniwersalnym rozwiązaniem jest uświadomienie sobie, że oprócz poznania, dzisiaj liczy się przekazanie przesłania w oryginalny i uproszczony sposób. Swobodny przekaz, który może być wspomagany odpowiednią wizualizacją, z dobrze przemyślanym zakończeniem jest odpowiedni dla każdej grupy wiekowej.

We wszelkiego rodzaju relacjach istotne jest wprowadzanie atmosfery wynikającej ''z pozytywnego serca'' przywódcy i osób, którym usługuje. Jeśli w Starym Przymierzu była ustalona równowaga między okazywaniem skruchy i radości, tak Nowe Przymierze ustaliło wręcz jako standard – radość w Bogu, bez względu na okoliczności. W Nowym Testamencie jest wiele fragmentów uzasadniających tę tezę. Poniżej tylko trzy z nich.
(List do Filipian 4,4): „Radujcie się w Panu zawsze; powtarzam, radujcie się”.
(1. List do Tesaloniczan 5,16): „Zawsze się radujcie”.
(1. List Piotra 4,13): „ale w tej mierze, jak jesteście uczestnikami cierpień Chrystusowych, radujcie się, abyście i podczas objawienia chwały jego radowali się i weselili”.

Radość z sukcesu przywódcy pracującego zgodnie Bożą wolą i swoim powołaniem powinna być motorem jego działania. Znany przywódca Izraela potwierdza to w Księdze Przypowieści Salomona 15,15: „Wszystkie dni uciśnionego są złe; lecz człowiek wesołego usposobienia ma ustawiczną ucztę”. Myślę, że Salomon wiedział o czym pisze na podstawie swoich doświadczeń. ''Zasada radości'' oczywiście nie dotyczy tylko przywódców. Pan Bóg potwierdza tę duchową zasadę w wyraźnych zaleceniach dla ''Bożej owczarni'' w Liście do Hebrajczyków 13,17: „Bądźcie posłuszni przewodnikom waszym i bądźcie im ulegli; oni to bowiem czuwają nad duszami waszymi i zdadzą z tego sprawę; niechże to czynią z radością, a nie ze wzdychaniem, gdyż to wyszłoby wam na szkodę”.

Dalszy ciąg w części 2.

Bogdan Podlecki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz