Autorytet w aktualnym namaszczeniu
cz. 2
Na początek krótkie przypomnienie z 1. części tego artykułu. Autorytet chrześcijanina jest przyjęciem i używaniem Bożej mocy we wszystkich aspektach jego życia. Najpełniejsze życie w autorytecie jest połączone z namaszczeniem, czyli duchową mocą, która łamie jarzmo i niweczy wszelkie plany diabelskie w odniesieniu do naszego chrześcijańskiego życia. Namaszczenie jest w nas, bo jest w nas Chrystus. Jeżeli wierzymy, że Chrystus jest w nas, to jak możemy nie wierzyć, że jest w nas Jego namaszczenie. Czyli Bóg działający w nas jest NAMASZCZENIEM i to pozwala nam żyć w JEGO AUTORYTECIE. Namaszczenie sprawia Bóg w Osobie Ducha Świętego udzielając nam jednocześnie autorytetu Chrystusa. Jednak to jest pakiet, czyli żeby żyć w autorytecie i namaszczeniu, to musimy pozwolić na to, by Bóg, który jest w nas – mógł działać także przez nas. Namaszczenie jest niezbędne do prawidłowego, czyli zgodnego z wolą Bożą funkcjonowania człowieka wierzącego w Kościele Pana Jezusa Chrystusa. Namaszczenie otrzymuje każdy wierzący z chwilą, gdy podejmie decyzję poddania swojego życia Panu Bogu i pójścia za Jezusem. Możemy wyznawać, że wierzymy iż mamy autorytet i namaszczenie, ale jeśli nie pójdą w ślad za wiarą konkretne kroki, czyli uczynki wiary, to możemy nie wykorzystać Bożej odpowiedzi do rozwiązania trudnej sytuacji. Boża odpowiedź jest zawsze adekwatna do danej sytuacji, tak i namaszczenie jest aktualne do rozwiązania konkretnego problemu. Bóg zawsze daje świeże namaszczenie do rozwiązania trudnej sytuacji przez osobiste Słowo. Pan Bóg uwalnia w nas aktualne namaszczenie do rozwiązania konkretnej sytuacji w odpowiedzi na nasze szczere zawołanie i posłuszne wykonanie tego, co od Niego usłyszymy. Są takie dwa zasadnicze klucze do Bożego namaszczenia i autorytetu. To osobista relacja z Jezusem oraz pełne posłuszeństwo Bożej woli. Osobiste zastosowanie tych kluczy wyzwala w nas odwagę, by podjąć kroki wiary w ślad za otrzymanym Słowem Bożym oraz uwalnia nas do życia w Bożym namaszczeniu i autorytecie.
Jednym z biblijnych wzorców osobistej relacji z Bogiem był Henoch. Biblia mówi, że Henoch "chodził z Bogiem", czyli był w tak głębokiej relacji z Nim, że przekroczył zrozumiały dla ludzi limit Bożej obecności w jego życiu. Być może współcześni mu ludzie nie wiedzieli czy jeszcze chodzi po ziemi, czy jest już w niebie, więc Bóg zabrał go do siebie. W "wychodzonym z Bogiem", aktualnym namaszczeniu poruszał się też Noe, budując arkę wraz ze swoją rodziną, wobec zupełnego niezrozumienia swojego otoczenia. Film "Noe wybrany przez Boga" z 2014 roku jest "niebiblijny" w istotnych szczegółach, ale dobrze pokazuje cenę posłuszeństwa i poruszania się w namaszczeniu. Jednak zarówno w Biblii, jak i w tej interpretacji filmowej dosyć trudno jest odnaleźć poruszanie się Noego w Bożym autorytecie. No może za wyjątkiem w otoczeniu jego najbliższej rodziny. Pan Bóg nieraz chce byśmy zrobili coś wbrew ludzkiej logice, ale w pełnym posłuszeństwie Bożej woli. Kiedy mamy osobistą relację z Jezusem, to On daje nam odwagę nie polegać na starym namaszczeniu. Nawet jeśli to się dzieje wbrew ustalonym schematom, kiedy inni wokół budują swoje życie chrześcijańskie na nieaktualnym namaszczeniu, które otrzymali w przeszłości. Budowanie na starym namaszczeniu może prowadzić do zniewolenia, czy nawet zablokowania rozwoju i dochodzenia do dojrzałości chrześcijańskiej.
W szczególności musimy
pamiętać, żeby nie budować na jakimkolwiek namaszczeniu.
Namaszczenie samo w sobie nie może być fundamentem. Jedynym
FUNDAMENTEM jest Pan Jezus Chrystus, który daje nam zawsze
namaszczenie aktualne dla JEGO i naszych potrzeb. Namaszczenie nie
może być też celem samym w sobie dla naszego życia, ale może być
skutecznym środkiem do pokonania trudnych sytuacji, które także
stawia przed nami Bóg. Jeżeli stare namaszczenie jest przeszkodą
lub nawet blokadą, to musimy mieć odwagę odwrócić się od niego
lub wręcz je zniszczyć, bo w przeciwnym wypadku może ono stać się
takim "Nechusztanem" dla naszego życia, czyli przeszkodą
dla używania nas przez Boga. Tak właśnie zrobił Hiskiasz.
Zniszczył "Nechusztana", ponieważ miał duchowe
rozeznanie, że jego kult był duchową przeszkodą do przebudzenia w
Judzie.
Czytając uważnie historię
Hiskiasza, możemy zauważyć jeszcze jeden bardzo ważny fakt. Mimo,
że był królem, to był także bardzo pokorny i przyjmował
karcenie od namaszczonego człowieka ze swojego otoczenia, jakim był
prorok Izajasz. Nawet jeśli błądził, to przyjmował karcenie od
proroka i pokutował. Hiskiasz nie szukał na siłę kolejnego
"Nechusztana" do zniszczenia, bo to już nie działało w
sytuacji, w której się aktualnie znalazł. Wtedy po modlitwie
otrzymywał kolejne Słowo ku życiu i uwalniało się w nim kolejne
aktualne namaszczenie. W jego przypadku to był bardzo konkretny zysk
– przedłużenie życia o 15 lat. Potem w historii Hiskiasza
czytamy także, że mimo błędu polegającemu na pokazaniu skarbca
królewskiego wysłannikom babilońskim, to jednak Bóg i tak dał mu
gwarancję na to, że najazd Babilończyków nie nastąpi za jego
życia i tak też się stało. Jednak kluczem do "zmian"
Bożych decyzji w jego życiu były pokora i pokuta.
No
właśnie, wydawałoby się, że Bóg zmienił zdanie w sprawie
Hiskiasza i przedłużył mu życie o 15 lat. Czy jednak Pan Bóg
rzeczywiście zmienił zdanie? Jeśli nawet zmienił, to czy nie mógł
tego zrobić? Jednym z atrybutów Boga jest Jego wszechwiedza. Bóg
nie ma ograniczeń czasowych. Przeszłość, teraźniejszość i
przyszłość są naszymi ograniczeniami. Pan Bóg żyje w "wiecznym
teraz" i na pewno wiedział, że w wyniku pokuty Hiskiasza
przedłuży jego życie. Więc wniosek, że Bóg nie może zmienić
zdania jest zbyt wielkim rozumowym uproszczeniem. Nawet
powiedziałbym, że jest próbą rozumowego ograniczenia woli
nieograniczonego Boga. Przy takim stawianiu problemu można łatwo
zapętlić się w logikę filozoficzną, która powoduje ciąg
kolejnych pytań i wątpliwości, na które niekoniecznie potrafimy
odpowiedzieć. Spróbuj zachować spójność swojego myślenia
czytając poniższy z pozoru logiczny wywód.
- Czy BOŻA WSZECHWIEDZA może powodować, że Pan Bóg nic nie może zmienić w swoich planach?
- Czy ustalony przez Boga plan wydarzeń powoduje, że Stwórca staje się ubezwłasnowolniony przez swoją WSZECHWIEDZĘ?
- Jeżeli tak, to kiedy Pan Bóg zaplanował wszystkie wydarzenia w historii ludzkości? Biblia mówi jednoznacznie – przed założeniem świata.
- Jeżeli Pan Bóg jest WSZECHWIEDZĄCY i już wszystko zaplanował, to czy jest to równoznaczne z tym, że wszystkie decyzje zostały już przez Niego podjęte?
- Czy w takim razie Pan Bóg zanim podjął wszystkie decyzje i potem zmienił zdanie, to nie był już od początku WSZECHWIEDZĄCY?
W
tym ciągu, wydawałoby się logicznych pytań i wniosków, łatwo
się zgubić. Ja już się pogubiłem. Z punktu widzenia logiki z
tezy o BOŻEJ WSZECHWIEDZY dochodzimy do jej zaprzeczenia. To absurd.
Nie możemy rozumowo objąć Bożych dróg. Proroczo pisał już o
tym Izajasz w swojej Księdze 55,9: „Lecz
jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż
drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze”.
Twierdzenie, że Bóg nie może zmienić zdania jest równoznaczne z
tezą, że Bóg nigdy nie podjął żadnej decyzji. Więc, jeśli Bóg
wiedział, że zmieni zdanie zanim ta zmiana nastąpi, to tak
naprawdę nigdy nie zmienił zdania. Takie logiczne roztrząsanie
Bożego atrybutu transcendencji, czyli niemożności rozumowego
poznania Stwórcy przez stworzenie jest bezcelowe. Pan Bóg
jako Wszechwiedzący nie zmienia zdania. Ponieważ jest
Wszechwiedzący, to z góry wie, czy i kiedy nastąpi każda zmiana
okoliczności. Więc tak naprawdę Pan Bóg nigdy nie zmienia zdania.
Wracając jeszcze do
historii Hiskiasza i jego pokuty na skutek Bożej interwencji przez
proroka Izajasza. Ta sytuacja jest także lekcją dla nas, że czasem
warunkiem koniecznym uwolnienia w nas aktualnego namaszczenia jest
poddanie się korekcie człowieka wierzącego o niekwestionowanym
duchowym autorytecie. Tacy ludzie powinni być w twoim otoczeniu. To
może być lider wspólnoty, do której należysz. Jednak to ty
powinieneś zrobić duchowe rozeznanie w tym kierunku.
Jest w Nowym
Testamencie fragment, który łączy wydarzenia dotyczące
"Nechusztana" ze Starego Testamentu z Bożym planem
zbawienia. W Ewangelii Jana 3,13-15 czytamy: „A
nikt nie wstąpił do nieba, tylko Ten, który zstąpił z nieba, Syn
Człowieczy, i
jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony
Syn Człowieczy, aby
każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”.
Ten fragment mówi, że Pan Jezus został wywyższony jak miedziany
wąż, lecz kontekst wskazuje przede wszystkim na to, że Chrystus
"zstąpił z nieba i wstąpił do nieba". Więc nie może
być tu mowy o porównaniu Syna Człowieczego z tworem ludzkich rąk,
nawet jeśli był wykonany na polecenie Pana Boga. Ten fragment
wskazuje na wywyższenie Syna Bożego i ratunek dla każdego
grzesznika, który ze względu na wiarę w Jezusa nie podlega karze
za grzech. Tak, jak to nie wąż został wywyższony na pustyni, ale
wywyższony został Bóg przez wiarę i posłuszeństwo Mojżesza.
Tak, Pan Jezus Chrystus wywyższył Ojca przez swoje bezwzględne
posłuszeństwo Jego woli. To wiara i posłuszeństwo Bożej woli
łączy wątek węża i ofiary Pana Jezusa Chrystusa w tym
fragmencie.
Czy jesteśmy zdolni
do takiego posłuszeństwa wynikającego z wiary? Izraelici musieli
spojrzeć na miedzianego węża, by mogli przeżyć i być
uzdrowieni. My musimy przez wiarę patrzeć na Krzyż Chrystusa. Do
nas Pan Bóg mówi dzisiaj w 2. Liście do Koryntian 5,7: „gdyż
w wierze, a nie w oglądaniu pielgrzymujemy”.
W oryginalnych pismach Nowego Testamentu nie ma podziału na
rozdziały i wersety. Przeczytajmy dwa kolejne, sąsiadujące ze sobą
wersety z Listu do Hebrajczyków 10,39-11,1 łącznie: „Lecz
my nie jesteśmy z tych, którzy się cofają i giną, lecz z tych,
którzy wierzą i zachowują duszę.
A wiara jest pewnością
tego, czego się spodziewamy, przeświadczeniem o tym, czego nie
widzimy”. To może
nieco zmienić znaczenie 1. wersetu z 11. rozdziału – w kontekście
39. wersetu 10. rozdziału. Możemy to rozumieć w ten sposób, że
nasz ratunek, w tym także nasze duchowe i fizyczne uzdrowienie jest
w wierze, która jest pewnością tego, czego się spodziewamy, o ile
z własnej woli nie wycofamy się z Bożych obietnic dla naszego
życia. Może to zabrzmi groźnie, ale przez porównanie z przepisami
"prawa karnego" można zostać ukaranym za "zrobienie
czegoś złego", ale także za "nie zrobienie czegoś
dobrego", czyli tzw. "zaniechanie". Na przykład za
świadome nie udzielenie pomocy poszkodowanemu w wypadku. W ostatnim,
39. wersecie 10. rozdziału Listu do Hebrajczyków właśnie mamy
takie biblijne "zaniechanie", ponieważ czytamy tam o
"takich, którzy się cofają". Nie można się "cofać"
w rozwoju dojrzałości chrześcijańskiej i jednocześnie oczekiwać
"czynnej wiary" tak, jak czytamy w 1. wersecie 11.
rozdziału. Wiara jako "pewność tego, czego się spodziewamy"
jest dla tych, którzy "nie cofają się w wierze". Zresztą
nie musimy nawet porównywać "duchowych zagadnień" z
"ludzkim prawem". Boże Prawo Łaski, czyli "nowe
osobiste przymierze łaski" także jednoznacznie przestrzega
przed możliwą karą za "zaniechanie". W Liście Jakuba
4,17: „Kto więc umie
dobrze czynić, a nie czyni, dopuszcza się grzechu”.
To naprawdę poważnie brzmi, bo Bóg także mówi, że za każdy
świadomie niewyznany grzech jest "kara śmierci" –
duchowej śmierci. Może jednak złagodzę trochę to przesłanie. W
tym samym Liście Jakuba 2,13 czytamy także, że: „Nad
tym, który nie okazał miłosierdzia, odbywa się sąd bez
miłosierdzia, miłosierdzie góruje nad sądem”.
Więc ci, którzy okazują miłosierdzie mogą spokojnie oczekiwać
Bożego sądu w swoim życiu, bo na pewno będzie on sprawiedliwy.
Wróćmy jednak do głównego
tematu. Rozwiązanie naszego problemu jest w przeświadczeniu o tym,
czego nie widzimy fizycznymi oczyma, ale możemy dostrzec duchowym
wzrokiem. Chrystus pomimo tego, że został wywyższony jak wąż na
pustyni, nigdy nie stanie się "Nechusztanem" dla
prawdziwego Kościoła Pana Jezusa Chrystusa. Pan Jezus po
zmartwychwstaniu poszedł do Ojca i dla nas stał się niewidzialny,
ale duchowo żywy. Krzyż Chrystusa jest pusty dla każdego kto chce
być uwolniony przez moc Jego Zmartwychwstania. Inaczej było w
przypadku miedzianego węża wykonanego przez Mojżesza dla Izraela.
Pozostał jako symbol starego namaszczenia, któremu spalano
kadzidła. Można się dzisiaj dopatrzeć w nominalnych kościołach,
że Jezus stał się symbolem, czyli "Nechusztanem".
Ludzie, którzy wierzą w Pana Jezusa spalają kadzidła przed takimi
symbolami, czyli "miedzianymi wężami". To jest związanie.
Okazuje się, że nie wystarczy wierzyć w Pana Jezusa. Koniecznością jest uwierzenie i zaufanie Chrystusowi. W każdym kościele, bez żywej relacji z Bogiem, nawet prawdziwe
objawienie może stać się miedzianym wężem – Nechusztanem,
prowadzącym do różnych związań i tradycji. Aktualne namaszczenie
może być wyzwolone przez wiarę w Syna Człowieczego, Bożego
Mesjasza – Pana Jezusa Chrystusa.
Skąd więc, w
kontekście aktualnego namaszczenia bierze się wiara? Biblia mówi w
Liście do Rzymian 10,17: „Wiara
tedy jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe”.
Nie będziemy jednak słyszeć, jeśli nie mamy bliskiej relacji z
Jezusem. Wiara jest więc RELACJĄ z Jezusem Chrystusem. Jeśli nie
mamy bliskiej relacji z Jezusem, to brakuje nam też wiary i żyjemy
z nieaktualnym namaszczeniem. Wytwarzamy sobie "Nechusztana"
w postaci jakiegoś systemu wartości, nawet jeśli jego korzenie są
biblijne. Wiedzę o tym, co robić w przypadku problemów życiowych
powinniśmy czerpać bezpośrednio z Bożego Słowa, które w
połączeniu z żywą relacją z Jezusem w Duchu Świętym daje nam
zawsze aktualne namaszczenie. Jeżeli nieaktualne namaszczenie nie
pozwala nam pójść naprzód, to nie uciekniemy przed wykonaniem
kroków wiary w kierunku uwolnienia świeżego namaszczenia.
Uwolnienie aktualnego namaszczenie wymaga pokuty i uniżenia przed
Bogiem, ale także często determinacji, a nawet czasem ryzyka
podjęcia niestandardowych działań. Życie w wierze, to całkowite
poleganie na Panu Bogu i dokładne wykonywanie Jego odpowiedzi na
nasze wołanie. Wtedy przyjdzie przełom i zwycięstwo w problemach
oraz nasz duchowy rozwój w aktualnym namaszczeniu.
Nie wiem, co może być w
twoim życiu blokującym cię "Nechusztanem", ale wiem, co
nim było w moim życiu. Musimy uświadomić sobie jakim zagrożeniem
jest budowanie swojego rozwoju na nieaktualnym namaszczeniu. Dlatego
wierzę, że powinniśmy osobiście modlić się, by Duch Święty
objawił nam te momenty, w których zatrzymaliśmy się w naszym
rozwoju chrześcijańskim. Pamiętajmy, że Bóg chce nam dać zawsze
aktualne namaszczenie, ale często przeszkodą jest bazowanie na
jakimś osobistym "Nechusztanie". To może być jakaś
uraza do bliskiej osoby kiedyś w przeszłości i być może tak już
się do tej sytuacji przyzwyczailiśmy, że wydaje nam się, iż nie
jest to już przeszkodą w naszym rozwoju. To może być problem
polegający na tym, że kiedyś mieliśmy, a być może w dalszym
ciągu mamy inne oczekiwania wobec Boga i teraz bardzo trudno jest
nam to wyznać i pójść całym sercem za Jezusem. Być może mamy
poczucie, że byliśmy szczerzy wobec Pana Boga i to On nie
dotrzymuje "warunków umowy" wobec nas. To może być
problem utraty relacji z Jezusem i związania "Nechusztanem"
wypalenia, czy zniechęcenia. Teraz jest ten czas, kiedy możemy
zawołać do Boga o odrzucenie starego i przyjęcie nowego,
aktualnego namaszczenia do rozwiązania naszych problemów. To jest
czas na zmianę w naszym życiu. Pan Bóg zawsze dotrzymuje warunków
osobistego przymierza z nami, ale oczekuje też od nas byśmy
wypełnili Jego warunki. Jednak pamiętajmy o kolejności kroków
wiary.
1. Zauważ Boże karcenie w
postaci widocznych skutków w twoim życiu, np. w postaci powtarzania
się tego samego rodzaju problemów.
2. Przyjmij Boże karcenie,
także wtedy, gdy Pan Bóg wysyła z nim do ciebie osobę z
niekwestionowanym duchowym autorytetem.
3. Uniż się przed Bogiem,
pokutuj i zawołaj do Niego w szczerej modlitwie.
4. Przyjmij Bożą
odpowiedź, ona przyjdzie na pewno, np. w osobistym objawieniu z
Biblii, czy w słowie proroczym.
5. Ściśle wykonaj to, co
otrzymasz w odpowiedzi od Pana Boga.
6. Wtedy Bóg odświeży
twoje życie aktualnym namaszczeniem i da autorytet do rozwiązania
twoich problemów.
Pan chce uwolnić w nas
aktualne namaszczenie, bo to jest Jego obietnica. Znajdujemy ją w
dwóch poniższych fragmentach Bożego Słowa.
(1Kor 12:31):
„Starajcie się tedy
usilnie o większe dary łaski; a ja wam wskażę drogę jeszcze
doskonalszą”.
(Jan 14:12):
„Zaprawdę, zaprawdę,
powiadam wam: Kto wierzy we mnie, ten także dokonywać będzie
uczynków, które Ja czynię, i większe nad te czynić będzie; bo
Ja idę do Ojca”.
Jednak wszystkie obietnice,
żeby mogły się w naszym życiu wypełnić, wymagają dobrych
motywacji z naszej strony. Autorytet i namaszczenie nie są udzielane do
realizacji naszych osobistych, czy nawet kościelnych planów. Pan
Bóg zawsze daje namaszczenie do budowania i rozwijania Jego
Królestwa. Jesteśmy tylko ludźmi, więc mamy osobiste, czy też
kościelne plany. Jednak one muszą być zgodne Bożą wolą.
Na
zakończenie dwa wersety, które są wymagające dla nas, ale
jednocześnie bardzo motywacyjne do trwania w Bogu i Jego Słowie.
(1.
List Jana 2,20): „A wy macie namaszczenie od Świętego i wiecie
wszystko”.
(1.
List Jana 2,27): „Ale to namaszczenie, które od niego
otrzymaliście, pozostaje w was i nie potrzebujecie, aby was ktoś
uczył; lecz jak namaszczenie jego poucza was o wszystkim i jest
prawdziwe, a nie jest kłamstwem, i jak was nauczyło, tak w nim
trwajcie”.
No
właśnie. Skoro wszystko wiemy i nie trzeba, by nas ktoś uczył, to
po co było tyle pisać i czytać? Oczywiście to tylko taki
żarcik na koniec tego rozważania. Jednak poważnie. To prawda.
Wszystko wiemy dzięki Bożemu namaszczeniu w nas, które nas poucza.
Pytanie jest tylko takie. Co robimy z tą wiedzą? Tylko Boże
namaszczenie jest prawdziwe. Jednak musimy trwać w Bożym
autorytecie i Jego Słowie.
Bogdan
Podlecki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz