niedziela, 20 marca 2016

Depresyjny gołąb cz. 4

Depresyjny gołąb cz. 4

W poprzednich częściach tego artykułu dowiedzieliśmy się tego, że Jonasz, załoga statku oraz mieszkańcy Niniwy dostali nową szansę od Pana Boga w wyniku pokuty. Nasz Pan jest Bogiem wielu szans, jednak zawsze warunkiem jest szczera pokuta i posłuszeństwo Bożej woli. Jonasz okazał posłuszeństwo, lecz nie było ono pełne. Był posłuszny nogami, bo poszedł i ustami, bo głosił. Jednak nie był posłuszny sercem. Kluczem do zrozumienia przesłania Księgi Jonasza jest znaczenie słowa "posłuszeństwo". Z wymuszonego przez Pana Boga posłuszeństwa Jonasza zrodziła się pokuta i nawrócenie mieszkańców Niniwy. Działa tu duchowa zasada: "posłuszeństwo rodzi posłuszeństwo". Wierzącymi jesteśmy nie tyle dlatego, że wierzymy w Pana Boga, ale raczej dlatego, iż wierzymy Bogu. Jako wierzący mamy w posłuszeństwie przywodzić innych ludzi do posłuszeństwa i osobistego poznania Boga. 

Przeczytajmy ostatni, czwarty rozdział Księgi Jonasza. Dlaczego Jonaszowi tak bardzo nie spodobało się okazanie Bożego miłosierdzia w stosunku do mieszkańców Niniwy, że aż się rozgniewał? Jego reakcja potwierdza to, że problemem była jego zbytnio przetworzona wiedza, która wynikała z "urzędu proroka". Jonasz od początku spodziewał, że Bóg oszczędzi Niniwę. Czytamy o tym w 2 wierszu: „I modlił się do Pana, mówiąc: Ach, Panie! Czy nie to miałem na myśli, gdy jeszcze byłem w mojej ojczyźnie? Dlatego pierwszym razem uciekałem do Tarszyszu; wiedziałem bowiem, że Ty jesteś Bogiem łaskawym i miłosiernym, cierpliwym i pełnym łaski, który żałuje nieszczęścia”. Jednak w jego reakcji było coś pozytywnego. Skarżył się nie tylko na Pana Boga, ale przede wszystkim przed Bogiem i był w tym konsekwentnie szczery. Próbował usprawiedliwiać swoje pierwotne nieposłuszeństwo. Parafrazując, jego słowa brzmiały tak: "Wiedziałem, że JESTEŚ, jaki JESTEŚ. Zrobiłem to, co CHCIAŁEŚ. Nie stało się tak, jak ja chciałem. Więc zabij mnie, bo sam nie jestem w stanie zmienić swojego myślenia”. Boży prorok po okazaniu posłuszeństwa nogami i ustami, rozgniewał się na Pana Boga za Jego miłosierdzie dla Niniwy. Jonasz nie od razu odpowiedział ustami na Boże pytanie z 4. wersetu: „Czy to słuszne, tak się gniewać?”. Jego odpowiedzią była postawa wyczekiwania. Często nie trzeba słów, żeby po reakcji człowieka poznać jego odpowiedź na zadane pytanie. Dlaczego Jonasz był tak rozgniewany? Może została podrażniona nie do końca złamana duma wielkiego Bożego proroka? Może Jonasz myślał, że zrobił z siebie pośmiewisko zapowiadając sąd, który nie nadszedł. Jednak z punktu widzenia mieszkańców Niniwy, to mało prawdopodobne wytłumaczenie. Kto krytykowałby Jonasza za to, że Bóg okazał się miłosierny? Jeżeli darujemy komuś dług, to raczej nie spodziewamy się tego, że ten ktoś wyśmieje nas z tego powodu, iż nie wyegzekwowaliśmy od niego swojej należności.

Prawdziwy problem Jonasza tkwił w jego sercu i w nieznajomości Bożego Serca. Pan Bóg pragnie, byśmy wzorowali się na Jego miłosierdziu. W Księdze Jakuba 2,13 czytamy: „Nad tym, który nie okazał miłosierdzia, odbywa się sąd bez miłosierdzia, miłosierdzie góruje nad sądem”. Jonasz od początku nie kochał zgubionych mieszkańców Niniwy. To, że pokutowali wcale nie sprawiło, iż zaczęło mu na nich bardziej zależeć. Dlaczego? Rozważaliśmy to w pierwszej części tego artykułu. Problemem Jonasza mogła być zbytnio przetworzona przez niego znajomość Słowa Bożego. Nie jest łatwo kochać ludzi, o których ma się proroczo uzasadnioną wiedzę o tym, że mogą być późniejszymi wrogami. Jednak najistotniejsze jest to, że Jonasz nie kochał mieszkańców Niniwy, tak jak kochał ich Pan Bóg. Urażony Jonasz pomimo tego, że życzył sobie śmierci, to jednak bardzo kochał siebie. Często pycha w sercu człowieka powoduje jego egocentryczne reakcje, czasem polegające nawet na pozornym poniżaniu samego siebie. Mamy tu wyraźną sprzeczność z Bożym Prawem, streszczonym przez apostoł Pawła w Liście do Galacjan 5,14: „Albowiem cały zakon streszcza się w tym jednym słowie, mianowicie w tym: Będziesz miłował bliźniego swego, jak siebie samego”. Nie da się pogodzić braku miłości do ludzi z kochaniem samego siebie na gruncie Bożego Prawa Łaski. Nie możemy też prawdziwie kochać innych ludzi, jeżeli nie uporządkujemy akceptacji samego siebie przed Bogiem, czyli po prostu przebaczymy samemu sobie. Jonasz był chyba przykładem takiej sprzeczności. 

Jonasz przeniósł się za miasto i czekał. Przyjęta postawa bez słów wrażała jego odpowiedź Bogu: "No to poczekamy na wynik tego TWOJEGO MIŁOSIERDZIA". Nie wiedział jednak, że czeka go dalszy ciąg Bożego karcenia swojej cielesności i szkolenia w zakresie dyscypliny duchowej. Jonasz chciał być samowystarczalny i zbudował sobie szałas. Jednak Bóg sprawił, że wyrósł nad nim krzew rycynowy, dający lepszy cień niż szałas. Przyszedł czas na karcenie. Pan Bóg dał Jonaszowi coś dobrego tylko z jednego powodu. Po to, by mu to zabrać. Ciekawe, że Jonasz już nie pamiętał, iż całkiem niedawno Pan Bóg wyznaczył wielką rybę do uratowania go. Dalej czytamy o wyznaczeniu przez Boga robaka, który spowodował uschnięcie tego krzewu. Wydawałoby się, że Pan Bóg spowodował coś, co było przeciw Jonaszowi. Jednak w konsekwencji okazało się to ku dobremu. Czy w naszym życiu nie doświadczamy podobnych sytuacji? Dostajemy coś od Boga i z czasem staje się to dla nas na tyle normalne, że na wszelkie zmiany reagujemy buntem. Jaka byłaby nasza reakcja, gdyby Pan Bóg dał nam coś dobrego tylko po to, by to potem odebrać? Dlaczego Bóg miałby robić coś takiego Jonaszowi, tobie lub mnie? Robi tak, ponieważ kocha swoje dzieci i dlatego je karci. Pan Bóg zabrał Jonaszowi dobrą rzecz, by dać mu coś jeszcze lepszego – miłość do zgubionych ludzi. 

Jonasz w dalszym ciągu odrzuca tę Bożą lekcję. Jednak to doświadczanie wymusza na nim odpowiedź na postawione wcześniej Boże pytanie z 4. wersetu: „Czy to słuszne, tak się gniewać?”. Wreszcie prorok odpowiedział Panu Bogu. Jego odpowiedź znajdujemy w 8. wersecie: „Lepiej mi umrzeć niż żyć”. No cóż, nie była zbyt optymistyczna. Jednak nareszcie dochodzi do tego, na czym Panu Bogu szczególnie zależy w życiu każdego z nas. Do otwarcia się na Boży głos i szczerej rozmowy z naszym Stwórcą. Pan Bóg jest cierpliwy i ponawia swoje pytanie w 9. wersecie: „Czy to słuszne, tak się gniewać z powodu krzewu rycynowego?”. Odpowiedź Jonasza jest teraz natychmiastowa: „Słusznie jestem zagniewany, i to na śmierć”. Czy to był świadomy wybór wyrażający zatwardziałość jego serca? Pan Bóg jeszcze raz podsumował całą sytuację i odpowiedział Jonaszowi ze Swojej perspektywy w 10. i 11. wierszu: „Ty żałujesz krzewu rycynowego, koło którego nie pracowałeś i którego nie wyhodowałeś; wyrósł on w ciągu jednej nocy i w ciągu jednej nocy zginął, a Ja nie miałbym żałować Niniwy, tego wielkiego miasta, w którym żyje więcej niż sto dwadzieścia tysięcy ludzi, którzy nie umieją rozróżnić między tym, co prawe, a tym, co lewe, a nadto wiele bydła?”. Nawet jeśli była jeszcze odpowiedź Jonasza na to Boże podsumowanie, to nie znajdujemy jej w tekście biblijnym. Nie wiemy też, czy wzmianka o nim w 2. Księdze Królewskiej 14,25 dotyczy okresu przed, czy po misji ewangelizacyjnej do Niniwy. Więc także nie znamy końcowego wyniku sporu Jonasza z Bogiem. Oczywiście mówię o odczuwalnym rezultacie dla Jonasza, bo Pan Bóg na pewno wygrał w tym sporze. Ja nie wiem, jakbym odpowiedział na to ostatnie Boże pytanie w kontekście mojego życia chrześcijańskiego. Jaka byłaby twoja odpowiedź, drogi czytelniku, wie Bóg i być może ty sam(a).

W Ewangelii Mateusza 16,17 jest fragment, być może powiązany z historią Jonasza: „A Jezus odpowiadając, rzekł mu: Błogosławiony jesteś, Szymonie, synu Jonasza, bo nie ciało i krew objawiły ci to, lecz Ojciec mój, który jest w niebie”. Nie interpretuję aż tak informacji biblijnych o rodowodach i nie twierdzę, że jest jakaś analogia z faktem, iż Szymon był synem człowieka o imieniu Jonasz. Jednak wiem, że przede wszystkim prorok Jonasz potrzebował po prostu przyjąć objawienie o Bożej miłości tak, jak zrobił to Szymon Piotr. Ciekawe, że Pan Jezus Chrystus testował miłość Piotra trzy razy. Piotr zdał ten test. Czy zdał go ostatecznie Jonasz? Nie wiem. Bóg patrzy na serce.

Czy gniew Jonasza z powodu zwykłej rośliny nie wydaje nam się głupi? Pewnie tak. Tu jednak nie chodziło o roślinę, ale o życie wielu ludzi. Szczególnie, także o życie duchowe Jonasza. Jakie powody doprowadzają nas do gniewu? Czy nie są to czasem równie błahe sprawy, jak to wyglądało w przypadku krzewu rycynowego Jonasza? Jaki jest nasz gniew? To, co nas gniewa jest miarą naszej duchowej dojrzałości chrześcijańskiej. Jednak istotne jest także to, co nam sprawia radość. W Księdze Jonasza 4,6 czytamy: „A Pan, Bóg, wyznaczył krzew rycynowy, aby wyrósł nad Jonaszem, dawał cień jego głowie i osłaniał go przed grożącym mu nieszczęściem. I Jonasz radował się bardzo z tego krzewu rycynowego”. Bóg dał Jonaszowi osłonę przed nieszczęściem duchowym, a on skupił się na radości doczesnej. Krzew był dla niego tymczasowy i szybko przekonał się, że bardzo nietrwały. Jonasz cieszył się bardzo z nietrwałej rośliny, lecz wieczne rezultaty nawrócenia Niniwy nie wzbudziły jego radości. Czy ziemskie rzeczy sprawiają nam więcej radości, niż sprawy Królestwa Bożego? Wyciągnijmy wnioski, każdy z nas dla siebie, w kontekście jakże znanego fragmentu Bożego Słowa w Ewangelii Mateusza 6,33: „Ale szukajcie najpierw Królestwa Bożego i sprawiedliwości jego, a wszystko inne będzie wam dodane”. Usługa Jonasza nad doprowadzeniem Niniwy do pokuty trwała jeden dzień. Nie zrobił też nic, co przyczyniłoby się do wzrostu krzewu rycynowego, bo to Pan Bóg daje wzrost. Co jest dla nas ważniejsze, nietrwałe sprawy tego świata, czy wieczne sprawy Królestwa Bożego? Lekcją dla nas jest to, że powinniśmy okazywać miłość i współczucie zgubionym ludziom. Pan Bóg kocha zgubionych ludzi. Czy patrzymy na innych ludzi z perspektywy Bożej miłości? Czy pragniemy mieć serce takie, jak ma Bóg dla zgubionych ludzi? 

Księga Jonasza jest pełna lekcji dla każdego z nas. W jakim miejscu jesteś dzisiaj? Czy jesteś na pierwszym etapie "nie będę posłuszny(a)”? Może właśnie uciekasz przed swoim powołaniem, by mówić ludziom o Panu Jezusie Chrystusie? Może pilnie potrzebujesz Bożego ratunku z życiowej burzy? Tak, jak w historii Jonasza, ratunek był we wnętrzu wielkiej ryby, którą Pan Bóg wyznaczył i posłał do niego. Tak nasz ratunek jest tylko w Chrystusie, którego wybrał i posłał nasz Ojciec.

Czy jesteś może na drugim etapie "będę posłuszny(a)"? Może właśnie jesteś w trakcie Bożego karcenia i próbujesz wymodlić sobie drogę powrotną do Bożej woli dla twojego życia? Ta droga to szczera pokuta i pełne posłuszeństwo woli Bożej.

Czy jesteś na trzecim etapie "już jestem posłuszny(a)"? Może już widzisz, że Bóg dokonuje wielkich rzeczy wokół ciebie, jednak ty nie służysz Mu całym sercem. Pan Jezus Chrystus pokazał, że kochać, to znaczy służyć. Mamy kochać Pana Boga całym sercem i ze wszystkich sił Mu służyć.

Czy może jesteś na czwartym etapie "żałuję, że byłem posłuszny(a)"? Wtedy przed tobą jeszcze jest lekcja nauki kochania zgubionych ludzi.

Księga Jonasza to historia o posłuszeństwie, pokucie i kolejnych szansach. Pan Bóg daje nam kolejne szanse, lecz wymaga pełnego posłuszeństwa i oczekuje szczerej pokuty. Może właśnie dzisiaj mamy kolejną szansę do przyjęcia od Boga?

Bogdan Podlecki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz