piątek, 22 kwietnia 2016

Autorytet w aktualnym namaszczeniu cz. 2

Autorytet w aktualnym namaszczeniu cz. 2 

Na początek krótkie przypomnienie z 1. części tego artykułu. Autorytet chrześcijanina jest przyjęciem i używaniem Bożej mocy we wszystkich aspektach jego życia. Najpełniejsze życie w autorytecie jest połączone z namaszczeniem, czyli duchową mocą, która łamie jarzmo i niweczy wszelkie plany diabelskie w odniesieniu do naszego chrześcijańskiego życia. Namaszczenie jest w nas, bo jest w nas Chrystus. Jeżeli wierzymy, że Chrystus jest w nas, to jak możemy nie wierzyć, że jest w nas Jego namaszczenie. Czyli Bóg działający w nas jest NAMASZCZENIEM i to pozwala nam żyć w JEGO AUTORYTECIE. Namaszczenie sprawia Bóg w Osobie Ducha Świętego udzielając nam jednocześnie autorytetu Chrystusa. Jednak to jest pakiet, czyli żeby żyć w autorytecie i namaszczeniu, to musimy pozwolić na to, by Bóg, który jest w nas – mógł działać także przez nas. Namaszczenie jest niezbędne do prawidłowego, czyli zgodnego z wolą Bożą funkcjonowania człowieka wierzącego w Kościele Pana Jezusa Chrystusa. Namaszczenie otrzymuje każdy wierzący z chwilą, gdy podejmie decyzję poddania swojego życia Panu Bogu i pójścia za Jezusem. Możemy wyznawać, że wierzymy iż mamy autorytet i namaszczenie, ale jeśli nie pójdą w ślad za wiarą konkretne kroki, czyli uczynki wiary, to możemy nie wykorzystać Bożej odpowiedzi do rozwiązania trudnej sytuacji. Boża odpowiedź jest zawsze adekwatna do danej sytuacji, tak i namaszczenie jest aktualne do rozwiązania konkretnego problemu. Bóg zawsze daje świeże namaszczenie do rozwiązania trudnej sytuacji przez osobiste Słowo. Pan Bóg uwalnia w nas aktualne namaszczenie do rozwiązania konkretnej sytuacji w odpowiedzi na nasze szczere zawołanie i posłuszne wykonanie tego, co od Niego usłyszymy. Są takie dwa zasadnicze klucze do Bożego namaszczenia i autorytetu. To osobista relacja z Jezusem oraz pełne posłuszeństwo Bożej woli. Osobiste zastosowanie tych kluczy wyzwala w nas odwagę, by podjąć kroki wiary w ślad za otrzymanym Słowem Bożym oraz uwalnia nas do życia w Bożym namaszczeniu i autorytecie.

Jednym z biblijnych wzorców osobistej relacji z Bogiem był Henoch. Biblia mówi, że Henoch "chodził z Bogiem", czyli był w tak głębokiej relacji z Nim, że przekroczył zrozumiały dla ludzi limit Bożej obecności w jego życiu. Być może współcześni mu ludzie nie wiedzieli czy jeszcze chodzi po ziemi, czy jest już w niebie, więc Bóg zabrał go do siebie. W "wychodzonym z Bogiem", aktualnym namaszczeniu poruszał się też Noe, budując arkę wraz ze swoją rodziną, wobec zupełnego niezrozumienia swojego otoczenia. Film "Noe wybrany przez Boga" z 2014 roku jest "niebiblijny" w istotnych szczegółach, ale dobrze pokazuje cenę posłuszeństwa i poruszania się w namaszczeniu. Jednak zarówno w Biblii, jak i w tej interpretacji filmowej dosyć trudno jest odnaleźć poruszanie się Noego w Bożym autorytecie. No może za wyjątkiem w otoczeniu jego najbliższej rodziny. Pan Bóg nieraz chce byśmy zrobili coś wbrew ludzkiej logice, ale w pełnym posłuszeństwie Bożej woli. Kiedy mamy osobistą relację z Jezusem, to On daje nam odwagę nie polegać na starym namaszczeniu. Nawet jeśli to się dzieje wbrew ustalonym schematom, kiedy inni wokół budują swoje życie chrześcijańskie na nieaktualnym namaszczeniu, które otrzymali w przeszłości. Budowanie na starym namaszczeniu może prowadzić do zniewolenia, czy nawet zablokowania rozwoju i dochodzenia do dojrzałości chrześcijańskiej.

W szczególności musimy pamiętać, żeby nie budować na jakimkolwiek namaszczeniu. Namaszczenie samo w sobie nie może być fundamentem. Jedynym FUNDAMENTEM jest Pan Jezus Chrystus, który daje nam zawsze namaszczenie aktualne dla JEGO i naszych potrzeb. Namaszczenie nie może być też celem samym w sobie dla naszego życia, ale może być skutecznym środkiem do pokonania trudnych sytuacji, które także stawia przed nami Bóg. Jeżeli stare namaszczenie jest przeszkodą lub nawet blokadą, to musimy mieć odwagę odwrócić się od niego lub wręcz je zniszczyć, bo w przeciwnym wypadku może ono stać się takim "Nechusztanem" dla naszego życia, czyli przeszkodą dla używania nas przez Boga. Tak właśnie zrobił Hiskiasz. Zniszczył "Nechusztana", ponieważ miał duchowe rozeznanie, że jego kult był duchową przeszkodą do przebudzenia w Judzie.

Czytając uważnie historię Hiskiasza, możemy zauważyć jeszcze jeden bardzo ważny fakt. Mimo, że był królem, to był także bardzo pokorny i przyjmował karcenie od namaszczonego człowieka ze swojego otoczenia, jakim był prorok Izajasz. Nawet jeśli błądził, to przyjmował karcenie od proroka i pokutował. Hiskiasz nie szukał na siłę kolejnego "Nechusztana" do zniszczenia, bo to już nie działało w sytuacji, w której się aktualnie znalazł. Wtedy po modlitwie otrzymywał kolejne Słowo ku życiu i uwalniało się w nim kolejne aktualne namaszczenie. W jego przypadku to był bardzo konkretny zysk – przedłużenie życia o 15 lat. Potem w historii Hiskiasza czytamy także, że mimo błędu polegającemu na pokazaniu skarbca królewskiego wysłannikom babilońskim, to jednak Bóg i tak dał mu gwarancję na to, że najazd Babilończyków nie nastąpi za jego życia i tak też się stało. Jednak kluczem do "zmian" Bożych decyzji w jego życiu były pokora i pokuta.

No właśnie, wydawałoby się, że Bóg zmienił zdanie w sprawie Hiskiasza i przedłużył mu życie o 15 lat. Czy jednak Pan Bóg rzeczywiście zmienił zdanie? Jeśli nawet zmienił, to czy nie mógł tego zrobić? Jednym z atrybutów Boga jest Jego wszechwiedza. Bóg nie ma ograniczeń czasowych. Przeszłość, teraźniejszość i przyszłość są naszymi ograniczeniami. Pan Bóg żyje w "wiecznym teraz" i na pewno wiedział, że w wyniku pokuty Hiskiasza przedłuży jego życie. Więc wniosek, że Bóg nie może zmienić zdania jest zbyt wielkim rozumowym uproszczeniem. Nawet powiedziałbym, że jest próbą rozumowego ograniczenia woli nieograniczonego Boga. Przy takim stawianiu problemu można łatwo zapętlić się w logikę filozoficzną, która powoduje ciąg kolejnych pytań i wątpliwości, na które niekoniecznie potrafimy odpowiedzieć. Spróbuj zachować spójność swojego myślenia czytając poniższy z pozoru logiczny wywód.

  1. Czy BOŻA WSZECHWIEDZA może powodować, że Pan Bóg nic nie może zmienić w swoich planach?
  2. Czy ustalony przez Boga plan wydarzeń powoduje, że Stwórca staje się ubezwłasnowolniony przez swoją WSZECHWIEDZĘ?
  3. Jeżeli tak, to kiedy Pan Bóg zaplanował wszystkie wydarzenia w historii ludzkości? Biblia mówi jednoznacznie – przed założeniem świata.
  4. Jeżeli Pan Bóg jest WSZECHWIEDZĄCY i już wszystko zaplanował, to czy jest to równoznaczne z tym, że wszystkie decyzje zostały już przez Niego podjęte?
  5. Czy w takim razie Pan Bóg zanim podjął wszystkie decyzje i potem zmienił zdanie, to nie był już od początku WSZECHWIEDZĄCY?

W tym ciągu, wydawałoby się logicznych pytań i wniosków, łatwo się zgubić. Ja już się pogubiłem. Z punktu widzenia logiki z tezy o BOŻEJ WSZECHWIEDZY dochodzimy do jej zaprzeczenia. To absurd. Nie możemy rozumowo objąć Bożych dróg. Proroczo pisał już o tym Izajasz w swojej Księdze 55,9: „Lecz jak niebiosa są wyższe niż ziemia, tak moje drogi są wyższe niż drogi wasze i myśli moje niż myśli wasze”. Twierdzenie, że Bóg nie może zmienić zdania jest równoznaczne z tezą, że Bóg nigdy nie podjął żadnej decyzji. Więc, jeśli Bóg wiedział, że zmieni zdanie zanim ta zmiana nastąpi, to tak naprawdę nigdy nie zmienił zdania. Takie logiczne roztrząsanie Bożego atrybutu transcendencji, czyli niemożności rozumowego poznania Stwórcy przez stworzenie jest bezcelowe. Pan Bóg jako Wszechwiedzący nie zmienia zdania. Ponieważ jest Wszechwiedzący, to z góry wie, czy i kiedy nastąpi każda zmiana okoliczności. Więc tak naprawdę Pan Bóg nigdy nie zmienia zdania.

Wracając jeszcze do historii Hiskiasza i jego pokuty na skutek Bożej interwencji przez proroka Izajasza. Ta sytuacja jest także lekcją dla nas, że czasem warunkiem koniecznym uwolnienia w nas aktualnego namaszczenia jest poddanie się korekcie człowieka wierzącego o niekwestionowanym duchowym autorytecie. Tacy ludzie powinni być w twoim otoczeniu. To może być lider wspólnoty, do której należysz. Jednak to ty powinieneś zrobić duchowe rozeznanie w tym kierunku.

Jest w Nowym Testamencie fragment, który łączy wydarzenia dotyczące "Nechusztana" ze Starego Testamentu z Bożym planem zbawienia. W Ewangelii Jana 3,13-15 czytamy: „A nikt nie wstąpił do nieba, tylko Ten, który zstąpił z nieba, Syn Człowieczy, i jak Mojżesz wywyższył węża na pustyni, tak musi być wywyższony Syn Człowieczy, aby każdy, kto weń wierzy, nie zginął, ale miał żywot wieczny”. Ten fragment mówi, że Pan Jezus został wywyższony jak miedziany wąż, lecz kontekst wskazuje przede wszystkim na to, że Chrystus "zstąpił z nieba i wstąpił do nieba". Więc nie może być tu mowy o porównaniu Syna Człowieczego z tworem ludzkich rąk, nawet jeśli był wykonany na polecenie Pana Boga. Ten fragment wskazuje na wywyższenie Syna Bożego i ratunek dla każdego grzesznika, który ze względu na wiarę w Jezusa nie podlega karze za grzech. Tak, jak to nie wąż został wywyższony na pustyni, ale wywyższony został Bóg przez wiarę i posłuszeństwo Mojżesza. Tak, Pan Jezus Chrystus wywyższył Ojca przez swoje bezwzględne posłuszeństwo Jego woli. To wiara i posłuszeństwo Bożej woli łączy wątek węża i ofiary Pana Jezusa Chrystusa w tym fragmencie.

Czy jesteśmy zdolni do takiego posłuszeństwa wynikającego z wiary? Izraelici musieli spojrzeć na miedzianego węża, by mogli przeżyć i być uzdrowieni. My musimy przez wiarę patrzeć na Krzyż Chrystusa. Do nas Pan Bóg mówi dzisiaj w 2. Liście do Koryntian 5,7: „gdyż w wierze, a nie w oglądaniu pielgrzymujemy”. W oryginalnych pismach Nowego Testamentu nie ma podziału na rozdziały i wersety. Przeczytajmy dwa kolejne, sąsiadujące ze sobą wersety z Listu do Hebrajczyków 10,39-11,1 łącznie: „Lecz my nie jesteśmy z tych, którzy się cofają i giną, lecz z tych, którzy wierzą i zachowują duszę. A wiara jest pewnością tego, czego się spodziewamy, przeświadczeniem o tym, czego nie widzimy”. To może nieco zmienić znaczenie 1. wersetu z 11. rozdziału – w kontekście 39. wersetu 10. rozdziału. Możemy to rozumieć w ten sposób, że nasz ratunek, w tym także nasze duchowe i fizyczne uzdrowienie jest w wierze, która jest pewnością tego, czego się spodziewamy, o ile z własnej woli nie wycofamy się z Bożych obietnic dla naszego życia. Może to zabrzmi groźnie, ale przez porównanie z przepisami "prawa karnego" można zostać ukaranym za "zrobienie czegoś złego", ale także za "nie zrobienie czegoś dobrego", czyli tzw. "zaniechanie". Na przykład za świadome nie udzielenie pomocy poszkodowanemu w wypadku. W ostatnim, 39. wersecie 10. rozdziału Listu do Hebrajczyków właśnie mamy takie biblijne "zaniechanie", ponieważ czytamy tam o "takich, którzy się cofają". Nie można się "cofać" w rozwoju dojrzałości chrześcijańskiej i jednocześnie oczekiwać "czynnej wiary" tak, jak czytamy w 1. wersecie 11. rozdziału. Wiara jako "pewność tego, czego się spodziewamy" jest dla tych, którzy "nie cofają się w wierze". Zresztą nie musimy nawet porównywać "duchowych zagadnień" z "ludzkim prawem". Boże Prawo Łaski, czyli "nowe osobiste przymierze łaski" także jednoznacznie przestrzega przed możliwą karą za "zaniechanie". W Liście Jakuba 4,17: „Kto więc umie dobrze czynić, a nie czyni, dopuszcza się grzechu”. To naprawdę poważnie brzmi, bo Bóg także mówi, że za każdy świadomie niewyznany grzech jest "kara śmierci" – duchowej śmierci. Może jednak złagodzę trochę to przesłanie. W tym samym Liście Jakuba 2,13 czytamy także, że: „Nad tym, który nie okazał miłosierdzia, odbywa się sąd bez miłosierdzia, miłosierdzie góruje nad sądem”. Więc ci, którzy okazują miłosierdzie mogą spokojnie oczekiwać Bożego sądu w swoim życiu, bo na pewno będzie on sprawiedliwy.

Wróćmy jednak do głównego tematu. Rozwiązanie naszego problemu jest w przeświadczeniu o tym, czego nie widzimy fizycznymi oczyma, ale możemy dostrzec duchowym wzrokiem. Chrystus pomimo tego, że został wywyższony jak wąż na pustyni, nigdy nie stanie się "Nechusztanem" dla prawdziwego Kościoła Pana Jezusa Chrystusa. Pan Jezus po zmartwychwstaniu poszedł do Ojca i dla nas stał się niewidzialny, ale duchowo żywy. Krzyż Chrystusa jest pusty dla każdego kto chce być uwolniony przez moc Jego Zmartwychwstania. Inaczej było w przypadku miedzianego węża wykonanego przez Mojżesza dla Izraela. Pozostał jako symbol starego namaszczenia, któremu spalano kadzidła. Można się dzisiaj dopatrzeć w nominalnych kościołach, że Jezus stał się symbolem, czyli "Nechusztanem". Ludzie, którzy wierzą w Pana Jezusa spalają kadzidła przed takimi symbolami, czyli "miedzianymi wężami". To jest związanie. Okazuje się, że nie wystarczy wierzyć w Pana Jezusa. Koniecznością jest uwierzenie i zaufanie Chrystusowi. W każdym kościele, bez żywej relacji z Bogiem, nawet prawdziwe objawienie może stać się miedzianym wężem – Nechusztanem, prowadzącym do różnych związań i tradycji. Aktualne namaszczenie może być wyzwolone przez wiarę w Syna Człowieczego, Bożego Mesjasza – Pana Jezusa Chrystusa.

Skąd więc, w kontekście aktualnego namaszczenia bierze się wiara? Biblia mówi w Liście do Rzymian 10,17: „Wiara tedy jest ze słuchania, a słuchanie przez Słowo Chrystusowe”. Nie będziemy jednak słyszeć, jeśli nie mamy bliskiej relacji z Jezusem. Wiara jest więc RELACJĄ z Jezusem Chrystusem. Jeśli nie mamy bliskiej relacji z Jezusem, to brakuje nam też wiary i żyjemy z nieaktualnym namaszczeniem. Wytwarzamy sobie "Nechusztana" w postaci jakiegoś systemu wartości, nawet jeśli jego korzenie są biblijne. Wiedzę o tym, co robić w przypadku problemów życiowych powinniśmy czerpać bezpośrednio z Bożego Słowa, które w połączeniu z żywą relacją z Jezusem w Duchu Świętym daje nam zawsze aktualne namaszczenie. Jeżeli nieaktualne namaszczenie nie pozwala nam pójść naprzód, to nie uciekniemy przed wykonaniem kroków wiary w kierunku uwolnienia świeżego namaszczenia. Uwolnienie aktualnego namaszczenie wymaga pokuty i uniżenia przed Bogiem, ale także często determinacji, a nawet czasem ryzyka podjęcia niestandardowych działań. Życie w wierze, to całkowite poleganie na Panu Bogu i dokładne wykonywanie Jego odpowiedzi na nasze wołanie. Wtedy przyjdzie przełom i zwycięstwo w problemach oraz nasz duchowy rozwój w aktualnym namaszczeniu.

Nie wiem, co może być w twoim życiu blokującym cię "Nechusztanem", ale wiem, co nim było w moim życiu. Musimy uświadomić sobie jakim zagrożeniem jest budowanie swojego rozwoju na nieaktualnym namaszczeniu. Dlatego wierzę, że powinniśmy osobiście modlić się, by Duch Święty objawił nam te momenty, w których zatrzymaliśmy się w naszym rozwoju chrześcijańskim. Pamiętajmy, że Bóg chce nam dać zawsze aktualne namaszczenie, ale często przeszkodą jest bazowanie na jakimś osobistym "Nechusztanie". To może być jakaś uraza do bliskiej osoby kiedyś w przeszłości i być może tak już się do tej sytuacji przyzwyczailiśmy, że wydaje nam się, iż nie jest to już przeszkodą w naszym rozwoju. To może być problem polegający na tym, że kiedyś mieliśmy, a być może w dalszym ciągu mamy inne oczekiwania wobec Boga i teraz bardzo trudno jest nam to wyznać i pójść całym sercem za Jezusem. Być może mamy poczucie, że byliśmy szczerzy wobec Pana Boga i to On nie dotrzymuje "warunków umowy" wobec nas. To może być problem utraty relacji z Jezusem i związania "Nechusztanem" wypalenia, czy zniechęcenia. Teraz jest ten czas, kiedy możemy zawołać do Boga o odrzucenie starego i przyjęcie nowego, aktualnego namaszczenia do rozwiązania naszych problemów. To jest czas na zmianę w naszym życiu. Pan Bóg zawsze dotrzymuje warunków osobistego przymierza z nami, ale oczekuje też od nas byśmy wypełnili Jego warunki. Jednak pamiętajmy o kolejności kroków wiary.

1. Zauważ Boże karcenie w postaci widocznych skutków w twoim życiu, np. w postaci powtarzania się tego samego rodzaju problemów.

2. Przyjmij Boże karcenie, także wtedy, gdy Pan Bóg wysyła z nim do ciebie osobę z niekwestionowanym duchowym autorytetem.

3. Uniż się przed Bogiem, pokutuj i zawołaj do Niego w szczerej modlitwie.

4. Przyjmij Bożą odpowiedź, ona przyjdzie na pewno, np. w osobistym objawieniu z Biblii, czy w słowie proroczym.

5. Ściśle wykonaj to, co otrzymasz w odpowiedzi od Pana Boga.

6. Wtedy Bóg odświeży twoje życie aktualnym namaszczeniem i da autorytet do rozwiązania twoich problemów.

Pan chce uwolnić w nas aktualne namaszczenie, bo to jest Jego obietnica. Znajdujemy ją w dwóch poniższych fragmentach Bożego Słowa.

(1Kor 12:31): „Starajcie się tedy usilnie o większe dary łaski; a ja wam wskażę drogę jeszcze doskonalszą”.

(Jan 14:12): „Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Kto wierzy we mnie, ten także dokonywać będzie uczynków, które Ja czynię, i większe nad te czynić będzie; bo Ja idę do Ojca”.

Jednak wszystkie obietnice, żeby mogły się w naszym życiu wypełnić, wymagają dobrych motywacji z naszej strony. Autorytet i namaszczenie nie są udzielane do realizacji naszych osobistych, czy nawet kościelnych planów. Pan Bóg zawsze daje namaszczenie do budowania i rozwijania Jego Królestwa. Jesteśmy tylko ludźmi, więc mamy osobiste, czy też kościelne plany. Jednak one muszą być zgodne Bożą wolą.

Na zakończenie dwa wersety, które są wymagające dla nas, ale jednocześnie bardzo motywacyjne do trwania w Bogu i Jego Słowie.

(1. List Jana 2,20): „A wy macie namaszczenie od Świętego i wiecie wszystko”.

(1. List Jana 2,27): „Ale to namaszczenie, które od niego otrzymaliście, pozostaje w was i nie potrzebujecie, aby was ktoś uczył; lecz jak namaszczenie jego poucza was o wszystkim i jest prawdziwe, a nie jest kłamstwem, i jak was nauczyło, tak w nim trwajcie”.

No właśnie. Skoro wszystko wiemy i nie trzeba, by nas ktoś uczył, to po co było tyle pisać i czytać? Oczywiście to tylko taki żarcik na koniec tego rozważania. Jednak poważnie. To prawda. Wszystko wiemy dzięki Bożemu namaszczeniu w nas, które nas poucza. Pytanie jest tylko takie. Co robimy z tą wiedzą? Tylko Boże namaszczenie jest prawdziwe. Jednak musimy trwać w Bożym autorytecie i Jego Słowie.


Bogdan Podlecki

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz